0:00
0:00

0:00

Armia rosyjska podała dziś nowe oficjalne dane o poległych w Ukrainie. Pierwsze od 2 marca. Rosjanie ogłosili, że stracili 1351 żołnierzy. Liczba ta jest prawie na pewno nieprawdziwa, ale i tak straszna: 1351 osób zginęło z powodu złej kalkulacji i fantazji Putina i jego ekipy na temat Rosji.

Tak naprawdę komunikat o stratach trzeba czytać raczej tak:

poległych mamy ponad dwa razy więcej niż myślicie.

Bowiem ostatnią oficjalną daną rosyjską było 498 poległych, których Putin uczcił minutą ciszy 2 marca, trzy tygodnie temu.

Przeczytaj także:

Telewizja mówi już o ciężko rannych

Ukraińcy regularnie podają szacunkowe straty Rosjan. Dziś podali nowe: 15 800. To pewnie za wysoko. Ale jeśli te liczby do Rosji docierają, to propaganda musi ludzi oswajać z myślą, że coś tu może być na rzeczy.

Teraz propaganda będzie wreszcie mogła czcić poległych - od kilku dni zaczęła się do tego przygotowywać. Wieczorne “Wiesti”, półtoragodzinne rosyjskie telewizyjne "Wiadomości” jako drugi-trzeci materiał dają teraz regularnie informacje o żołnierzach, którzy - aby zrealizować "zadanie bojowe” - musieli się wykazać niesłychanym męstwem. Przeżyli, ale cudem. Dziś jeden z przedstawionych bohaterów, Husejn Gadajew, zapłacił za męstwo bardzo ciężką raną i utratą przytomności. “Wiesti” ogłosiły też śmierć wojskowego duchownego Olega Artemowa (zginął w ostrzale).

Jak pamiętamy, początkowo “specjalna operacja” nie wymagała męstwa, bo była operacją standardową nowoczesnej armii rosyjskiej porządkującej nieład na sąsiednim terytorium (nie mylić z państwem). Rosyjskiej narracji wręcz brakowało bohaterów, których narracja ukraińska miała pod dostatkiem (ale ludzie, którzy bronią swojej ojczyzny, łatwo stają się bohaterami).

Armia: wolelibyśmy skupić się na Donbasie

Armia ogłosiła dziś, że wszystko jest w porządku, a “operacja“ przebiega “zgodnie z planem”. Ale ujawniła też, że plan ten miał etapy, a teraz jesteśmy dopiero na pierwszym. Armia ukraińska jest "doszczętnie zniszczona" (to akurat nie jest nowość, bo armia rosyjska powtarza to codziennie, ale tym razem wojskowi podkreślili, że naprawdę, ale to naprawdę jest zniszczona), a “większość Donbasu została już wyzwolona”. Dalej było chyba ciekawie: Armia rosyjska nie zdobyła żadnego z ukraińskich miast, bo "nie miała takich planów". Po prostu nie chciała. Ale szturmu na miasta “nie wyklucza”.

Jednak teraz skupi się na głównym zadaniu, jakim jest “wyzwolenie Donbasu”.

Pytanie, czy ci, którzy polegli w ataku na miasta ukraińskie, polegli przypadkiem i niechcący? I czy w ogóle są wyliczeni do 1351 poległych, skoro Rosji chodzi “tylko o Donbas”. Ale ważne jest jedno: wojskowi pokornie zasugerowali, że są w stanie zająć się wyłącznie Donbasem, reszta odpada.

„Ogólnie rzecz biorąc, główne zadania pierwszego etapu operacji zostały zrealizowane” – powiedział Siergiej Rudskoj, I zastępca szefa Sztabu Generalnego. Operacja będzie trwała do "całkowitego wykonania zadań postawionych przez naczelnego dowódcę".

Tak mówią wojskowi – bo co mają robić, zwłaszcza że wczoraj poszturchał ich rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, a oni dali znać, że nie mają już za bardzo czym walczyć.

Ale cała oficjalna rosyjska narracja nie jest taka pewna, że wszystko przebiega "zgodnie z planem" (zwłaszcza ci, którzy ten plan znają - nie tak jak my i reszta publiczności).

Specjalny reportaż piątkowych "Wiesti" zadaje kłam informacjom, jakoby wojska rosyjskie pod Kijowem znalazły się w okrążeniu. "Ależ skąd, nie jestem w okrążeniu" - mówi filmowany żołnierz. To ciekawe, bo o tym, że Rosjanie mogą znaleźć się w okrążeniu, nie było mowy w oficjalnym przekazie rosyjskim. A w ukraińskim owszem. Ale jak, u licha, dotarł on do Rosji i znalazł się w "Wiestiach"?

Rosja przyznając się do poległych przyznaje się też, że władowała się w nowy Afganistan.

Rosyjska beznadziejna i traumatyczna dla całego społeczeństwa wojna w Afganistanie trwała od 1980 o 1989 r.

Amerykanie afganizują Ukrainę

“Amerykanie próbują »afganizować« konflikt ukraiński, zmusić Rosję do prowadzenia długotrwałych operacji wojskowych” – powiedział Władimir Batiuk z Instytutu Studiów Amerykańskich i Kanadyjskich Rosyjskiej Akademii Nauk. „Taki jest plan USA. Cała broń, którą Amerykanie dostarczają Ukrainie, jest przeznaczona do działań partyzanckich. Wszystkie te Javeliny, Stingery i lekka broń strzelecka, są tym, co Amerykanie i ich sojusznicy dostarczają na Ukrainę od 2014 roku. Od lat na Ukrainę nie dostarczono ciężkiej broni, ciężkiej artylerii, pocisków, czołgów, samolotów. Teraz jest to po prostu niemożliwe ze względów logistycznych”.

Amerykańska obsesja rozwija się, towarzyszy jej pogarda dla Ukrainy, która jest tylko marionetką w rękach USA. Myślę, że to dlatego, że dla wielu Rosjan świat ze złymi USA wygląda znajomo, więc jeśli mamy teraz Rosjan przyzwyczaić do wojny, to szczucie na Amerykę jest najlepszym sposobem. A poza tym w ten sposób łatwo da się wytłumaczyć brak sukcesów w Ukrainie, jakich Rosjanie mogli oczekiwać po zapowiedziach Putina (nikt ich nie ostrzegał przed “etapami” zdobywania Donbasu).

"Wypowiedziano Rosji totalną wojnę, Zachód nie ukrywa, że celem jego polityki jest zdławienie i zniszczenie rosyjskiej gospodarki" - poinformował w piątek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.

Rosja nie chciała wojny, a za krytykę posyła do łagru

Zauważyłam jednak, że coraz ważniejszym argumentem w Rosyjskim przekazie jest ten, że Rosja wojny nie chciała. “Operację specjalną” Putin zaczynał z uśmiechem, mówiąc światu, że Rosja to robi, bo chce i może. Teraz okazuje się, że nie chciała, ale nie miała wyjścia. A nie miała, bo:

  • Ukraina nie chciała ustąpić, dlatego konieczne było użycie siły - ale to coraz słabszy argument po miesiącu walk. Najwyraźniej Ukraina nie droczyła się z Rosją i naprawdę nie chciała przyjąc jej warinków - więc błędem było planowanie, że jak się ją lekko przymusi, to się zgodzi.
  • Ukraina nie mogła ustąpić, nawet gdyby chciała, bo jest całkowicie zależna od USA - to oczywiście lepszy argument, bo lepiej tłumaczy brak widocznych postępów na wojnie. Ale nie tłumaczy, dlaczego Rosja się władowała w wojnę z USA, nie uprzedzając o tym swoich obywateli.

Tylko że tak to ja mogę sobie spekulować w Warszawie – podawanie w wątpliwość efektywności pracy wywiadu ma być w Rosji karane więzieniem do lat 15 (przepisy o karaniu za krytykowanie obecności armii w Ukrainie zostały właśnie rozszerzone na inne rosyjskie instytucje działające za granicą).

"To oczywiste, że wojna informacyjna Zachodu z Rosją, przesycona dezinformacją i fałszerstwem, staje się przykrywką dla ludobójstwa, agresji, a także ataków nacjonalistów na ludność cywilną w Donbasie. Rosyjski ustawodawca bardzo terminowo przyjął ustawę o odpowiedzialności karnej za dezinformację o działaniach Sił Zbrojnych Rosji, a także za dyskredytowanie ich działań na rzecz ochrony kraju i utrzymania pokoju. Organy śledcze prowadzą już dochodzenia w ponad 10 takich sprawach karnych. Sankcje wynikające z nowych artykułów kodeksu karnego są bardzo surowe i, jak sądzę, pomogą zminimalizować fałszywe informacje i ich negatywny wpływ na szerokie grono odbiorców" - objaśnił nam zmianę kodeksu karnego rzecznik Putina.

Amerykanie nie chcą pokoju

Pokoju nie da się zawrzeć - bo jak pisaliśmy - winni są Amerykanie.

„Jaka jest główna przeszkoda? Brak niezależnych władz w Kijowie. Reżim kijowski podejmuje decyzje, które nie odpowiadają interesom narodu, ludności, obywateli Ukrainy. Wszystko to odbywa się na sugestię Waszyngtonu poprzez odpowiednie kanały komunikacji. A potem przedstawiają te decyzje jako decyzje strony ukraińskie” – wyjaśniła rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa

"Ukraińskie władze przegapiły swoją główną szansę na suwerenność" – dodała. "Rosja Ukrainę na suwerenność namawiała, ale bezskutecznie". (Jeśli nie ostrzegałam, że nie wolno tekstów z cyklu GOWORIT czytać przy jedzeniu, to przepraszam).

Nie do końca wspiera Zacharową jej kolega z rosyjskiej delegacji negocjującej z Ukraińcami, doradca Putina Władimir Miediński. Jego zdaniem Ukraińcy przeciągają negocjacje, ale nie dlatego, że tak im każe Waszyngton, lecz dlatego, że w Kijowie wierzą, że czas pracuje na ich korzyść.

(Polska idzie w ślady Ukrainy - piątkowe “Wiesti” cytują prezydenta Dudę, który chce jeszcze więcej Ameryki w Polsce).

Putin mówi o kulturze

W związku z bombardowaniem Ukrainy i karaniem obywateli Rosji, którzy publicznie okazują brak entuzjazmu do bombardowania, trzeba napiętnować sprawców tego procederu. To rzecz jasna Amerykanie.

“Na Zachodzie postępuje dyskryminacja wszystkiego, co ma związek z Rosją” – powiedział dziś Putin na spotkaniu z laureatami Literackiej i Artystycznej Nagrody Prezydenta za twórczość dla dzieci i młodzieży oraz młodych postaci kultury. Obszernie relacjonowały je agencje i telewizja.

W spotkaniu z Putinem uczestniczył wybitny rosyjski dyrygent Waleri Giergiew (u góry, drugi od lewej), który nie odciął się od Putina i stracił kontrakty z najlepszymi orkiestrami świata. Putin spotykał się z twórcami oczywiście online. Giergiew powiedział mu, że w Moskwie gra także Wagnera, bo jest przeciwnikiem cancel culture., źródło

Tu tylko krótki wybór myśli Putina:

  • „Dzisiaj próbują zlikwidować cały tysiącletni kraj, nasz naród. Mówię o postępującej dyskryminacji wszystkiego, co związane z Rosją … o tym trendzie, który rozwija się w wielu państwach zachodnich” – powiedział Putin.
  • Według niego kompozytorzy Piotr Czajkowski, Dymitr Szostakowicz, Siergiej Rachmaninow są zdejmowani z afiszy, rosyjscy pisarze i ich książki są zakazane. "Ostatnim razem tak masową akcję niszczenia literatury budzącej sprzeciw hitlerowcy przeprowadzili w Niemczech prawie 90 lat temu".

Dodajmy od siebie, że to zręczne porównanie. Zwiększa liczbę “nazistów”, z którymi Rosja bije się na Ukrainie (i dlatego walka idzie jej tak opornie). Pozwala też płynnie przejść z bombardowania Ukrainy do wspominania II wojny światowej:

  • “Prezydent wyraził przekonanie, że prawda nadal znajdzie swoją drogę, przebije się niezależnie od ucisku na Zachodzie. Wiele zachodnich państw ukrywa fakty, książki, nazwiska i po prostu ludzi, którzy nie pasują do szablonów. Hollywood nie kręci filmów o zwycięstwach Armii Czerwonej”.
  • Tymczasem dla Rosjan ważne jest zachowanie historycznej pamięci o wydarzeniach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, aby takie wydarzenia nigdy się nie powtórzyły (podkreślenie moje, bo czytałam to trzy razy).
  • Tu wzruszony Putin opowiedział obecnym o listach swojego dziadka z frontu tamtej wojny. Otóż były one pisane z błędami, ale były wzruszające i szczere i pozwoliły Putinowi "na nowo spojrzeć nie tylko na swoją rodzinę, ale na kraj".

Prezydent dodał, że czytając taką korespondencję „od razu zaczynasz wnikać w istotę wydarzeń i rozumieć, jak te wydarzenia wpłynęły na losy konkretnych osób”. „Nie chodzi nawet o to, że są moimi bliskimi krewnymi. Od razu rozumiesz, jakie są początki zwycięstwa narodu radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. To są niesamowite rzeczy” – podkreślił szef państwa rosyjskiego.

Niesamowite, prawda?

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze