Propagandzie Kremla brakuje w Ukrainie rosyjskich bohaterów. Przecież żadna opowieść o wojnie nie może się bez nich obejść. Kreml jednak wpadł w pułapkę: „operacja specjalna” z założenia nie wymaga heroizmu, tylko fachowego trafiania w cel
Ukraińcy pokazują na tej wojnie bohaterstwo. Stracone helikoptery, spalone czołgi, czołgi holowane przez traktory. Obrońców. Drony strącone słoikiem z pomidorami.
Oglądamy to, lajkujemy szerujemy, rozmawiamy o tym, choć wiemy, że te historyjki o zwycięstwach Ukraińców to nie jest prawdziwa wojna, tylko ukraińska opowieść. Ale chcemy być jej częścią, bo jest to opowieść o obronie ojczyzny. Ukraińcy robią to wspaniale. Pokazują opór i bohaterstwo, które tworzą nową wspólnotę, ale też utkane są z anegdot, powiedzonek i dowcipów.
Propaganda rosyjska nie ma na to nic. Nie ma, bo nie jest na wojnie, tylko prowadzi “operację specjalną”, w czasie której “z broni precyzyjnej niszczone są obiekty wojskowe”. Zero heroizmu.
Pociski ukraińskie trafiają w rosyjskie ciężarówki, czołgi. Zestrzeliwane są rosyjskie samoloty, nie ma jednak rosyjskich bohaterów - choć np. lotnik zestrzelony nad terytorium wroga to ulubiony motyw bohaterski XX wieku.
Klasyką jest rosyjska “Opowieść o prawdziwym człowieku”, czyli historia pilota zestrzelonego w 1941 roku, który tak długo przedzierał się do swoich, przez linię frontu, że trzeba mu było amputować odmrożone nogi. Ale nauczył się latać z protezami. A potem jeszcze lądować samolotem, a którym nie ma kropli paliwa.
Nawet Amerykanie w czasie operacji w Bośni mieli takiego bohatera. Zestrzelony w 1995 roku czasie pilnowania no-fly zone kapitan Scott O'Grady ukrywał się na terytorium wroga czekając na pomoc. Publiczność z całego świata przez tydzień śledziła to na bieżąco, aż do szczęśliwego końca operacji ratunkowej.
Rosyjscy piloci na takie historie liczyć nie mogą, choć przecież wojnę wygrywa się także opowieściami o bohaterach. To nie armie pancerne przełamują fronty, ale czterej pancerni i pies.
Tymczasem nawet w psach Ukraińcy biją Rosjan na głowę - dzięki mnóstwu relacji o zwierzakach, które wraz z właścicielami pokonują kilometry w drodze do Polski (o bohaterskim chomiku, który przetrwał w słoiku bez dziurek, Katarzyna Kojzar pisała w OKO.press tu).
Szukałam informacji o bohaterach – ale słowa “bohater”, "śmierć” czy “bohaterski czyn” jakby wyparowały z rosyjskiego przekazu po 24 lutego. Wygląda na to, że łatwiej dziś zginąć w Rosji na budowie niż na wojnie w Ukrainie.
Pięć opowieści o bohaterskich żołnierzach przygotowała 28 lutego agencja RIA Nowosti. Jest tam wszystko, co składa się na frontowy heroizm: Żołnierz walczy, mimo iż wie, że zginie. Stawia czoła przeważającej sile wroga. Niszczy 11 czołgów, osiem transporterów opancerzonych, 57 żołnierzy i oficerów wroga. Walczy, choć jest ciężko ranny – ale nie poddaje się.
Cóż, jeśli ostatni z tych bohaterów poległ w 2016 roku w Syrii. Nie ma na tej liście nikogo z „operacji specjalnej”.
Pierwotny plan zakladal chyba, że o bohaterach powie się po zakończeniu "operacji specjalnej". Będą uroczystości, szkoły dostaną nowych patronów, a ulice w rodzinnych miastach nazwy. Rzecznik Kremla kilkakrotnie mowil przecież dziennikarzom pytającym go o liczbę poległych, że to nie czas - że to na koniec operacji się powie.
Problem z bohaterami to kolejny dowód na to, jak bardzo "specjalna operacja" nie trzyma się planu. I nie zmienią tego kolejne zapewnienia Putina, że "wiso idiot po płanu".
Także te nieliczne informacje o śmierci "podczas operacji specjalnej", które znalazłam, wyglądają jak relacje z wypadków przy pracy.
4 marca Putin uczcił jeszcze chwilą milczenia 498 poległych. Bez imion, twarzy, bez historii. Dwaj polegli generałowie? Nie ma takiej informacji. Generał Witalij Gierasimow, który zginął 7 marca w Ukrainie, 8 marca nadal żył szczęśliwie w rosyjskiej Wikipedii.
Śmierć heroiczna zabrała natomiast dowódcę batalionu Sparta Władymira Żogę. Zginął on bowiem w republice donieckiej 5 marca, a śmierć w samozwańczej republice uprawnia do kilku słów więcej.
Pułkownik Żoga został śmiertelnie ranny w czasie akcji, której celem było wyprowadzenie cywili spod ostrzału. Za to też otrzymał pośmiertnie nie “wysoką nagrodę państwową”, ale konkretnie tytuł Bohatera Federacji Rosyjskiej, od Putina i tytuł Bohatera Republiki Donieckiej od szefa samozwańczej republiki Puszylina.
Ponieważ nie ma wojny, propaganda może mówić tylko o bohaterstwie w ratowaniu kobiet i dzieci. Na pocieszenie dostaliśmy więc dwie wiadomości: o dwojgu dzieciach przewiezionych do Moskwy z ranami postrzałowymi (to chłopiec i dziewczynka). Oczywiście okoliczności ranienia pozostają niejasne, wiadomo tylko, że dzieci “dostarczono” do Moskwy.
Rosjanom muszą wystarczyć kolejne już (trzecie od wybuchu wojny) zapewnienia Putina, że żołnierze profesjonalnie wykonują swoją misję i że na pewno w tej misji nie ma poborowych. To przesłanie Putina na Dzień Kobiet, nadane 7 marca.
Jest to popis tradycyjnego patriarchatu, w którym kobietom objaśnia się świat i chwali za to, że są jego ozdobą (nie ma chyba lepszego dowodu na to, jak Putin i jego doradcy zostali w tyle za światem).
W trudnych czasach Putin stawia za wzór Rosjankom Katarzynę II, która choć “nie była rodowitą Rosjanką”, była dumna z tego, że nią została. I mówiła: „Będę broniła mojej ojczyzny językiem, piórem i mieczem, póki starczy życia”.
Katarzyna pojawia się tu jako bohaterska władczyni, bo była kobietą (a mamy Dzień Kobiet) oraz dlatego, że zdobyła na Tatarach i Rzeczypospolitej Ukrainę, w której toczy teraz “operację specjalną” jej następca Putin. Ale to kolejne odwołanie do historii (po opowieściach o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej) pokazuje, że propaganda jest w kropce: nie ma aktualnych bohaterów, musi ich wyciągać z podręczników.
Potem Putin zwraca się “do matek, żon, sióstr, narzeczonych i koleżanek naszych żołnierzy i oficerów, którzy walczą, broniąc Rosji podczas specjalnej operacji wojskowej".
„Rozumiem, jak martwicie się o swoich bliskich i znajomych - mówi. - Możecie być z nich dumne, tak jak cały kraj jest z nich dumny i martwi się o nich razem z Wami".
"Pragnę podkreślić, że żołnierze pełniący powszechną służbę wojskową nie biorą i nie będą brać udziału w działaniach wojennych. Nie będzie dodatkowego powołania rezerwistów z rezerwy.
Przydzielone zadania rozwiązuje wyłącznie profesjonalny personel wojskowy. Jestem przekonany, że niezawodnie zapewnią bezpieczeństwo i pokój narodowi Rosji” - mówi Putin.
Putin jest konsekwentny – wasi mężczyźni to personel wojskowy. Dziś nawet nie możecie liczyć na informację o ich losie, o śmierci. Na tradycyjne pociesznie dla wdów i sierot, że żołnierze nie zginęli na darmo.
Kontrast między rosyjską propagandą a ukraińską narracją nie może być większy. Zaś przewaga propagandowa Ukraińców rośnie w miarę jak wojna się przedłuża. Musi też rosnąć strach wśród bliskich rosyjskich żołnierzy, nawet jeśli Rosja jest już odcięta od ukraińskich i zachodnich przekazów z wojny.
"Specjalna operacja" toczy się tymczasem w rytm doniesień, które wyglądają tak, jakby pisali je księgowi. “Posunęliśmy się do przodu o 5 km”, “Zajęliśmy 9 wsi”, “Na zachodzie bez zmian”, “Sytuacja jest trudna”.
Tu - zauważmy - propaganda mówi prawdę: wojna tak właśnie wygląda. Nie ma w niej heroizmu, jest codzienny znój, błoto, zimno, strach (no i pominięta tu śmierć).
Bez heroicznych opowieść nie da się jednak mobilizować ludzi. Można publikować propagandowe eseje, jak bardzo Ukraina jest państwem upadłym (co zrobił właśnie np. Władimir Korniłow, komentator międzynarodowy agencji Rossija Siegodnia). Można Rosjan ustawiać w litery Z na znak poparcia dla Putina.
Ale każda propaganda wie: jeśli opowiadasz o abstrakcyjnych problemach, a nie o ludziach, nie zdobędziesz uwagi słuchaczy.
Na koniec jeszcze jedna uwaga: ogłoszony dziś list Janukowycza do Zełenskiego można przeczytać także w kontekście występującego w Rosji i po stronie rosyjskich kolaborantów deficytu bohaterów.
Wiktor Janukowycz, od 2010 do 2014 prezydent Ukrainy, usunięty przez Ukraińców po protestach na Euromajdanie w 2014 roku, napisał dziś do prezydenta Zełenskiego, by... nie był takim bohaterem.
„Władimirze Aleksandrowiczu, prawdopodobnie marzysz, żeby zostać prawdziwym bohaterem! Ale prawdziwe bohaterstwo nie jest na pokaz.
Nie chodzi o to, żeby walczyć do ostatniego Ukraińca. Poświęcenie polega na tym, że pokonuje się własną dumę i ambicję po to, by ratować ludzi”.
Zełenski zdaniem Janukowycza powinien zamienić się w nudnego biurokratę – Rosja by to doceniła.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze