Armia rosyjska podała dziś nowe oficjalne dane o poległych w Ukrainie. Pierwsze od 2 marca. Rosjanie ogłosili, że stracili 1351 żołnierzy. Liczba ta jest prawie na pewno nieprawdziwa, ale i tak straszna: 1351 osób zginęło z powodu złej kalkulacji i fantazji Putina i jego ekipy na temat Rosji.
Tak naprawdę komunikat o stratach trzeba czytać raczej tak:
poległych mamy ponad dwa razy więcej niż myślicie.
Bowiem ostatnią oficjalną daną rosyjską było 498 poległych, których Putin uczcił minutą ciszy 2 marca, trzy tygodnie temu.
Telewizja mówi już o ciężko rannych
Ukraińcy regularnie podają szacunkowe straty Rosjan. Dziś podali nowe: 15 800. To pewnie za wysoko. Ale jeśli te liczby do Rosji docierają, to propaganda musi ludzi oswajać z myślą, że coś tu może być na rzeczy.
Teraz propaganda będzie wreszcie mogła czcić poległych – od kilku dni zaczęła się do tego przygotowywać. Wieczorne “Wiesti”, półtoragodzinne rosyjskie telewizyjne „Wiadomości” jako drugi-trzeci materiał dają teraz regularnie informacje o żołnierzach, którzy – aby zrealizować „zadanie bojowe” – musieli się wykazać niesłychanym męstwem. Przeżyli, ale cudem. Dziś jeden z przedstawionych bohaterów, Husejn Gadajew, zapłacił za męstwo bardzo ciężką raną i utratą przytomności. “Wiesti” ogłosiły też śmierć wojskowego duchownego Olega Artemowa (zginął w ostrzale).
Jak pamiętamy, początkowo “specjalna operacja” nie wymagała męstwa, bo była operacją standardową nowoczesnej armii rosyjskiej porządkującej nieład na sąsiednim terytorium (nie mylić z państwem). Rosyjskiej narracji wręcz brakowało bohaterów, których narracja ukraińska miała pod dostatkiem (ale ludzie, którzy bronią swojej ojczyzny, łatwo stają się bohaterami).
Armia: wolelibyśmy skupić się na Donbasie
Armia ogłosiła dziś, że wszystko jest w porządku, a “operacja“ przebiega “zgodnie z planem”. Ale ujawniła też, że plan ten miał etapy, a teraz jesteśmy dopiero na pierwszym. Armia ukraińska jest „doszczętnie zniszczona” (to akurat nie jest nowość, bo armia rosyjska powtarza to codziennie, ale tym razem wojskowi podkreślili, że naprawdę, ale to naprawdę jest zniszczona), a “większość Donbasu została już wyzwolona”. Dalej było chyba ciekawie: Armia rosyjska nie zdobyła żadnego z ukraińskich miast, bo „nie miała takich planów”. Po prostu nie chciała. Ale szturmu na miasta “nie wyklucza”.
Jednak teraz skupi się na głównym zadaniu, jakim jest “wyzwolenie Donbasu”.
Pytanie, czy ci, którzy polegli w ataku na miasta ukraińskie, polegli przypadkiem i niechcący? I czy w ogóle są wyliczeni do 1351 poległych, skoro Rosji chodzi “tylko o Donbas”. Ale ważne jest jedno: wojskowi pokornie zasugerowali, że są w stanie zająć się wyłącznie Donbasem, reszta odpada.
„Ogólnie rzecz biorąc, główne zadania pierwszego etapu operacji zostały zrealizowane” – powiedział Siergiej Rudskoj, I zastępca szefa Sztabu Generalnego. Operacja będzie trwała do „całkowitego wykonania zadań postawionych przez naczelnego dowódcę”.
Tak mówią wojskowi – bo co mają robić, zwłaszcza że wczoraj poszturchał ich rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, a oni dali znać, że nie mają już za bardzo czym walczyć.
Ale cała oficjalna rosyjska narracja nie jest taka pewna, że wszystko przebiega „zgodnie z planem” (zwłaszcza ci, którzy ten plan znają – nie tak jak my i reszta publiczności).
Specjalny reportaż piątkowych „Wiesti” zadaje kłam informacjom, jakoby wojska rosyjskie pod Kijowem znalazły się w okrążeniu. „Ależ skąd, nie jestem w okrążeniu” – mówi filmowany żołnierz. To ciekawe, bo o tym, że Rosjanie mogą znaleźć się w okrążeniu, nie było mowy w oficjalnym przekazie rosyjskim. A w ukraińskim owszem. Ale jak, u licha, dotarł on do Rosji i znalazł się w „Wiestiach”?
Rosja przyznając się do poległych przyznaje się też, że władowała się w nowy Afganistan.
Rosyjska beznadziejna i traumatyczna dla całego społeczeństwa wojna w Afganistanie trwała od 1980 o 1989 r.
Amerykanie afganizują Ukrainę
“Amerykanie próbują »afganizować« konflikt ukraiński, zmusić Rosję do prowadzenia długotrwałych operacji wojskowych” – powiedział Władimir Batiuk z Instytutu Studiów Amerykańskich i Kanadyjskich Rosyjskiej Akademii Nauk. „Taki jest plan USA. Cała broń, którą Amerykanie dostarczają Ukrainie, jest przeznaczona do działań partyzanckich. Wszystkie te Javeliny, Stingery i lekka broń strzelecka, są tym, co Amerykanie i ich sojusznicy dostarczają na Ukrainę od 2014 roku. Od lat na Ukrainę nie dostarczono ciężkiej broni, ciężkiej artylerii, pocisków, czołgów, samolotów. Teraz jest to po prostu niemożliwe ze względów logistycznych”.
Amerykańska obsesja rozwija się, towarzyszy jej pogarda dla Ukrainy, która jest tylko marionetką w rękach USA. Myślę, że to dlatego, że dla wielu Rosjan świat ze złymi USA wygląda znajomo, więc jeśli mamy teraz Rosjan przyzwyczaić do wojny, to szczucie na Amerykę jest najlepszym sposobem. A poza tym w ten sposób łatwo da się wytłumaczyć brak sukcesów w Ukrainie, jakich Rosjanie mogli oczekiwać po zapowiedziach Putina (nikt ich nie ostrzegał przed “etapami” zdobywania Donbasu).
„Wypowiedziano Rosji totalną wojnę, Zachód nie ukrywa, że celem jego polityki jest zdławienie i zniszczenie rosyjskiej gospodarki” – poinformował w piątek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.
Rosja nie chciała wojny, a za krytykę posyła do łagru
Zauważyłam jednak, że coraz ważniejszym argumentem w Rosyjskim przekazie jest ten, że Rosja wojny nie chciała. “Operację specjalną” Putin zaczynał z uśmiechem, mówiąc światu, że Rosja to robi, bo chce i może. Teraz okazuje się, że nie chciała, ale nie miała wyjścia. A nie miała, bo:
- Ukraina nie chciała ustąpić, dlatego konieczne było użycie siły – ale to coraz słabszy argument po miesiącu walk. Najwyraźniej Ukraina nie droczyła się z Rosją i naprawdę nie chciała przyjąc jej warinków – więc błędem było planowanie, że jak się ją lekko przymusi, to się zgodzi.
- Ukraina nie mogła ustąpić, nawet gdyby chciała, bo jest całkowicie zależna od USA – to oczywiście lepszy argument, bo lepiej tłumaczy brak widocznych postępów na wojnie. Ale nie tłumaczy, dlaczego Rosja się władowała w wojnę z USA, nie uprzedzając o tym swoich obywateli.
Tylko że tak to ja mogę sobie spekulować w Warszawie – podawanie w wątpliwość efektywności pracy wywiadu ma być w Rosji karane więzieniem do lat 15 (przepisy o karaniu za krytykowanie obecności armii w Ukrainie zostały właśnie rozszerzone na inne rosyjskie instytucje działające za granicą).
„To oczywiste, że wojna informacyjna Zachodu z Rosją, przesycona dezinformacją i fałszerstwem, staje się przykrywką dla ludobójstwa, agresji, a także ataków nacjonalistów na ludność cywilną w Donbasie. Rosyjski ustawodawca bardzo terminowo przyjął ustawę o odpowiedzialności karnej za dezinformację o działaniach Sił Zbrojnych Rosji, a także za dyskredytowanie ich działań na rzecz ochrony kraju i utrzymania pokoju. Organy śledcze prowadzą już dochodzenia w ponad 10 takich sprawach karnych. Sankcje wynikające z nowych artykułów kodeksu karnego są bardzo surowe i, jak sądzę, pomogą zminimalizować fałszywe informacje i ich negatywny wpływ na szerokie grono odbiorców” – objaśnił nam zmianę kodeksu karnego rzecznik Putina.
Amerykanie nie chcą pokoju
Pokoju nie da się zawrzeć – bo jak pisaliśmy – winni są Amerykanie.
„Jaka jest główna przeszkoda? Brak niezależnych władz w Kijowie. Reżim kijowski podejmuje decyzje, które nie odpowiadają interesom narodu, ludności, obywateli Ukrainy. Wszystko to odbywa się na sugestię Waszyngtonu poprzez odpowiednie kanały komunikacji. A potem przedstawiają te decyzje jako decyzje strony ukraińskie” – wyjaśniła rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa
„Ukraińskie władze przegapiły swoją główną szansę na suwerenność” – dodała. „Rosja Ukrainę na suwerenność namawiała, ale bezskutecznie”. (Jeśli nie ostrzegałam, że nie wolno tekstów z cyklu GOWORIT czytać przy jedzeniu, to przepraszam).
Nie do końca wspiera Zacharową jej kolega z rosyjskiej delegacji negocjującej z Ukraińcami, doradca Putina Władimir Miediński. Jego zdaniem Ukraińcy przeciągają negocjacje, ale nie dlatego, że tak im każe Waszyngton, lecz dlatego, że w Kijowie wierzą, że czas pracuje na ich korzyść.
(Polska idzie w ślady Ukrainy – piątkowe “Wiesti” cytują prezydenta Dudę, który chce jeszcze więcej Ameryki w Polsce).
Putin mówi o kulturze
W związku z bombardowaniem Ukrainy i karaniem obywateli Rosji, którzy publicznie okazują brak entuzjazmu do bombardowania, trzeba napiętnować sprawców tego procederu. To rzecz jasna Amerykanie.
“Na Zachodzie postępuje dyskryminacja wszystkiego, co ma związek z Rosją” – powiedział dziś Putin na spotkaniu z laureatami Literackiej i Artystycznej Nagrody Prezydenta za twórczość dla dzieci i młodzieży oraz młodych postaci kultury. Obszernie relacjonowały je agencje i telewizja.

Tu tylko krótki wybór myśli Putina:
- „Dzisiaj próbują zlikwidować cały tysiącletni kraj, nasz naród. Mówię o postępującej dyskryminacji wszystkiego, co związane z Rosją … o tym trendzie, który rozwija się w wielu państwach zachodnich” – powiedział Putin.
- Według niego kompozytorzy Piotr Czajkowski, Dymitr Szostakowicz, Siergiej Rachmaninow są zdejmowani z afiszy, rosyjscy pisarze i ich książki są zakazane. „Ostatnim razem tak masową akcję niszczenia literatury budzącej sprzeciw hitlerowcy przeprowadzili w Niemczech prawie 90 lat temu”.
Dodajmy od siebie, że to zręczne porównanie. Zwiększa liczbę “nazistów”, z którymi Rosja bije się na Ukrainie (i dlatego walka idzie jej tak opornie). Pozwala też płynnie przejść z bombardowania Ukrainy do wspominania II wojny światowej:
- “Prezydent wyraził przekonanie, że prawda nadal znajdzie swoją drogę, przebije się niezależnie od ucisku na Zachodzie. Wiele zachodnich państw ukrywa fakty, książki, nazwiska i po prostu ludzi, którzy nie pasują do szablonów. Hollywood nie kręci filmów o zwycięstwach Armii Czerwonej”.
- Tymczasem dla Rosjan ważne jest zachowanie historycznej pamięci o wydarzeniach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, aby takie wydarzenia nigdy się nie powtórzyły (podkreślenie moje, bo czytałam to trzy razy).
- Tu wzruszony Putin opowiedział obecnym o listach swojego dziadka z frontu tamtej wojny. Otóż były one pisane z błędami, ale były wzruszające i szczere i pozwoliły Putinowi „na nowo spojrzeć nie tylko na swoją rodzinę, ale na kraj”.
Prezydent dodał, że czytając taką korespondencję „od razu zaczynasz wnikać w istotę wydarzeń i rozumieć, jak te wydarzenia wpłynęły na losy konkretnych osób”. „Nie chodzi nawet o to, że są moimi bliskimi krewnymi. Od razu rozumiesz, jakie są początki zwycięstwa narodu radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. To są niesamowite rzeczy” – podkreślił szef państwa rosyjskiego.
Niesamowite, prawda?
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Ja zupełnie szczerze uważam, że naprawdę Ukraina jest nowym Afganistanem. Pamiętam swego czasu, jeszcze w styczniu, pisałem z ironią, że Zachód robi wszystko, żeby Putin zaatakował, a ten nie chciał. Bał się. Dalej uważam, że Biden i UE podpuściły Putina. Biden coś tam wspominał, że słabe uderzenie będzie miało słabe konsekwencje, Niemcy nie chciały dawać broni, Johnson mówił jak Rosja uderzy, żeby było skutecznie. Uważam, że zrobili to celowo. Dlaczego?
1) specyficzna sytuacja Putina. Osobiście mam teorię, że Putin już w 2014 roku chciał całej Ukrainy. Na Krymie zrobił referendum i go przyłączył. Pytanie: dlaczego nie zrobił tego samego z Donbasem? Tam też miał takie same poparcie jak na Krymie. Otóż uważam, że zrobił to celowo, żeby na Ukrainie trwała cały czas wojna. W ten sposób mógł ją destabilizować i powodować biedę po to, żeby Ukraińcy chcieli mieć dość wojny i sami chcieli wrócić, w wyniku jej skutków, do Rosji (na zasadzie, że lepiej pokój z Rosją niż ta sytuacja). Tymczasem Putin nie przewidział, że taka wojna spolaryzuje społeczeństwo, że zaczną się odradzać ruchy patriotyczne również na prorosyjskim południowym-wschodzie. Putin to zauważył za późno, ale doszło do tego, że Ukraina w całości przestała być prorosyjska. Nawet ludność rosyjska Ukrainy przestała chcieć przyłączenia do Rosji. Tego Putin nie przewidział i nagle zdał sobie sprawę, że może stać się prezydentem,za którego czasów, Rosja straci Ukrainę na zawsze. To Putina przeraziło i zaczął w wojnie widzieć swą jedyną szansę na jej odzyskanie. Pomyślał jeszcze, że skuteczny blitzkrieg i Ukraińcy wrócą do swych tendencji z 2014 roku, tymczasem ta wojna spowodowała jeszcze większy wybuch patriotyzmu i utwierdzenie Ukraińców, że nie chcą być strefą wpływów Rosji,
2) Biden. To trochę inna bajka. Ja myślę, że Biden wiedział o tym planie Putina dotyczącym Ukrainy i wiedział, że Putin będzie musiał zadziałać radykalnie. Biden był w administracji USA, gdy USA rozkładało na łopatki ZSRR i Biden wiedział, że to jest jedyna szansa na zniszczenie Rosji. Myślę, że był pierwszym prezydentem USA od lat, który miał właśnie taki cel po to, żeby z trzech wielkich, pozostali tylko dwaj wielcy (Chiny i USA, a Chiny to już zupełnie innej klasy przeciwnik). Chodziło tylko o to, żeby Putina skusić, żeby popełnił ten błąd. Zaczęło się więc to, co wspomniałem wyżej – Biden trochę stepował, coś mówił, później się wycofywał, LePen oficjalnie mówiła w Warszawie, że Ukraina to strefa wpływów Rosji (żeby nie było, nie była w planie Bidena, jest agentką Putina, pokazywała jednak Putinowi, że Zachód jest podzielony), Niemcy lojalnie nie dawali broni Ukrainie… Wreszcie się udało.
Putin się skusił, choć robił to długo. Proszę zwrócić uwagę, że inne kraje zdążyły przesłać broń Ukrainie, zbliżały się roztopy. To działało na niekorzyść napastnika. Putin naprawdę liczył, że to będzie blitzkrieg. Już po kilku dniach dostrzegł, że Biden blefował i szczwany lis wywiódł go w pole jak 6-letniego chłopca. Putin już po tygodniu wiedział, że przegrał wojnę i przyszłość Rosji, przegrał też Ukrainę, bo Ukraińcy nigdy nie wybaczą tego Rosjanom… Dla mnie tak to wygląda. Putin przegrał wszystko, co przegrać mógł tą wojną, ale co istotne… NIKT NIE KAZAŁ PUTINOWI ATAKOWAĆ UKRAINY, więc nie ma tu żadnej winy USA. Jedynie Ukrainy żal, że tak instrumentalne potraktowana, ale mam nadzieję, że zostanie wynagrodzona i wejdzie chociaż do UE… Tak to widzę. A Rosja powtórzy los ZSRR…
Nie zupełnie się zgadzam. Zajęcie Krymu przez kremlowskiego zbrodniarza, nie wiem, po co było; może pierwszy objaw megalomanii? Bardzo szybko Ukraina odcięła dostawy prądu i wody na Krym. To było powodem zajęcia Donbasu przez Rosjan – liczyli na lądowy korytarz, którym będą mogli różne dobra na Krym dostarczać. To nie wyszło, więc zbudowali most Rosja-Krym, ale ma on ograniczoną przepustowość.
I tak jak pisałem od 24-go lutego, Rosja ma trzy cele:
1. Ten korytarz
2. Ustanowienie swojego rządu w Kijowie
3. Odcięcie Ukrainy od morza.
Pierwszy cel (na dzisiaj) zdaje się być realizowany. Drugi, na teraz, nie ma żadnych szans. Trzeci? Pewnie też nie, ale po zdobyciu korytarza do Krymu stanie się całkiem realny.
Ale z czym się nie zgadzasz tak konkretnie? Nie musisz się oczywiście zgadzać, to moja teoria i mogę się mylić, jednak w Twoim wywodzie nie znalazłem nawet jednego punktu, który podważałby moją teorię. Zaznaczę jedynie, że Donbas nie graniczy z Krymem, więc teoria o chęci stworzenia przesmyku ladowego raczej nie jest trafna. Poza tym nie udało się to już w 2014 roku, więc Putin zorientował się dopiero po 8. latach? Moim zdaniem sprawa z Donbasem wyglądała właśnie tak jak napisałem, Putin chciał wciągnąć Ukrainę w bratobójczą, wykańczającą, destabilizującą ją wojnę. Mógł zrobić referendum jak na Krymie i spokojnie przyłączyć Donbas do Rosji, ale zależało mu, żeby umęczony wojną naród sam do Rosji powrócił. To, że nie zrobił referendum, świadczy o tym, co napisałem – chodziło o destabilizowanie Ukrainy. O tym, że Rosja bezpowrotnie straciła Ukrainę dowiedział się kilka lat później… I miał świadomość, że to w wyniku jego działań Ukraińcy odwrócili się w kierunku UE i jest prezydentem, przez którego Rosja bezpowrotnie straciła Ukrainę… Co do tego, dlaczego Putin zajął Krym – moim zdaniem chodziło o to, że historycznie Krym nigdy ukraiński nie był, więc ma wrócić do "prawowitego właściciela", ale również o to, żeby umęczonym wojną Ukraińcom pokazywać: "Patrzcie – u Was wojna, trudy i piekło, a może Wam się tak żyć jak Krymczanom. Nie jesteśmy Waszymi wrogami. Wróćcie do nas i będzie OK". I to potwierdza również ten plan na Ukrainę. Moim zdaniem plany Putina na tę wojnę były następujące:
1) zdobyć całą Ukrainę i przyłączyć ją do Rosji,
2) jeśli nie uda się punkt pierwszy, obsadzić swój rząd w Ukrainie,
3) jeśli to się nie uda, przyłączyć do Rosji tereny Donbasu i Krymu oraz zdobycie tego przesmyku + Odessy,
4) jeśli to się nie uda, przejęcie Donbasu i Krymu…
Tak ja to widzę.
Plan Amerykanów to wykończenie Rosji i doprowadzenie do jej gospodarczego upadku…
@ Mariusz Serweta -Spłycanie wschodniej strategii Bidena, tylko do konfliktu Rosja-Ukraina, jest typowe dla polskiego punktu widzenia. Dla globalnej strategii amerykańskich polityków obojga frakcji, Putin destabilizuje cały kontynent Euroazji od wojen czeczeńskich, przez interwencje w Gruzji, mieszanie w Armenii, wjazd w Mołdawii, z konsekwentnym łamaniem porozumień rozbrojeniowych, na czele z ignorowaniem zakazu pocisków dalekiego zasięgu w pobliżu granic państw NATO. Nie mówiąc o wspomaganiu Asada, nie tylko pacyfikacją Aleppo, czy wyczynach żołdactwa na kremlowskich putinowskich rozkazach w północnej i środkowej Afryce. Milcząc o wojnie cybernetycznej, wymierzonej w NATO i UE, pomocy Łukaszence i popieraniu anty-unijnych nacjonalizmów (Serbia, Francja), Ukraina jest tylko ukoronowaniem 30tu lat wgryzania się Putina na zachód. Tak długofalowe, geostrategiczne działania Kremla, nie przeszkadzały Trumpowi, też tylko skoncentrowanemu na Ukrainie by publicznie smarować łajnem ukraińskie inwestycje syna Bidena dla politycznej dyskredytacji, jego ojca, konkurenta w wyborach. To nie Biden, ani UE "podpuściły Putina".
Zrobił to Obama, jeszcze przed inwazją Krymu. podsumowując te putinowskie 30 lat: "Rosja nie jest niczym więcej niż regionalną potęgą". Putinowi wystarczyło to by po zajęciu Krymu zająć kolejno Donieck i Ługańsk. Kto jeszcze myśli, że po takiej krytyce aneksji Krymu, ambitny i biorący wszystko do siebie Putin, czekał jeszcze na Bidena, by sięgnąć po resztę, ten albo nie kojarzy takich jak Putin, albo za długo patrzy przez polską dziurkę w płocie.
Moim "bohaterem" nie jest ani Żełenski, który świadomie skazuje swój naród na śmierć i cierpienie, ani szaleniec Putin, który jest zdolny do wszystkiego.
Żełenski robi wszystko aby wciągnąć inne kraje w ten konflikt, który jest de facto wojną domową, konsekwencje mogą być straszne, łącznie z III wojną światową i zagładą nuklearną. Nie mam ochoty umierać za Ukrainę ani aspiracje jej prezydenta.
Rosja jest mocarstwem atomowym i przyparta do muru może użyć rakiet z głowicami atomowymi, które unicestwią życie na Ziemi, wystarczy około połowa asenału, który posiada Rosja.
Gdy widzi się szaleńca z niebezpieczną bronią, nie prowokuje się go tylko, negocjuje i stara rozładować napięcie. Nawet jeśli w ocenie ekspertów ryzyko wybuchu wojny nuklearnej jest małe, to nie chcę ryzykować życiem swoim i moich dzieci.
Według wszelkich symulacji to właśnie Polska stanie się pustynią w przypadku ataku nuklearnego, to tutaj będą spadać pociski i NATO niewiele nam pomoże.
Gdyby Żełenski "robił w s z y s t k o aby wciągnąć inne kraje w ten konflikt", już po zajęciu Krymu groziłby zachodowi odcięciem mąki i oleju, za ciągłe odrzucanie przyjęcia Ukrainy do NATO. Napewno nie odpuściłby aspiracji do paktu teraz, na rzecz "ustalonych" (jak się okazało – jednostronnie), korytarzy ewakuacyjnych. Przede wszystkim stosowałby wojenną eskalację, nie tylko latając pod nosem w strefie NATO myśliwcami. Miesiącami zbierałby 150 000 wojska na biało i ruskiej granicy, całemu światu wmawiając że to tylko manewry i że na swoim polu wszystko może stawiać. Co, nie Kargul? Takie standardy każdy musi przełknąć i nie bulgotać, prawda? Może pacyfikowałby donbasowców z morza i powietrza bombami aerozolowymi, fosforowymi i ponaddźwiękowymi? Jak jest luzikiem porównywany z Putinem, czemu dyletant nie truł zdrajców banderyzmu w Londynie i zabijał w Berlinie? Czemu nie woził się żołdactwem w Libii, czy Syrii? Pewno niedługo będzie mowa, że podkładał bomby w Biesłanie. "Wojna domowa", przypadkowo w setną rocznicę urodzin Związku Sowchozowych Robót Resocjalizacyjnych (ZSRR). Haha dobre. Też przypadkowo, cała ta "domówka" nie ma oczywiście nic do czynienia z destabilizacją UE, NATO i świata największą od czasu II Wś. emigracją. I na koniec, jasne że znów zupełnie przypadkowo, globalne ryzyko skażenia wskutek awarii ostrzeliwanych i sabotowanych atomówek, nie ma tu nic do rzeczy. A niech tam się szarpią po domowemu, Putinek z Łukaszenką i aktorzyną z Ukrainy. Dobranoc dzieci. Ach dziateczki, jeszcze jedno, cobście spokojnie spały: -NATO nie takie głupie, coby się dawać wciągnąć komukolwiek. Smacznych snów.
Słuchacze pytają: Czy to prawda, że pierwszy etap operacji specjalnej zakończył się sukcesem i zniszczeniem potencjału bojowego armii ukraińskiej pozwalajacymi na skoncentrowaniu się na Donbasie?
Radio Erewań odpowiada: Tak, to prawda, ale nie pozwolił tylko wymusił, nie ukraińskiej, tylko rosyjskiej i nie sukcesem, tylko porażką.
Czytając niektóre wypowiedzi, można odnieść wrażenie, że to wojska ukraińskie, otoczyły i zniszczyły Moskwę, oraz bombardują ważniejsze miasta Rosji.
Przecież Ukraina desperacko się broni, lotnictwo Ukrainy nie istnieje. Ukraina nie podaje swoich strat, ale prawdopodobnie są większe niż rosyjskie.
@Michał Alicki -Co do tego ma armeńskie radio?
Żadne armeńskie radio, tylko Radio Erewań. Naprawdę nie znasz? To był taki cykl kawałów w czasach zimnej wojny, wykpiwających politykę ZSRR i ustrój komunistyczny. Każdy z nich polegał na pytaniu słuchacza do Radia Erewań i zwięzłej odpowiedzi na pytanie, na przykład:
– Drogie Radio Erewań, czy można wprowadzić komunizm w USA?
– Radio Erewań odpowiada: Można, tylko po co?
Albo taki:
– Drogie radio, czy to prawda, że w kołchozach rośnie pszenica jak słupy telegraficzne?
– Prawda! A czasem nawet rzadziej.
@ Jan Helak -Dzięki za przypomnienie. Fakt, było coś takiego. Mi zapadły w pamięć teksty o Radiu Tirana 🙂
Mnie jeszcze przypomniał się taki kawał z lat PRL:
– Jeżeli wojska kraju A wkroczą na teren kraju B, to jak to się nazywa?
– Agresja zbrojna.
– A to samo, ale za zgodą i z pomocą ZSRR?
– Walka narodowo-wyzwoleńcza.
Mhm. Oni robią wam. A może, tak przypadkiem, jak w 80tych, to Rosja zrobiła sobie ten Afganistan? Raczej tak, bo jak na razie US Army tam nie ma. A wycofuje się Z-Armija, dokładnie tak jak niedawno Amerykanie. I to, z przewagą sił, sojuszników i geostrategiczną! Ale, jak tępy autorytaryzm na swoją szkodę działa, tego się ani kaczyński, ani żaden inny führerżyna nie nauczy.