0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP
  • Pięć tygodni temu Rosja zaatakowała Ukrainę, żeby ją całkowicie podporządkować, wymienić rząd, przejąć kontrolę nad zasobami wojskowymi i zneutralizować prozachodnie aspiracje Ukrainy.
  • Dzisiaj mówimy już tylko o wyszarpaniu jakichś terenów na wschodzie Ukrainy i o wywalczeniu choćby częściowego uchylenia zachodnich sankcji.

Po pięciu tygodniach wiadomości o gigantycznych sukcesach Rosjan w walce z “nazistami”, do standardowych komunikatów rosyjskiej propagandy należą zapewnienia, że w objętej sankcjami Zachodu Rosji na pewno wystarczy kaszy gryczanej. Sukcesem tego samego poziomu jest niszczenie ukraińskiego sprzętu wojskowego. I tak codziennie.

Przez tę codzienną monotonię łatwo przegapić, że słowa, którymi posługuje się propaganda, zmieniają znaczenie. OKO.press przygotowało dla Państwa słowniczek pojęć z ich znaczeniem teraz i na początku wojny. Posługujemy się tu wiedzą zebraną w 34 napisanych dotychczas odcinkach serialu GOWORIT MOSKWA. Układ nie jest alfabetyczny, ale rzeczowy.

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

R - Rosja

Pięć tygodni temu rosyjskie agencje dostały polecenie opublikowania pochwały wielkiego sukcesu Putina i armii rosyjskiej. Operacja specjalna błyskawicznie przywróciła jedność Kijowa i Moskwy i oto rodzi się nowy świat. Artykuł powisiał na stronie dostatecznie długo, by został zarchiwizowany w sieci. Po czym w popłochu go zdjęto - gdyż ani operacja nie była “błyskawiczna”, ani niczego nie “przywróciła”.

Szło w tym artykule tak:

Rosja przywraca jedność – przezwyciężono tragedię 1991 roku, tę straszliwą katastrofę w naszej historii. Tak, wielkim kosztem, tak, poprzez tragiczne wydarzenia wojny domowej, bo teraz bracia, rozdzieleni przynależnością do armii rosyjskiej i ukraińskiej, wciąż do siebie strzelają. Ale już nie będzie Ukrainy jako anty-Rosji.

Rosja przywraca swoją historyczną pełnię, jednocząc świat rosyjski - Wielkorusów, Białorusinów i Małorusinów. Gdybyśmy z tego zrezygnowali, gdybyśmy pozwolili, by tymczasowy podział trwał wieki, to nie tylko zdradzilibyśmy pamięć o naszych przodkach, ale zostalibyśmy przeklęci przez naszych potomków za dopuszczenie do rozpadu ziemi rosyjskiej.

Władimir Putin bez cienia przesady przyjął na siebie historyczną odpowiedzialność, nie pozostawiając rozwiązania kwestii ukraińskiej przyszłym pokoleniom. Przecież potrzeba jej rozwiązania zawsze pozostawała głównym problemem Rosji – z dwóch kluczowych powodów. A sprawa bezpieczeństwa narodowego, czyli stworzenie antyrosyjskiej z Ukrainy i przyczółka Zachodu, by wywierać na nas presję, jest dopiero drugą najważniejszą z nich (...)”.

Dalej było o tym, że świat zostanie od nowa zbudowany, pod dyktando nowej, potężnej Rosji.

Dziś za sukces propaganda podaje posuwanie się o kilka kilometrów na zachód w Donbasie. Oraz “oczyszczanie” (tego słowa używa) Mariupola. Sukcesem jest to, że Ukraińcy nie poprzestają już na kategorycznym żądaniu wycofania wojsk rosyjskich z całego zajętego od 2014 roku terytorium, ale przedstawiają warunki umowy z Rosją, o których mogą z Rosją rozmawiać.

U - Ukraina

Pięć tygodni temu była częścią marzenia Putina o imperium, w którym żyją w przyjaźni trzy wielkie narody słowiańskie: Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy. Łączy ich historia liczona od chrztu Rusi w 988 roku. Rozdzieliła ich katastrofa upadku ZSSR, ale to minie.

Dziś rusyfikowanie Ukrainy wymaga broni naddźwiękowej. Żeby przywrócić rosyjskość Mariupola, trzeba go zmieść z powierzchni ziemi. Propaganda przyznaje, że choć mieszkańcy miast na wschodzie Ukrainy mówią po rosyjsku, to z Rosją się nie identyfikują. Może przekona ich do Rosji ostrzał, a może nie da się tego zrobić.

Kijów nie jest już prastarą rosyjską stolicą, ale siedzibą władz Ukrainy, do której - w nadziei na postęp rozmów - Rosja obiecuje mniej strzelać (nie chodzi w tym zdaniu o to, czy strzela czy nie – ale o wskazanie, że Kijów jest ośrodkiem politycznym, w którym zapadają decyzje, na które Moskwa nie ma wpływu).

W tej chwili debata w rosyjskich podległych władzy mediach dotyczy tego, co udałoby się Ukrainie wyrwać. I czy możliwy jest traktat pokojowy, w którym Ukraina odmawia uznania rosyjskości Krymu.

Ukraina jest państwem, w którym - jak ze zgrozą odkryli pracownicy rosyjskiej telewizji - Wielką Wojnę Ojczyźnianą w podręcznikach nazywa się II wojną światową, a dzieci od lat nie uczą się o Iwanie Groźnym.

“Naprawdę nie ma tam Iwana Groźnego?” “Naprawdę”

Przeczytaj także:

D - Denazyfikacja

Pięć tygodni temu pod pojęciem tym kryła się grupa polityków, którzy rządzą Ukrainą nie tak, jak Rosja by chciała. Kiedy okazało się, że rząd w Kijowie ma poparcie, nazistami zostali ci, którzy swój rząd popierali. Z tym że część z nich była ewidentnie otumaniona – zgodzili się zostać “żywymi tarczami”. Czyli przebywać w miastach, które atakowała Rosja.

Potem okazało się, że praktycznie cały naród ukraiński składa się z nazistów - taki jest efekt działania imperialistycznej broni informacyjnej, czyli social mediów.

Obecnie nazistami są wszyscy na świecie, którzy krytykują Rosję za to, co robi w Ukrainie. Ze szczególnym uwzględnieniem ludzi, którzy w obecnych okolicznościach nie chcą chodzić na koncerty rosyjskiej muzyki klasycznej, zwłaszcza, jeśli orkiestrą dyryguje osobisty przyjaciel Putina.

Jednocześnie w samej Ukrainie na znaczeniu urośli “nacjonaliści”. Naziści znowu występują tam tylko punktowo. To logiczne – uznanie, że Putin nie wiedział, że cała Ukraina to naziści, byłoby jeszcze gorsze niż to, że nie wiedział, że posłał na front poborowych.

Zatem “nazistów” wypierają nacjonaliści. Jeszcze jeden dowód, że Ukraina to nie Rosja.

Na przykład w Charkowie 31 marca ludzie przebywali w schronach z obawy przed... “prowokacjami nacjonalistów”.

Doceńmy maestrię wykonania tego potrójnego salchowa.

D - Demilitaryzacja

Pięć tygodni temu było to po prostu przejęcie kontroli nad armią Ukrainy. Dziś sukcesem “demilitaryzacji” jest niszczenie ukraińskiej infrastruktury wojskowej, sprzętu i zabijanie.

Sukcesem jest więc nie panowanie, ale niszczenie. Operacja zakończyła się zdaniem propagandy sukcesem, bo Ukraina ma mniej sprzętu, niż miała. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie zachodnia pomoc.

O - Operacja specjalna

“Operacja specjalna w celu obrony Donbasu”, zwana też “wojenną operacją specjalną w celu obrony Donbasu”, jest po prostu wojną. Słowa “wojna” nadal nie wolno używać, ale to, co widać na obrazkach pokazywanych w Rosji z Ukrainy, jest wojną.

Ukraina w tych obrazkach jest Gogolowską wdową podoficerską, która się sama wychłostała. Wedle propagandy bowiem to Ukraińcy sami spustoszyli swoją ziemię. Rosjanie w ogóle nie strzelali, ale kiedy wchodzili do Ukrainy, strzelano do nich, co wywoływało (samo wywoływało) “ogień powrotny”.

Operacja specjalna jest więc nie tylko wojną w Ukrainie, ale specjalną operacją na słowniku rosyjskim i rosyjskim umyśle. Ma usunąć skojarzenia między atakiem Rosji na sąsiedni kraj a ruinami i krwią.

Na tym - a nie na głoszeniu chwały rosyjsko-ukraińskiej jedności - skupia się teraz propaganda.

“Operacja specjalna” nie jest też teraz blitzkriegiem, ale czymś, co ma etapy i nie ma zaplanowanego końca.

S - Sankcje

Zachodnie sankcje były początkowo nieistotnym szczegółem meteorologicznym. Propaganda dawała do zrozumienia, że Rosja da sobie z tym radę, bo wymyśli własne zamienniki na towary, których Zachód już jej nie sprzedaje. Zgaduję, że propagandyści zakładali, że problem sankcji jakoś się rozwiąże, kiedy Ukraina dojdzie do rozumu, a Ukraińcy odkryją, że tak naprawdę są Rosjanami. W kwietniu będzie po sprawie.

Potem okazało się, że sankcje są elementem straszliwego planu Zachodu wobec Rosji. Zachód chciał Rosję zniszczyć sankcjami i stałoby się to, gdyby nie “operacja specjalna”, która te ciemne machinacje uprzedziła.

Potem Putin ogłosił, że sankcje nie mają żadnego związku z operacją specjalną. Czyli nie odpowiada on za nie.

Następnie Putin postanowił obejść sankcje finansowe, przymuszając Zachód do kupowania gazu za ruble. Wtedy sankcje przestały być perfidnym, szykowanym od lat planem, a stały się wymysłem nic nierozumiejącego staruszka Bidena i jego przygłupich sojuszników (a w zasadzie zwasalizowanych przez staruszka niegdyś samodzielnych krajów). Jesteśmy teraz na tym etapie.

Dziś Putin zwrócił się do rządu z przesłaniem, by planował działania tak, jakby sankcje miały się długo utrzymać: taka jest rzeczywistość - powiedział.

Sukces polega na tym, że zdaniem EBOiR w tym roku PKB Rosji spadnie z powodu sankcji o 10 proc., a Ukrainy z powodu najazdu – o 20 proc. Czyli Rosja wygrywa.

B - Broń atomowo-chemiczno-biologiczna

Rosja wkroczyła na Ukrainę, ponieważ uważała, że Ukraina mogłaby chcieć uzyskać w przyszłości broń atomową. Wtedy to był czysty pretekst do wymiany władz w Kijowie – ale potem problem broni ABC nabrał nowego znaczenia.

Rosja zaczęła insynuować, że Ukraińcy szykowali prowokacje atomowe w swoich elektrowniach jądrowych (prowokacje polegały na tym, że Rosjanie strzelali do tych elektrowni). Rosjanie zajęli Czarnobyl i Zaporoże, czegoś tam szukali – ale nie wiadomo czego. Na koniec, zadając kłam pogłoskom, że rosyjscy żołnierze splądrowali laboratorium w Czarnobylu, telewidzom pokazano rząd czystych, pustych naczyń laboratoryjnych w tymże — wedle zapewnień propagandy – Czarnobylu. Wątek atomowy umarł.

Większe nadzieje budziła broń chemiczna, której mogliby użyć Ukraińcy. Wątek ten zakończył życie przedwcześnie, po sygnałach z NATO i USA, że na Ukrainie nie ma broni chemicznej, więc jeśli się pojawi, odpowiedzialność za to spadnie na Rosję.

Najwięcej możliwości daje broń biologiczna. Po pierwsze – na Ukrainie są laboratoria, które badały covid i szerzącą się tam także ptasią grypę. Po drugie, udało się znaleźć dowody na współpracę amerykańsko-ukraińską: umowę o współpracy ministerstw. To pozwoliło na snucie opowieści grozy o tym, że w Ukrainie Amerykanie hodowali wirusy, które atakowałyby wyłącznie Słowian (na tym etapie propaganda porzuciła już myśl, że Ukraińcy są Słowianami — przestali nimi być, podobnie jak dawno temu Polacy), a na koniec dodać, że to tam Amerykanie wynaleźli covid.

Jeśli dodać jeszcze – co za amerykańskimi mediami powtórzyła propaganda – że z laboratoriami tymi w jakiś sposób związany był syn prezydenta USA, to mamy komplet: niekojarzący, co mówi, staruszek Biden wyhodował wspólnie z synem broń biologiczną przeciw Rosji. I gdyby nie operacja specjalna, to strach myśleć, co by było: Hunter Biden "odegrał ważną rolę w stworzeniu możliwości finansowych do pracy z patogenami na Ukrainie" - ogłosił w czwartek 31 marca Igor Kiriłłow, szef sił ochrony radiologicznej, chemicznej i biologicznej Sił Zbrojnych RF.

Na tym polega prawdziwy sukces akcji Putina w Ukrainie: nie ugryzie cię modyfikowany przez USA nietoperz.

Problemem tym zajmuje się specjalna komisja Dumy. W czwartek spotkała się pierwszy raz.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze