Propaganda rosyjska odwołuje się do skojarzeń z zimną wojną. Putin żyje w czasach II wojny. Rosja przyznaje w końcu, że “specjalna operacja” w Ukrainie to wojna. Ale też po raz pierwszy w tej wojnie wyprzedza wydarzenia: ostrzega przed katastrofą humanitarną w Ukrainie
Niestety, tu trzeba propagandzie wierzyć. Trzeba też zacisnąć zęby, kiedy propaganda ogłasza, że Rosja nie ma z tą katastrofą nic wspólnego. Bo to nie wszystko, co Kreml ma do powiedzenia.
Kremlowska propaganda przegrupowuje się. Po dniach chaosu, kiedy nie wiadomo było, dlaczego “specjalna operacja” przebiega “zgodnie z planem”, ale na Rosję spadają nieplanowane, a gigantyczne sankcje, ustaliła nową wykładnię. Odcięła też — tak po prostu — Rosjan od Facebooka i Twittera.
Załamała się bowiem kremlowska wersja zdarzeń, że w Ukrainie prowadzona jest precyzyjna operacja specjalna o ograniczonym zasięgu. Propaganda przyznaje, że toczy się wojna, która objęła cały kraj. I próbuje tę wojnę opowiedzieć, nadać jej zrozumiały dla Rosjan wymiar. Nawiązuje do dawnych wojen, buduje opowieść o rosyjskiej "racji", "dalekowzroczności" Putina i bohaterstwie żołnierzy. To stare rosyjskie klisze.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.
“Rosja nie ma złych intencji wobec krajów sąsiednich, wszystkie jej działania powstają wyłącznie w odpowiedzi na nieprzyjazne działania wobec niej" - oświadczył Putin w piątek, 4 marca, w ósmym dniu wojny.
Tak mniej więcej wygląda nowa wersja wydarzeń. Widać, że propaganda odwołuje się do skojarzeń z zimną wojną, kiedy broń jądrowa i jej możliwe użycie było tematem dnia.
Teraz Rosja opowiada, że prowadzi wojnę prewencyjną, gdyż inaczej Ukraina weszłaby w posiadanie broni jądrowej i zaatakowała Rosję. Tu propaganda wyraźnie pije do amerykańskiej inwazji na Irak. Ją też miało uzasadniać podejrzenie, że Saddam Hussajn za chwile będzie miał broń jądrową. Mimo że okazało się to nieprawdą, bo wywiad się pomylił, świat inwazję przełknął.
Ukraina, jak wiadomo, dysponowała bronią atomową w czasach ZSRR. Zrzekła się jej w zamian za międzynarodowe gwarancje bezpieczeństwa jej granic. Po rosyjskiej aneksji Krymu i stworzeniu przez Rosję w Ukrainie “niezależnych” republik donieckich, Ukraina o tym przypomniała. W tej chwili Rosja ogłasza wszem i wobec, że Ukraina za chwilę miałaby broń atomową.
Propaganda nie skoordynowała jednak tego spinu z wojskowymi, którzy akurat przeprowadzili atak na elektrownię atomową w Zaporożu. Tass zaczął się więc od dementowania, jakoby rosyjski atak uszkodził elektrownię i doprowadził do skażenia. I od oskarżania Ukraińców, że nadmiernie ostrzegają przed skutkami ataku na elektrownię.
Niewiele to dało, bo w świat poszła paniczna wiadomość, że Rosjanie stworzyli zagrożenie atomowe w Ukrainie.
Widać z tego jednak, że propaganda zaczyna nas przygotowywać do tego, że mała, "precyzyjna" spec-operacja przyniesie skutki takie, jak najgorsze konflikty ostatnich lat.
W czwartkowym wystąpieniu, w tym, w którym przyznał się, że na Ukrainie giną rosyjscy żołnierze, powiedział też: "Nigdy nie wyprę się przekonania, że Rosjanie i Ukraińcy to jeden naród, chociaż niektórzy na Ukrainie zostali zastraszeni, a wielu oszukano przez nacjonalistyczną propagandę, podczas gdy inni nadal oczywiście sumiennie podążają ścieżką zwolenników Bandery i innych nazistowskich pomocników, którzy walczyli u boku Hitlera podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej".
Widać, że Putin nie pojmuje mechanizmów sieciowej komunikacji i tego, jak przyspieszają one tworzenie nowych więzi między ludźmi. Nie rozumie, jak zmieniła się samoidentyfikacja Ukraińców od czasów, kiedy sam był w szkole. A ostatnią wojną, jaką rozumie, jest II wojna światowa.
Oczywiście, wielu jest 70-latków, którzy tak myślą. Są wśród nich także liderzy państw. Ten jednak wysłał wojska na sąsiedni kraj.
Propagandowo to trudne – bo skąd niby w bratnim narodzie wzięło się tylu "Banderowców”? I czy ta wojna jest przeciw Ukraińcom, czy też Ukraińców po prostu nie ma, bo to Rosjanie?
Propaganda próbuje te nieścisłości ogarnąć, promując hasło "Rosja nie rezygnuje z kursu w kierunku denazyfikacji Ukrainy”, bo to pozwala ominąć problem, czy Ukraina jest, czy jej nie ma (piątkowe słowa rzecznika Kremla). Inną - ale też łączącą świat Putina ze światem młodszych aparatczyków - wersję zaproponowała przewodnicząca izby wyższej rosyjskiego parlamentu Rosji Walentina Matwienko: Wojska rosyjskie walczą o Ukrainę, "która po uwolnieniu się od antyludowego reżimu połączy się z Rosją więzami przyjaźni i współpracy".
W taki sposób propaganda ma chyba dawać nadzieję, że jeszcze jedna bomba i jeden ostrzał, a Ukraińcy przestaną myśleć, to co myślą i staną się Rosjanami. Niestety, bycie Rosjaninem nie jest takie proste, jak przed tygodniem.
Tworząc nową wersję wydarzeń, propaganda nadal usiłuje odciąć niezależny przekaz. Zamykane są niezależne stacje telewizyjne i radiowe oraz ich kanały na platformie VKontaktie.
Dziś władze nie poprzestały jednak na apelach do obywateli, by nie wierzyli “wrogiej propagandzie”.
Duma uchwaliła rano, jednogłośnie (a po południu - izba wyższa, Rada Federacji, by Putin mógł je podpisać), drakońskie prawo pozwalające karać nawet 15 latami więzienia za "przekazywanie fałszywych informacji o operacji specjalnej". Ale to nie wszystko. Za samo "publiczne wezwanie do uniemożliwienia użycia Sił Zbrojnych RF", które nie mają znamion czynu zabronionego (!), grozi grzywna nakładana w trybie administracyjnym.
(średnie miesięczne zarobki w Rosji to 20-30 tys., w dużych miastach dwa razy więcej)
Jeżeli ukarany grzywną ponownie dopuści się takiego czynu (który - przypomnijmy - nie jest przestępstwem) w ciągu 12 miesięcy, grozi mu odpowiedzialność karna.
Dopiero po tej ustawie Duma zajęła się ustawami, które mają ratować gospodarkę przed sankcjami. Rząd przejmuje pełną kontrolę: może np. zmieniać zatwierdzone już projekty budowlane, jeśli wymagały one użycia zagranicznych komponentów. Ma prawo podnosić emerytury, kiedy chce (inflacja!). Może wszystko (ale też za wszystko odpowiada).
W pakiecie ustaw znalazła się też taka, która nakłada ogromne kary administracyjne dla tych, którzy próbują obejść antysankcyjne obostrzenia, ukrywając np. walutę. Skoro takie prawo jest potrzebne, to znaczy, że Rosjanie robią, co mogą, by osobiście na sankcjach nie stracić.
Jak długo im się to uda? Dziś był ostatni dzień pracy sklepów IKEA w Rosji
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze