0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Bardzo trudno ustalić z oficjalnych rosyjskich depesz agencyjnych, czy Rosjanie rzeczywiście “drastycznie ograniczyli działania militarne na kierunkach kijowskim i czernihowskim”. A to dlatego, że o tych działaniach wcześniej prawie nie było mowy. Dziś - tak jak w poprzednie dni - propaganda relacjonuje nieustające sukcesy rosyjskie w Donbasie i w Mariupolu.

O tym, że rzeczywiście część wojsk najeźdźczych z północy Ukrainy została przeniesiona na południe, może świadczyć takie oto oświadczenie szefa “Donieckiej Republiki Ludowej” Denisa Puszylina: “Operacja wyzwolenia DRL przyspiesza, ale jest za wcześnie, aby mówić o terminie jej zakończenia” oraz że “sytuacja w Mariupolu jest nadal trudna”.

Wieczorem rosyjski MON ogłosił też, że “trwa planowane przegrupowanie wojsk na kierunkach Kijów i Czernihów”.

Najnowsze wyjaśnienie dla tego ruchu brzmi: armia rosyjska atakowała na tym kierunku, by związać wojska Ukrainy na polu bitwy i bez szturmowania miast (aby uniknąć strat wśród ludności cywilnej) zadać formacjom zbrojnym Kijowa taką klęskę, która by uniemożliwiła Ukrainie wykorzystanie tych sił na głównym kierunku - w Donbasie. „Wszystkie te cele zostały osiągnięte” - oznajmił rzecznik rosyjskiego MON generał Igor Konaszenkow. Mniej więcej to samo Rosja powtarza od piątku, nie twierdziła do tej pory jednak, że wygrała bitwę pod Kijowem. Zwycięstwo jest jednak niezbędne, by można było prowadzić rokowania z Ukrainą.

Przeczytaj także:

Co Moskwa chciałaby podbić?

Rosyjskie plany jak zwykle ujawniają notable krymscy. To oni pierwsi, dwa tygodnie temu, sugerowali, że “denazyfikacja, demilitaryzacja i neutralizacja” Ukrainy mogłaby polegać na wycięciu z niej wschodnich terenów - i uczynieniu z nich “prawdziwej Ukrainy” związanej bratnią przyjaźnią z Rosją.

Dziś panowie z Krymu podają nowe szczegóły: „Krym i Donbas już nigdy nie będą ukraińskie. Już teraz pozostaje tylko pytanie, czy Chersoń, Zaporoże, Charków kiedykolwiek będą ukraińskie. Możliwe, że do następnej rundy negocjacji powstanie pytanie, czy kiedykolwiek będzie ukraiński Czernihów, Mikołajów, Odessa” – napisał szef krymskiego parlamentu Władimir Konstantinow na swojej stronie VKontakte.

Być może na to skierowane zostanie teraz uderzenie wojsk wycofanych z „kierunku na Kijów i Czernihów”. Chyba że nikt nie kupi rosyjskiego gazu?

Putin zakazuje krytykowania rozmów w Stambule: nie planujemy Stalingradu

Nie jest też jasne, czy wczoraj Stambule Rosja odniosła sukces i przycisnęła Ukrainę, czy też nie. Sukcesem miałoby być przedstawienie przez Ukraińców własnych propozycji w odpowiedzi na pierwsze pisemne żądania Rosjan, pokazane w czwartym tygodniu wojny (Rosja wtedy przestała wierzyć, że wojnę wygra samymi hasłami "demilitaryzacji, denazyfikacji i neutralizacji" Ukrainy).

Sukcesem rosyjskim ma być też “pryncypialne stanowisko Rosji wobec Krymu i Donbasu”. Co oznacza, że w piątym tygodniu nieudanego najazdu na Ukrainę Rosja nadal uważa, że tereny, które zdobyła w 2014 roku, są jej. Ukraina, jak wiadomo, zgodziła się nie podważać statusu tych terenów przez 15 lat – ale nie zamierza uznać, że to, co zostało jej odebrane siłą, należy legalnie do Rosji.

Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow studził dziś oburzenie komentatorów, że Rosja siada do stołu z Ukrainą, mimo że Stalingrad jest już bliski.

Najwyraźniej ci komentatorzy wierzą, że lada chwila sytuacja na froncie zmieni się na korzyść Rosji. Pieskow mówi: "Nie mamy w planach żadnych Stalingradów, emocje zostawmy naszym wrogom”. Wzywa też do “wezwał do zaufania fachowcom, którzy uczestniczą w negocjacjach między Moskwą a Kijowem”. To ewidentnie rekcja na oburzenie w głównych propagandowych programach publicystycznych rosyjskiej TV, które opisywaliśmy wczoraj:

Z drugiej strony rzecznik Putina (który dostał wczoraj ukraińskie propozycje na piśmie) powiedział też, że przełomu w rozmowach z Ukrainą nie widać. Widać Putin ciągle wierzy, że w rozmowach tych może ugrać więcej.

Co to mogłoby być? W GOWORIT MOSKWA lubimy zgadywać na podstawie półprawd i kłamstw w oficjalnych komunikatach.

Dziś wydaje się nam, że Putin liczy na to, że Niemcy się ugną i nastąpi jakieś wycofanie się z zachodnich sankcji.

Czy Moskwa liczy na ratunek z Berlina?

Po prostu w oficjalnym przekazie wyjątkowo dużo jest depesz o tym, jak Niemcy nie dadzą sobie rady bez rosyjskiego gazu. A przecież od 1 kwietnia Putin chce go sprzedawać za ruble - tymczasem Unia i kraje G7 powiedziały “nie”. Ale - jak zauważają rosyjscy komentatorzy - kurs rubla na oficjalnej giełdzie moskiewskiej poszedł w górę do poziomu prawie sprzed wojny, jakby ktoś potajemnie te ruble skupywał.

Jak zatem wygląda katastrofa Niemiec, do niedawna wielkiego przyjaciela i partnera gospodarczego Rosji?

Oto przykłady z oficjalnego rosyjskiego przekazu tylko z jednego dnia:

  • Inflacja w Niemczech w marcu może osiągnąć rekordowy poziom 7,3 proc.. Ostatni raz taki poziom zaobserwowano jesienią 1981 roku, kiedy ceny ropy gwałtownie wzrosły w wyniku skutków wojny w Zatoce Perskiej.
  • Trzy czwarte niemieckich firm zlokalizowanych we wschodniej części kraju przeżywa trudności w związku z odłączeniem kilku rosyjskich banków od międzynarodowego systemu płatności międzybankowych SWIFT.
  • Niemieccy przemysłowcy domagają się pomocy państwa w związku ze skutkami wydarzeń na Ukrainie.
  • Niemcy wezwały mieszkańców do oszczędzania energii elektrycznej w celu zmniejszenia zależności energetycznej od Rosji. Wśród środków mających na celu zmniejszenie zużycia energii w Niemczech wymienia się: wspólne jeżdżenie samochodami, zmniejszenie prędkości poruszania się i - jeśli to możliwe - przesiadka na transport publiczny.
  • Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa ostrzega przed „bardzo poważnymi konsekwencjami ekonomicznymi” w przypadku możliwego zaprzestania dostaw gazu ziemnego z Rosji w najbliższej przyszłości.
  • Ministerstwo Gospodarki Republiki Federalnej Niemiec wprowadziło system ostrzegania w przypadku zaprzestania dostaw gazu z Federacji Rosyjskiej
  • Istnieje ryzyko nieodwracalnych szkód w łańcuchach produkcyjnych i gwałtownego wzrostu bezrobocia – powiedział Rainer Hoffmann, szef Związku Niemieckich Związków Zawodowych. Ewentualne wstrzymanie dostaw gazu z Federacji Rosyjskiej będzie miało nieodwracalne konsekwencje.
  • Niemieccy kierowcy zorganizowali w Annaberg-Buchholz w Saksonii protest przeciw rosnącym cenom paliwa. W akcji wzięło udział ponad 150 przedsiębiorców zajmujących się transportem towarów i osób”.
  • Rada Rozwoju Gospodarczego w Niemczech obniżyła prognozę rozwoju na 2022 rok ze względu na wojnę w Ukrainie. Wzrost PKB może wynieść tylko 1,8 proc., w listopadzie ubiegłego roku eksperci przewidywali, że będzie to 4,6 proc. wzrostu.
  • Największy na świecie niemiecki koncern chemiczny BASF ogłosił, że nie da się zastąpić rosyjskiego gazu w krótkim czasie w przypadku wstrzymania dostaw.
  • Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck powiedział, że magazyny gazu w tym kraju są zapełnione w około 25 proc.

Moskwa gotowa na kompromis

Oprócz doniesień o kataklizmie w Niemczech wysocy urzędnicy rosyjscy powtarzają, że Rosja liczy na kompromis z Europą w sprawie przekazywania płatności za gaz na ruble. „Wciąż mam nadzieję, że uda nam się znaleźć rozwiązanie, które uwzględni nasze wymagania… Musimy znaleźć rozwiązanie kompromisowe, mam nadzieję, że stanie się to w ciągu najbliższych kilku dni” - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow. Jego szef, Ławrow, jest w podróży do Chin i Indii.

Po południu w środę Putin rozmawiał z kanclerzem Niemiec, a potem z premierem Włoch i przekonywał ich, że decyzja o sprzedawaniu gazu za ruble zapadła. Kanclerz Scholz znowu powiedział "nie". Także Austria odmówiła zakupów za ruble.

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze