Co zrobić z komunikatem o wniosku o aresztowanie Putina, skoro w systemach autokratycznych mówienie o ukaraniu jedynowładcy jest zdradą stanu? Komunikat Międzynarodowego Trybunału Karnego zmusił Putina do wykonania skrajnie ryzykownego ruchu: do wycieczki w pobliże frontu. A dowódcy powiedzieli my chyba, że nie mają czym walczyć, bo wszystko rozkradli.
Był to spektakl bez precedensu – a bezprecedensowe było tu też to, że w akcie bohaterstwa Putin musiał naśladować swoich przeciwników, prezydenta Zełenskiego i prezydenta Bidena. Bo oni byli na tej wojnie wcześniej i bardziej.
Putin stanął do konkurencji, której nie mógł wygrać
Jak opowiedzieć, że umiłowany władca jest przez niektórych nazywany przestępcą? Że nie lubią go nie dlatego, że stroi po stronie potężnych sił dobra i Rosji, ale dlatego, że krzywdzi dzieci?
Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, a konkretnie II Izba Przygotowawcza wydała w piątek 17 marca nakazy aresztowania w związku z sytuacją w Ukrainie wobec dwóch osób – prezydenta Rosji Władimira Putina i rosyjskiej rzeczniczki ds. praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej.
Z komunikatu MTK wynika, że Putin ma być odpowiedzialny za „zbrodnię wojenną polegającą na bezprawnej deportacji ludności (dzieci) oraz bezprawnym przesiedleniu ludności (dzieci) z okupowanych obszarów Ukrainy do Rosji”. Proceder ten trwa na terytorium Ukrainy co najmniej od 24 lutego 2022 roku. Istnieją racjonalne przesłanki, by sądzić, że Putin ponosi indywidualną odpowiedzialność karną za „popełnienie wspomnianych wyżej czynów bezpośrednio, wspólnie z innymi i/lub za pośrednictwem innych”, a także „za niewłaściwą kontrolę nad podwładnymi cywilnymi i wojskowymi, którzy dopuścili się czynów lub dopuścili do ich popełnienia i którzy znajdowali się pod jego skuteczną władzą i kontrolą na podstawie odpowiedzialności zwierzchniej”.
Na ponad pięć godzin samych wieczornych "Wiesti” w piątek, sobotę i niedzielę (17-19 marca) informacja o liście gończym za Putinem zajęła w piątek dokładnie
45 sekund
Czyli mniej niż potrzeba na przeczytanie na głos przytoczonego wyżej komunikatu. Żaden inny program informacyjny nie zająknął się nawet o sprawie.
Musiała ona zakomunikować, że list gończy za Putinem wystawiony w Hadze jest nieważny. Zakomunikowanie tego pokazuje zaś miejsce w hierarchii władzy. Dlatego wielu dostojników musiało publicznie zabrać głos. Jedni po to, by pokazać, że są ważni. Inni - bo być może nie mogli sobie po prostu pozwolić na milczenie.
A co by było, gdyby Putin pomyślał, że się z MTK zgadzają?
W ten sposób przestrzeń medialna wypełniła się przekazem, że “cesarz Putin jest przestępcą”. Oczywiście w wersji “To nieprawda, że...”, ale podstawowa zasada propagandy mówi przecież, że zaprzeczenie wzmacnia tylko przekaz.
Co więcej, Maria Lwowa -Biełowa zaczęła się w niedzielę bronić! Lwowa-Biełowa wielokrotnie chwaliła się, że bierze udział w procederze wywożenia ukraińskich dzieci. Sama “adoptowała sobie” chłopca z Mariupola. A w niedzielę wieczorem w telewizji zaczęła opowiadać, że równocześnie dba o to, by ukraińskie dzieci wracały do rodzin. Czyli że zarzut jest poważny, ale to nie ona jest winna:
„Dziś w 19 regionach naszego kraju w rodzinach jest 380 dzieci. Są to dzieci, które od dawna przebywają w placówkach socjalnych. Żadne z nich nie było oddzielone od rodziców – to po pierwsze. Po drugie, jeśli dobrze rozumiemy, jeśli są przedstawiciele prawni, to my tu jesteśmy, zrobimy wszystko, żeby te rodziny zjednoczyć. Dziś mamy 15 dzieci z ośmiu rodzin, które połączyliśmy z krewnymi w Ukrainie” – powiedziała Lwowa Biełowa
Propaganda Kremla zrobiła dobrą minę do złej gry i produkowała programy, w których nie było słowa o nakazie aresztowania Putina, ale wszystko było o tym.
Np. w sobotę i w niedzielę duże materiały dotyczyły zapowiedzi Donalda Trumpa, że grozi mu aresztowanie w Stanach (9 marca The New York Times poinformował, że Trumpowi mogą zostać postawione zarzuty karne w związku z rzekomą wypłatą pieniędzy aktorce pornograficznej Stormy Daniels za milczenie w sprawie ich rzekomego romansu).
Propaganda podkreślała, że byłego prezydenta USA chcą aresztować z powodu sprawy kobiety i to stojącej nisko w hierarchii społecznej
Opowiadała też, że nastawanie na władzę należy do objawów zgniłej kultury politycznej Zachodu. Oni tak po prostu mają (trzeba propagandę docenić - by bronić Putina, pozbyła się chwilowo swojego ulubionego argumentu, że krytyka władzy na Zachodzie jest objawem niskiej jakości tej władzy - a nie elementem kultury politycznej, w której krytyka jest dopuszczalna).
Poza tym Zachód nie chce słuchać o prawdziwych zbrodniach. Rada Bezpieczeństwa ONZ zagłosowała 17 marca przeciwko wystąpieniu "rzeczniczki praw obywatelskich" "Donieckiej Republiki Ludowej” Darii Morozowej (propaganda nie wyjaśniła, że powodem głosowania przeciw było to, że ONZ nie uznaje istnienia "Donieckiej Republiki Ludowej". O sytuacji na tych terenach mają prawo wypowiadać się przedstawiciele Ukrainy, bo to jest Ukraina).
To był tylko wstęp. Bo w sobotę Putin udał się w niezapowiedzianą wizytę na Krym i do Mariupola. Była to jego pierwsza wizyta na okupowanych terenach Ukrainy, do tego – wedle oficjalnego przekazu – niezaplanowana.
Niby niewiele znaczący nakaz aresztowania MTK zaburzył Putinowi weekend
Putin nigdy nie był na terenach zajętych Ukrainie po 24 lutego 2022, a na okupowanym przez Rosję Krymie ostatni raz był przed pełnoskalową wojną, w lipcu 2020 r. W grudniu 2022 przejechał się po zniszczonym w październiku 2022 i odbudowywanym moście krymskim, który łączy Rosję z półwyspem.
Propaganda podkreślała spontaniczny charakter wizyty
„Nasz prezydent Władimir Władimirowicz Putin wie, jak zaskoczyć. W dobry sposób. Dzisiaj mieliśmy otworzyć dziecięcą szkołę artystyczną w Chersonezie. Wszystko było gotowe do wideokonferencji i raportu dla prezydenta za pośrednictwem specjalnych łącz. A Władimir Władimirowicz wziął i przyjechał. Sam. Prowadząc. Ponieważ w tak historycznym dniu prezydent jest zawsze z Sewastopolem i mieszkańcami Sewastopola" - zachwycał się gubernator Sewastopola Michaił Razwożajew.
Można oczywiście zastanawiać się, dlaczego rosyjskie państwo ogłasza, że naczelny dowódca nie może przyjechać na zaplecze frontu w sposób tajny, ale zaplanowany – co jest możliwe dzięki przestrzeganiu procedur i zaufaniu między różnymi służbami. Dlaczego urzędnicy i wojskowi na Krymie i w Mariupolu o wizycie dowiedzieli się z takim samym wyprzedzeniem jak o wizycie wrogiego Joe Bidena w Kijowie?
Proponuję jednak potraktować tę wycieczkę weekendową jak spektakl władzy.
W dosyć konkretnym momencie propagandowej narracji - kiedy Putin próbuje przekonać poddanych, że wojna z Ukrainą wymaga od nich wszystkich dodatkowego wysiłku i poświęcenia. I że to nie jest wojna z Ukrainą, ale tak naprawdę z USA. A ponieważ Ameryka nie przyznaje się do najazdu na Rosję, poddani Putina muszą mu uwierzyć na słowo, że tak jest.
(Ten przekaz, opisany w "GOWORIT MOSKWA” w piątek, kontynuowały w niedzielę “Wiesti Niedieli”; gospodarz tego “analitycznego” trzygodzinnego programu “informacyjnego” Dmitrij Kisielow powiedział wprost: “To wojna z USA. Skończył się pokój ustanowiony po II wojnie światowej, a wojnę wywołała nienasycona Ameryka, która chce wejść na nasze historyczne terytoria”).
W takim momencie Putin nie może sobie pozwolić na dyskusję, czy jest zbrodniarzem. Zwłaszcza że w poniedziałek ma się spotkać z Xi, prezydentem Chin
“Nieplanowana” kilkunastogodzinna wizyta na okupowanych terenach Ukrainy jest na to odpowiedzią. Putin w tym czasie trzy razy zmieniał kostiumy - żeby doprecyzować komunikat.
W końcu wiadomo, że w telewizji liczy się, jak kto wygląda, a nie co mówi
Putin przebrał się tu prawie za prezydenta Zelenskiego – miał polowy strój (granatowy półgolf, sportową ciemną kurtkę i spodnie, które “dziennikarze” na podstawie nagrań dostarczonych przez Kreml identyfikują jako dżinsy - patrz zdjęcie na samej górze).
Nigdy w ciągu tego roku go tak nie pokazywano, a propaganda dostała wyraźny sygnał, by się nad strojem Putina roztkliwiać
Putin pokazał się jak przywódca w działaniu. W kostiumie wojownika, który został wymyślony przez jego głównego oponenta prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Mimo że Putin oficjalnie go lekceważy i uważa za nieistotną postać.
Żeby pokazać, jak dba o Krym w 9. rocznicę jego aneksji do Rosji, Putin po prostu musiał się przebrać za Zełenskiego (rocznica przypada akurat 18 marca, więc jakiś udział Putina w obchodach musiał być planowany. Ale pewnie udział zdalny – a nie a sportowym outficie, na miejscu).
Otóż zwiedza nowy budynek w Sewastopolu. Ludzi nie ma. Towarzyszą mu: pop i urzędnicy (w tym wniebowzięty Razwożajew). Z relacji wynika, że rozmowa nie dotyczy obecnej sytuacji Krymu u Rosji, ale… początków Rusi. Tuż obok jest stanowisko archeologiczne w Chersonezie. Ruiny greckiego osiedla założonego przez kolonistów z Miletu w VI w. p.n.e. Tu wedle przekazów w 988 r. n.e. kazał się ochrzcić kijowski władca Kijowa - Waldemar/Wołodymir/Władymir/św Włodzimierz.
900 lat później w miejscu tym rosyjscy carowie postawili w tym miejscu cerkiew, żeby symbolicznie zaznaczyć, że wywodzą swą władzę stąd
W relacji z soboty (materiały dostarcza telewizji Kreml) Putin w półgolfiku nie idzie do “świętego miejsca carskiej Rosji”. Ogląda tylko plany rozbudowy na prezentacji w budynku, który zwiedza.
Propaganda skupia się na tym, że Putin na miejsce prezentacji dojechał sam (!) samochodem (!). Nie mówi, jak daleko miał. Potem dowiadujemy się jednak, że do Sewastopola doleciał helikopterem, a że lubi jeździć samochodem, to sobie pojeździł samochodem. Najprawdopodobniej samochód - tak jak trzy komplety ubrań na zmianę (o czym zaraz) - Putin zabrał sobie helikopterem.
W niedzielę pojawiły się nowe zdjęcia: Putin jednak poszedł do cerkwi w Chersonezie. Ale zrobił to ciemną nocą. Ujęcia są niewyraźne. Widać tylko, że Putin się przebrał - zamiast półgolfika ma białą koszulę bez krawata i marynarkę. Nadal jest w dżinsach.
To być może wyraz pobożności. Tak więc propaganda pokazała nam Putina w roli cesarza. Który sobie wozi samochody helikopterami, bo lubi. A głowę chyli tylko przed Bogiem
Tej samej nocy, w ramach tej samej krótkiej wizyty Putin pojawia się w Mariupolu, także na ziemiach Ukrainy okupowanych przez Rosję. 500 km na północny-wschód.
W tej scenie ma na sobie ciepłą elegancką kurtkę z kapturem - więc to musiała być głęboka noc. “Wizyta jest także nieplanowana”, a już na pewno nie przejazd przez miasto (dowodem na spontaniczne działanie jest to, że “nawet ruchu nie zatrzymano, a Putin przestrzegał przepisów jadąc” - mówi rzecznik Pieskow). Putinowi na fotelu pasażera towarzyszy wicepremier Marat Chusnullin odpowiedzialny za odbudowę tego, co armia Putina zniszczyła.
Za Putinem siedzi kamerzysta i pokazuje, jak Putin zatrzymuje się na czerwonym świetle na skrzyżowaniu, by przepuścić ciężarówkę i traktor
Po czymś takim oficerowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo Putina powinni strzelić sobie w łeb. Gdyby scena była prawdziwa. Możliwe jednak, że to ustawka. Która ma nam opowiedzieć, że cesarz nie dowierza bojarom i osobiście jedzie sprawdzić, jak jest naprawdę.
“Budowa nie idzie tak szybko, jak byśmy chcieli, ale i tak dosłownie na każdym rogu Mariupola stoi sprzęt budowlany i drogowy, podnoszone są dźwigi. »Pracujemy przez całą dobę. Tak, miasto jest poważnie zniszczone i chciałbym je odbudować za pomocą czarodziejskiej różdżki, ale tak się nie da – musimy pracować nawet teraz, w chłodne dni« - tak ledwie przed miesiącem propaganda donosiła, co się dzieje w zrównanym z ziemią mieście.
Putin - podkreślmy to – nigdy tu nie był. O sytuacji w Mariupolu raportował mu przed rokiem minister obrony Siergiej Szojgu (była to słynna scena z nogą Putina, która podrygiwała i podskakiwała w tę i z powrotem).
Teraz Putin zajeżdża na nowe osiedle – jest to jednak zupełnym przypadkiem to samo osiedle, które propaganda w kółko pokazuje jako dowód sukcesu rosyjskiej odbudowy w Mariupolu (drugim dowodem jest rozebranie ukraińskiego pomnika „Ofiarom Wielkiego Głodu”). “Przypadkowi mieszkańcy” przed blokiem mówią jednak Putinowi, że nie dostają pieniędzy za pracę. Zapraszają do środka. Mówią, że wszystko w czasie wojny stracili, a w kuchni (mniejszej od samochodu Putina) “wszystko musieli sobie kupić, bo nic tu nie było”.
Putin nakazuje władzy lokalnej się poprawić. “Przypadkowi mieszkańcy” wyrażają miłość do Putina a on im się odwdzięcza zdaniem “Musimy się lepiej poznać”.
Putin występuje tu w roli władcy, który odkrywa knowania złych urzędników. Jest do tego ludzkim, rozumiejącym panem. Nieco nieporadnym w kontaktach ze “zwyklymi ludźmi”
To też jest niezapowiedziana i nieplanowana wizyta - już w Rosji, ale w siedzibie “dowództwa Północnego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem” 180 km na wschód od Mariupola. Pora dnia i nocy nie ma znaczenia, bo propaganda wyjaśnia, że dowództwo pracuje 24 godziny na dobę. Więc niezapowiedziany najazd jest OK.
Z Putinem - uwaga - nie ma ministra obrony Siergieja Szojgu (był w czasie poprzedniej, grudniowej, wizyty w Dowództwie). Na baczność prężą się szef operacji Walerij Gierasimow i jego zastępca Siergiej Surowikin. Obaj w mundurach polowych.
A Putin znowu się przebrał
Występuje w ciemnym garniturze pod krawatem i w białej koszuli - wyraźnie chce się odciąć od wojskowych (przychodzi mi do głowy, że gdyby Gierasimow miał do powiedzenia coś miłego, to Putin wyjąłby z helikoptera polowy strój wojskowy. Bo taki też ma – wtedy dołączyłby wizualnie do sukcesu).
Propaganda donosi, że Gierasimow pyta, ile ma czasu na raport dla “naczelnego dowódcy”, którym Putin formalnie jest – ale się strojem od tego dystansuje. A Putin mu odpowiada, że tyle, ile będzie potrzeba.
“Konieczne jest twarde rozprawienie się z szemranymi przekrętami w wydawaniu środków finansowych, w tym środków budżetowych, także podczas realizacji zamówień na obronę państwa i projektów narodowych”.
Rozkradli pieniadze na uzbrojenie? Tego się Putin dowiedział?
Tak się kończy niezapowiedziana i nieplanowana wizyta na zapleczu frontu. Pierwsza w życiu i pierwsza w roli ściganego międzynarodowym listem gończym. Oczywiście widz nie dowiaduje się niczego o sytuacji w regionie i na froncie. Zamiast informacji mamy nowe szaty Putina.
Putin, zawsze tak dbały swoje bezpieczeństwo, zaczął się zachowywać ryzykownie (odłóżmy na bok rozważania, czy to był prawdziwy Putin, czy jego sobowtór - ważne jest to, że postać symbolizująca władzę nagle zaczęła zachowywać się ryzykownie, przybliżać do ludu i udawać, że się nie boi. Co - jak to bywa w propagandzie - zwykle oznacza coś przeciwnego).
Putin wykonał mnóstwo działań, które być może odwrócą uwagę od tego, co wyrabiają jego bojarzy, którzy bez przerwy opowiadają o liście gończym. Ciekawe jednak, czy prezydent Xi zapyta w poniedziałek Putina, dlaczego po nocy przebiera się w garnitur, żeby porozmawiać ze swoimi wojskowymi (wystąpienie Putina do kierownictwa MSW miało miejsce przed spotkaniem z Xi).
PS. A jeśli Czytelniczki i Czytelników dziwi, dlaczego w tym odcinku było tyle o ubraniach Putina – to dlatego, że dla propagandy ubrania są zawsze bardzo ważne. Opisuje je. Opowiada, kto miał co na sobie, jakie buty, jaki zegarek. Czy miał ciepły płaszcz, czy nie. Jak się nie da opowiadać o sprawach publicznych, to się opowiada o strojach, jakie ma władza.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022
Komentarze