0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti" 1.06.2023 / A.Jędrzejczyk"Wiesti" 1.06.2023 /...

Z propagandy rosyjskiej wydedukować można teraz, że władza na Kremlu bardzo chciałaby wezwać obywateli Federacji Rosyjskiej na wojnę. Putin nie ma już dosyć wojska. Chodzi jednak o to, by obywatele mobilizowali się sami. Jeśli powszechną mobilizację ogłosi władza, to złamie fundamentalną dla reżimu umowę. Że władza rządzi i się bogaci, a poddani popierają i nie przeszkadzają. W zamian ciesząc się tanim kredytem hipotecznym i grillem.

Propagandzie Kremla chodzi więc teraz o to, by opowieść o wojnie toczyła się w telewizorze osobno i oddzielnie wobec opowieści o spokojnym życiu zwykłych apolitycznych ludzi. A Ukraina robi wszystko, by te opowieści się spotkały. Bo tak wysadzi w powietrze reżim Putina.

Dlatego w poniedziałek kilka lokalnych przygranicznych rozgłośni radiowych, w tym radio Mir, zostały zhakowane, a głos podobny do Putina ogłosił powszechną mobilizację zwykłych ludzi. Propaganda Kremla galopem odkręcała, że to nieprawda.

Co przegapiłam w propagandzie?

W czasie mojego aż dwutygodniowego urlopu nie czytałam przekazów propagandowych, ale oglądałam telewizyjne “Wiesti”. Bo o ile to, co napisane, da się przeczytać po wakacjach, to nie da się oglądać ciagiem, godzinami telewizyjnych “Wiadomości” nie ryzykując zdrowiem.

Oglądałam jednak te “Wiadomości” wakacyjnie, jak zwykły konsument propagandy, nie robiąc notatek. Dzięki temu zwróciłam uwagę na coś, co do tej pory pomijałam.

Reklamy.

Telewizja sprawozdaje „informacyjnie” prawdziwą wojnę. Propaganda Kremla używa tego słowa swobodnie. Potworek „specjalna operacja wojskowa” występuje już tylko czasami.

Propaganda pokazuje “bohaterskich żołnierzy”, którzy zapewniają, że “zwyciężymy, o ile wszyscy w kraju zaczniemy pracować dla zwycięstwa” (to wyraźne wezwanie do samomobilizacji). Pokazuje zniszczona kompletnie osiedla. Rzekomo przez Ukraińców, ale widać też, jak do tych osiedli wali rosyjska artyleria. A bohaterscy żołnierze chwalą się, jak w tych ruinach udało im się “zlikwidować przeciwnika”. Ba, widzimy, jak rosyjski snajper zabija ukraińskiego żołnierza – co jest dowodem wyższości rosyjskiej armii nad ukraińską (3 czerwca).

Widzimy – to nowość ostatnich dwóch tygodni – ostrzeliwane rosyjskie przygraniczne miejscowości. Zrozpaczeni ludzie uciekają, tłoczą się na sali gimnastycznej zastawionych lóżkami polowymi. Tak wygląda wojna Putina.

A potem jest przerwa na reklamę. Inny, obcy świat.

Promocje, wyprzedaże, tani kredyt hipoteczny, wakacje nad morzem w pięknym hotelu. Pokrojone w kostkę mięso na grilla (to moja ulubiona reklama, w zeszłym roku też była o tej porze puszczana, ale w jakże innym kontekście). No i tanie masło. W kilku sieciach handlowych.

To masło to klucz. Wszak Putin obiecał zimą (w “orędziu stanie państwa”) poddanym, że panuje nad sytuacją i nie będzie w Rosji “armat zamiast masła”. Czyli że poddani mogą żyć jak żyli, bo wojna ich nie dotyczy – byleby popierali Putina.

Tak więc mamy reklamę taniego masła, a dostatnio wyglądający mężczyźni w reklamie mięsa na grilla zachwyca się pysznymi kiełbaskami.

Rosyjska reklama masła i reklama kiełbasek
Świat konsumpcji. Tanie masło i reklama kiełbasek z “Wiesti” 5 czerwca 2023

Na koniec bloku reklamowego jest reklama ochotniczej służby w wojsku. Pojawiła się w kwietniu, ale nie zaburza świata wyprzedaży.

Potem wracamy do reportaży z frontu. Trupy, strzały i zapewnienia, że “wróg nie przejdzie” (“Wiesti” z 29 maja), mimo że najechało Putina całe NATO (komentarz “Wiesti Niedieli” z 28 maja: nie wierzcie w bajki o F-16. Ukraińcy nie są w stanie nauczyć się tym latać – w tych samolotach będą normalni amerykańscy piloci!).

Ruiny sklepu i ludzie umieszczeni w hali, w której stoją łóżka
Świat wojny. Zniszczony sklep w przygranicznym rosyjskim Szebiekinie i jego dawni klienci – wywiezieni do obozów przejściowych. “Wiesti”, 5 i 4vczerwca 2023

Ciekawe jest też, że wszystkie dłuższe materiały z frontu zawierają materiały sprzed wielu miesięcy (z czasu, kiedy na drzewach nie było jeszcze liści). Jakby armia śmiertelnie bała się pokazać cokolwiek z bieżących zdarzeń. Ukraina nauczyła się to także wykorzystywać?

Nie zabierzemy wam masła, ale sami z niego zrezygnujcie

Rozwijana jest narracja, że wojna to prawdziwa normalność. Dzięki niej życie nabiera sensu. Propaganda stara się namówić Rosjan bardzo wyraźnie, by sami z siebie zaciągali się do wojska. Lepiej być przecież artylerzystą i rozwalać kolejne budynki, niż je ubezpieczać pracując w firmie ubezpieczeniowej („Wiesti”, 3 czerwca)

Przeczytaj także:

Poza tym – kusi propaganda – w całej Rosji otwierają się biura stworzonego na rozkaz Putina Funduszu Obrońców Ojczyzny. W biurach każdy wojenny inwalida i każda rodzina poległego ma dostać indywidualną, dostosowaną do potrzeb pomoc. Ogromne biura-pałace i szeregi urzędników czekających na klientów pokazują niechcący, jaka jest skala rosyjskich strat na wojnie. Ale przekonują też, że być może śmierć na wojnie i kalectwo się opłaca.

Wojna jest prawie jak dobra przecena. Nie ma tu żadnej sprzeczności – kłamie propaganda.
Zamaskowani wojskowi w okopie czytają listy. Drugie zdjęcie przedstawia męzczyznę na wózku, który ma funkcje przemieszczania się po schodach
Żołnierze na froncie, obowiązkowo filmowani w maskach utrudniających identyfikację, czytają listy od dzieci. Obok – oferta dla żołnierza od państwa. Innowacyjny wózek inwalidzki, który potrafi pokonać schody (nie jest tak, że każdy taki wózek dostanie. Z propagandy wynika jednak, że przydałby się bardzo - nawet w urzędach, które wedle telewizji mają pomagać inwalidom wojennym, nie widać podjazdów ani tym bardziej wind). “Wiesti” z 30 maja

“Prezydent Rosji Władimir Putin został poinformowany o dużej liczbie obywateli, którzy są gotowi służyć w ramach kontraktu w Północnym Okręgu Wojskowym” – powiedział dziennikarzom 1 czerwca rzecznik Putina Dmitrij Pieskow. Dodał też (gdyby ktoś miał wątpliwości) że „zdecydowana większość Rosjan bezwzględnie popiera prezydenta, specjalną operację wojskową i tych bohaterskich ludzi, którzy biorą w niej udział”.

Właśnie: zdecydowana wiekszość nadal popiera tylko „tych bohaterskich ludzi”, ale nie koniecznie wizję siebie w mundurze

Po co jest ten miś?

W ciągu ostatnich dwóch tygodni ukraińskie ataki na przygraniczne obwody i na różne rosyjskie składy daleko od frontu nasilają się. Nagrania każą w sieci, więc propaganda musi je jakoś pokazać. Komentatorzy zaczeli mówić, że brakuje sił i srodków do obrony. Do tego doszedł dronowy atak na Moskwę 30 maja.

To dla narracji “idźcie na grilla, władza ma rację” niebezpieczne.
Zdjecie drona na niebie i rosyjska grafika pokazująca miejsca uderzeń dronów na terenie Moskwy
Tak atak na Moskwę pokazała propaganda: dron nad Moskwą sfilmowany przez obywatela i mapa uderzeń ataków. Wyglądało to poważnie. “Wiesti” 30 maja

Putin udaje, że nic się nie stało. Nie ma w planach wystąpienia do narodu. Nie boi się dziennikarzy, bo nie mają do niego dostępu. Pani z telewizji zatrudniona jako uchwyt do mikrofonu zostaje wysłana, by wyrecytować przed Putinem pytanie:

“Władimirze Władimirowiczu, co powinniśmy myśleć o atakach na Moskwę?”

Putin na to, że tak naprawdę wojna trwa od 30 lat, bo Zachód zawsze to planował, i do tego oszukał Rosję, ale obrona przeciwlotnicza Moskwy zadziałała, choć jest to i owo do poprawy. Poza tym dwa albo trzy dni temu Rosja skutecznie zaatakowała siedzibę ukraińskiego wywiadu, tylko o tym nie mówiła. Ale teraz mówi – więc te drony nad Moskwą to nic takiego.

Taka jest mniej więcej sens wypowiedzi Putina. Tyle że Putin nie niepokojony przez panią trzymającą mikrofon mówi tak przez 10 minut.

Nie wyraża cienia współczucia ludziom, na których domy spadły drony. Powtarza się i ględzi. A telewizja wszystko to transmituje w głównym wydaniu “Wiadomości”.

Z kolejnego reportażu z życia Putina dowiaduję się w tych samych “Wiestiach”, że pani z mikrofonem pojechała do Putina zwiedzającego wystawę o “rosyjskim przemyśle kreatywnym”. Putin dał się sfilmować akurat jak podziwiał lalkę-misia. To Czeburaszka – animowany bohater popularnego dziś w Rosji filmu – a to jest właśnie rosyjski przemysł kreatywny. Produkuje rosyjskiego “Misia”, który dobry jest do grilla.

Putin na korytarzu i Putin odwrócony plecami do kamery patrzy na dużego misia
Ten sam korytarz i dwa niestykające się światy Putina. Kamera nr 1 - Putin mówi, żeby nie przejmować się dronami, bo to nic takiego. I ujęcie z kamery nr 2 – plecy Putina, pani trzymająca mikrofon (po lewej, a po prawej) oraz miś Czeburaszka. "Wiesti”, 30 maja.

Tymczasem wojsko wywozi dzieci z przygranicznych terenów, bo robi się niebezpiecznie. Dzieci umieszczane są w ośrodkach wypoczynkowych w wieloosobowych pokojach, w których “jest także ciepła woda”. Potem zaczyna się ewakuacja dorosłych...

Putinowi się to z misiem nie styka. Nie może.

Jak Zachód ogrywa propagandę

Ani pani zatrudniona jako uchwyt do mikrofonu, ani nikt inny, nie zada Putinowi oczywistego pytania: “Przecież rok temu tłumaczył pan, że najechał Ukrainę, żeby ta nie mogła zaatakować Rosji? Co poszło nie tak?”.

Ale takie pytanie może komuś (np. mnie, konsumentce “Wiesti”) przyjść do głowy. Propaganda radzi sobie z tym, jak może. Przedstawia mianowicie te niewygodne pytania w formie cytatów z zagranicznych mediów, a następnie je wyśmiewa – bo media są zagraniczne, a tam nie ma „tradycyjnych wartości”, jest kryzys, a poza tym prezydent Biden znowu się potknął, jak szedł (relacje z tego, jak Biden się potknął, są stałym elementem “Wiesti”).

Tyle że ten stary świetny patent na niewygodne pytania nie działa już tak dobrze. W ciągu ostatnich dwóch tygodni “Wiadomości”/”Wiesti” kilka razy poinformowały mnie, że tę wojnę zaczął Putin, a Ukraina ma prawo się bronić także atakując Rosję.

Jak do tego doszło? Otóż zachodni urzędnicy i politycy wsadzają ten przekaz do każdej odpowiedzi na pytanie. “Czy Ukraina mogła użyć zachodniej broni w ataku na obwód biełgorodzki?”, “Czy Ukraina jest już gotowa do kontrataku” – pytają dziennikarze. Odpowiedź zawsze jest podobna: “Przede wszystkim należy podkreślić, że to Rosja zaczęła tę wojnę”.

Propaganda Kremla tego nie wycina (nie umie? nie chce?)

Ukraina gra Kremlowi na nosie

Wygląda też na to, że grę z propagandą Kremla sprawnie prowadzą Ukraińcy. Nie tylko nie pozwalają już filmować rzewnych historyjek z frontu, bo zaraz miejsce pobytu wojsk rosyjskich zostanie rozpoznane i odpowiednio potraktowane (dlatego rzewne historjki dzieją się teraz w telewizji wczesną wiosną). Sprawie wpływają też na oficjalny dyskurs Kremla i wprowadzili do niego dwa fundamentalne (poza grillem) kwestie

  • co to znaczy być Rosjaninem?
  • czy Putin to to samo co Rosja?

Rosyjskie antyputinowskie oddziały od dwóch tygodni robią rajd po przygranicznych obwodach. Ukraina, a za nią zachodnie media, ogłaszają, że Kijów nie ma z tym nic wspólnego. Bo to Rosjanie.

Propaganda Kremla musi wejść z tym w dialog. Nie wystarczy powiedzieć, że atak został odparty.

Dodaje, że to nie są prawdziwi Rosjanie, tylko tak naprawdę Ukraińcy.

Jakże pięknie to brzmi, kiedy wspomni się, że rok temu ta sama propaganda twierdziła, że Ukraińcy to nie Ukraińcy tylko Rosjanie. A teraz mamy fałszywych Rosjan, którzy naprawdę są Ukraińcami

Ataki dronowe na Kreml i na Moskwę – dwa w maju – do których Ukraina także się nie przyznaje, wprowadzają do debaty wątek odpowiedzialności Putina. Znowu propaganda Kremla nie może się ograniczyć do stwierdzenia, że drony uderzyły, ale wielkich zniszczeń nie ma.

Musi sprawozdać, co o tym opowiada Zachód.

A tu wiceszef ukraińskiego wywiadu wojskowego Wadym Skibicki mówi „Die Welt”, że jednym z priorytetowych celów wywiadowczych jest zabicie Putina. Żaden rosyjski propagandzista czegoś takiego nie może przegapić (żeby nie wyszło, że popiera usunięcia Putina). W ten sposób ja, prosta wakacyjna konsumentka propagandy dowiaduję się, że Putin nie jest nam dany na zawsze. Że można rozmawiać o jego usunięciu. Że być może to wszystko jego wina?

Atak dronami na Moskwę daje też niespotykane dotychczas efekty wizualne.

Przed kamerami stają mieszkańcy Moskwy jak wyjęci z reklamy grillowania. I pokazują, jak – o, o tam, na górze wieżowca jest ślad po dronie. A, o tu, odłamek na chodniku. Ale służby szybko przyjechały i się zajęły problemem, więc jest “wsio normalno”. Choć troszkę “straszno”, bo kto by się spodziewał.

Do tej pory wojna w telewizji dotyczyła ludzi prostych, niezamożnych, przedwcześnie postarzałych – a reklamy grilla i masła ludzi – młodych, modnych i dostatnie ubranych.

A tak oto wojna przebiła się do świata reklam. Ale propaganda się na to nie godzi. Propaganda sie broni.

Nic nie wiecie o Putinie

Ratowaniu świata z reklam poświęcone były moje ostatnie wakacyjne niedzielne “Wiesti Niedieli” (“Wiadomości Tygodnia”). Zapewniały widza, że rosyjskie drony są lepsze, że strzegące Kijowa baterie Patriot (skądinąd wedle propagandy zniszczone całkowicie na początku maja) strzelają niecelnie. A armia rosyjska strzela zaś i zabija bardziej. A w ogóle kontrofensywa miała być wiosną, a jest już czerwiec.

Jeśli chodzi o nieporadne ględzenie Putina z zeszłego wtorku, to w niedzielym programie propagandysta Dmitrij Kisielow komentował zdanie po zdaniu wskazując, że kryje się w tym ględzeniu głęboki sens. Ale najważniejszy przekaz dotyczył tego, że Putin “robi więcej niż myślimy” (naprawdę to nam tłumaczyli).

Co może świadczyć o ty, że pojawiły się wątpliwości co do sensu istnienia Putina...

Pokazano nam zatem wywiady z żołnierzami, do których osobiście zadzwonił Putin. I “po ojcowsku” zapytał, czy brali urlop. Oraz powiedział, że na nich liczy. I dawał im wskazówki! Żołnierze przed kamerą propagandy zapewnili, że dzięki temu będą jeszcze dzielniej walczyć. Bo choć przedtem też chcieli dzienie walczyć, to osobisty telefon wodza naczelnego dodał im sił (następnego dnia ten pomysł propagandy, by rozmawiać z tymi, z którymi rozmawiał Putin, twórczo rozwijał rzecznik Putina Pieskow; twierdził mianowicie, że Putin ma różnorodne źródła informacji).

Poza tym – dowiedzieliśmy się – że Putin bardzo mało śpi. Tak ciężko pracuje.

To, zdaje się, ma gwarantować, że prawo do grilla i niezadawania pytań utrzyma jeszcze chwilę. I świat wojny ze światem reklam się nie zetknie.

Na razie Rosjanie wysadzili tamę na Dnieprze w Nowej Kachowce. Dzisiejszy dzień propaganda przetrwa.

***

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)

Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze