Putin przyznaje: żołnierze rosyjscy bohatersko giną na wojnie z nazistami na Ukrainie. Sankcje gospodarcze są podatkiem od niepodległości - tłumaczy Rosjanom szef MSZ Siergiej Ławrow. MSW przestrzega, zwłaszcza "młodzież i dzieci", przed udziałem w antywojennych protestach
Propaganda, której przyglądamy się w cyklu, GOWORIT MOSKWA, dalej skupia się na dwóch wątkach.
Ale jest straszniej: w Ukrainie leje się krew (nasi giną), Ukraina, choć to naziści, dostaje pomoc z Zachodu, gospodarka Rosji wali się pod sankcjami, a ludzie - mimo ostrzeżeń - wierzą wrogiej propagandzie.
Wątek winy Ukrainców połączył się dziś propagandzie z wątkiem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (jak się w Rosji nazywa II wojnę). Zrobił to sam Putin zwracając się do Rosjan i czcząc pamięć 498 poległych. Powiedział:
"Przebieg działań wojennych na Ukrainie pokazuje, że Federacja Rosyjska jest w stanie wojny z neonazistami".
Co się zmieniło? "Naziści" byli w propagandzie od początku, ale teraz Putin mówi o wojnie i działaniach wojennych (do dziś było to zakazane pod karą 5 mln rubli grzywny). Putin wprost porównuje "działania neonazistów na Ukrainie z działaniami nazistów podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej". Zapewnia nadal, że "wojskowa operacja specjalna przebiega ściśle według harmonogramu", ale dodaje też: "żołnierze walczą wytrwale, z pełnym zrozumieniem słuszności swojej sprawy”.
Co się dzieje? Między słowami propagandy można wyczytać: sankcje działają, a Rosjanie zaczynają się buntować.
Sankcje są tak dotkliwe, że wielkie mocarstwo przechodzi w stan ręcznego zarządzania wszystkim. Nowelizacja budżetu skierowana dziś do Dumy, pozwoli rządowi brać pieniądze ze wszystkich szczebli administracji. Sytuacja jest bez precedensu. Nawet w czasie zimnej wojny, kryzysu kubańskiego czy wojny w Afganistanie takich sankcji nie było. A Administracja wysyła sygnał: "nie damy rady".
“Robimy, co możemy” - można wyczytać z przekazu TASS. A to już bardzo blisko do klasycznego zdania każdej ręcznie zarządzanej biurokracji: “Robiliśmy, co mogliśmy, ALE”.
To bardzo groźne. Zdanie to w klasycznej wersji kończy się kropką po ALE. Nic dalej nie ma. ALE pozwala nie tylko usprawiedliwić niepowodzenie, ale też pozwala nic nie robić – bo nie ma po co.
Zebrane komunikaty pokazują, że Rosja jest blisko ALE. Tylko armia gotowa jest jeszcze strzelać, a dyplomaci rosyjscy - lżyć cały świat. Państwo staje.
Administracji zapewnia o pełnej gotowości do walki o “niepodległość”, tak jak jej to powiedział Ławrow. Pytanie, kogo o tym zapewnia – obywateli, czy "górę”?
Szef MSZ Ławrow “robi wszystko, co może”. Tłumaczy, że “Zachód ocenia działania rosyjskiego prezydenta Władimira Putina na podstawie swojej propagandy". Czyli krytyka Szefa jest niesłuszna.
Szef wywiadu Siergiej Naryszkin “robi wszystko, co może”, ogłaszając, że sankcje Zachodu są dowodem skuteczności "operacji w Donbasie": "Im skuteczniej rozwija się operacja specjalna na Ukrainie, tym silniejsza staje się histeria w Stanach Zjednoczonych i innych krajach NATO".
Zastępca Ławrowa, Siergiej Riabakow “robi wszystko, co może”, informując świat, że rosyjskie MSZ działa w trybie kryzysowym i angażuje się w prace “mające na celu zminimalizowanie szkód spowodowanych sankcjami”.
Co to znaczy? MINISTERSTWO. SPRAW. ZAGRANICZNYCH. kraju, który od dawna planował “operację wojskową” polegającą na bombardowaniu kraju w Europie, musi przejść w tryb nadzwyczajny, bo nie miało procedur na okoliczność tegoż konfliktu.
Rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa “robi wszystko, co może”, oskarżając cały świat o atak na Rosję, która przecież cudem zapobiegła atakowi nuklearnemu Ukrainy (Ukraina nie ma jeszcze takiej broni, ale przecież chce ją mieć, a przynajmniej mówi, że oddała ją za gwarancje bezpieczeństwa granic).
Zacharowa ogłasza też, że Rosja jest ofiarą ataku informacyjnego. Terroryści dzwonią do ambasad uniemożliwiając im pracę! „Infolinie, numery alarmowe i dane kontaktowe są wykorzystywane przez terrorystów telefonicznych. (...)Dzwonią głównie z terytorium Ukrainy, Polski, Stanów Zjednoczonych i Niemiec. Po prostu blokują pracę dyplomatów rosyjskich za granicą”.
Zacharowa na kilkugodzinnej konferencji prasowej prowadzi niekończący się monolog. Wylicza krzywdy Rosji, które doprowadziły do konfliktu (prześladowanie rosyjskojęzycznych mieszkańców Ukrainy oraz właśnie plany Ukrainy, by uzyskać broń atomową). Wylicza krzywdy Rosji w czasie tej wojny, a w zasadzie "operacji specjalnej" - Zachód napadł na wolność słowa, uderzając w rosyjskie media, które "od lat budowały swoją pozycję i obiektywizm”, a także odebrał kontrakty dyrygentowi Walerijowi Georgiewowi, a Ukraina broniąc się rozdaje broń także więźniom.
Wszystko na jednym oddechu, przez co ten przekaz — dla kogoś, kto nigdy wcześniej tego nie widział — wygląda na desperacki. Ale Zacharowa bohatersko obraża przy okazji brytyjskiego dziennikarza i oznajmia, że bombardowanie Charkowa to fake news. Nazywa też władze Ukrainy — tuż przed rozpoczęciem rozmów rosyjsko-ukraińskich — bandytami, “którym Zachód dostarcza broń i którzy robią wszystko, aby zmienić rzeczywisty obraz wydarzeń”.
Rosyjskie MSW “robi, co może”: intensyfikuje działania "mające na celu zapewnienie ładu i porządku w Rosji w związku z wezwaniami do nielegalnych działań". Chodzi o to, że „w internecie pojawiają się wezwania do organizowania nieautoryzowanych imprez publicznych 6 marca w szeregu podmiotów Federacji Rosyjskiej”.
“Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji apeluje do Rosjan, aby nie odpowiadali na prowokacyjne wypowiedzi organizatorów nieautoryzowanych imprez publicznych, a także nie odwiedzali terenów zadeklarowanych przez nich jako miejsca akcji.
Należy również ostrzec przed pochopnymi działaniami bliskich, znajomych, małoletnich dzieci”.
Trochę miesza tu szyki rzecznik Kremla Dymitrij Pieskow: możliwość wprowadzenia regionalnych stanów wojennych nazywa kaczką dziennikarską. Mówi też, że mężczyzn w wieku poborowym nie obejmie... zakaz podróżowania.
Wojsko “robi, co może”, żeby powstrzymać niezależne relacje z Ukrainy. Kolejny nocny atak na Kijów wymierzony był w zapasowe centrum radio-telewizyjne w rejonie Łysej Góry.
Cenzor telekomunikacyjny RosKomNadzor “robi wszystko, co może”. Wysyła kolejne wezwanie do Google’a , żeby zaprzestał rozpowszechniania fałszywych informacji o operacji specjalnej rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie w Rosji.
Także Rada Federacji “robi wszystko, co może”, żeby ludzie nie wierzyli we wrogą propagandę:
wzywa Rosjan, by nie wierzyli "w prowokacyjne filmy publikowane w sieciach społecznościowych pod przykrywką reklamy".
Ministerstwo Transportu “robi co może”: uruchomiło infolinię dla tych, którzy mają problemy z realizacją przewozów między Rosją a zagranicą.
Ministerstwo budownictwa “robi wszystko, co może”: uwzględni wsparcie dla mieszkalnictwa i usług komunalnych "w drugim pakiecie wsparcia dla działów gospodarki objętych sankcjami".
Ministerstwo sportu “robi wszystko”, by załatwić powrót z Paraolimpiady rosyjskich sportowców. W czwartek zostali wykluczeni z Igrzysk.
Rosyjska korporacja kosmiczna RosKosmos “robi wszystko”, by przeciwdziałać katastrofie rosyjskiego przemysłu kosmicznego po sankcjach: obcięło pensję o 30 proc.
Szef Krymu Siergiej Aksionow i urzędnicy władz regionalnych “robią naprawdę wszystko, co mogą”:
oddali krew rosyjskim żołnierzom rannym w czasie operacji (są ranni i nie ma dla nich krwi!).
Wystąpienia wysokich urzędników trzeba czytać w kontekście sankcji. Skala gospodarczego i społecznego uderzenia w Rosję jest ogromna. Ich wykaz — a więc naprawdę wszystko, co należało zrobić — przygotowała agencja TASS.
Oto jej depesza: Zagraniczne firmy przestają działać w Rosji lub zawieszają sprzedaż swoich produktów z powodu "operacji wojskowej mającej na celu ochronę Donbasu na Ukrainie”. TASS zebrała podstawowe informacje o zamrożeniu lub wstrzymaniu działalności firm zagranicznych w Rosji.
Oto ich lista:
Są na szczęście wiadomości dobre: Mosfilm, największa, niegdyś sowiecka a teraz rosyjska wytwórnia filmowa, ma "duży margines bezpieczeństwa w obliczu zachodnich sankcji". Rosja ma też dostateczne zapasy paliwa. Może to wydawać się oczywiste, ale TASS nadała dziś taki komunikat.
A potem występuje sam Władimir Putin.
Czci minutą ciszy pamięć rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli podczas specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie. Poległych jest - jak ogłasza rzecznik MON, generał dywizji Igor Konaszenkow - dokładnie 498. I 1597 rannych.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze