0:00
0:00

0:00

Przez trzy i pół godziny Putin w czwartek 27 października komentował wydarzenia i odpowiadał na pytania wyselekcjonowanej publiczności “Wałdajskiego Klubu Dyskusyjnego” (międzynarodowego forum dyskusyjnego, które próbuje stworzyć sobie Rosja). Mowa Putina była jednak obła, jak zwykle niechlujna i nieprecyzyjna. “Filozoficzna” - zaczęli podpowiadać pierwsi wierni komentatorzy. I apelowali, by Putina dogłębnie analizować.

Ale na razie pokojowych apeli Putina świat nie bierze poważnie. Bowiem nie są kierowane do Ukrainy.

To rzeczywiście niesłychany skutek tej wojny: Putin zgłasza publicznie propozycje, a świat wzrusza ramionami.

Ja Putinowi jestem bardziej skłonna uwierzyć - że naprawdę grunt pali mu się pod nogami. Jego przekaz nie ogranicza się do “wałdajskiego” słowotoku. Oto bowiem propaganda Kremla zaczęła powściągać wojenne okrzyki.

Opisywany przeze mnie jeszcze dwa dni temu zachwyt nad bombardowaniem Ukrainy skończył się jak nożem uciął. Zamiast relacji z frontu, z kadrami z ostrzału i “pracy” czołgów, mamy “reportera” opowiadającego do kamery, jak jest ciężko po prostu. Zamiast relacji z okrytej ciemnościami Ukrainy jest – w środku “Wiadomości” (!) - reportażyk o odbudowywaniu XIX-wiecznego dworku Iwana Turgieniewa w guberni orłowskiej (to musi być dyżurny temat-michałek dla “Wiadomości”, bo o tym, jak mieszkał w dworku wielki pisarz i o dziejach zasadzonego jego ręką dębu, dowiedziałam się w czasie tej wojny z głównego wydania dziennika telewizyjnego już kolejny raz).

60 stron myśli Putina

Oficjalny transkrypt wystąpienia Putina i odpowiedzi na pytania gości forum ma ponad 60 stron. Równolegle pracowały rosyjskie agencje informacyjne, usiłując wychwycić wszystko, co w Putinie najważniejsze.

A w potoku tych samych co zwykle, stanowiących 80 proc. przekazu opowieści o

  • “wielobiegunowym świecie”,
  • “końcu hegemonii liberalnego Zachodu”,
  • dążeniu do wojny i dominacji przez “tak zwany Zachód”,
  • a także pochwał “wyjątkowych tradycyjnych wartości Rosji”
  • i ostrzeżeń przed kryzysem, w jakim pogrąża się świat przez to, że nie słucha Rosji i atakuje ją sankcjami

– pojawiły się elementy nowe.

Odsiewam je dla Państwa. Putin, z opisywaną w naszym cyklu technologią “kanapki” okłada je bowiem starym przekazem, aby odbiorca (aparat władzy i mieszkańcy Rosji) oswajali się z nowościami.

Po odłożeniu kawałków starej propagandowej buły zostaje nam takie nadzienie:

Putinowi zależy tylko na Donbasie, ale i na reformie ONZ

Teraz celem “operacji specjalnej” jest jedynie “obrona ludności Donbasu”. “Demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy” wyparowała. Ba, Putin godzi się na to, że południe Ukrainy nie jest bezdyskusyjnie rosyjskie, mimo że założyli tam miasta rosyjscy władcy.

Słowo “Chersoń” nie pada – jest tylko mowa o Odessie. Tyle że nie jest już ona celem podboju (przypomnijmy – ledwie wczoraj “p.o. gubernatora” Chersonia obiecywał mieszkańcom ewakuowanym do Rosji, że wrócą do domu po zdobyciu Odessy...).

Putin: „Odessa jest rzeczywiście jednym z najpiękniejszych miast na świecie. Jak wiecie, Odessa została założona przez Katarzynę II i nawet skrajni nacjonaliści nie odważą się zburzyć pomnika założyciela miasta. Odessa może być kością niezgody, ale może też być symbolem rozwiązywania konfliktów i symbolem znalezienia jakiegoś rozwiązania na wszystko, co się teraz dzieje” – mówi teraz Putin.

Co do ONZ – to jest to taka propozycja, że jakby reszta świata zgodziła się tam na pewne zmiany organizacyjne, to Putin mógłby ogłosić sukces w swej walce z “jednobiegunowym światem”. I byłoby po sprawie (gdyby ktokolwiek wziął Putina na poważnie).

Otóż wedle Putina (przypomnijmy - głowy państwa, którego stała obecność w Radzie Bezpieczeństwa jest obecnie kwestionowana) “struktura ONZ i jej Rady Bezpieczeństwa powinna odzwierciedlać różnorodność regionów świata”. "Warto wziąć pod uwagę, że struktura Organizacji Narodów Zjednoczonych, w tym jej Rady Bezpieczeństwa, w większym stopniu odzwierciedla zróżnicowanie regionów świata, bo w świecie jutra o wiele więcej będzie zależeć od Azji, Afryki, Ameryki Łacińskiej, niż się dziś powszechnie uważa".

Przy czym „Rosja nie rzuca wyzwania elitom Zachodu, Rosja po prostu broni swojego prawa do istnienia i swobodnego rozwoju”.

Putin przyznaje, że Ukraina istnieje jako osobny naród i państwo

To wielka zmiana. Na początku wojny Putin szydził, że Ukraina jest sztucznym bolszewickim tworem i dekomunizacja oznacza po prostu włączenie jej do Rosji. Teraz Putin uważa, że Ukraina powstała co prawda "sztucznie”, stworzona przez Polaków i Lenina, ale nie da się tego cofnąć. Putin rozumie już, że Ukraińcy są narodem odrębnym od Rosji (przypomnijmy – do wtorku obowiązywała teza, że ukraińskość jest dewiacją - nienaturalną zmianą narodowości z rosyjskiej, tak jak “nienaturalna” jest “zmiana płci”).

Przeczytaj także:

Był Lenin

“Ukraina ukształtowała się oczywiście jako państwo sztuczne [twór Lenina – red.] Co więcej, po II wojnie światowej - to też jest fakt historyczny - Stalin zabrał i przekazał Ukrainie szereg ziem polskich, szereg węgierskich, szereg rumuńskich, zabierając ich terytoria tym krajom. Polakom, którzy nie brali udziału w koalicji hitlerowskiej, oddał część ziem wschodnioniemieckich. Wszystko jest dobrze znane, to są fakty historyczne. Tak powstała dzisiejsza Ukraina”.

Była Polska

“W IX wieku na naszych terytoriach narodziła się rosyjska państwowość — najpierw w Nowogrodzie, potem w Kijowie, potem wszystko to rosło razem. To jeden naród. Mówili tym samym językiem — staroruskim, a zmiany w języku zaczęły pojawiać się moim zdaniem dopiero w XIV lub XV wieku pod wpływem Polski, ponieważ zachodnie części państwa rosyjskiego znalazły się w różnych krajach. Stąd wzięły się zmiany.

Oczywiście, wraz z rozwojem tej lub innej grupy etnicznej pojawiają się różne procesy.

Jeśli jakaś część tej pojedynczej grupy etnicznej w pewnym momencie uznała, że osiągnęła taki poziom, że uważa się za odrębny naród, to oczywiście można to traktować tylko z szacunkiem".

I powstała Ukraina

"Ale ten proces nie nastąpił sam. Stało się tak po pierwsze, jak już wspomniałem, ponieważ część starożytnych rosyjskich ziem zachodnich okazała się z wielu powodów częścią innych państw. Państwa te zaczęły tam promować swoje interesy. Te części, które trafiły do Polski, nastąpiła wyraźna polonizacja i tak dalej. Język zaczął się zmieniać. Mówiłem już o tym, kiedy Ukraina weszła do Rosji, pisali listy do Warszawy i Moskwy. Dokumenty znajdują się w archiwum. Jest tam napisane: my, prawosławni zwracamy się do was z tym i owym. Zwrócili się do Moskwy z prośbą o przyjęcie ich do Rosji, do Polski z żądaniem przestrzegania interesów i tradycji prawosławnych. Ale napisali: my, prawosławni Rusini (русские православные люди). To ta część ludzi, których teraz nazywamy Ukraińcami".

Putin nie jest generalnie wrogiem Zachodu, bo Zachód dzieli się na zły i dobry

„W obecnych warunkach trudnego konfliktu – kilka rzeczy powiem wprost – Rosja jako niezależna, oryginalna cywilizacja, nigdy nie uważała i nie uważa się za wroga Zachodu”.

Zwłaszcza że Zachody są dwa: jeden wyznaje tradycyjne, przede wszystkim chrześcijańskie wartości, wolność, patriotyzm, bogatą kulturę.

  • „Ten Zachód jest nam pod pewnymi względami bliski, pod wieloma względami mamy wspólne, starożytne korzenie.
  • Ale jest inny Zachód – agresywny, kosmopolityczny, neokolonialny, działający jako narzędzie neoliberalnych elit. To właśnie dyktatu tego Zachodu Rosja nigdy nie zniesie”.
  • Niestety, "lipcowe propozycje węgierskich parlamentarzystów, aby umocnić zaangażowanie na rzecz europejskich wartości i kultury chrześcijańskiej w traktacie UE, były postrzegane nawet nie jako fronda, ale jako bezpośredni wrogi sabotaż. Co to jest? Co to znaczy? Tak, niektórym się to podoba, innym nie”.

A do “Europejczyków” (tych, którzy nie popierają złych, krytykujących Rosję europejskich rządów) Putin zwrócił się tak: “Rosja jest Waszym przyjacielem”.

Putin nie chce nikomu narzucać tradycyjnych wartości

“Co chcę tutaj podkreślić? Tradycyjne wartości nie są jakimś ustalonym zestawem postulatów, do których każdy musi się stosować. Oczywiście nie. Od tzw. wartości neoliberalnych różnią się tym, że w każdym przypadku są wyjątkowe, bo wynikają z tradycji danego społeczeństwa, jego kultury i doświadczeń historycznych.

Dlatego tradycyjnych wartości nie można nikomu narzucać – należy je po prostu szanować, starannie traktować tym, co każdy naród wybrał od wieków.

Takie jest nasze rozumienie tradycyjnych wartości. Takie podejście jest podzielane i akceptowane przez większość ludzkości. To naturalne, bo to tradycyjne społeczeństwa Wschodu, Ameryki Łacińskiej, Afryki, Eurazji stanowią podstawę cywilizacji światowej".

„Oczywiście należy zapewnić prawo tej zachodniej mniejszości do własnej różnorodności kulturowej – chcę to podkreślić. Trzeba to oczywiście traktować z szacunkiem, ale podkreślam: na równi z prawami wszystkich innych. Zachodnie elity wierzą, że będą w stanie wprowadzić do świadomości swoich ludzi, ich społeczeństw, dziwne, moim zdaniem, ale nowomodne trendy, takie jak dziesiątki płci i parady gejów, więc niech robią, co chcą. Ale zdecydowanie nie mają prawa domagać się, by inni podążali w tym samym kierunku”.

Putin zaprzecza, że groził użyciem broni jądrowej

"Nigdy proaktywnie nie mówiliśmy nic o możliwym użyciu broni jądrowej przez Rosję, a jedynie sugerowaliśmy [odpowiedź w reakcji na] wypowiedzi przywódców państw zachodnich” - mówi Putin w miesiąc po swoim “mobilizacyjnym” wystąpieniu (kiedy groził, że może użyć "wszystkich możliwych środków” i “to nie jest blef”).

Okazuje się teraz, że winną zamieszaniu jest była brytyjska premierka Liz Truss. Bo to ona latem, ubiegając się o urząd premiera, powiedziała dziennikarzom, że byłaby gotowa użyć broni jądrowej, gdyby nastała taka konieczność (Putin, jak prawdziwy mężczyzna, uwielbia zwalać winę na kobiety. Zamieszania z bronią jądrową winna jest Truss, a kryzysu wokół Tajwanu — Nanci Pelosi, którą 70-letni Putin z uporem nazywa "staruszką").

“Jak można mówić takie rzeczy publicznie?” - dziwił się teraz Putin i ubolewał, że nikt na słowa Truss nie zareagował. “Myśleliśmy, że to uzgodnione stanowisko, że jesteśmy szantażowani. A co, powinniśmy całkowicie milczeć i udawać, że nic nie słyszymy, czy co?”

"Co do Rosji... Mamy Doktrynę Wojskową, niech ją przeczytają. Odpowiedni artykuł tej doktryny wojskowej stwierdza, w jakich przypadkach, przy jakich okazjach, w związku z czym i w jaki sposób Rosja uważa za możliwe użycie broni masowego rażenia w postaci broni jądrowej w celu ochrony jej suwerenności, integralności terytorialnej, zapewnienia bezpieczeństwa narodu rosyjskiego”.

Putin mówi: pokój, pokój, pokój

Na tym tle pojawiają się co i rusz zapewnienia o tym, jak Rosja Putina pragnie pokoju. Owszem, to samo Putin opowiadał rozjeżdżając Ukrainę czołgami w marcu. Tu jednak nieco zmienia się kontekst.

Putin ogłasza, że to na jego polecenie minister wojny Szojgu wydzwaniał do zachodnich odpowiedników z ostrzeżeniem o zagrożeniu “ukraińską brudną bombą”. Putin opowiada to już po tym, jak Zachód wyjaśnił, że w te groźby nie wierzy, a nawet dokładnie powiedział dlaczego. Więc teraz z tego wywodu wyłuskać należy zapewnienie:

“Szojgu dzwonił, bo szukam kontaktów”.

To ja poleciłem Szojgu zadzwonić do wszystkich jego kolegów i poinformować o tym [groźbie użycia przez Ukrainę „brudnej bomby” – doprecyzowuje RIA Nowosti]. Nie możemy przejść obok takich rzeczy”.

„Pytanie nie dotyczy nas, wielokrotnie mówiliśmy, że jesteśmy gotowi do negocjacji, a ja ostatnio, przemawiając na Kremlu, ponownie o tym publicznie wspomniałem. Ale przywódcy kijowskiego reżimu postanowili nie kontynuować negocjacji z Rosją”. “Ludzkość ma teraz właściwie dwa sposoby: albo nadal gromadzić brzemię problemów, które nieuchronnie nas wszystkich zmiażdżą, albo próbować wspólnie znaleźć rozwiązania, choć niedoskonałe, ale działające, zdolne uczynić nasz świat bardziej stabilnym i bezpieczniejszym”.

Na koniec z gadaniny Putina można wyłuskać obietnicę dla swoich.

Nie będzie czystek z powodu porażki w Ukrainie

Putin, dopytywany przez prowadzącego panel dziennikarza Fiodora Łukjanowa, czy w tym roku “w naszym kraju coś go naprawdę rozczarowało”, powiedział, że nie. Natomiast zawsze potrzebne są "wnioski organizacyjne".

“Jeśli ma Pan na myśli decyzje personalne, to jest to naturalny proces: cały czas trzeba myśleć o aktualizacji w różnych obszarach, szkolić nowy personel, wprowadzać na nowy poziom ludzi, którzy są w stanie pracować nad zadaniami wyższego poziomu niż te, nad którymi pracują. To naturalna rzecz. Ale żeby powiedzieć, że ktoś mnie w jakiś sposób zawiódł, trzeba kogoś zwolnić – oczywiście nie ma czegoś takiego”.

“Jeśli chodzi o nasze państwo… Oczywiście mamy koszty, a przede wszystkim chodzi o straty związane z prowadzeniem specjalnej operacji wojskowej. Cały czas o tym myślę. Są też straty ekonomiczne. Ale są i ogromne zyski, a to co się dzieje, bez wątpienia w dłuższej perspektywie – chcę to podkreślić – jest ostatecznie z korzyścią dla Rosji i jej przyszłości.

Z czym to się wiąże? Wynika to ze wzmocnienia naszej suwerenności i to we wszystkich dziedzinach, a w tym przypadku przede wszystkim w sferze gospodarczej”.

Putin jako prosty człowiek

Putin przestał się też pozycjonować jako nadczłowiek, następca Piotra I. Przedstawia się jako zwykły człowiek, który chciał dla Rosji dobrze. Prosty człowiek z ludu:

“Moja matka była... Jak wiesz, mówiłem o tym wiele razy: to była pracująca rodzina. Ojciec robotnik, ostatnio pracował jako brygadzista, ukończył technikum; moja mama nie miała wykształcenia, nawet średniego. Była tylko robotnicą. Pracowała jako salowa w szpitalu, jako woźna i stróżka nocna.

Dlatego oczywiście wyczuwam bardzo subtelnie – dzięki Bogu, tak było i jest, i mam nadzieję, że będzie dalej – puls tego, z czym żyje zwykły człowiek”.

No właśnie - czym? Czy Putin mówi tu, że cokolwiek teraz zrobi, będzie to zgodne z wolą ludu? Czy tak chce przekonać swój aparat?

Od rana w piątek przekaz propagandowy pełen jest zaklęć, żeby Putina traktować poważnie

Wystąpienie prezydenta Rosji Władimira Putina jest nie tylko programowe, ale także filozoficzne i stosowane, kraje zachodnie na pewno je usłyszą, ale nie przyznają, że będą je analizować - powiedział rzecznik Putina Dmitrij Pieskow.

Wiceprzewodniczący Rady Federacji Konstantin Kosaczow powiedział, że wystąpienie Putina na posiedzeniu było programowe. Lekceważenie przez Zachód cytowanych w nim tez doprowadziłoby do sytuacji, która nie odpowiada niczyim interesom.

Przemówienie prezydenta Rosji sugeruje, że przyszłość należy do wielobiegunowości, która jest uniwersalną receptą – mówi lider żyrinowców w Dumie (LDPR) Leonid Słucki.

Prezydent Rosji Władimir Putin zaproponował światu koncepcję porządku światowego opartego na zdrowym rozsądku i szacunku dla siebie nawzajem – powiedział Denis Puszylin, pełniący obowiązki szefa DRL.

Niestety. Reszta oficjeli nabrała wody w usta. Czekają, co dalej?

A prezydent USA Joe Biden od razu oznajmił, że nie ufa Putinowi: ciągłe odniesienia rosyjskiego przywódcy do broni jądrowej są sprzeczne z twierdzeniami, że nie ma zamiaru jej użyć. „Myślę, że jeśli nie ma zamiarów, to dlaczego dalej o tym mówi?" - powiedział Biden.

3 godziny 39 minut cennego czasu autokraty (policzyła to agencja TASS) poszło na marne?

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko za pośrednictwem VPN

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)

Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze