Dzień Kobiet odbył się w Rosji tak jak zwykle. Propagandzie bardzo zależało na przekazie “nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku”. Putin wystąpił tradycyjnie, po carsku. Wręczył “drogim paniom” ordery, ale trzymał je na dystans. Tak jak się należy.
Jak pamiętamy, przed rokiem pierwszym sygnałem, że coś nie jest porządku z najazdem na Ukrainę, były właśnie obchody Dnia Kobiet. Putin dał się wtedy sfilmować przy jednym stole ze stewardessami (było to tak zadziwiające po latach wystąpień zza długiego stołu albo przez telewizor, że pojawiły się plotki, iż Putina do stewardess doklejono w post produkcji). Do tego ewidentnie tłumaczył się z decyzji o najeździe.
W tym roku spoufalania się, siedzenia przed kamerami przy jednym stole, nie było - wszystko przebiegło zgodnie z protokołem. Putin złożył życzenia paniom i zapewnił je, że są ważne dla ludzkości. Gdyż są jej ozdobą.
Było po staremu
Oglądałam to z pewną ulgą, bo przecież jeszcze niedawno w Polsce taki przekaz był normą. Ale już nie jest.
Wywód Putina jest wywodem propagandy. Która nie przypadkiem uczyniła podmiotem lirycznym starego mężczyznę. Takiego, któremu myli się własny ogląd świata ze światem jako takim. I uważa, że obstając przy swojej perspektywie broni "tradycyjnych wartości". Bo tak propaganda broni władzy.
Dlatego chwiejący się tradycyjnie przy kremlowskiej mównicy i niekontrolujący ruchów ciała Putin mówił, że kobiety dostarczają takim jak on ekscytacji (napełniają świat pięknem), zapewniają im usługi psychologiczne (“zawdzięczamy im” miłość i czułość) oraz codzienną obsługę (nasi wojskowi wdzięczni są naszym paniom za to, co robią na zapleczu frontu, gdyż kobiety dają mężczyznom siłę).
A telewizja w dniu świątecznym kiwała się w rytm szlagieru “Podarujcie kobietom kwiaty”.
Dlaczego jeszcze bardziej? Ponieważ mamy zdrowe społeczeństwo oparte na naszych tradycjach historycznych”.
W tej konkurencji wygrywa wysadzenie gazociągu Nord Stream 1 i 2.
Gazociągi zostały uszkodzone pół roku temu. Teorii, kto mógł to zrobić, jest kilka - żadna do tej pory niepotwierdzona. Na samym początku propaganda Kremla ograniczała się do komentarzy "sprawę trzeba wyjaśnić". W październiku Putin 2022 ogłosił, że za wybuchem stał ten, kto na tym skorzystał. Dopiero w grudniu zaczął opowiadać, że gazociągów nie dało się wysadzić bez wsparcia państwa. Trzeba więc tylko ustalić, jakie to państwo.
Propaganda Kremla zajęła się jednak tematem na dobre (to znaczy codziennie, w każdym programie informacyjnym i propagandowym) dopiero przed miesiącem, po rewelacjach amerykańskiego dziennikarza Seymoura Hersha. Ogłosił on, że za wybuchem stoją służby USA. Oparł się na anonimowych relacjach, więc na Zachodzie uznano to za kolejną teorię na temat wybuchu.
Ale propaganda Kremla uznała, że to święta prawda. To Joe Biden wysadził Putinowi i Scholzowi gazociąg. Gdyby nie to, doszliby do porozumienia.
I od tego czasu temat był przez propagandę ciągnięty non stop. Ewidentnie pasował do coraz bardziej rozwijanej narracji, że Rosja została zaatakowana przez NATO i same Stany Zjednoczone. Jest więc ofiarą, a nie agresorem.
Ponieważ w ciągu tego miesiąca nie było dnia, by propaganda nie rozczulała się nad losem dwóch rur, zaczęłam się zastanawiać, czy ich stanem nie uzasadni stanu rosyjskiej gospodarki. Która mogłaby sprzedawać gaz do Europy, ale jej złe USA nie dało.
Poza tym “amerykańska napaść na gazociąg” mogła być ogrywana na forum ONZ, by przekonać kraje Globalnego Południa, że w wojnie w Ukrainie nic nie jest oczywiste i nie wiadomo, kto na kogo napadł.
Tymczasem 7 marca 2023 “The New York Times”, a potem media niemieckie przedstawiły nową teorię w sprawie wysadzenia gazociągów. Że za wybuchem stała niezależna, proukrańska grupa nurków, być może niezwiązania bezpośrednio z władzami Ukrainy. W każdym razie Amerykanie nie mieli z tym nic wspólnego, a zapewne cała akcja była im nie na rękę.
Ukraińcy oficjalnie to zdementowali, a Niemcy wyjaśnili, że nie wiadomo, kto był zleceniodawcą, bo może sama Rosja, bo mogliśmy mieć do czynienia z operacją pod fałszywą flagą. Zaś Amerykanie powiedzieli, że niczego nie komentują, bo śledztwo trwa.
Tymczasem rosyjskiej propagandzie odbiło.
Pierwszą reakcją był śmiech: śmiali się wszyscy, jakby dostali taki przekaz dnia.
Śmiała się więc prowadząca 7 marca program propagandowy “60 minut” Olga Skabajewa i śmiechem wsparł ją na wizji kolega - korespondent amerykański telewizji rosyjskiej Denis Dawidow.
Ha, ha, ha! Ukraińcy mieliby to zrobić?
Skabajewa chichocząc odczytywała następnie depeszę RiA Nowosti, że Seymour Hersh też śmiechem skomentował rewelacje “New York Timesa”.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa wyśmiała zachodnie śledztwo w sprawie ataku terrorystycznego na „Nord Stream”: „Nie zdziwię się, jeśli w wyniku rzekomego »śledztwa« ludzie Zachodu i ich gazety ustalą, że rurociągi Nord Stream zostały zniszczone przez delfina bojowego, który uciekł z Krymu na Ukrainę".
Dmitrij Miedwiediew nazwał nową wersję podważania „Nord Streams” głupią propagandą.
Pomysł, że Ukraińcy mieliby wysadzić gazociągi, publicysta Władymir Korniłow nazwał absurdalnym.
Potem propaganda ochłonęła, ale zaczęła robić coś, czego porządna propaganda robić nie powinna:
zaczęła analizować teorię “niezależnej grupy nurków” i mówić, że potrzebne są dowody i że w tej wersji są dziury.
Oczywiście propaganda zajmowała się krytyką tylko tej jednej wersji w sprawie NS 1 i 2 – ale jest ryzyko, że odbiorca propagandy postanowiłby zanalizować też inne przekazy.
Sobotnie "Wiesti", po czterech dniach opowiadania o skandalicznej koncepcji "NYT", długo, i powołując się na "zachodnich ekspertów" tlumaczyły, że hipoteza z "proukraińskimi nurkami" nie trzyma się kupy. Był też ośmiominutowy, zapowiadany w czołówce całego programu materiał w podsumowaniu tygodnia - niedzielnym programie "Wiesti Niedieli" ("Wiadomości Tygodnia"). Prowadzący program Dmitrij Kisielow nazwał ustalenia "The New York Timesa" "kłamliwym śladem".
I podsumowując działania propagandy z tygodnia, powiedział: "nie wiadomo, śmiać się czy płakać".
Propaganda doniosła bowiem także, że teoria o samodzielnej, niezwiązanej z USA grupie nurków, jest dziełem służb USA, które rozesłały materiały mediom.
A że między wersją NYT a wersją dziennikarzy z Europy są różnice? To dlatego, że nie umieli dobrze przepisać materiału od służb - wyjaśnił telewidzom Michaił Antonow, korespondent telewizji Rossija 1 w Europie (na zdjęciu u samej góry z 7 marca - w prawym górnym rogu; pod nim - Olga Skabajewa).
Czyli to dosyć oczywiste, że miarą profesjonalizmu dziennikarskiego jest w świecie Kremla sprawne przepisywanie materiałów od służb.
O sprawdzaniu i korygowaniu nikt nie słyszał - to by przecież było podważanie tradycyjnych wartości.
"Przecieków do zachodnich mediów na temat ataków na Nord Stream dokonują ci, którzy nie chcą prowadzić dochodzenia i planują odwrócić uwagę publiczności od faktów” – pogroziła Zacharowa.
„Oczywiście, widzicie synchroniczne wydawanie materiałów w różnych krajach, widzicie, że Anglosasi, którzy robią awanturę, mają wyraźny problem z tym zamachem terrorystycznym w relacjach z Niemcami. To jest oczywiste” – powiedział 8 marca rzecznik Putina Dmitrij Pieskow. Wedle tej wersji, prezydent Biden kazał kłamać “New York Timesowi”, bo kanclerzowi Scholzowi, skądinąd amerykańskiej marionetce, nie podoba się, że mu Amerykanie wysadzili w powietrze gazociąg uniemożliwiając ponowny sojusz gazowy z Putinem.
Że bez sensu? I co z tego?
„Myślę, że rażące fakty, które istnieją dziś w sferze publicznej, i reakcja, haniebna reakcja zachodnich mediów na te fakty, które zostały wyrażone w ostatnich dniach, oczywiście nie pozostaną niezauważone” – pogroził minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Jako wytrawny dypolomata potrafi mówić tak, żeby nic nie można było zrozumieć. Więc co by to miało znaczyć? Ostrzelanie kalibrami budynku redakcji NYT za opublikowanie materiału sprzecznego z wersją rosyjskiej propagandy?
To w sumie kluczowe pytanie.
Odpowiedź mam taką: bo to co innego, jak gazociąg wysadza ci Szatan-USA. A co innego jak Ukraińcy, których przecież w zasadzie nie ma, i którzy są nieznaczącym pyłkiem wobec potęgi Rosji. No i gdyby to oni wysadzili gazociąg, to Rosja musiałaby na to odpowiedzieć. A nie ma za bardzo jak.
Sprawę wysadzenia w październiku mostu krymskiego (swoją drogą, nadal jest naprawiany), Moskwa natychmiast przypisała Ukrainie. I tym usprawiedliwiła atak na infrastrukturę energetyczną i trwający do dziś ostrzał rakietowy Ukrainy.
Na niedawny atak 40 żołnierzy na dwie rosyjskie nadgraniczne wioski (dwie ofiary śmiertelne), Moskwa odpowiedziała w nocy z 8 na 9 marca ostrzałem całej Ukrainy z kalibrów.
I już z tym atakiem w odwecie za ostrzelanie dwóch rosyjskich wsi propaganda miała pewien problem. Jakby spektakularnie nie wyglądały w telewizji zdjęcia ostrzelanej Ukrainy, to przebijał to widok domu w osiedlu pod Czytą. Dwa górne piętra wyrwał tam tego samego dnia nie pocisk, ale wybuch gazu. Gaz zaś włączono tam po dwa lata trwającej awarii. Gdyż Putin w tym roku zarządził intensywną gazyfikację Rosji, bo Rosja ma teraz gazu za dużo.
Od początku roku w wyniku wybuchów instalacji gazowych w Rosji - wedle informacji agencyjnych - zginęło kilkanaście osób.
Co Putin miałby zrobić, gdyby się okazało, że Ukraina rozwaliła mu cenne gazociągi, przez co eksportowy gaz trafia teraz do nieszczelnych rur osiedli w całej Rosji?
Rosja może oczywiście teraz wykonać różne paskudne ataki i zabić wielu ludzi. Ale propagandowo jesteśmy teraz na etapie zwijania wojny w Ukrainie
Władymir Sołowiow może sobie opowiadać, że celem Moskwy jest odbicie “prastarego rosyjskiego miasta Warszawa”, ale fakty są takie, że stolicą okupowanego przez Moskwę obwodu zaporoskiego został właśnie Melitopol. Na zdobycie Zaporoża, stolicy całego obwodu ukraińskiego, Putin nie ma szans i tego jego propaganda już nie ukrywa. W sferze marzeń pozostaje też “nowa konferencja jałtańska”, w czasie której na nowo można by było podzielić terytoria i ludzi na Rosję i nie-Rosję. Sytuacja armii Putina pod Bachmutem jest "trudna", a Gruzja buntuje się przeciwko prawowitemu rządowi - proamerykańscy demonstranci niosą flagi Ukrainy i Unii Europejskiej. Sam Sołowiow zaczyna opowiadać, że Rosja powinna wygrać, bo przecież ma do tego prawo.
Ale nie wiadomo, czy ma odpowiednie środki - zauważa ponuro.
Zaś agencja RIA Nowosti z wielką pobożnością cytuje papieża Franciszka, który w argentyńskiej "La Nacion" opowiada o swoich zakulisownych staraniach o pokój w Ukrainie.
"Rosja po raz kolejny stanęła w obliczu bezpośredniego zagrożenia dla swojego bezpieczeństwa, ale jej obywatele wykazują się odwagą i chęcią stanięcia w obronie prawdy. W okresach różnych prób wyraźnie manifestują się najlepsze cechy ludzkie, które determinuje natura narodu rosyjskiego.
W obecnych warunkach kraj ponownie boryka się z zagrożeniami dla bezpieczeństwa i suwerenności.
Niemniej jednak wielu ludzi dzisiaj wykazuje się odwagą i determinacją, a także odwagą i gotowością do walki o prawdę, ochronę ludzi i przyszłość państwa".
W tym wszystkim propaganda pociesza Rosjan jak może: na Zachodzie muszą jeść robaki. Ten temat jest celebrowany co najmniej tak jak w polskiej propagandzie.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze