Biden nazwał w Warszawie Putina „rzeźnikiem”. Natychmiast zareagował rzecznik Putina Dmitrij Pieskow i przypomniał, że Ameryka bombardowała Jugosławię i zaatakowała Irak. A szef Dumy Wiaczesław Wołodin pospieszył z komentarzem, że “słowa Bidena o Putinie są histerią wywołaną impotencją oraz tym, że prezydent USA jest chory”. Te depesze rosyjskie agencje podały natychmiast. Nikt nie mógł mieć wątpliwości, że odpowiednio żarliwie potępiły Bidena.
Biden krytykuje Putina, a żądał bombardowania Jugosławii
„Oczywiście za każdym razem takie osobiste zniewagi zawężają okno możliwości dla naszych dwustronnych stosunków pod obecną administracją (USA). Musimy być tego świadomi” – podkreślił Pieskow. “Dziwię się, że oskarżenia pod adresem Putina pochodzą od Bidena, który wzywał do zbombardowania Jugosławii. W końcu jest to człowiek, który kiedyś, przemawiając w telewizji w swoim kraju, zażądał zbombardowania Jugosławii. Domagał się zabijania ludzi”.
Telewizyjne “Wiesti” trzeba było jednak obejrzeć prawie do końca, żeby o tym usłyszeć. To o tyle ciekawe, że wedle oficjalnego przekazu Rosja jest na wojnie z Zachodem, a głównie z USA. Jednak wiadomości z tego frontu dziś miały nie być aż tak bardzo ważne.
Polacy stoją na baczność
Od „oburzających słów Bidena” o Putinie zaczął się reportaż z Warszawy o wizycie prezydenta USA. “Wiesti” informowały w nim poza tym, że Polacy rozłożyli przed Amerykanami czerwony dywan, a prezydent Duda dziękował Bidenowi prawie na baczność.
Było też o spotkaniu Bidena z ukraińskimi uchodźcami na stadionie w Warszawie, z komentarzem, że Biden nigdy nie odwiedził ludzi próbujących przekroczyć granicę USA z Meksykiem. A poza tym nie wiadomo, dlaczego spotkał się w Warszawie z uchodźczynią, której nie interesowały “kwestie humanitarne”, tylko pomoc wojskowa dla Ukrainy i zamknięcie nieba nad nią przez NATO (twórca reportażu sugerował manipulację). Biden tłumaczył jednak, że taka operacja oznaczałaby III wojnę światową. Reportaż „Wiesti” uzupełniły cytatem z generała Skrzypczaka, że Polska ma prawo do Kaliningradu.
Władze Rosji nie wzywają mężczyzn do komend uzupełnień!
Dokładne oglądanie “Wiesti” opłaciło się, bo zanim dotarliśmy do Bidena, na początku drugiej części (program dzielony jest blokiem reklam) pojawiły się “najnowsze wiadomości z operacji specjalnej”, a tam – po informacji o zestrzeleniu Bayraktarów pod Kijowem pojawił się sam rzecznik MON generał Igor Konaszenkow, żeby zdementować informację o wzywaniu mężczyzn do komend uzupełnień. Konaszenkow był bardzo poważny.
Przyznał, że istotnie wielu mężczyzn dostało takie telefony, ale są to fejki. Zwalił winę na Ukraińców, którzy mieli zhakować rosyjską sieć telefoniczną.
Równie dobrze jednak ktoś w armii rosyjskiej mógł próbować robić pobór, ale został powstrzymany.
Pokazano też odprawę wojskową, w czasie której szef MON Siergiej Szojgu zapewnia, że sankcje zachodnie nie wpłyną na pracę przemysłu obronnego (dwa dni temu sugerował, że jest taka możliwość, ale najwyraźniej zreflektował się).
Wiadomości z frontu są niezmienne i na to składa się pierwsze kilkanaście minut dziennika: Rosja wygrywa, bardzo ładnie wyglądają nagrania z wystrzeliwania pocisków Kalibr z Morza Czarnego w Żytomierz. Armia rosyjska skupia się jednak głównie na oferowaniu pomocy humanitarnej, a w Mariupolu zorganizowała objazd dla dziennikarzy. Niestety, dziennikarze z Europy nie chcieli brać w tym udziału. Mariupol jest już prawie cały zdobyty. Jednak “neonaziści” go zniszczyli (nadal nie jestem w stanie pojąć, jak zdobywanie miasta przez Rosjan nie łączy się z jego niszczeniem, natomiast obrona powoduje całkowite zniszczenie).
Cała sala rannych żołnierzy
Zgodnie z przewidywaniami delikatnie zmienia się narracja o rosyjskich stratach: dziś oprócz informacji o bohaterskich czynach trzech żołnierzy („Wiesti” wymieniły Artioma Gładskego, Razima Eliazowa i Alieksieja Litwinienki, z których żaden nie poległ), mieliśmy też reportaż z wręczania odznaczeń rannym.
Jeden z żołnierzy się wypowiedział i dowiedzieliśmy się, że nie był poborowym, tylko żołnierzem kontraktowym (to ważne wobec pogłosek, że w Ukrainie wykrwawiają się poborowe roczniki 2001-2002).
Potem zobaczyliśmy całą salę leżących rannych, a następnie rząd rannych siedzących, ale na wózkach — w szeregu do odznaczenia. A na końcu całą salę mężczyzn w piżamach i z opatrunkami — na koncercie na ich część.
Warte odnotowania było też drugie tego dnia dementi: że to nie prawda, że rosyjskie wojska rozgrabiły laboratorium w elektrowni w Czarnobylu. Taka informacja rzeczywiście poszła w świat, ale nie było o tym mowy w żadnym oficjalnym rosyjskim przekazie, który śledzę. Teraz jednak dostaliśmy reportaż z laboratorium, w którym mimo przemarszu wojsk stoją na stołach w szeregu szklane naczynia laboratoryjne. Ani jedno się nie stłukło, choć pewnie ryzyko było żadne, bo ewidentnie nikt nic w nich nie trzymał. Są puste.
O ataku na Lwów, nie było ani słowa (na zdjęciu — pierwsze kadry „Wiesti” z odpalenia Kalibrów z morza).
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

:))))) Biorąc pod uwagę ulubioną taktykę Kremla (przypisywanie przeciwnikowi własnych zamiarów, wad i zbrodni), to Putin jest chorym impotentem.
Programy "informacyjne" trwające po 1-1,5 h?!! Niezłą sieczkę z mózgu im tam robią…
W PRL-u w drugiej połowie lat 70. główne wydanie wieczornego Dziennika Telewizyjnego także rozrosło się do . . . Wieczora z Dziennikiem. Po serwisie informacyjnym następowało pasmo reportaży (a to o zaawansowaniu budowy Elektrowni Kozienice, a to o wielopokoleniowej rodzinie górniczej z Czerwionki-Leszczyn, a to o Szwecji jako kraju "dobrze rozplanowanym terytorialnie" – tuż przed wizytą Gierka w Szwecji czy może Palmego w Polsce). Bywały też krótkie dokumenty no i mnóstwo publicystyki z udziałem zaproszonych do studia gości. Początek tego curiosum przypadał oczywiście na godzinę 19:30, zaś koniec – na 20:40. A przypomnę, że przerw reklamowych wtedy nie było.
Wieczorny film fabularny albo odcinek serialu – który dawno temu rozpoczynał się o 20:00 albo o 20:05 – teraz miał początek bliżej godziny dziewiątej wieczór.
No ale wkrótce nastąpił kres Gierka i kres prezesa Szczepańskiego (ksywka "Krwawy Maciek"). Dziennik Telewizyjny się na powrót skrócił. Co nie oznacza, że przestał robić sieczkę z mózgu.
nie widzę tutaj większego przegięcia od kanałów informacyjnych nadających całą dobę, np. tvpis dezinfo, tvn24 czy wydarzenia24
Wypowiedź gen. Skrzypczaka o Kaliningradzie jest/była bardzo szeroko komentowane w rosyjskich/putinowskich mediach. Przyznam, że kiedy o tym przeczytałem po raz pierwszy – chyba na ria.ru to byłem przekonany, że to fejk/manipulacja, ale nie, wygląda na to, że on rzeczywiście te bzdurę popełnił, więc może nie taka szkoda, że go wysłali na emeryturę.
dlaczego bzdurę? po likwidacji Państwa Pruskiego – przez aliantów – jego częsci składowe powinny przejść do prawnych następców i donatorów. w tym wypadku do prawnego następcy Królestwa Polskiego, które oneż Prusy Wschodnie uwolniły od zależności lennej. przekazanie przez UK i USA Dolnych Prus ZSRR było aktem bezprawnym, bo nie uzgodnionym z suwerennymi władzami Rzplitej
Obwód Kaliningradzki – 1 milion mieszkańców. Zakładam, że 45% to ludzie myślący. Adresujmy informacje o rzeczywistości na Ukrainie do nich ( radio, telewizja naziemna, itp.)
Posiadanie to 90% prawa, cyniczne ale prawdziwe. A wypowiedź była głupawa, bo udowadnia tezy putinowskich raszystów o tym, jak to Polska znowu knuje przeciwko Rosji, żeby jej coś wyrwać podstępem albo i przemocą. Nie miałbym nic przeciwko temu aby mieszkańcy obwodu zorganizowali referendum w sprawie przyłączenia do PL czy DE, tak samo jak nie mam nic przeciwko analogicznym referendom na Śląsku, czy w Sejnach.
Gdyby zorganizować takie referendum w obwodzie kaliningradzkim, to jeśli faktycznie większość głosowałaby za zmianą przynależności, na bank byłyby to Niemcy. Na mojej ulicy parkuje akurat wypasiona bryka na rosyjskich blachach – RUS 39, czyli wyróżnik obwodu kaliningradzkiego – zaś na ramce tablicy stoi jak wół "Königsberg". Zresztą już paręnaście lat temu kaliningradzcy klienci firmy, w której pracowałem, przywozili nam suweniry z niemieckimi nazwami miast w obwodzie, nie tylko Kaliningradu.
Kacapy by chciały być szanowane i lubiane a wszędzie są znienawidzeni i pogardzani. Pojadą do Egiptu czy Turcji i koniec zwiedzania świata. Oczywiście oligarchowie to inna bajka.
Oni tyle wiedzą o świecie co elektorat pisowski o prawdzie i faktach.
Dopiero pusta lodówka i brak podpasek higienicznych mogą im coś powiedzieć.
Ale to musi potrwać aby dotarło do najdalszych miejsc. W końcu sami poza surowcami i pszenica zbyt wiele nie produkują.
Czas działa na naszą korzyść, dlatego ich gadanie znaczy tyle co psa szczekanie.
Społeczeństwo pokazało co myśli i czuje pomagając uchodźcom ukraińskim.