"Każdy wie, że świat nie jest czarno-biały, nie zawsze dziecko jest chciane, kochane, zdrowe. A państwo nie finansuje wychowania niepełnosprawnego dziecka. Państwo zajmuje się głupotami, zamiast pomagać ludziom" - mówi 21-letnia studentka, uczestniczka protestu w Garwolinie
„W protestach biorą też udział osoby głosujące na PiS czy Konfederację, znam takie osoby, widziałam posty na Facebooku czy Instagramie. Żałują swojego głosu. Koleżanka powiedziała mi, że żałuje głosu na Krzysztofa Bosaka, jest jej głupio" - opowiada OKO.press 21-letnia Łucja, studentka Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji z Uniwersytetu Warszawskiego.
W poniedziałek przeszła w proteście ulicami 17-tysięcznego Garwolina. Łucja wróciła do rodzinnego domu, bo uniwersytet przeszedł na nauczanie zdalne.
Autorka tego tekstu, Agata Szczęśniak urodziła się i wychowała w Garwolinie. W większym reportażu opisała "spacer kobiet", jaki 26 października miał miejsce w jej mieście.
Maszerowało kilkaset osób. Jak powiedział OKO.press jeden z uczestników, „to była chyba pierwsza manifestacja od stanu wojennego". Protestujący opowiadali o swoim zaskoczeniu, że było ich aż tylu i że w ich miejscowości taki protest w ogóle się odbył.
„Nie sądziłam, że w Garwolinie do czegoś takiego dojdzie” - mówiła nam jedna z uczestniczek. „Po ostatnich dniach stałam się bojowniczką. Wkurw mnie wziął” - opowiadała inna.
W Garwolinie od lat wygrywa Prawo i Sprawiedliwość. W 2011 partia Kaczyńskiego zdobyła tam 39 proc. głosów, w 2015 roku już 50 proc., a w 2019 - 52 proc.
Często bywa tam Andrzej Duda, bo w pobliskiej Wildze mieści się ośrodek prezydencki. W ostatniej kampanii kandydat PiS fotografował się na garwolińskim targu. W drugiej turze wyborów zdobył 62 proc. głosów.
Garwolin był jednym z dziesiątek małych miejscowości, w których od piątku na ulicach ludzie demonstrują przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego.
Łucja opowiada OKO.press, dlaczego przemaszerowała w garwolińskim proteście.
„Jestem w szoku. Przyszło tyle ludzi. Dla mnie to jest duma. Myślałam, że z naszego miasta nic nie będzie, że to miejscowość, która głosuje na jedną partię.
Widziałam dużo znajomych. Myślę, że część osób, które dziś przyszły, jeszcze nie mogły głosować.
Przyszłam, bo granica została przekroczona, uznałam, że to ważne, żeby iść w tym marszu. W Trybunale zasiadają głównie mężczyźni, wyznaczeni przez obecną władzę, to niesprawiedliwe.
Uczestniczyłam osobiście w proteście osób LGBT w sierpniu w Warszawie i w paru innych protestach. Brałam też udział w Czarnym Proteście, ale głównie w internecie, teraz wyszłam na ulicę. Wiele osób z moich studiów wzięło udział w protestach w różnych miastach. Wcześniej nie widziałam aż takiej mobilizacji społeczeństwa".
Skąd te hasła? „Wypierdalać”? „Ludzie są źli na to, co się dzieje. Jest koronawirus, apogeum epidemii, a rząd zajmuje się sprawą aborcji, wie, że ludzie nie powinni wyjść na ulicę. Są źli, że państwo zajmuje się głupotami, zamiast realnie pomagać ludziom.
Mnóstwo osób, które znam, było przeciwko zaostrzeniu tego, co ustalono lata temu.
Każdy wie, że świat nie jest czarno-biały, nie zawsze dziecko jest chciane, kochane, zdrowe. A państwo nie finansuje wychowania dziecka, które jest niepełnosprawne.
Państwo rozkłada ręce, takie osoby są zmuszone żebrać o pieniądze na leczenie, rehabilitację, a to kosztuje mnóstwo pieniędzy".
"Czytałam list matki, która ma dziecko niepełnosprawne w większym stopniu niż zespół Downa. Takie dziecko wymaga wielkich nakładów. Pół miliona złotych rocznie! Nikt nie ma takich pieniędzy. Państwo tego nie finansuje, bo nie ma z czego. Sama znam takie osoby, to wcale nie jest tak prosto, że państwo da 500 zł i to rozwiąże problem.
Były strajki matek dzieci niepełnosprawnych, niestety rząd to olał. Matki tych dzieci muszą rezygnować z pracy zarobkowej, te zasiłki są bardzo niskie, muszą utrzymywać się ze składek na Zrzutce.pl.
Często kobiety pracują do późnych miesięcy, nie mają jak pójść na urlop macierzyński. Mają umowy na zlecenie, nie mają nic w zanadrzu.
Chciałabym móc na moje państwo liczyć, a nie że muszę jechać do Czech czy Szwecji. To dotyczy biednych kobiet, bogatych to nie dotknie. Bogate osoby mogą sobie pozwolić na wyjazd zagranicę.
Gdybym wiedziała, że dziecko umrze, jak się urodzi, to nie wiem, co bym zrobiła. Nie zawsze będzie tak, jak chcemy. To jest rzeczywistość. Różnie bywa. Niektórzy mogą mieć genetyczne tendencje do przekazywania różnych chorób".
"Protesty aktualnie są o to, żeby zostawić to, co wcześniej było. O to póki co walczymy. Jednak myślę, że większość chciałaby, żeby aborcja była legalna.
Aborcja nie jest równoważna z antykoncepcją, tak to nie działa. To widać w krajach, w których jest dostępna. I katoliczki mają aborcję, i innowiercy mają aborcję, i ateiści. To nie jest wyznacznik wiary, to jest życie.
To jest naturalna rzecz ludzka, że jak ludzie są blisko, to różne rzeczy mogą się wydarzyć. Widzę komentarze, że jak nie chcesz mieć dzieci, to zrób coś, żeby ich nie mieć. To hipokryzja, bo w Polsce to nielegalne. Narkotyki są nielegalne, a można jest dostać na każdym rogu. A nie ma legalnej antykoncepcji awaryjnej.
»Moje ciało, mój wybór« - to hasło jest dla mnie ważne w 100 proc. Wolny wybór jest ważny dla każdej kobiety. Jeśli coś mi się stanie, to chcę wiedzieć, że będę miała możliwość coś z tym zrobić. To, co ktoś inny zrobi, to nie jest moja sprawa. To, że coś jest legalne, nie znaczy, że każdy będzie się tego podejmował".
"Co trzy miesiące aborcja i LGBT są poddawane dyskusji. Jak ktoś jest LGBT albo jest kobietą, ma dość kwestionowania ich praw co trzy miesiące, to jest nudne i wkurzające! To się ciągnie od lat, protesty były odkąd byłam w liceum! Zawsze jak ma coś kontrowersyjnego przejść w Sejmie, to pojawia się temat LGBT albo aborcji. A nawet jak się wyjdzie na ulice, to się nic nie zmieni.
Ludzie są po prostu źli na władzę, która dehumanizuje ludzi".
"Czy podobają mi się protesty w kościołach? Może nie wygląda dobrze, że ktoś wchodzi do kościoła z transparentami, ale kościół popiera pewne decyzje rządu i mówi, na kogo głosować. Sami zaczęli, a teraz mają pretensje, że ktoś wchodzi do kościoła.
W liceum nie narzekałam na księdza, był dość liberalny, nie narzucał nam nic, uznał, że jesteśmy dorośli, nie pytał, czy byliśmy na mszy. Byle byśmy coś mieli zapisane w zeszycie. Osobiście go bardzo lubię, szanowałam go. Nie oceniał po wyglądzie ani po poglądach. Ale sam fakt, że religia jest obowiązkowa, nie podoba mi się. Znam osoby, które chodziły na etykę, były pokrzywdzone, bo lekcje zaczynały się późno, te osoby na tym traciły.
W szkole miałam mnóstwo zajęć o umieraniu za ojczyznę. Z polskiego i historii głównie pamiętam wojnę i że żołnierze zginęli za naszą wolność. Rozumiem, że to jest ważne, żeby walczyć o wolność i za innych ludzi, ale co poza tym? Ważne jest, żeby głosować, na kogoś, w kogo wierzymy, a nie na kogoś, kogo nam narzuci rodzina.
To, że możemy iść w takim proteście, to jest kwestia patriotyzmu. A chyba bardziej chodzi o jakiś wpływ na ludzi, żeby nie bali się protestować, wyjść na ulice".
"W tych protestach biorą też udział osoby głosujące na PiS czy Konfederację, znam takie osoby, widziałam posty na Facebooku czy Instagramie. Bardzo dużo takich osób żałuje głosu na taką partię. Ja mam czyste sumienie, bo głosowałam na lewicę.
Często decydują poglądy gospodarcze. Te osoby nie chciały, żeby było cofnięte 500 plus lub chciały niższych podatków.
Koleżanka powiedziała mi, że żałuje głosu na Krzysztofa Bosaka, jest jej głupio. Ona nie jest za wyborem, ale za kompromisem. Takich osób jest dużo. Uważali, że Bosak jest takim opanowanym kandydatem.
Dużo osób czuje, że jakaś kwestia jest ważniejsza niż inna, na przykład gospodarka jest ważniejsza niż prawa człowieka. Ja bym nie potrafiła spojrzeć w lustro, gdybym głosowała za niższymi podatkami, a przeciwko prawom człowieka".
"Mało się o tym mówi i te protesty tego nie dotyczą, ale prawo do aborcji jest ważne dla osób trans. Jeśli trans-mężczyzna urodzi dziecko, to cała tranzycja zostaje cofnięta. I w dowodzie ma wpisane, że jest kobietą. A Polsce sama tranzycja jest bardzo ciężka do przeprowadzenia. Nawet jeśli ktoś przejdzie zmianę psychiczną, mentalną, to może nie mieć pieniędzy na zmianę genitaliów i dopasowanie ich do swojej płci. Po zajściu w ciążę może mieć cofnięte dopasowanie płci w dokumentach. To ich znieważa".
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze