0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Wyborcza.plFot. Agnieszka Sadow...

W piątek 7 lipca 2023 Grupa Granica wystosowała otwarte zaproszenie skierowane m.in. w stronę Donalda Tuska. Od początku tygodnia usiłowaliśmy dowiedzieć się, czy są szanse na takie spotkanie. Bezskutecznie.

„Zapraszamy Donalda Tuska do rozmowy z naszymi ekspertkami i ekspertami. Chętnie podzielimy się wiedzą na temat tego, jak mówić o uchodźstwie i samych uchodźcach oraz jak tworzyć polityki dotyczące zmiany społecznej, związanej z migracjami” – napisały działaczki i działacze na rzecz praw człowieka zrzeszeni w Grupie Granica.

Zaproszenie zostało wystosowane – rzecz jasna – w odpowiedzi na dwa spoty PO. Tusk – usiłując wykazać hipokryzję PiS w kwestii migracji uchodźctwa – wszedł w nich w buty skrajnej prawicy. Używa ksenofobicznego i islamofobicznego języka.

I to nie po raz pierwszy.

To Tusk, czy Bosak?

O tym, że Donald Tusk, mówiąc o osobach migrujących, uderza w skrajnie prawicowe tony, alarmował na łamach Krytyki Politycznej już 21 czerwca publicysta ekonomiczny Piotr Wójcik w tekście o wymownym tytule „Za rządów PiS do Polski przybyła rekordowa liczba migrantów, ale mamy też złe informacje”.

Wójcik przywołuje wiec PO z 16 czerwca z Poznania, podczas którego – w ocenie publicysty – „proeuropejski i otwarty Donald Tusk (…) krzyczał do mikrofonu o setkach tysięcy obywateli krajów muzułmańskich, które sprowadziło PiS w ubiegłym roku – dla porównania podając znacznie skromniejsze liczby z ostatniego roku rządów koalicji PO-PSL”.

„Człowiek przez chwilę musiał się zastanowić, czy to jeszcze Tusk, czy już jednak Krzysztof Bosak”

– ocenia Wójcik.

Wróciliśmy do zapisu wideo z wiecu dostępnego na stronach PO i odsłuchaliśmy wypowiedzi dotyczącej tematu migracji i uchodźstwa. Nie różni się ona wiele od dwóch spotów, które wywołały polityczną burzę dwa tygodnie później. W zasadzie jest nieskondensowaną na potrzeby wiralowego wideo wersją tej samej wypowiedzi.

„Wyobrażacie sobie tę skalę?”

Donald Tusk pyta zgromadzonych na poznańskim Placu Wolności, dramatycznie zawieszając głos: „Czy wy wiecie – posłuchajcie mnie teraz uważnie – czy wy wiecie, że w ubiegłym roku – tylko w ciągu jednego roku, rząd Kaczyńskiego i Morawieckiego wpuścił, czy sprowadził do Polski z krajów, o których potocznie mówi się, że są to kraje muzułmańskie ponad 135 tysięcy obcokrajowców”.

„135 tysięcy! W roku, w którym oddawaliśmy władzę (…) to było – 3 tysiące”.

„Czy wy wyobrażacie sobie tę skalę?”

„Ilość nielegalnych przekroczeń granicy, ilość sprowadzonych do Polski obcokrajowców, ilość wydanych wiz – wszędzie widzimy absolutne rekordy, nieporównywalne z żadnym okresem w dziejach” – przekonywał Tusk.

„I robi to władza, która każdego dnia stara się nauczyć Polski i Polaków pogardy, braku szacunku, nienawiści, obrzydzenia, do innych. Do tych, których oni sprowadzają. To jest metoda na rządzenie, nie miejcie złudzeń”.

„Chciałbym, żebyście też to usłyszeli – wyborcy obozu rządzącego – nikt w historii nie sprowadził tylu obcokrajowców do Polski i nikt w historii Polski nie starał się wlać tyle nienawiści i pogardy do obcokrajowców do polskich serc, jak rządzący PiS” – kontynuował, jednocześnie chwaląc swoje rządy i stawiając je w kontrze do obecnej władzy.

„Staraliśmy się prowadzić bardzo umiarkowaną, kontrolowaną i odpowiedzialną politykę migracyjną i dlatego te wartości były wielokrotnie niższe, a równocześnie byliśmy wierni oczywistej zasadzie, że każdy człowiek niezależnie od koloru skóry, wyznania, miejsca urodzenia zasługuje na ten sam szacunek i respekt”.

„Myśmy odpowiedzialnie pilnowali właściwych proporcji”

– przekonywał Tusk i dalszą część swej wypowiedzi kontynuował w podobnym tonie.

W spotach, które ukazały się – kolejno – 2 i 4 lipca, Tusk mówi zwięźlej i dosadniej niż na wiecu w Poznaniu.

Wiąże sceny zamieszek z Francji – które wybuchły, podkreślmy, po śmiertelnym postrzeleniu 17-latka przez policję – z szykowaną liberalizacją przepisów wizowych przez, jak uważa, Jarosława Kaczyńskiego.

„Musimy go jak najszybciej odsunąć od władzy, aby uniknąć tego niebezpieczeństwa. Ono się naprawdę czai za rogiem” – przestrzega.

W drugim spocie, nagranym niejako w odpowiedzi na burzę, którą rozpętała się po pierwszym nagraniu – Tusk stara się nieco tonować język.

Sięga po niektóre argumenty wygłaszane w Poznaniu. Niemniej nie udaje mu się wyjść z butów skrajnie prawicowej retoryki. Projektowaną liberalizację przepisów wizowych dla obywateli Azji oraz Afryki nazywa „prawdziwą bombą”.

„Jeśli damy im całą kadencję, to takich wniosków (wizowych, składach przez obywateli państw Azji oraz Afryki – red.) rozpatrzą grubo ponad milion. To będzie taki prawdziwy milion Kaczyńskiego” – przestrzega i jednocześnie ironizuje Tusk.

Tak prowadzonej polityce migracyjnej, Tusk przeciwstawia politykę migracyjną PO.

Jak wynika ze spotów oraz wystąpień, miała ona polegać przede wszystkim – na ograniczaniu migracji. Wysokim słupkom obrazującym wydane wizy obcokrajowcom z krajów, gdzie dominuje islam – nazywanych przez Tuska krajami muzułmańskimi – przeciwstawia niskie słupki z czasów rządu PO.

Nie mówi przy tym nic o polityce integracyjnej, czy o ochronie praw pracowniczych. Brak jednego i drugiego wykorzystuje jednak w kolejnych ciosach w PiS, tym razem na konwencji Nowoczesnej 8 lipca w Warszawie. Według relacji Polskiej Agencji Prasowej, w swoim wystąpieniu „nawiązał (…) do powstałego w okolicach Płocka »miasteczka kontenerów« dla pracowników z Azji zatrudnionych przy budowie inwestycji Orlenu Olefiny III”.

„Jeśli tylko, de facto, jedna firma wybudowała miasteczko z kontenerów pod Płockiem na 12 tysięcy osób, to skąd oni wezmą kontenerów na 400 tysięcy?” – pytał ironicznie, cytowany przez PAP, Tusk, a jednocześnie apelował o szacunek dla każdego człowieka.

„Nie możemy pozwolić, żeby w Polsce nie odbyła się poważna debata i żeby w Polsce nie wygrali ci, którzy wiedzą, jak szanować drugiego człowieka, dusić w zarodku nastroje ksenofobiczne, rasistowskie i równocześnie jak skutecznie kontrolować własne terytorium i granice. To jest nowoczesne podejście do polityki migracyjnej i tego musimy się domagać” – wykładał swój pomysł na politykę migracyjną Tusk.

Sam lider Nowoczesnej, Adam Szłapka do kwestii migracji na konwencji się nie odnosił.

Przeczytaj także:

Trwa wyciszanie tematu

Jeśliby popatrzeć na komentarze wygłaszane przez przedstawicieli PO na gorąco – w mediach, ale i na Twitterze – w kwestii podejścia do migracji lider ma poparcie w swojej partii. Tuska chwalił rzecznik Platformy Jan Grabiec. „Jak widać po skutkach, cały rząd się trzęsie po tej wypowiedzi” – mówi w Radiu ZET.

A odpowiedzialny za kampanię wyborczą Marcin Kierwiński podkreślał, że Tuskowi chodziło przede wszystkim o hipokryzję PiS-u.

Nie brakowało też głosów, że biorąc ten temat na kampanijny warsztat, Tusk wytrąca PiS-owi z ręki broń, jaką jest strach przed migrantami z krajów, gdzie dominuje islam.

Z drugiej strony, już off the record, słyszymy w biurach poselskich o tym, że temat jest już wyciszany. Co bardziej gorliwi komentujący mogą liczyć się nawet z naganami. Ta refleksja wynika przede wszystkim ze wzburzenia części elektoratu. Nie bez znaczenia – zapewne – jest też miażdżąca ocena słów Tuska przez przedstawicieli organizacji pozarządowych.

Byłemu premierowi zarzucono używanie języka skrajnej prawicy – ksenofobicznego i wręcz rasistowskiego. Przekaz Tuska zrównano z przekazem PiS-u oraz Konfederacji. Pytano też, jak mają czuć się w Polsce migranci oraz uchodźcy, skoro największa partia opozycyjna atakuje ich tak samo, jak rząd.

Pytano też – dlaczego Donald Tusk nie rozmawia z ekspertami ds. migracji i uchodźstwa: prawnikami, działaczami, praktykami.

I właśnie zaproszenie wystosowane przez Grupę Granica mogłoby być próbą znalezienia odpowiedzi na to pytanie.

Mija jednak tydzień, a ze strony Tuska – cisza.

Głuche telefony

Przez ten tydzień o wystąpieniach Tuska, ale i o zaproszeniu przez Grupę Granica usiłowaliśmy porozmawiać z czołowymi politykami Platformy Obywatelskiej, Koalicji Obywatelskiej, a także Polski 2050. Najczęściej nabierali oni jednak wody w usta.

O opinię zapytaliśmy szefa sejmowego klubu Borysa Budkę, a także Marcina Kierwińskiego i Bartłomieja Sienkiewicza – odesłali nas do rzecznika, Jana Grabca.

Jan Grabiec z kolei – mimo wysyłanych mu wiadomości od poniedziałku telefonu od nas nie odebrał.

Chcieliśmy pomówić także z Frankiem Starczewskim – posłem PO, który – jako jedyny – publicznie dał wyraz sprzeciwu zastosowanej przez Tuska retoryce.

Sterczewski kilkukrotnie obiecywał oddzwonić – ale ostatecznie nie oddzwonił.

Usiłowaliśmy porozmawiać z Ewą Kopacz – która oklaskiwała Tuska na Placu Wolności w Poznaniu, gdy mówił o prowadzonej przez nią polityce migracyjnej – ale nie odebrała i nie oddzwoniła.

Swoje pytania wysłaliśmy też liderowi Nowoczesnej Adamowi Szłapce. Efekt podobny – cisza.

„My się w naszej partii z tym nie zgadzamy”

Komentować nagrań Tuska nie chcą także politycy Polski 2050. Od Joanny Muchy, która w 2021 roku w wywiadzie na Krytyki Politycznej pochylała się nad losem osób migrujących przez Podlasie, usłyszeliśmy, że nie jest dobrą praktyką, aby opozycja wzajemnie się recenzowała.

„Nasze wzajemne recenzowanie się jest pozbawione sensu, ponieważ każdy z nas występuje do innego elektoratu i stara się reprezentować ludzi, którzy za nim stoją. I to są różni ludzie, każdy z nas będzie więc używał innej retoryki”.

„Ostatnio modną stała się teoria, która mówi, że aby wygrać z populistami, trzeba samemu mówić, jak populista. My się w naszej partii z tym nie zgadzamy” – dodała Mucha, przypominając jednocześnie, że Polska 2050 ma wypracowany własny dokument nt. polityki migracyjnej.

Na „recenzowanie” działań Donalda Tuska nie dał się także namówić lider Polski 2050 Szymon Hołownia.

Nieco więcej powiedziała nam europosłanka Róża Thun, która w ostatnim czasie opuściła szeregi Platformy Obywatelskiej dołączając do ruchu Hołowni.

„Tu nie chodzi o wytrącanie z rąk argumentów, to nie są polityczne gierki, a wielkie wyzwanie. Tu chodzi o życie ludzi” – mówi Thun, oceniając podjętą przez Donalda Tuska próbę politycznego ogrania Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji. „Tu chodzi o życie migrantów i uchodźców, nie tylko na granicy polsko-białoruskiej, ale także tych, którzy płyną przez Morze Śródziemne, oraz tych, którzy już żyją razem z nami, w Polsce i w innych krajach Europy”.

„Naszym zadaniem powinna być wspólna praca nad mądrą polityką migracyjną razem z innymi krajami europejskimi, a nie stawianie kolejnych płotów, bo one po prostu nie działają. Dlatego zgadzam się z Grupą Granica, że politycy powinni pojechać na granicę polsko-białoruską i zobaczyć, co się naprawdę tam dzieje” – dodaje Thun.

„Naszą ambicją powinno być załatwianie ważnych i trudnych spraw, a nie sprytne wytrącanie sobie z rąk argumentów. A jeśli opozycja zaczyna mówić takim samym językiem jak PiS, to jaki przekaz płynie do społeczeństwa? Jak później ludziom wytłumaczyć, że temat migracji i uchodźctwa jest jednym z najpoważniejszych, najbardziej złożonych wyzwań, na które adekwatną odpowiedzią nie są ani płoty, ani gierki polityków” – puentuje europosłanka.

Konflikt wartości

Jedynym politykiem z kręgów Koalicji Obywatelskiej, który zdecydował się na udzielenie nam obszerniejszego komentarza jest Tomasz Aniśko z partii Zieloni. Aniśko jest politykiem mocno angażującym się choćby w sprawy osób migrujących przez polsko-białoruską granicę umieszczanych w Strzeżonych Ośrodkach dla Cudzoziemców.

„Ważne jest, aby podczas debaty na temat migracji i różnorodności kulturowej, a także wystąpień publicznych dotyczących tych tematów, zachować szacunek dla wszystkich obywatelek i obywateli, niezależnie od ich wyznania czy pochodzenia. Stosowane słowa mają ogromną moc i mogą być odebrane w różny sposób. Rozumiem wzburzenie, jakie wywołały słowa Donalda Tuska. Podzielam głos opinii publicznej, która była zaskoczona i zaniepokojona nimi. Myślę, że ta reakcja wzbudziła u wielu polityczek i polityków refleksje na temat tego, w jaki sposób mówić o tych tematach i jak dobierać argumenty” – przekazał nam Tomasz Aniśko.

„Uważam, że zaproszenie skierowane przez Grupę Granica jest cenną inicjatywą, która pozwoli nam na zmianę podejścia opinii publicznej do kwestii związanych z migracją. Nasze społeczeństwo potrzebuje dialogu opartego o rzetelną informację i empatię, z poszanowaniem dla osób, który ten temat dotyczy. To właśnie on powinien zastąpić nachalną, ksenofobiczną narrację i trwającą od kilku lat nagonkę na mniejszości, uprawianą przez rząd PiS od ośmiu lat”.

Tymczasem już od dawna słyszymy, że Donald Tusk nie znajduje czasu na rozmowę o tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej.

Nie brakuje też opinii, że politycy opozycji – występujący zarówno na arenie krajowej, jak i europejskiej – mają na temat sytuacji na pograniczach Polski i Europy – wiedzę nikłą.

Są też politycy opozycji, którzy nie ukrywają, że Tusk, występując w taki, a nie inny sposób, postawił ich w bardzo trudnej sytuacji.

„To jest konflikt wartości” – słyszymy nieoficjalnie z jednego z biur poselskich.

Na granicy – bez zaskoczeń

Brak odpowiedzi Tuska na zaproszenie, tak jak i jego słowa użyte w spotach, dla wielu aktywistów nie są żadnym zaskoczeniem. Niemniej nikt na granicy nie kryje pewnego poczucia zawodu.

Rozmawiamy z Beatą Siemaszko

Reprezentuje ona Grupę Granica, Homo Faber oraz fundację No To Ci Pomogę i jest współautorką zaproszenia, które pojawiło się na stronie Grupy Granica.

„Od dwóch lat, dzień w dzień przekonujemy się, że powoływanie się przez nas na prawo dla sprawujących władzę nie ma żadnego znaczenia. Podobnie jak np. dla Kościoła katolickiego nie ma znaczenia nasze odwoływanie się do wartości chrześcijańskich. Na granicy polsko-białoruskiej to nie działa” – mówi Siemaszko.

„Skoro więc nie możemy oczekiwać prawnych rozwiązań od władzy – to takie oczekiwania kierujemy w stronę opozycji, a zwłaszcza lidera największej partii opozycyjnej” – dodaje.

„Słowa Tuska były dla mnie i nie tylko dla mnie bolesne.

Spodziewaliśmy się, że gdy już zajmie stanowisko w sprawie migracji i uchodźctwa, stanie się rzecznikiem wartości i europejskich, i prawoczłowieczych. I mimo wszystko ciągle mamy nadzieję, że kampanijna rozgrywka opozycji nie jest realnym odzwierciedleniem koncepcji polityki migracyjnej. Chociaż zignorowanie naszej propozycji rozmowy, nie pomaga w budowaniu zaufania” – tłumaczy aktywistka.

Siemaszko pokazuje, jak z perspektywy Podlasia wygląda rozgrywanie tematu migracji i uchodźstwa na potrzeby kampanijne:

„Politycy Prawa i Sprawiedliwości stale podnoszą temperaturę tego dramatu oraz legitymizują bezprawne i niehumanitarne działania służb. A tu giną ludzie. To rządząca prawica ponosi pełną odpowiedzialność za śmierć i cierpienie ludzi w lesie. A po co to robią? Liczą na wzrost słupków poparcia wśród wyborców mamionych zagrożeniem i karmionych manipulacją” – mówi Siemaszko.

Podkreśla jednocześnie, że aktywiści zaangażowani w niesienie pomocy na granicy polsko-białoruskiej nie mają wątpliwości, że kryzys został sztucznie wywołany przez Putina i Łukaszenkę.

Ale to – zdaniem Siemaszko – reakcja polskich władz doprowadziła do tragedii.

„A dlaczego nie zapraszamy do rozmów władzy? Symetryzm ma swoje granice.

Oczekiwania wobec lidera partii opozycyjnej, który był przewodniczącym Rady Europy, są znacznie większe niż w stosunku do populistycznych polityków funkcjonujących w oparciu o budowanie strachu”.

„Od takich polityków, jak Donald Tusk oczekujemy, że będą posługiwali się językiem inkluzywnym, a nie wykluczającym. Żadna kampania wyborcza nie może być usprawiedliwieniem, dla tego typu wystąpień”.

Dziś mija tydzień od zaproszenia wystosowanego przez Grupę Granica. Te oczekiwania więc – jak dotąd – nie zostały spełnione.

A szkoda, bo jak dodaje Marianna, aktywistka działająca od początku kryzysu na granicy oraz mieszkanka Podlasia, Donald Tusk traci w ten sposób szansę na zdobycie cennej wiedzy i to u źródła.

„Chciałabym, aby politycy i polityczki wreszcie zauważyli, że w Polsce są ekspertki i eksperci. Warto się od nich uczyć – dodaje Marianna.

Politycy i polityczki nie muszą mieć przecież wiedzy na każdy temat, ale powinni wiedzieć, gdzie tej wiedzy szukać”.

„W organizacjach, które działają na polsko-białoruskiej granicy są osoby, które z przyjemnością podzieliłby się z Donaldem Tuskiem swoją wiedzą z zakresu migracji i uchodźstwa” – podtrzymuje swoje zaproszenie Marianna.

Na zdjęciu u góry: Zapora na granicy polsko-bialoruskiej 28 maja 2023. Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Wyborcza.pl

;

Komentarze