0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Piotr Skornicki / Agencja Wyborcza.plFot. Piotr Skornicki...

Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego opublikował najnowsze dane dotyczące działalności Kościoła i życia duchowego wiernych. W 2021 roku (dane zawsze prezentowane są z rocznym przesunięciem) wzrosła liczba osób przystępujących do pierwszej komunii oraz bierzmowania, zawarto także więcej kościelnych małżeństw.

Znacząco spadła jednak liczba dominicantes (osób uczestniczących w niedzielnej mszy) i communicantes (osób przystępujących do komunii). Wskaźnik dominicantes oscylował w ostatniej dekadzie w przedziale 36 - 40 proc. W 2021 spadł aż do poziomu 28,3 proc.

Kościół oficjalnie tłumaczy ten ogromny spadek czasem pandemii i obowiązujących w dniu badania obostrzeń. Czy ma jednak rację?

Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego zestawienia dominicantes i communicantes

Jak to jest liczone?

Badacze ISKK sami zaznaczają, że ich badanie ma bardziej charakter pomiaru statystycznego niż badania socjologicznego. Odsetek dominicantes i communicantes obliczają oni bowiem spośród tak zwanych „zobowiązanych katolików”, zamieszkujących daną diecezję.

Jakiego rzędu są to liczby? W najnowszym roczniku nie znajdziemy takiej informacji. Jednak w roczniku z 2016 roku przeczytać możemy, że:

„W roku 2015 na terenie parafii katolickich w Polsce mieszkało 35,5 milionów osób, w tym 32,7 miliona katolików (92% katolików)”.

Jak widać dane Kościoła nie pokrywają się z danymi GUS, według którego w 2015 w Polsce żyło 38 milionów osób. ISKK wprost przyznaje, że liczby, którymi się posługują, są szacunkowe i jak określono to w korespondencji z OKO.press „nie są to typowe dane, które zbiera np. urząd statystyczny”.

Co więcej, liczba „zobowiązanych katolików” nie jest tożsama z liczbą katolików zamieszkujących parafię. ISKK odlicza bowiem osoby zwolnione od uczestnictwa we mszy, czyli dzieci do lat siedmiu, osoby chore i osoby starsze, które mają trudności z poruszaniem się. Powołując się na analizy statystyczne przeciętnych parafii wiejskich i miejskich, ISKK szacuje tę grupę na ok. 18 proc.

Nie da się jednak zweryfikować, w jaki sposób konkretne parafie podchodzą do liczenia wiernych. Możemy założyć, że osoby liczące obecnych na mszy pominą niemowlę przyniesione na rękach rodziców, ale nie będą przecież sprawdzać dowodów i legitymacji kilkuletnim dzieciom, czy osobom starszym, które pojawiły się na niedzielnej mszy. Zatem jakaś część osób zwolnionych z obowiązku i odjętych z puli podbija jednak frekwencję wśród zobowiązanych.

Przeczytaj także:

Zdążyć przed czwartą falą

Kościół argumentuje, że duży spadek w uczestnictwie w mszy odnotowany w 2021 roku jest anomalią związaną z trwającą pandemią.

"Badanie praktyk niedzielnych w roku 2021 odbyło się 26 września, kiedy obowiązywały dyrektywy i obostrzenia rządowe związane z pandemią COVID-19: wierni mogli zajmować połowę wszystkich miejsc w świątyniach (limit nie dotyczył osób w pełni zaszczepionych) oraz funkcjonował obowiązek zakrywania ust i nosa" - czytamy na stronie Konferencji Episkopatu Polski.

"Stąd też dane dotyczące dominicantes (osób uczestniczących w niedzielnej Mszy św.) i communicantes (osób przystępujących do komunii św.) nie są miarodajne. Mimo sytuacji, która jednoznacznie zniekształca wyniki, Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego zdecydował się przeprowadzić badania, aby utrzymać roczny cykl prowadzonych statystyk".

Warto zwrócić uwagę, że badanie ISKK odbyło się w tamtym roku wyjątkowo wcześnie, bo 26 września. Zazwyczaj były to niedziele październikowe, a nawet listopadowe. W dniu badania służby odnotowały 643 nowe przypadki zakażenia koronawirusem, jeden zgon z powodu COVID-19, w szpitalach przebywało 1 343 pacjentów. Miesiąc później, 26 października 2022 odnotowano już 6 265 zakażeń, 93 zgony. Możemy przypuszczać, że wybór wrześniowej niedzieli był nieprzypadkowy i Kościół zdecydował o przyspieszeniu badania, by zdążyć przed rozkręceniem się czwartej fali, która zachorowaniami, kwarantannami i hospitalizacjami mogłaby dodatkowo zmniejszyć udział wiernych we mszy.

Restrykcje nie były przestrzegane

Trudno oszacować wpływ obowiązujących ówcześnie restrykcji na uczestnictwo. Jak słusznie przypomina Episkopat, w kościołach obowiązywał limit wykorzystania połowy miejsc. W tym samym czasie w dyskotekach mogło przebywać maksymalnie 150 osób, w kinach, teatrach, restauracjach do 75 proc. obłożenia. Osoby zaszczepione nie wliczały się do tej puli.

Restrykcje te były jednak kosmetyczne w porównaniu do tego, co działo się w innych krajach UE. Część państw w związku z czwartą falą decydowała się nawet na wprowadzanie twardych lockdownów. "Poważny niepokój budzi w nas brak adekwatnej do powagi sytuacji epidemicznej reakcji ze strony władz państwowych" - alarmowała w listopadzie 2021 roku Polska Akademia Nauk.

To jednak nie wszystko. Obostrzenia nie dość, że były nieadekwatnie delikatne, to w dodatku nikt ich nie przestrzegał, co wielokrotnie przyznawały same władze.

"Teraz mamy obowiązujące restrykcje w miejscach publicznych, ale problem w tym, że nie są one przestrzegane. To nie jest efektywne w Polsce” – mówił w listopadzie 2021 minister zdrowia Adam Niedzielski.

Jesień i zima przełomu 2021/2022 była w Polsce czasem, w którym wiele gałęzi gospodarki tak naprawdę odżywało po twardych lockdownach przełomu 2020/2021.

W styczniu 2022 roku Horeca Business Club, platforma branży hotelarskiej i gastronomicznej (horeca to skrót od "hotels, restaurants, catering), informowała, że pomimo trudnej sytuacji restauratorów (w pandemii dużo miejsc upadło, wzrosty koszty, zadłużenie itd.) jedzenie na mieście cieszyło się jesienią i zimą dużą popularnością.

Według danych badania zrealizowanego w tamtym czasie przez GfK Polonia "odsetek konsumentów odwiedzających lokale gastronomiczne wśród wszystkich Polaków powyżej 15. roku życia wynosi obecnie 58 proc. Dla porównania przed pandemią było to 59 proc.". "Optymizmem napawa fakt, że konsumenci, którzy korzystają z usług lokali gastronomicznych, starają się do maksimum wykorzystywać czas, kiedy nie ma wprowadzonych obostrzeń" – komentował te wyniki ekspert firmy badawczej.

"Ludzie, opamiętajcie się"

Kościół w czasach pandemii był traktowany na wyjątkowych warunkach, o co zresztą intensywnie zabiegali sami hierarchowie. W marcu 2020, gdy rząd zamykał szkoły, restauracje, żłobki, a nawet lasy, biskupi odmawiali odwoływania mszy. Przeciwnie - wzywali, by organizować ich więcej:

„W obecnej sytuacji przypominamy, że tak jak szpitale leczą choroby ciała, tak kościoły służą m.in. leczeniu chorób ducha, dlatego jest niewyobrażalne, abyśmy nie modlili się w naszych kościołach (Komunikat Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, abp. S. Gądeckiego, 10.03.2020). W związku z tym zachęcamy wszystkich wiernych, aby poza liturgią nawiedzali kościoły na gorliwą modlitwę osobistą”.

Podejście to utrzymywało się przez całą pandemię. Kościołów nie zamykano nawet wiosną 2021 roku, gdy trzecia fala zbierała śmiertelne żniwo, a sam minister zdrowia przyznawał, że restrykcje nie są tam przestrzegane.

Skąd brała się ta polityka Episkopatu? Chodziło oczywiście o "obawę biskupów, czy długotrwały okres bez bezpośredniego kontaktu z Kościołem nie wyludni go po pandemii, nie odzwyczai bardziej labilnych wiernych od praktyk religijnych intra muros [wewnątrz murów kościelnych – red.]" - mówił w wywiadzie OKO.press prof. Arkadiusz Stempin. "Przestaną chodzić do kościoła ci, dla których dotychczasową motywację wyznaczał obowiązek lub przyzwyczajenie, a nie przekonanie".

Dane za 2021 roku opublikowane właśnie przez ISKK wskazują, że pomimo faktycznego wyłączenia Kościoła spod reżimu sanitarnego do takiego odpływu mogło dojść. Możliwe, że jest on także wzmacniany innymi czynnikami, na przykład utratą zaufania do instytucji w związku ze skandalami pedofilskimi, czy stanowiskiem w sprawie zakazu aborcji.

Nie znamy jeszcze wyników liczenia w roku 2022. Pozostają nam jedynie dowody anegdotyczne. W październiku 2022 roku viralem został film, w którym ksiądz prałat Eugeniusz Pepliński z parafii w Kamieniu Krajeńskim grzmiał na wiernych:

"W naszej parafii brało łącznie udział we wszystkich mszach świętych 1125 wiernych, co stanowi zaledwie 28 proc. ogółu wiernych w tej parafii.

Jest to wynik nawet poniżej średniej krajowej.

Oto obraz życia religijnego naszej parafii! Po prostu wstyd mi i brak jakichkolwiek słów, bo dane te zostały wysłane do kurii diecezjalnej w Peplinie, a stamtąd do ISKK w Warszawie. Jak jeden ze zmarłych kapłanów powiedział, Ludzie, opamiętajcie się!".

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze