W partyjnym chórze nie fałszowała ani razu: szkoła ma być państwowa, in vitro nie leczy, parytety są sztuczne, Tusk zapomniał, że jest Polakiem, fundacje - pod kontrolę, argumentacja Piotrowicza to "stara dobra szkoła", media z niepolskim kapitałem nie rozumieją Polski, Kaczyński to demiurg, strateg, patron, bez niego nas by nie było... Ma w sobie coś z PRL
Wybrana przed 17.00 w piątek 9 sierpnia 2019 na Marszałka Sejmu RP Elżbieta Witek jest dla PiS kandydatką idealną. Opanowana, stonowana ma właściwe poglądy, a jej lojalność wobec Jarosława Kaczyńskiego jest niezłomna. W dodatku jako osoba ukształtowana w PRL-owskiej szkole, gdzie uczyła ponad 20 lat, ma zrozumienie dla modelu upartyjnionego państwa, które ogranicza wszystko, co nie mieści się we właściwym profilu "narodowej dumy" i "chrześcijańskich wartości".
Przed karierą partyjną Elżbieta Witek (rocznik 1957) była nauczycielką i dyrektorką szkoły w Jaworze na Dolnym Śląsku. Mama była krawcową, ojciec piekarzem (portret w Wyborczej). Jak informuje na swej stronie, działała w lokalnej "S" w 1980 roku, a za udział w demonstracji w sierpniu 1982 roku "została skazana na 3 miesiące aresztu" i zwolniona z pracy, za co uzyskała status osoby pokrzywdzonej.
W PiS od 2001 (wstąpili razem z mężem, on został potem radnym), czterokrotna posłanka (od 2005 roku), w partyjnych władzach (Komitet Polityczny) dopiero od 2011. W lipcu 2015 - rzeczniczka PiS, a w rządzie Beaty Szydło przez kilka tygodni (do stycznia 2016) rzeczniczka, a potem szefowa gabinetu politycznego, odwołana przez premiera Morawieckiego. Z powrotem w rządzie od czerwca 2019 na czele ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji.
Nie jest ulubienicą mediów, mało ekspresyjna, nawet w kręgach opozycji jest uważana raczej za gołębia niż jastrzębia PiS. Ale jej wypowiedzi doskonale wpisują się w linię tej populistycznej partii, stawiającej na silną kontrolę centrum partyjno-rządowego, katolicki konserwatyzm, niechęć do "obcych" i budowanie "dumy narodowej"
Była wśród osób, które przygotowały założenia programowe reformy edukacji. Jako nauczycielka z ponad 20-letnim stażem w PRL współtworzyła przywrócenie starych rozwiązań (likwidacja gimnazjów, czteroletnie liceum z naciskiem na naukę przedmiotów itd.). "Wyborczej" w 2015 roku tłumaczyła, że
"oświata musi być państwowa".
Precyzowała, że kurator będzie podlegać ministrowi, a nie wojewodzie (tak się stało). A samorząd będzie odpowiadać [tylko] za remonty i utrzymanie szkoły. "Przywrócimy kształcenie historyczne we wszystkich typach szkół i na każdym etapie kształcenia, ze szczególnym uwzględnieniem historii Polski. Historia będzie nauczana zawsze jako osobny przedmiot, bez możliwości łączenia w bloki programowe" (i tak się stało).
Wielokrotnie broniła reformy oświaty wprowadzanej przez min. Zalewską, wychwalając koleżankę minister, że "ciężko pracowała, żeby dobrze ją przygotować".
Tłumaczyła, że wstąpili z mężem do PiS, bo spodobało im się to, co proponuje Jarosław Kaczyński. Prezesa wychwala za "propaństwowość".
"Bo Polska jako dumny naród, z którego inni powinni czerpać wzorce" - wyjaśnia.
Powtarza, że Kaczyński "to szef partii, strateg, konstruktor sukcesu PiS i Andrzeja Dudy. Jest demiurgiem, patronem i jest najważniejszy w PiS, bez niego PiS by nie było".
Kaczyński rewanżował się informując 6 lipca 2015 o powołaniu Witek na rzeczniczkę PiS: "Doświadczona parlamentarzystka, mam do niej pełne zaufanie".
Już w 2008 r. prezes PiS powierzył jej partyjne zadanie: zaprowadzić porządek w zbuntowanych strukturach wałbrzyskich. Buntownicy opuścili partię, a Witek zorganizowała nowe wybory lokalnego szefa. Sprawdziła się.
"Wyborczej" mówiła o swoich poglądach. Jest przeciwniczką:
Kiedy przed wyborami 2015 działała w Parlamentarnym Zespole Tradycji i Pamięci Żołnierzy Wyklętych (dziś już jej tam nie ma), na jednym z posiedzeń skarżyła się na trudności, które napotyka:
"Odnoszę wrażenie, że w Polsce toczy się cały czas wojna. Ktoś walczy z narodem polskim i doprowadzi do tego, że nie będziemy się nikogo pytać o zgodę, tylko będziemy wieszać te tablice wbrew przepisom, na własną odpowiedzialność".
W marcu 2017 roku Witek, jako szefowa gabinetu politycznego Beaty Szydło, uczestniczyła w operacji blokowania wyboru Donalda Tuska na druga kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. Uderzała w fałszywe tony narodowe tłumacząc, dlaczego rząd zgłosił kontrkandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego. Utożsamiając państwo z rządem (a w domyśle rząd z partią) mówiła, że "takiej funkcji nie może pełnić człowiek, który staje przeciwko polskiemu rządowi, bo opowiadanie się przeciwko rządowi, to opowiadanie się przeciwko państwu".
Pan Donald Tusk zapomniał chyba z jakiego kraju pochodzi, albo być może prawdą jest to, co mówił kiedyś, że jest przede wszystkim Europejczykiem, a dopiero później Polakiem.
Cytat z wypowiedzi Tuska był zmyślony.
Kiedy premier Szydło zapowiedziała w listopadzie 2015, że "sytuacja z fundacjami w Polsce musi być uporządkowana" Witek, jako jej rzeczniczka, tłumaczyła, o co chodzi, najwyraźniej nie mając większego pojęcia o temacie.
Ale wpisała się w kierunek polityki PiS - partia próbuje ograniczyć niezależność organizacji pozarządowych i faworyzując pokrewne jej ideowo organizacje. Witek wyraziła to wprowadzając rozróżnienie na cele dobre i złe:
"Chodzi o to, żeby pieniądze, które idą na te fundacje były pod jakąś kontrolą, bo czasami tak bywało, że z tych fundacji pieniądze szły zupełnie nie na takie cele, jak powinny. Wobec tego trzeba to uporządkować".
W tym samym wystąpieniu w TVN24 Witek zachwycała się posłem Stanisławem Piotrowiczem, partyjnym prokuratorem w czasach PRL, który przystępował właśnie do demontażu Trybunału Konstytucyjnego i kolejnych "reform sądowniczych" PiS.
"Jest znakomitym posłem. Bardzo lubię słuchać jego argumentacji, bo to jest ta stara, dobra szkoła".
Na pytanie o rolę Piotrowicza w ściganiu podziemnej "Solidarności" udzieliła mu daleko idącego rozgrzeszenia:
"Byłam po stronie opozycji, siedziałam także w więzieniu. Przetrwać nam się udało dzięki takim ludziom jak prokurator Piotrowicz".
W grudniu 2016 Witek wypowiedziała się o dziennikarstwie:
"Ponad 70 proc. mediów znajduje się w rękach niepolskich, a nikt inny jak polscy dziennikarze rozumieją polski charakter, polską specyfikę i to polscy dziennikarze powinni mieć wpływ na to, żeby oceniać życie społeczno-polityczne i gospodarcze w Polsce".
Sześciokrotne użycie słów "polski, Polska i niepolski" w jednym zdaniu nie zmieniło bezsensu tej wypowiedzi, poczynając od niejasnej liczby 70 proc., a kończąc na założeniu, że w mediach z "niepolskim" właścicielem nie pracują "polscy dziennikarze".
Marszałkini polskiego Sejmu, Elżbieta Barbara Witek-Zbanuch nie jest osobą majętną.
Według oświadczenia majątkowego z 2011 roku była współwłaścicielką mieszkania o powierzchni 63 m kw i 10-letniego małego samochodu. Zero oszczędności, za to dwa kredyty: 35 tys. na spłatę kosztów kampanii i 134 tys. na zakup mieszkania dla córki.
Jak wynika z oświadczenia z czerwca 2019 roku udało się posłanca-ministrze spłacić ponad 100,000 kredytu na mieszkanie córki, ale zaciągnęła dwa nowe łącznie na 66 tys., a samochód ma już 18 lat.
Pojawiały się doniesienia, że Witek potrafi zadbać o "swoich ludzi". Wrocławska "Wyborcza" opisała m.in. dobrą zmianę w życiu siostry Witek, Doroty Pietrzak. Przed wyborami 2015 pracowała jako salowa w domu dziecka, od lipca 2016 została inspektorem jaworskiej delegatury Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Agencja prostowała, że inspektor nie musi mieć wyższego wykształcenia, a Pietrzak dostała posadę w wyniku "otwartego i konkurencyjnego naboru" (szczegółów nie podała).
W 2012 roku razem z dwójką posłów przyjechała na posiedzenie Sejmu do Warszawy taksówką 460 km. Za podróż zapłaciła Kancelaria Sejmu. "Pociąg się zepsuł, nie było nawet miejsc siedzących. Wzięliśmy więc taksówkę i przyjechaliśmy" - tłumaczyła Witek.
I na koniec tego przeglądu wątek smoleńskim czyli Witek o tym, że gdzie prezydent tam państwo:
Władza
Elżbieta Witek
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
Rząd Beaty Szydło
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji
Marszałek Sejmu
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze