0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plDawid Zuchowicz / Ag...

„W listopadzie 2021 r. ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku wzrosły w porównaniu do listopada 2020 r. o 7,7 proc., a w stosunku do października 2021 r. wzrosły o 1,0 proc.” - podał Główny Urząd Statystyczny 30 listopada 2021.

Źródło: Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2021 roku, źródło

To najwyższy poziom inflacji od grudnia 2000 roku. I wyższy niż ten, który prognozowali eksperci. Przewidywania zakładały, że inflacja zatrzyma się na poziomie 7,3-7,6 proc. Wg tego samego szybkiego szacunku GUS w listopadzie 2021 r.:

  • Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły w porównaniu do listopada 2020 r. o 6,4 proc.
  • Ceny nośników energii wzrosły w porównaniu do listopada 2020 r. o 13,4 proc.
  • Ceny paliwa do prywatnych środków transportu wzrosły w porównaniu do listopada 2020 r. o 36,6 proc.

Co powoduje tak wysoką inflację i dlaczego jest jeszcze wyższa, niż przewidywano?

Dlaczego inflacja jest tak wysoka?

„Mamy do czynienia z czymś, co nazywam »perfect strom«, czyli złożeniem wielu negatywnych czynników w jednym czasie” - mówi OKO.press Dr Adam Czerniak, główny ekonomista Polityki Insight.

Jakie to czynniki? "Na przykład rosnące ceny wielu surowców, przede wszystkim ropy. A drożejąca ropa podbija ceny benzyny — już dziś droższej o jedną trzecią niż rok temu" — uważa Czerniak. Co jeszcze? „Problemy z dostawami, brak kontenerów przy transporcie z Chin, brak części surowców na rynku wschodnio-azjatyckim, co powoduje przestoje w motoryzacji i elektronice. Elektronika nie drożała tak szybko od 20 lat”.

Ekonomista wskazuje na rosnące oczekiwania płacowe pracowników. W trakcie pandemii wiele osób zdecydowało się na zmianę pracy, a od nowych pracodawców oczekują wyższych pensji. „Rosną koszty pracy, pracodawcy muszą mieć wyższy przychód, żeby skompensować rosnące płace, płaca minimalna jest wyższa. A jedna piąta pracowników motywuje wyższe żądania płacowe wyższymi cenami”.

Dr Wojciech Paczos, makroekonomista z Cardiff University i Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, wskazywał niedawno w rozmowie z OKO.press na trzy główne przyczyny obecnej inflacji.

  • Globalne problemy podażowe ("Jest to czynnik tymczasowy i w ciągu 2022 jego wpływ na inflację powinien wygasnąć").
  • Odłożony popyt konsumpcyjny po pandemii ("inflacja jest w pewnym sensie kosztem działań ratunkowych").
  • Wzrost oczekiwań inflacyjnych (Paczos: "Najtrudniej go zmierzyć i jest najbardziej niebezpieczny. Zapalnikiem są poprzednie dwa czynniki, a katalizatorem spadające zaufanie do NBP wynikające z jego dramatycznie nieprofesjonalnej komunikacji i istotnych błędów, o których mówiłem wcześniej dla OKO.press. Nie mamy pewności, jak silnie obecnie działa ten kanał, ale ryzyko jego utrwalenia oceniam wysoko”).

Rządzący jako winowajcę lubią wskazywać politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Mateusz Morawiecki pytany 30 listopada o wzrost inflacji wskazał ceny z uprawnień do emisji dwutlenku węgla jako jedną z przyczyn wysokiej inflacji. Premier mówił o "zaimportowanej" inflacji. To częściowo prawda - jak widać wyżej, ekonomiści istotnie wymieniają sporo zewnętrznych czynników — ale akurat w przypadku cen emisji jest nadużyciem. Parafrazując premiera - to eksportowanie winy.

„ETS (Europejski System Handlu Emisjami - przyp. red.) nie wpływa na inflację” – tłumaczył dla OKO.press dr Paczos. „ETSy mają zmieniać cenę relatywną aktywności gospodarczych związanych z produkcją CO2, tak aby rynek od CO2 odchodził. Tymczasem inflacja to wzrost poziomu wszystkich cen. To częsty błąd, pomylenie inflacji ze zmianą cen relatywnych".

W rzeczywistości ETS nie tylko nie wpływają systematycznie na inflację, ale nawet powodują lekką deflację. "Są badania na ten temat: dzieje się tak przez efekty równowagi ogólnej — wzrost cen dóbr wysokoemisyjnych powoduje przesunięcia popytu i spadki cen innych dóbr. To jest zbadane w długim okresie, w wielu krajach. To oczywiście nie wyklucza, że dzisiaj, chwilowo, wzrost cen uprawnień wzmacnia odczyty inflacyjne w Polsce. Tylko że to efekt tymczasowy.”

Przeczytaj także:

Wysoka, czyli nieprzewidywalna

Czynniki powodujące podwyższoną inflację są zatem z grubsza znane. Dlaczego więc listopadowa inflacja - nieznacznie, ale jednak - przebiła oczekiwania analityków?

Dr Paczos: "Inflacja jest takim zjawiskiem, że jak rośnie, to nie tylko rośnie, ale też zaczyna być bardzo zmienna. Dlatego mnie jakoś bardzo nie dziwi to, że powyżej poziomu 5 proc. będą się trafiały miesiące i z 6-proc. i z 8-proc. inflacją. Ta zmienność może wynikać z tego, że uczestnicy życia gospodarczego próbują ją odgadywać, czyli że następuje "odkotwiczenie" oczekiwań inflacyjnych.

To jest bardzo groźne zjawisko, bo ono się samo napędza - im bardziej zmienna inflacja, tym bardziej zmieniają się nasze oczekiwania, a im bardziej zmieniają się nasze oczekiwania, tym bardzie zmienna jest inflacja".

Polityka Insight prognozowała inflację na poziomie 7,6, czyli bardzo blisko wartości podanej przez GUS. Jednak dr. Czerniaka zaskoczyły ceny żywności, które rosną kolejny miesiąc z rzędu. „W cenach artykułów spożywczych coraz bardziej widać wzrost cen energii. Wydaje się, że tego efektu nie doszacowujemy. Np. tego, jak ceny energii wpływają na cenę chleba. Zwykle bierzemy cenę zbóż i sprawdzamy, jak się przekładają np. na cenę pieczywa. Teraz te wzrosty są szybsze”.

Co z tą inflacją zrobić?

Dr Czerniak uważa, że reakcja Rady Polityki Pieniężnej już jest spóźniona. „O tym, że jest ryzyko spirali cenowej, większość ekonomistów mówiła przed wakacjami”. To wtedy RPP powinna podnieść stopy procentowe. Ich wzrost oddziałuje bowiem na inflację w perspektywie 4-6 kwartałów. Jeśli zatem Rada podniesie stopy teraz, efekty zobaczymy pod koniec 2022 lub w 2023 roku.

„Jedyne, co można zrobić, to wpływać na kurs walutowy” - uważa Czerniak. „NBP powinien dbać o bardzo dobrą komunikację z rynkami, żeby kapitał z Polski nie uciekał".

Ze stylem komunikacji NBP jest w ostatnich miesiącach poważny problem. W OKO.press pisaliśmy o sprzecznych komunikatach, rozlazłych konferencjach prasowych, niepoważnych wpisach na Twitterze i przedziwnej apoteozie prezesa Glapińskiego w wykonaniu jego pracowników.

Bez względu na mało poważną postawę polskich instytucji, główne zewnętrzne czynniki powodujące wyższą inflację powinny prędzej czy później ustąpić.

Dr Paczos: "Ekonomiści nie znają mechanizmu, który by sprawił, żeby problemy z transportem trwały wiecznie. Innymi słowy - one się kiedyś rozwiążą, handel wróci do normy i ceny spadną. Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie nowych zatorów. Jeżeli wariant omicron coronawirusa spowoduje zamknięcia portów, to oczywiście kłopoty w handlu światowym będą trwać dłużej i ceny jeszcze wzrosną. Zakładając jednak pozytywny scenariusz, problemem pozostanie to, czy po ustąpieniu czynnika, który wywołał inflację, nie zostanie ona z nami na dłużej. To byłby najgorszy scenariusz".

Rząd przyjmuje pakiet

Na wtorkowym posiedzeniu rząd przyjął tzw. tarczę inflacyjną. Planuje tymczasowe:

  • obniżenie stawki VAT na gaz ziemny z 23 proc. do 8 proc.
  • zniesienie akcyzy na energię elektryczną i obniżenie stawki VAT na energię elektryczną z 23 na 8 proc.
  • obniżenie stawki VAT na ciepło z 23 do 8 proc.
  • obniżenie ceny paliwa przez zmniejszenie akcyzy oraz obniżenie opłaty emisyjnej do 0 do końca maja 2022 r
  • wdrożenie dodatku osłonowego dla niezamożnych gospodarstw domowych.

Według rządu z tego ostatniego skorzysta do 6,8 mln gospodarstw domowych — więcej niż pierwotnie szacowano, bo wczoraj rząd ogłosił, że przy wypłacaniu dodatku będzie obowiązywać zasada złotówka za złotówkę, znana z innych świadczeń. Dodatek będzie wypłacany w dwóch ratach i będzie to 400-1150 zł w zależności od liczebności rodziny. Jak liczyliśmy w OKO.press, w zależności od wielkości gospodarstwa będzie to od ok. 14 do 25 zł miesięcznie na osobę w rodzinie.

Czy tarcza skutecznie obniży inflację? Raczej w niewielkim stopniu.

„To działanie doraźne. W krótkim okresie bardzo trudno będzie ograniczyć inflację” - uważa dr Czerniak.

A jak skutecznie tarcza będzie chronić osoby najbardziej narażone na jej skutki? W OKO.press wskazywaliśmy, że w tarczy brakuje kluczowego elementu — odpowiedniej waloryzacji już istniejących świadczeń.

„Rząd powinien skupić się na rekompensowaniu inflacji ubogim grupom poprzez dodatkową waloryzację świadczeń składkowych, a szczególnie nieskładkowych” – komentował dla OKO.press prof. Ryszard Szarfenberg z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista od świadczeń socjalnych i walki z ubóstwem.

"Jeżeli świadczenia nie są odpowiednio waloryzowane, to można za nie coraz mniej kupić i bez zwiększania dochodu z innych źródeł rodziny ubożeją. W 2021 i 2022 roku granica ubóstwa skrajnego silnie wzrośnie ze względu na inflację. Obawiam się więc, że czekają nas kolejne wzrosty ubóstwa skrajnego, jeżeli rząd nie podejdzie poważnie do tego problemu” - mówił prof. Szarfenberg.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze