0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Prawo do informacji / il. W. Syrkowska dla AOPrawo do informacji ...

Przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej zbyt często nie są skuteczne. Dzieje się tak z powodu braku wysokiego standardu działania administracji i słabej ochrony prawnej przed nadużyciami z jej stron. Na informację można czekać lata. A przedstawiciele związków władz lokalnych jeszcze uważają, że to za mało — zauważa Katarzyna Batk0-Tołuć, wiceprezeska Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.

W specjalnym raporcie Archiwum Osiatyńskiego zapytało ekspertki i ekspertów o wyzwania dla praw człowieka w Polsce. Zapraszamy do debaty i polemik.

Przeczytaj także:

Wolność zgromadzeń, prawo do wolnych wyborów, wolność słowa, prawo do prywatności, prawo do ubiegania się o azyl, wolność od tortur, prawa mniejszości etnicznych, seksualnych czy prawa kobiet – państwo musi nieustająco dążyć do zagwarantowania tych praw i wolności. Ale praktyka pokazuje, że zależy to od siły demokratycznych procedur, a także debaty publicznej, prowadzącej do zrozumienia przez społeczeństwo, czym te prawa są.

Dlatego zastawiając się, jakie reformy w obszarze praw człowieka powinny być priorytetem dla obecnego rządu, myślę o tym, jak zagwarantować kształtowanie świadomości społecznej poprzez gwarantowane, że obywatelki i obywatele będą mieli dostęp do wiarygodnej i rzetelnej informacji.

Bez swobody otrzymywania informacji, o której mowa w kontekście swobody wypowiedzi gwarantowanej w artykule 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, nie można mówić o debacie publicznej opartej na faktach. Ostatnio uznał to Europejski Trybunał Praw Człowieka w pierwszej polskiej sprawie z tego obszaru, wygranej przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska (skarga nr 10103/20).

Czy prawo do otrzymywania informacji naprawdę jest takie ważne?

Pierwszym prawem, które w 2021 roku rząd Mateusza Morawieckiego ograniczył na granicy polsko-białoruskiej, było prawo do informacji. Pozwoliło to na większą swobodę w utrudnianiu korzystania z prawa do azylu.

Jakakolwiek kara dla sprawców śmierci Igora Stachowiaka w 2016 roku na komisariacie we Wrocławiu była możliwa tylko dzięki samozaparciu dziennikarza Wojciecha Bojanowskiego, który zdobył i ujawnił informacje o torturach, którym poddawany był zmarły dwudziestopięciolatek.

Szokujące informacje o skutkach dyskryminacji osób LGBTQI ujawniana przez nie same czy wiedza o odmowie pomocy kobietom w szpitalach położniczych dostarczana przez ruch na rzecz legalizacji aborcji w Polsce wpłynęły na trwałą zmianę oczekiwań społecznych co do polityki państwa.

W ostatnich latach napisano wiele o roli kontrolowania informacji w budowaniu władzy przez dzisiejszych autokratów. Sergei Guriev i Daniel Treisman w świetnym opracowaniu „Spin dyktatorzy. Nowe oblicze tyranii w XXI wieku” opisują, jak budowanie pozorów demokracji sprawia, że lud nie musi być zmuszany do kochania władców. On ich po prostu kocha. A wszystko dzięki kontrolowaniu informacji, która do ludu dociera.

Z drugiej strony, gdy inaczej się nie da, ograniczanie dostępu do informacji jest pierwszym działaniem autokratów. Zamknięcie telewizji Dożd’ czy radia Echo Moskwy zajęło aparatowi Władimira Putina tydzień od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny w Ukrainie. „Nowaja Gazieta” przetrwała ledwie ponad miesiąc, stosując mnóstwo wybiegów mających służyć jak najdłuższemu przetrwaniu i dostarczaniu, nawet ograniczonej, informacji. Proces podtrzymania przy życiu, w obliczu nieuchronnej śmierci wiarygodnej informacji, jest doskonale przedstawiony w filmie dokumentalnym „Psy szczekają, karawana idzie dalej” („Of Caravan and the Dogs”, reż. Askold Kurov & Anonymous 1).

Zapewnianie prawa do wiedzy wymaga wielu zmian

Sieć Obywatelska Watchdog Polska od lat zajmuje się funkcjonowaniem ustawy o dostępie do informacji publicznej. Nie wystarczy jednak zmiana tej ustawy.

Ta oczywiście jest konieczna, gdyż z powodu braku wysokiego standardu działania administracji i słabej ochrony prawnej przed nadużyciami z jej strony, zbyt często przepisy ustawy nie są skuteczne. Na informację można czekać lata. A przedstawiciele związków władz lokalnych jeszcze uważają, że to za mało.

Związek Powiatów Polskich co jakiś czas proponuje, by pozyskiwanie informacji wiązało się z koniecznością samoidentyfikacji. Zostawiam te pomysły bez większego komentarza. Sam fakt, że nie wstyd formułować takie postulaty pokazuje, gdzie doszła dzisiejsza władza. Nie tylko centralna, często niestety także samorządowa.

Tak więc zmiana przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej jest konieczna po to, by zwiększyć ochronę przed oporem władzy i uniemożliwić jej bezkarne ignorowanie obywateli.

Działać trzeba także poprzez otwieranie dostępu do informacji gromadzonych przez państwo i ich aktywne udostępnianie.

Kilka lat temu powstała ustawa nakazująca publikowanie informacji o umowach przez partie polityczne i instytucje publiczne. W przypadku partii zmiana już się dzieje.

W przypadku administracji jest wciąż przekładana. Nie wiem, jaki problem ma nasze państwo w tej kwestii. W Czechach i na Słowacji takie rejestry funkcjonują od lat. Ale to tylko przykład. Dane publikowanie proaktywnie działają prewencyjnie. Nawet jeśli nikt z nich dziś nie skorzysta, kiedyś może się znaleźć ktoś, kto to zrobi. A to powoduje, że wiele nadużyć władzy po prostu nie będzie miało miejsca.

Przykład? Wstydliwa sprawa raportów z badań sondażowych na temat tego, co Polacy sądzą o policji. Dlaczego w ostatnich latach policja zaczęła go ukrywać? Odpowiedź wydaje się oczywista. Im więcej nadużyć, tym większa potrzeba ich ukrywania. Nawet jeśli mowa nie o nich samych, a o opinii o nich. Debata wywołana przez dostęp do tych pośrednich danych mogłaby bowiem zachwiać pozycją władzy.

Inne reformy niezbędne do tego, żebyśmy mieli dostęp do informacji, wiążą się z zapewnieniem niezależności mediów publicznych od polityków czy likwidacją propagandowych gazet samorządowych.

Interwencja zależnych od władzy mediów w debatę publiczną bliska jest destrukcyjnej roli, jaką pełni internetowa dezinformacja. Ta ostatnia też winna być zauważona przez reformatorów. Szczęśliwie w tej dziedzinie pomaga nam prawo Unii Europejskiej, która z tymi problemami stara się walczyć, choćby poprzez Europejski Akt o Wolności Mediów, Akt o usługach cyfrowych czy procedowany właśnie Akt w sprawie sztucznej inteligencji.

Konieczna jest też reforma samej rozliczalności instytucji publicznych.

Mam na myśli takie kwestie, jak właściwe dokumentowanie procesów decyzyjnych. Nie otrzymamy informacji, której brak. Konieczne jest zmiana poczucia odpowiedzialności instytucji za informowanie, czyli zmiana mentalności osób w nich pracujących.

Po to by Związek Powiatów Polskich czy inna podobna organizacja rozumiała, kto komu służy.

Wreszcie, konieczna jest reforma nas samych: obywateli. To my musimy wiedzieć i wierzyć, że wiedza to władza. I tej wiedzy wymagać.

Przeczytaj więcej o wyzwaniach ochrony praw człowieka w Polsce w 2024 roku w specjalnym raporcie Archiwum Osiatyńskiego.

Działania organizacji w latach 2022-2024 dofinansowane z Funduszy Norweskich w ramach Aktywni Obywatele – Program Krajowy.

Czarno-białe logo
Czarno-białe logo
;
Na zdjęciu Katarzyna Batko-Tołuć
Katarzyna Batko-Tołuć

Wiceprezeska i Dyrektorka Programowa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska oraz wiceprezeska Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych. Od kilkunastu lat zajmuje się kształtowaniem świadomości politycznej obywatelek i obywateli. Jej celem jest doprowadzenie do tego, by korzystali z własnych praw, a tym samym powodowali zmiany w instytucjach publicznych. Ukończyła Instytut Socjologii na Uniwersytecie Warszawskim oraz podyplomowe studia europejskie na Uniwersytecie w Birmingham (Wielka Brytania). Była stypendystką MSZ Wielkiej Brytanii. Jest członkinią Ashoki (organizacji innowatorów działających na rzecz dobra publicznego).

Komentarze