Dariusz Jaworski twierdzi, że w kierowanym przez niego Instytucie Książki nie zwalniano pracowników ze względu na poglądy i nie niszczono tkanki pracowniczej. Są jednak inne sposoby pozbywania się pracowników niepasujących do polityki i poglądów nowego kierownictwa. Jakie?
W moim tekście o kryzysie w warszawskim Teatrze Dramatycznym porównałam sytuację miejskiego teatru, przejętego przez feministyczny Kolektyw, do sytuacji narodowych instytucji kultury, takich jak IAM i Instytut Książki, gdzie analogiczne przejęcie, ale przez prawicę, miało miejsce po wyborach 2015 roku. Konsekwencje przejęć we wszystkich instytucjach były podobne: odejście lub zwolnienie wielu merytorycznych pracowników, zakłócenie pracy zespołów, które nazwałam niszczeniem tkanki pracowniczej, naruszenie wizerunku instytucji.
Dariusz Jaworski, dyrektor Instytutu Książki (na zdjęciu pierwszy z lewej za Przemysławem Czarnkiem) w swoim sprostowaniu napisał, że nieprawdą jest, że w Instytucie Książki zwalniano pracowników ze względu na ich poglądy oraz niszczono tkankę pracowniczą. Rzeczywiście, zgodnie z informacją z IK od kwietnia 2016 roku do listopada 2023 roku Instytut Książki rozwiązał stosunek pracy z własnej inicjatywy tylko z siedmioma osobami, w żadnym przypadku powodem nie były poglądy. To zrozumiałe: podanie jako przyczyny zwolnienia poglądów naraziłoby pracodawcę na zarzut dyskryminacji.
Są jednak inne sposoby pozbywania się pracowników niepasujących do polityki i poglądów nowego kierownictwa niż zwolnienia za poglądy. Aby to zrozumieć, warto przypomnieć sytuację w Instytucie Książki po jego przejęciu przez nominantów PiS.
Kiedy w kwietniu 2016 roku minister Piotr Gliński odwołał z funkcji dyrektora Instytutu Książki Grzegorza Gaudena, a powołał na to stanowisko Dariusza Jaworskiego – byłego dziennikarza, wykładowcę, pracownika wydawnictw Posnania i Zysk, wiceprezydenta Poznania w latach 2012-2014, a następnie radnego Poznania, w środowisku literackim zawrzało. Wiadomo bowiem było, że nowy dyrektor będzie próbował urzeczywistnić założenia zapowiadanego przez prawicę zwrotu polityczno-kulturalnego, czyli tak zwanej dobrej zmiany. I rzeczywiście, już we wrześniu 2016 roku Dariusz Jaworski stanął przed senacką Komisją Kultury i Środków Przekazu, której członkowie stawiali mu zarzuty o upolitycznienie prowadzonej przez niego od kilku miesięcy instytucji.
W trakcie posiedzenia komisji senackiej odczytany został list poety i eseisty Adama Zagajewskiego, w którym znajdowały się m.in. następujące konstatacje:
„Odwołanie Grzegorza Gaudena z funkcji dyrektora Instytutu spotkało się z niedowierzaniem, oburzeniem i zaraz potem protestem najpoważniejszych autorów. (...) Literatura polska to wielka orkiestra, w której są różne głosy i instrumenty. Nie chciałbym, i nie jestem w tym odosobniony, by faworyzować teraz wyłącznie instrumenty perkusyjne, bębny, werble i tam-tamy aktualnej propagandy”.
Co takiego stało się między powołaniem Jaworskiego na dyrektora a posiedzeniem komisji, że wybitny poeta musiał zareagować?
Latem 2016 roku Instytut Książki zorganizował – nie pierwszy zresztą raz – cykl dyskusji literackich na OFF Festival w Katowicach. W zaproponowanym przez IK programie znalazły się między innymi spotkania o chrzcie Polski, żołnierzach wyklętych i naturalnie o inwigilacji w czasach PRL-u – ulubionym temacie prawicy. Prowadzili je Anna Czartoryska-Sziler i Dariusz Kawa – publicyści pism „Arcana” i „Polonia Christiana”.
W festiwalowej Kawiarni Literackiej wystąpił także amerykański historyk Philip Earl Steele – autor wydanej przez Frondę książki „Nawrócenie i chrzest Mieszka I”, który, jak pisała Aleksandra Żelazińska w „Polityce”, „przekonywał festiwalową publiczność, że pierwszy polski władca przyjął chrzest z powodu religijnego oświecenia, a nie po to, żeby uwolnić kraj spod wpływu krajów ościennych, jak insynuują podręczniki”. Jak relacjonowała prasa, na spotkaniach sala świeciła pustkami.
Jak by nie oceniać „dobrej zmiany” w Instytucie Książki, nie stanowiła ona efektu działań organicznych czy zespołowo podejmowanych decyzji. Przeciwnie. W międzyczasie „pracownicy merytoryczni […] zostali de facto pozbawieni możliwości kreowania programów” – stwierdził w sierpniu 2016 roku na łamach „Polityki” odpowiadający za promocję literatury polskiej za granicą tłumacz i znawca literatury hiszpańskojęzycznej Tomasz Pindel.
„Wszystko jest personalną decyzją dyrektora”
– przyznał iberysta, tłumacząc tym samym powody własnego odejścia z IK.
Tomasz Pindel pracował w IK od początku jego istnienia, to jest od 2004 roku. Równie długo pracowała w Instytucie Elżbieta Kalinowska – od 2011 roku zastępczyni dyrektora do spraw programowych i współtwórczyni sukcesu Dyskusyjnych Klubów Książki. Ona także latem 2016 roku postanowiła odejść. W tym samym okresie wypowiedzenie złożyła również Małgorzata Kanownik – rzeczka prasowa IK. Niedługo potem z Instytutu odszedł krytyk i aktywista literacki Szymon Kloska – kolejny współtwórca sukcesu Dyskusyjnych Klubów Książki. Pozostali pracownicy merytoryczni, których kojarzono z epoką Elżbiety Kalinowskiej – m.in. Izabela Kaluta, Ewa Wojciechowska i Agnieszka Rasińska-Bóbr, również od dawna już nie pracują w Instytucie.
Dyrektor IK w latach 2004-2005 Andrzej Nowakowski tak komentował wypadki z tamtego lata:
„Odejście Elżbiety Kalinowskiej to ogromna strata dla IK i promocji literatury. Kalinowska została szefową do spraw programowych IK, kiedy kierowałem tą placówką. Jest kompetentnym menedżerem, doskonale zna instytucję, w której pracuje od samego początku. Jej ogromnym sukcesem było wykorzystanie potencjału drzemiącego w bibliotekach, często w małych miejscowościach, do promocji czytania w ramach Dyskusyjnych Klubów Książki. […] Nie zaskakuje mnie informacja o kolejnych odejściach z IK. Pracujących tam wysokiej klasy specjalistów cechowała duża samodzielność.
Dyrektor Dariusz Jaworski chce zrobić z nich zwykłych urzędników, którzy mają realizować polecenia”.
Za rządów Dariusza Jaworskiego doszło więc do „zniszczenia tkanki pracowniczej”, bo wskutek jego działań odeszło z Instytutu wielu pracowników merytorycznych – a przy tym wysokiej klasy specjalistów, ekspertów z wieloletnim doświadczeniem i szerokimi kontaktami w polskich oraz zagranicznych środowiskach literackich. Nawiasem mówiąc, ich odejścia uruchomiły lawinę. Z IK przestali współpracować znakomici eksperci zewnętrzni. Pojawiły się nowe osoby – znacznie gorzej skomunikowane z całą rzeszą pisarzy, tłumaczy, wydawców, animatorów i organizatorów życia literackiego.
„Ze względu na daleko idące zmiany filozofii działania Instytutu” odszedł z pracy nie tylko Tomasz Pindel. Z tych samych powodów z Instytutu Książki odszedł Szymon Kloska, który w styczniu 2017 roku związał się z Krakowskim Biurem Festiwalowym oraz programem Kraków Miasto Literatury UNESCO, w ramach którego pełnił funkcję kuratora programu Lem 2021. Kiedy Kloska próbował zainteresować współpracą przy jubileuszu wiceszefa IK – badacza literatury i poetę Krzysztofa Koehlera, miał w odpowiedzi usłyszeć, że w gruncie rzeczy bardziej od Lema interesują go dzieci. Wszak to one są przyszłością narodu.
Kiedy w roku 2016 roku zabrakło w IK tak zasłużonych dla tej instytucji postaci jak Grzegorz Gauden, Elżbieta Kalinowska czy Tomasz Pindel – osób dysponujących ogromnym kapitałem kulturowym, nieporównywalnie większym od ich następców – Instytut zaczął tracić znaczenie w Polsce oraz rangę w środowisku międzynarodowym. Jesienią 2016 roku dyrektor Jaworski wysłał na Targi Książki w Londynie (The London Book Fair) między innymi swojego zastępcę Koehlera oraz byłego pracodawcę – Andrzeja Zyska. Wystąpienia Koehlera oraz Zyska w ramach „Poland Market Focus: Rights Forum”, które de facto stanowiło spotkanie przygotowawcze przed kolejną edycją targów – edycję, której gościem honorowym miała być właśnie Polska, komentowane były jako nieprofesjonalne i aroganckie.
Magdalena Dębowska, agentka literacka, zajmująca się od lat sprzedażą praw i poszukiwaniem wydawców do polskiej literatury i regularna uczestniczka Targów we Frankfurcie uznała wystąpienia Koehlera i Zyska za szkodliwe dla literatury polskiej.
„To zaprzepaszczanie wieloletniej pracy, podkopywanie zaufania, na które z trudem pracujemy od lat – my, agenci i szefowie działów praw polskich wydawnictw, a przede wszystkim pracownicy merytoryczni Instytutu Książki.
Obecność Polski w Londynie w 2017 roku – rola tzw. gościa honorowego – to efekt wieloletniej pracy bardzo wielu osób. Dzięki staraniom ekipy Instytutu Książki, dzięki żmudnej pracy agentów i rights managerów, wydawcy zagraniczni coraz chętniej wydają polską literaturę, interesują się trendami na polskim rynku, inicjują współpracę. I w takim momencie, kiedy zbudowaliśmy rozległą siatkę kontaktów z wydawcami zagranicznymi, kiedy polska literatura jest zauważana za granicą, kiedy ruch w obrocie licencjami jest tak duży jak nigdy wcześniej – odbywa się takie wystąpienie, które zaprzecza wszystkiemu, co zostało wypracowane. To działanie na szkodę polskich wydawców i agentów, a przez to również autorów” – stwierdziła w apelu do dyrektora IK.
W OKO.press pisaliśmy o pełnej błędów prezentacji Krzysztofa Koehlera, zamieszczonej na stronie Targów. Między innymi przekręcono tam nazwisko Zygmunta Miłoszewskiego na Miłoszewicza, wymieniano nieistniejących pisarzy i zachęcano zagranicznych wydawców do wydawania polskiej literatury, bo może to być „zyskowne”:
W kolejnych latach Instytut Książki już tylko tracił markę. Część środowiska literackiego bojkotowała IK, a część – ignorowała Instytut i organizowała się poza nim. Na początku 2023 roku dyrekcja IK mianowała na redaktora naczelnego miesięcznika „Dialog” Antoniego Wincha, byłego pracownika PAN, nie konsultując tej kandydatury z zespołem. Redakcja nie wyraziła zgody na narzucone jej kierownictwo i zaczęła wydawać samorządnie „Dialog Puzyny”.
Miesiąc temu Antoni Winch zapowiedział odejście z „Dialogu” z końcem 2023 roku. 14 listopada redakcja „Dialogu” zapytała zatem Dariusza Jaworskiego o przyszłość pisma. Nie uzyskała jednakże odpowiedzi.
Pokrótce, tak wygląda dbanie o tkankę pracowniczą w Instytucie Książki pod rządami Dariusza Jaworskiego.
Na zdjęciu: 21 czerwca 2021 roku, Warszawa, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Briefing prasowy dotyczący Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0. Od lewej: dyrektor Instytutu Książki Dariusz Jaworski, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, minister kultury Piotr Gliński, dyrektor Narodowego Centrum Kultury Rafał Wiśniewski.
Doktor nauk humanistycznych, historyczka literatury, krytyczka literacka i publicystka. Stała współpracowniczka „Kultury Liberalnej”, gdzie publikuje recenzje książek i spektakli oraz współtworzy rubrykę „Debiuty i po-debiuty”. Wykłada na Uniwersytecie Gdańskim. Współpracuje z Prix Grand Continent, „Nowym Tygodnikiem Kulturalnym” i „Notatnikiem Teatralnym", prowadzi autorką audycję „Mowa domowa” w Radiu Kapitał.
Doktor nauk humanistycznych, historyczka literatury, krytyczka literacka i publicystka. Stała współpracowniczka „Kultury Liberalnej”, gdzie publikuje recenzje książek i spektakli oraz współtworzy rubrykę „Debiuty i po-debiuty”. Wykłada na Uniwersytecie Gdańskim. Współpracuje z Prix Grand Continent, „Nowym Tygodnikiem Kulturalnym” i „Notatnikiem Teatralnym", prowadzi autorką audycję „Mowa domowa” w Radiu Kapitał.
Komentarze