0:000:00

0:00

W poniedziałek, 21 czerwca, Nadleśnictwo Bircza wysłało do Inicjatywy Dzikie Karpaty oficjalne pismo, w którym poinformowało, że na czwartek 24 czerwca na 7. rano planują wywóz drewna z oddziałów 166a i 177a, gdzie znajduje się obóz.

Jak relacjonują aktywiści Inicjatywy, o 7. rano na miejsce przyjechała straż leśna z ciężkim sprzętem do wywozu drewna. Komenda miejska policji w Przemyślu informuje, że asysty udzielało im trzech policjantów. „Nie prowadziliśmy żadnych czynności” – usłyszeliśmy od oficera prasowego.

Leśnicy domagali się, żeby Inicjatywa opuściła teren i umożliwiła im wywózkę ściętych drzew. „Żądam usunięcia wszystkich przeszkód” – mówił jeden z leśników. Powtórzył to kilkukrotnie, ignorując głosy aktywistów, którzy odpowiadali, że oni żądają utworzenia Parku Narodowego.

Drugi pracownik straży leśnej poinformował, że domaga się zakończenia blokady w związku z artykułem 157 kodeksu wykroczeń. Kiedy aktywiści pytali o treść tego zapisu, leśnicy nie potrafili udzielić odpowiedzi. (Jest to artykuł, który brzmi: „Kto wbrew żądaniu osoby uprawnionej nie opuszcza lasu, pola, ogrodu, pastwiska, łąki lub grobli, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany”.)

Postulaty: Turnicki Park Narodowy i zatrzymanie wycinki

„Ta wymiana zdań przebiła balon napięcia” – relacjonuje Michał z Inicjatywy Dzikie Karpaty. Nie chce występować pod nazwiskiem. „W miejscu, gdzie jest nasza blokada, nie ma tabliczek o zakazie wstępu. Postawiono je kawałek dalej. Nie łamiemy więc prawa, rozstawiając tutaj obóz” – dodaje.

Jak opowiada, leśnicy wylegitymowali kilka osób, które tworzyły „sznur” – miały ręce wsadzone do stalowej rury, tworząc żywą barierę na wejściu do lasu. Część aktywistów siedziała na ściętych drzewach, a część w punkcie informacyjnym obozu. Policja wylicza, że wylegitymowano w sumie siedem osób.

„Przekazaliśmy leśnikom nasze argumenty, ale nie chcieli się do nich odnieść. Tłumaczyli, że nie są upoważnieni”

– mówi Michał.

„Nie zniechęcą nas takie działania. Jesteśmy tu i będziemy aż do momentu utworzenia Turnickiego Parku Narodowego. Postulujemy też wprowadzenie moratorium na wycinkę i polowania na tych terenach do chwili powołania Parku. To jest nasza motywacja. Nadleśnictwo cały czas mówi o wartości finansowej lasu – my mówimy o tej przyrodniczej. Leśnicy nie chcą się z nami spotkać, nie chcą szukać kompromisu. Wysłaliśmy pismo z wnioskiem o moratorium. Pozostało bez odpowiedzi. Nie udało nam się też spotkać z nadleśniczym. Sytuacja jest patowa, bo Nadleśnictwo Bircza komunikuje się nami wyłącznie wysyłając straż leśną na teren blokady” – dodaje.

Podkreśla także społeczną mobilizację po zapowiedziach leśników o likwidacji blokady. „Do obozu dojechało 20 osób, więc jest nas tutaj około trzydziestki. A w Warszawie, pod siedzibą Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, zorganizowano manifestację poparcia” – wylicza.

Przeczytaj także:

Leśnicy żądają odblokowania drogi

Leśnicy oskarżają aktywistów o popełnienie wykroczenia ze wspomnianego już art. 157 kodeksu wykroczeń i przestępstwa z art. 160 Kodeksu Karnego: „Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Leśnicy również podkreślali, że jeśli aktywiści nie opuszczą obozu, zostaną powiadomione „organy ścigania”. Chcieliśmy o to zapytać zastępcę nadleśniczego wyznaczonego do kontaktu z mediami, jednak nie udało nam się do niego dodzwonić.

Nadleśnictwo wyraża za to swoją opinię na temat protestu na profilu facebookowym. „Łączna masa drewna do sprzedaży, której nie możemy [przez protest – od aut.] skierować na rynek wynosi ponad 5 tys.m3. Jego szacunkowa wartość, łącznie z podatkiem VAT, wynosi blisko 1,5 mln zł.

Według wyliczeń ekspertów wartość tego drewna po przetworzeniu wzrośnie do 18 mln zł” – czytamy na profilu Nadleśnictwa Bircza.

O możliwe konsekwencje prawne dla aktywistów Inicjatywy Dzikie Karpaty zapytaliśmy rzecznika Lasów Państwowych. "Plany i działania Lasów Państwowych dotyczą wyłącznie gospodarki leśnej. Zobowiązania wobec nabywców drewna, którzy są już jego prawowitymi właścicielami, nakazują nam je udostępnić do wywozu" - napisał w mailu do OKO.press rzecznik LP Michał Gzowski. "Urządzona blokada naraża na deprecjację pozyskanego surowca, który nie jest już własnością Lasów Państwowych. Straty ponoszą więc podmioty gospodarcze, które z powodu blokady nie mogą wykonywać swojej działalności. Wszelkie ewentualne kroki prawne podejmować będzie policja, a nie PGL Lasy Państwowe" - dodał.

Tymczasem organizacja Natural Forest Foundation powiadomiła, że na terenie okupowanym przez aktywistów stwierdzono obecność stanowisk widłozęba zielonego (gatunek mchu). Jak informują, wobec niego „nie obowiązują odstępstwa od zakazu niszczenia, niszczenia siedlisk (Art. 51 ustawy o ochronie przyrody) w ramach wykonywania czynności związanych z prowadzeniem racjonalnej gospodarki leśnej”. Według Natural Forest Foundation, siedliska są nieoznakowane, a drzewa porośnięte cennymi mchami są ścinane. Aktywiści zapowiadają, że jeśli Nadleśnictwo Bircza „dopuści się ingerencji w siedliska gatunków chronionych”, zawiadomią organy ścigania.

Obóz aktywistów

Aktywiści Inicjatywy Dzikie Karpaty okupują las w Nadleśnictwie Bircza od końca kwietnia. „Nie zamierzamy dłużej prosić. Nasza cierpliwość wyczerpała się. Nie będziemy bezczynnie przyglądać się dalszej dewastacji Puszczy Karpackiej. Wzywamy do obywatelskiego nieposłuszeństwa!” – napisali aktywiści w oficjalnym komunikacie.

Już drugiego dnia po rozstawieniu obozu w projektowanym Parku, zostali zaatakowani przez kierowcę ciągnika leśnego. Chciał przejechać blokowaną przez nich drogą, przepchnął protestujących pługiem kilka metrów i zniszczył namiotowe zadaszenie, pod którym się chowali. W maju obozowiczów próbował zastraszyć zamaskowany mężczyzna z bejsbolem. Sprawca uderzył kilkukrotnie protestujące i zniszczył samochód jednej z członkiń Inicjatywy Dzikie Karpaty. Policja już zatrzymała podejrzanego 39-latka. Okazało się, że był poszukiwany wcześniej listem gończym przez sądy w Przemyślu i Rzeszowie.

Dlaczego Turnicki Park Narodowy?

Próby objęcia Puszczy Karpackiej najwyższą formą ochrony ciągną się od kilkudziesięciu lat. W 1982 roku padł pomysł powołania Parku Narodowego Doliny Środkowego Wiaru. 10 lat później koncepcja przerodziła się w objęcie ochroną 17 tys. hektarów. Wtedy też samorządowcy, przyrodnicy i organizacje społeczne przyjęły nazwę – Turnicki Park Narodowy.

Swoje siedliska mają tutaj ptaki, w tym te objęte ścisłą ochroną gatunkową – m.in. puszczyk uralski, orlik krzykliwy czy bocian czarny. Na terenie projektowanego parku żyją wilki, rysie, żbiki i niedźwiedzie brunatne. Można tutaj też znaleźć kilkadziesiąt chronionych (ściśle lub częściowo) gatunków roślin i grzybów oraz 10 gatunków płazów i pięć gadów. Na stronie internetowej projektowanego Turnickiego Parku Narodowego możemy znaleźć informację o ponad 6 tysiącach drzew, które spełniają warunki pomnikowe.

„Każdego dnia, nie wyłączając okresu lęgowego ptaków, projektowany Turnicki Park Narodowy jest dewastowany przez intensywną gospodarkę prowadzoną przez Lasy Państwowe.

W kolejnych miejscach powstają sieci głębokich dróg zrywkowych, którymi podczas deszczu woda spływa morzem błota, zamulając potoki” – pisze Inicjatywa Dzikie Karpaty w swojej petycji o utworzenie Parku, którą podpisało już 9,7 tys. osób.

Z kolei Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze zabiega o utworzenie tam kolejnego rezerwatu - „Reliktowa Puszcza Karpacka”. Chroniłby najcenniejsze przyrodniczo obszary Puszczy Karpackiej. Jednocześnie mógłby stać się gruntem pod powstanie parku narodowego. Ten postulat popiera także Inicjatywa Dzikie Karpaty. „Ale wniosek o utworzenie tego rezerwatu leży w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska od trzech lat” – mówi Michał z Inicjatywy.

W latach 90. na stole leżały dwa projekty parków narodowych - Turnickiego i Magurskiego. Podobno nie było środków, żeby oba te obszary objąć ochroną. Później ważny głos w decyzji o utworzeniu parków dostały samorządy. Lokalne władze, a także Lasy Państwowe, nie chcą na tym terenie parku narodowego.

200 naukowców jest za

Obecnie na obszarze całego Nadleśnictwa Bircza jest osiem rezerwatów, z czego trzy na terenie projektowanego parku narodowego: „Turnica”, „Reberce” i „Na Opalonym”. To, zdaniem aktywistów i przyrodników, za mało. Jak zauważają, również nadanie części terenów statusu Natura 2000 nie wystarcza, bo nie chroni całego obszaru, a wyłącznie wybrane gatunki i siedliska. Inicjatywę objęcia ochroną części Puszczy Karpackiej wsparli naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. Powstała też akademicka lista poparcia, pod którą podpisało się ponad 200 uczonych.

Zgodnie z podpisanym pod koniec marca 2018 roku Planem Urządzenia Lasu dla Nadleśnictwa Bircza, z Puszczy Karpackiej do 2026 roku mają zostać wycięte 1 mln 464 tys. 554 m3 drewna.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze