0:000:00

0:00

To pierwszy niepokorny sędzia zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną przy Sądzie Najwyższym. Sędzia Juszczyszyn z Olsztyna został zawieszony we wtorek 4 lutego 2020. Powód? Zarzuty dyscyplinarne, jakie postawiono sędziemu. Zawieszenie będzie obowiązywać do czasu wydania prawomocnego wyroku dyscyplinarnego. Jednocześnie sędziemu na ten czas obniżono wynagrodzenie o 40 procent. Uchwałę w tej sprawie podjął skład Izby Dyscyplinarnej: Ryszard Witkowski (przewodniczący składu) Adam Tomczyński (referent sprawy) i ławnik Jacek Leśniewski.

Uchwała jest prawomocna, czyli teoretycznie jest wykonalna. Co stanie się więc ze sprawami, które sądził Juszczyszyn, w tym ta za którą został zawieszony, czyli dotycząca list poparcia do KRS, których zażądał sędzia?

"Czekamy na odpis postanowienia Izby i wtedy podejmiemy decyzje. Sędzia nie może już podejmować czynności. Należy się spodziewać, że sprawy, w których jest wyznaczony w sądzie okręgowym albo w wyniku losowania trafią do innego sędziego, albo będą na niego czekać do czasu odwieszenia. Oba scenariusze możliwe"

– mówi OKO.press Olgierd Dąbrowski-Żegalski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Sędzia Juszczyszyn orzeka tam na delegacji. Odsunięcie sędziego od sądzenia zapowiedział też na Twitterze prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki. To macierzysty sąd Juszczyszyna.

Obrońcy sędziego adwokaci Michał Wawrykiewicz i Mikołaj Pietrzak i sędzia Dariusz Mazur z Krakowa zapowiadają, że sędzia przyjdzie w środę do pracy. Bo Izba Dyscyplinarna i jej orzeczenia są nielegalne, co wynika z wyroku TSUE z 2019 roku i uchwały pełnego składu SN z 23 stycznia 2020 roku.

Obrońcy Juszczyszyna
Obrońcy Juszczyszyna Mikołaj Pietrzak, Michał Wawrykiewicz

Rzecznik dyscyplinarny Radzik nie odpuszcza Juszczyszynowi

Zawieszenia sędziego Pawła Juszczyszyna domagał się zastępca rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów Przemysław Radzik, z nominacji ministra Zbigniewa Ziobry. Radzik odwołał się od uchwały Izby Dyscyplinarnej, która 23 grudnia 2019, działając jako pierwsza instancja, odmówiła zawieszenia sędziego i uchyliła wcześniejszą decyzję prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie Macieja Nawackiego o odsunięciu Juszczyszyna na miesiąc od pracy. Dzięki temu sędzia mógł dalej sądzić. Pisaliśmy w OKO.press o tym orzeczeniu Izby:

Przeczytaj także:

Izba w tym orzeczeniu skrytykowała pracę rzecznika dyscyplinarnego Ziobry, który postawił sędziemu zarzuty dyscyplinarne. I to nie spodobało się Przemysławowi Radzikowi, który złożył na to zażalenie i we wtorek 4 lutego inny skład Izby przyznał mu rację.

Represje za wykonanie wyroku TSUE

Przypomnijmy, kłopoty sędziego Juszczyszyna wzięły się z tego, że wykonując wyrok TSUE z listopada 2019 roku – jako pierwszy sędzia w Polsce – chciał zbadać status sędziego rejonowego, od którego wyroku rozpoznawał odwołanie. Tego sędziego awansowała nowa KRS. Juszczyszyn, by zbadać jego status, musiał też ocenić status nowej KRS, na co zezwala wyrok TSUE. Dlatego zażądał list poparcia kandydatów do niej, bo było wiadomo, że choćby Maciej Nawacki, czyli prezes olsztyńskiego sądu i członek nowej KRS, nie miał wymaganej liczby podpisów. Bo część popierających go sędziów wycofała poparcie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Za to na sędziego spadł grad represji.

  • Najpierw minister Ziobro odwołał go z delegacji do Sądu Okręgowego w Olsztynie.
  • Potem prezes Nawacki odsunął go od orzekania, co z hukiem w grudniu uchyliła Izba Dyscyplinarna.
  • A rzecznik dyscyplinarny Ziobry postawił mu kilka zarzutów dyscyplinarnych. Najważniejszy jest za próbę zbadania legalności nowej KRS i statusu sędziego przez nią awansowanego. Zdaniem rzeczników dyscyplinarnych Ziobry - szeregowy sędzia nie może badać legalności powołania sędziego przez prezydenta, bo jest to autonomiczna decyzja prezydenta.
  • Drugi zarzut sędzia dostał za wygłoszenie oświadczenia dla mediów, a kolejne za rzekome podanie nieprawdy we wnioskach o wyłączenie go z orzekania z jednej ze spraw.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

I to na kanwie zarzutów dyscyplinarnych prezes Maciej Nawacki odsunął Juszczyszyna od orzekania, zaś Izba Dyscyplinarna w grudniu to uchyliła, zezwalając sędziemu na powrót do pracy.

Radzik: Juszczyszyn wypowiedział wojnę swojemu Państwu

We wtorek 4 lutego Izba Dyscyplinarna rozpoznała zażalenie Przemysława Radzika na uchwałę z grudnia.

Sędziego nie było na posiedzeniu. Nie był, bo nie uznaje Izby za legalny sąd.

Byli jego obrońcy sędzia Dariusz Mazur i adwokaci Mikołaj Pietrzak i Michał Wawrykiewicz. Ale nie weszli na salę, bo zgodnie z wyrokiem TSUE i uchwałą pełnego składu SN z 23 stycznia 2020 też nie uznają Izby Dyscyplinarnej za legalną. Nie uznają też za legalne jej orzeczeń. Na salę weszli tylko dziennikarze, stołeczni sędziowie i prawnicy oraz rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik.

Rzecznik w szczerym wystąpieniu wyłożył całą filozofię ścigania niezależnych sędziów, którzy bronią wolnych sądów.

"My w imieniu Państwa zwalczamy patologie sędziowskie. Życie każdego dnia przynosi co raz to nowe zachowania sędziowskie [które ściga wraz z głównym rzecznikiem Piotrem Schabem i drugim zastępcą Michałem Lasotą – red.]"

– zaczął przemowę Przemysław Radzik.

Przemysław Radzik
Przemysław Radzik komentuje decyzje w sprawie Juszczyszyna

Zapewniał, że nie wie, czy Juszczyszyn jest winny popełnienia czynów dyscyplinarnych. Ale podkreślał, że sędzia stoi pod zarzutem popełnienia przestępstwa nadużycia władzy z artykułu 231 kodeksu karnego. Chodzi o rzekome przekroczenie uprawnień. Bo tak rzecznik dyscyplinarny zakwalifikował żądanie od Kancelarii Sejmu list poparcia do nowej KRS, próbę zbadania jej statusu oraz próbę zbadania przez Juszczyszyna statusu sędziego przez nią awansowanego. "On [Juszczyszyn – red.] występuje przeciwko porządkowi konstytucyjnemu. Kwestionuje legalność sędziego [rejonowego – red.], nagłaśnia to medialnie, staje się celebrytą. Tego mu nie wolno" – zarzucał na posiedzeniu Izby Radzik.

Mówił, że w grudniu sędzia dostał od innego składu Izby ostrzeżenie.

"I co on robił dalej? Przejął się? Absolutnie nie, czynił to samo. Popełniał następne delikty dyscyplinarne. Wypowiedział wojnę swojemu Państwu"

– zarzucał Radzik.

To aluzja do tego, że w styczniu sędzia chciał przesłuchać szefową Kancelarii Sejmu, by poznać powody odmowy przekazania mu list poparcia do KRS. Sędzia Juszczyszyn pojechał nawet osobiście obejrzeć je do Kancelarii Sejmu, ale odmówiono mu, bo prezes sądu nie dał mu delegacji. Sędzia pod groźbą grzywny zażądał więc list poparcia do KRS od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. A na szefową Kancelarii Sejmu nałożył karę. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Radzik dalej oskarżał Juszczyszyna:

"Nie wiem czy sędzia popełnił delikt dyscyplinarny z powodów politycznych, ale w ten element walki politycznej wszedł" – mówił. Żalił się, że tylko jeden prezes sądu w Polsce Maciej Nawacki odsunął sędziego od orzekania, choć takich zachowań jak Juszczyszyna są "dziesiątki". "Muszę mu [Nawackiemu – red.] oddać szacunek za to, że stosuje przepisy" – mówił z powagą Radzik.

Na koniec zażądał, by Izba Dyscyplinarna wdała uchwałę prewencyjną.

"Wobec sędziego Juszczyszyna i innych potencjalnych sprawców [sędziów, którzy kwestionują legalność nowej KRS – red.]. Uchwała Izby z grudnia [korzystna dla sędziego – red.] była bowiem zachętą do podobnych działań, które już badamy" – zakończył Przemysław Radzik. Wypowiadając ostatnie słowa miał na myśli sędziów, którzy badali status nowej KRS i powołanych przez nią sędziów zadając pytania prawne do SN. Też już mają za to dyscyplinarki i niebawem Izba Dyscyplinarna rozpozna. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Izba Dyscyplinarna: sędziowie winni prezydentowi szacunek

I co zrobiła we wtorek Izba Dyscyplinarna? Zmieniła uchwałę Izby z grudnia w ten sposób, że zawiesiła sędziego Juszczyszyna bezterminowo i obcięła mu wynagrodzenie o 40 procent (maksymalnie mogła zmniejszyć o 50 proc.). Uzasadnienie uchwały przedstawił Adam Tomczyński. To były sędzia wydziału upadłościowego, przed powołaniem do Izby znany był z wyrażania sympatii wobec PiS na Twitterze. Uzasadnienie było ostre i faktycznie ma charakter prewencyjny, by zmrozić innych sędziów. Było też mało prawnicze, czasem przypominało publicystyczne tezy.

Tomczyński w ustnym uzasadnieniu mówił, że Izba ważyła dwa dobra. Dobro sędziego rozumiane jak prawo do spokojnego orzekania i dobro wymiaru sprawiedliwości, które ten skład Izby rozumie jako spokojną pracę wszystkich sędziów, bez „ekscesów orzeczniczych”. Bo za eksces uznano żądanie przez Juszczyszyna list poparcia do nowej KRS. Izba wybrała dobro wymiaru sprawiedliwości rozumiane jako „spokojne sądzenie przez sądy”. Uznała:

  • że w orzeczeniu sędziego, w którym zażądał list poparcia, są błędy,
  • że sędzia naruszył Konstytucję,
  • zachował się nieetycznie.

Izba oceniła, że sędzia nie miał podstaw, by wystąpić do Kancelarii Sejmu o listy poparcia do nowej KRS i tego nie uzasadnił. Poza tym nawet gdyby uznać, że może badać legalność nowej KRS, to zdaniem Izb te listy w niczym by mu nie pomogły. Bo nawet gdyby się okazało, że niektórzy kandydaci mili za mało podpisów z poparciem to sędzia nie może podważać powołania innego sędziego i pozycji prezydenta w procesie nominacyjnym sędziów.

Tomczyński podkreślał, że Juszczyszyn nie mógł też powołać się na wyrok TSUE, bo zdaniem Izby dotyczy on tylko konkretnej sprawy przeniesienia w stan spoczynku sędziego. I nie pozwala badać statusu nowej KRS. Jest to jednak tylko zdanie tej Izby i rządu. Tomczyński powołał się na orzeczenia TK i NSA – również sprzed rządów PiS – z których wywiódł, że sąd nie może podważać powołania sędziów przez prezydenta. Bo jest to konstytucyjne uprawnienie prezydenta i on ponosi za to odpowiedzialność. Przypomniał też orzeczenie TK z 2019 roku, które zalegalizowało nową KRS. Tyle, że to orzeczenie wydał już spacyfikowany przez PiS Trybunał.

Tomczyński zaznaczał w ustnym uzasadnieniu uchwały: „Tu nie tylko o nas [sędziów-red] chodzi, ale o system dla każdego obywatela. On ma prawo żądać od Państwa wiedzy kto i jak go osądzi. Tę pewność daje powołanie sędziego przez prezydenta. Jeśli tego nie zaakceptujemy, to doprowadzimy do chaosu i anarchii, których ofiarą będzie obywatel. A to, co zaproponował Juszczyszyn i pełny skład SN 23 stycznia, to wprowadzenie niepewności prawnej" – mówił Tomczyński. I dodał: „Dlatego wszyscy sędziowie z szacunku dla prezydenta i z kurtuazji powinni wykazać szczególną wstrzemięźliwość w sprawie oceny jego decyzji. Bo jego uprawnienie wynika z woli narodu [który go wybrał na ten urząd – red.]”.

Tomczyński mówił też, że niezawisłość sędziowska to nie jest dowolne stosowanie przepisów. Przekonywał, że sędzia musi ulegać jarzmom ustaw i Konstytucji. Więc nie może sam oceniać decyzji prezydenta o powołaniu sędziów. "To wprowadza chaos, niepewność i jest niedopuszczalne" – uzasadniał Adam Tomczyński ze składu Izby Dyscyplinarnej. Ponadto zarzucił Juszczyszynowi złamanie kodeksu etyki sędziów. Bo sędzia ma szanować pozycję parlamentu i prezydenta. Ma też podejmować czynności bez zwłoki, a Juszczyszyn żądając list do KRS naraził zdaniem Izby sprawę, w której chce zbadać status sędziego, na przewlekłość postępowania. "Z jakiego powodu strony tej sprawy mają cierpieć i czekać, bo sędzia próbuje politycznie odnieść się do sprawy. Odłóżmy sędziowanie polityczne i stosujmy przepisy" - zakończył Tomczyński.

Co dalej?

Jeśli sędzia przyjdzie jutro do pracy, kierownictwo sądu może uniemożliwiać mu jej wykonywanie. Czy prezes jego sądu Maciej Nawacki zdecyduje się na rozwiązanie siłowe? Sędzia Juszczyszyn może się bronić uchwałą SN z 23 stycznia, że orzeczenia Izby Dyscyplinarnej są nielegalne. Więc zawieszenie go w obowiązkach służbowych jest nieskuteczne.

Za odmowę zastosowania się do niej rzecznik dyscyplinarny może jednak postawić mu kolejne zarzuty.

Dziś rzecznik Sądu Okręgowego poinformował, że wczoraj sędzia Juszczyszyn ponownie nakazał szefowej Kancelarii Sejmu udostępnić dokumenty związane z listami poparcia kandydatów do KRS. Pytany o to, co się stanie ze sprawą rozpatrywaną przez Juszczyszyna, rzecznik odparł, że "wszystkie decyzje podejmowane w ramach tego postępowania są ważne" i "mają moc wiążącą organy czy też osoby, które zostały zobowiązane do określonego działania".

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze