0:000:00

0:00

W poniedziałek 17 lutego 2020 Izba Dyscyplinarna SN zajęła się dwiema sprawami, w których rzecznicy dyscyplinarni powołani przez Zbigniewa Ziobrę oskarżyli sędziów o przekroczenie uprawnień za badanie legalności neo-KRS.

Pierwsza sprawa dotyczyła sędziów z krakowskiego Sądu Okręgowego: Kazimierza Wilczka, Rafała Lisaka i Wojciecha Maczugi. Rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych postawił im zarzuty za dociekanie, czy asesor wydający wyrok w sprawie, którą mieli rozpatrywać, został powołany przez neo-KRS.

Okazało się, że powołała go stara Rada, ale samo pytanie wystarczyło, by prezes SO w Krakowie Dagmara Pawełczyk-Woicka, zawiadomiła rzecznika Ziobry Piotra Schaba, a ten zaczął domagać się zawieszenia ich w czynnościach służbowych. Szczegółowo o sprawie pisała w OKO.press w listopadzie 2019 roku Dominika Sitnicka.

W drugiej sprawie Irena Piotrowska i Aleksandra Janas, sędzie z Sądu Apelacyjnego w Katowicach, zostały oskarżone o przekroczenie uprawnień z art. 231 kodeksu karnego.

Miały zawinić skierowaniem do Sądu Najwyższego pytania prawnego o to, czy sędzia, z którym zasiadały w jednym składzie sędziowskim, był właściwie powołany, skoro awansowała go nowa KRS. Zdaniem zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika treść pytania do SN „stanowiła bezprawną ingerencję w ustawowy sposób powołania sędziów do składów orzekających”.

O zarzutach dla katowickich sędzi pisał w OKO.press Mariusz Jałoszewski.

NeoKRS zbada niezależność rzeczników

W obu sprawach Izba Dyscyplinarna odrzuciła wszystkie wnioski obrony poza jednym - o wyłączenie z tych spraw rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba oraz jego zastępców Michała Lasoty i Przemysława Radzika. Pełnomocnicy wnosili o to, uzasadniając, że nie można zaufać bezstronności rzeczników.

Podczas rozprawy dotyczącej dwóch sędzi z Katowic, które zadały SN pytania prawne o status neo-KRS, ich pełnomocnik sędzia Marek Celej, wskazywał, że rzecznik dyscyplinarny wszczął postępowanie i postawił im zarzuty w ciągu zaledwie kilku dni. Oznacza to, że nie znał jeszcze uzasadnienia dla tego postanowienia, a więc działał, nie mając żadnych dowodów.

“Nasuwa się pytanie: na czyje polecenie działa rzecznik” - podsumował sędzia Celej.

Sędziowie Izby Dyscyplinarnej zgodzili się, że rzetelność postępowania dyscyplinarnego wymaga oceny bezstronności rzeczników dyscyplinarnych. Obowiązujące przepisy nie wskazują jednak wprost, kto ich bezstronność powinien oceniać. W zwykłym postępowaniu karnym oskarżycielem jest prokurator, a o jego bezstronności rozstrzyga jego przełożony.

A kto jest przełożonym rzeczników dyscyplinarnych?

Oba składy Izby Dyscyplinarnej rozważały, czy za przełożonego rzeczników można uznać Zbigniewa Ziobrę, który powołał ich jako minister sprawiedliwości.

Przyznały jednak, że oddawanie czynnemu politykowi pod osąd kwestii niezależności od władzy wykonawczej nie jest dobrym pomysłem.

Rozwiązanie, które wybrały, nie jest o wiele lepsze. Zamiast Ziobry na arbitra wskazały upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Wcześniej ID zdecydowała podobnie 3 lutego w sprawie dotyczącej sędzi Anny Bator-Ciesielskiej.

Przeczytaj także:

Tymczasem w świetle wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE i orzeczenia Sądu Najwyższego z 5 grudnia 2019 roku KRS także nie daje gwarancji niezależności i - jak uważa dr hab. Piotr Bogdanowicz - powinna zawiesić działalność. Niezależność rzeczników od władzy będzie więc oceniać KRS zależna od tejże władzy.

Izba Dyscyplinarna nie uznaje wyroku TSUE

Tego paradoksu można by uniknąć, gdyby Izba Dyscyplinarna uwzględniła wnioski pełnomocników oskarżanych sędziów o przeniesienie ich spraw do Izby Karnej SN.

W orzeczeniu z 5 grudnia 2019 SN, stosując się do orzeczenia TSUE, stwierdził, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa unijnego, a jej sędziowie nie powinni orzekać. Sprawy dyscyplinarne powinna więc przejmować Izba Karna, która zresztą rozpatrywała je przed „reformą” Ziobry.

Co więcej, w sprawie dotyczącej sędzi z Katowic o jej przeniesieniu do Izby Karnej postanowienia wydała Pierwsza Prezes SN i Prezes Izby Karnej.

Izba Dyscyplinarna utrzymuje jednak, że wyrok TSUE i następujący po nim wyrok SN oraz uchwała połączonych trzech izb SN, dotyczące statusu ID, dotyczy jedynie tej jednej sprawy, na której gruncie zadano TSUE pytania prejudycjalne.

Nie zamierza więc rezygnować z orzekania i stosowania przepisów ustawy o SN uchwalonej przez PiS. A według nich o przeniesieniu sprawy z ID do innych izb decydować może tylko prezes Izby Dyscyplinarnej.

Obowiązują tylko nowsze przepisy?

Izba Dyscyplinarna w obu rozpatrywanych w poniedziałek sprawach odrzuciła także wnioski obrony o umorzenie z powodu nieprawidłowego powołania rzeczników dyscyplinarnych.

Obrońcy wykazywali, że proces powoływania rzeczników jest dwuetapowy: wybiera ich KRS, a powołuje minister sprawiedliwości (podobnie uważa też RPO). O wyborze przez KRS mówi ustawa o KRS, a o powoływaniu przez ministra ustawa o sądach powszechnych. Tymczasem, jak przyznała KRS, żadnej uchwały o wyborze rzeczników nie było.

Dla Izby Dyscyplinarnej to nie problem. Uznała, że przepisy o wyborze przez KRS pozostały w ustawie przez „oczywistą omyłkę ustawodawczą”. Postanowiła więc skorzystać z zasady, że ustawa późniejsza uchyla moc obowiązującą ustawy wcześniejszej, chociaż stosowana ona jest jedynie do sprzecznych ze sobą przepisów, a te takie nie były.

Choć Izba Dyscyplinarna uznaje, że nie stosuje się do niej wyrok TSUE z listopada 2019 roku i wypełniające go orzeczenie SN, już niedługo TSUE może bezpośrednio zdecydować o zawieszeniu jej działania.

W styczniu 2020 zawnioskowała o to do Trybunału Sprawiedliwości Komisja Europejska w sprawie, w której zaskarżyła cały system dyscyplinowania sędziów wprowadzony przez PiS.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze