0:00
0:00

0:00

Nominat ministra Zbigniewa Ziobry błyskawicznie wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciw sędziom Aleksandrze Janas i Irenie Piotrowskiej z Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Tak się spieszył, że zarzuty dyscyplinarne postawił im w niedzielę 15 grudnia.

Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik postawił sędziom zarzut „popełnienia przewinienia dyscyplinarnego".

Warto przytoczyć dłuższy fragment ze względu na jego zdumiewającą konstrukcję. Według Radzika sędzie "w dniu 11 grudnia 2019 r., w Katowicach uchybiły godności urzędu w ten sposób, że jako funkcjonariusze publiczni, odpowiednio przewodnicząca i członek składu orzekającego w sprawie Sądu Apelacyjnego w Katowicach (...) przekroczyły swoje uprawnienia w ten sposób, że przyznając sobie kompetencje do ustalania i oceny sposobu działania konstytucyjnych organów państwa w zakresie sposobu wyboru części członków Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposobu powołania sędziego sprawozdawcy w tej sprawie [w której obie sędzie orzekały -red.] w osobie sędziego Sądu Apelacyjnego w Katowicach (…), wzięły udział w wydaniu postanowienia o przedstawieniu Sądowi Najwyższemu zagadnienia prawnego, którego treść stanowiła bezprawną ingerencję w ustawowy sposób powołania sędziów do składów orzekających”.

Sędzie Aleksandra Janas i Irena Piotrowska zasiadały w składzie razem z sędzią Grzegorzem Misiną, który awans do sądu apelacyjnego dostał od nowej, powołanej w niekonstytucyjny sposób KRS. Na rozprawie 11 grudnia ten skład orzekający miał zbadać apelację od wyroku rozwodowego Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Ale obie sędzie nabrały wątpliwości, czy sędzia Misina może orzekać, czy jest właściwie powołanym sędzią. Dlatego zadały pytanie prawne do Sądu Najwyższego o status sędziego z nominacji nowej KRS i czy może wydawać legalne wyroki. Sędzia Misina złożył do tego zdanie odrębne.

I już dnia następnego rzecznik dyscyplinarny wszczął postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. W sumie tego samego dnia obie sędzie zadały cztery podobne pytania prawne do Sądu Najwyższego.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Radzik grzmi o łamaniu Konstytucji

Zdaniem Przemysława Radzika katowickie sędzie korzystając z prawa do zadawania pytań prawnych do SN, co jest normalną procedurą, mogły nawet złamać Konstytucję, która mówi, że sędziów powołuje prezydent. Zarzuca im też przekroczenie uprawnień z art. 231 kodeksu karnego.

Art. 231 Kodeksu Karnego

  • 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
  • 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
  • 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
  • 4. Przepisu § 2 nie stosuje się, jeżeli czyn wyczerpuje znamiona czynu zabronionego określonego w art. 228.

Zarzut jest nieprzypadkowy, bo dzięki temu sprawę dyscyplinarną rozpozna Izba Dyscyplinarna przy sądzie Najwyższym - obsadzona przez nową KRS, głównie byłymi współpracownikami ministra Ziobry. Rzecznik podkreśla, że sędzie działały na „szkodę interesu publicznego w postaci prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości”.

Radzik zwróci się też do Izby Dyscyplinarnej, by do czasu rozpoznania przez nią dyscyplinarki, zawiesił obie sędzie w czynnościach służbowych.

Działanie nominata Ziobry nie dziwi. Obecna władza nie chce bowiem dopuścić do podważania legalności nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej. A badanie ich legalności nakazał TSUE w niedawnym wyroku. Dlatego władza idzie na wojnę z niezależnymi sędziami i chce ich karać za niezależność oraz wyrzucać z zawodu. Represje od miesięcy dotykają już niepokornych sędziów w postaci dyscyplinarek.

Władza PiS chce też ich uciszyć, forsując niezgody z Konstytucją projekt ustawy represyjnej, zakładającej ostre sankcje dla sędziów i szykany za niezależność, m.in. za badanie legalności nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej. Ta ustawa ma zdławić niezależność sędziów i podporządkować ich władzy. Pisaliśmy o tym projekcie w OKO.press:

Sędziowie represjonowani za działalność orzeczniczą i wykonanie wyroku TSUE

Za wykonanie wyroku TSUE i podważanie legalności nowej KRS oraz Izby Dyscyplinarnej cenę w postaci dyscyplinarek - oprócz katowickich sędziów - płacą też:

1. Sędzia Paweł Juszczyszyn z Olsztyna, który jako pierwszy w Polsce wykonał wyrok TSUE. Zażądał od Kancelarii Sejmu list poparcia kandydatów do nowej KRS. I za to spadł na niego grad represji. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

2. Sędziowie z Sądu Okręgowego w Krakowie. Rafał Lisak, Wojciech Maczuga, Kazimierz Wilczek jeszcze przed wyrokiem TSUE chcieli zbadać status asesora, których wydał wyrok w pierwszej instancji. Chcieli sprawdzić czy powołała go nowa KRS i tylko za to dostali zarzuty dyscyplinarne. Potem okazało się, że asesora powołała stara, legalna KRS. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

3. Sędzia Krystian Markiewicz z Katowic, szef Iustitii. Dostał aż 55 zarzutów za list, odezwę do sędziów, w której podważał legalność nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Uderzenie w Markiewicza miało wyglądać na spektakularne, bo jest liderem Iustitii, największego stowarzyszenia sędziów w Polsce, które broni niezależności wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie nie dali się jednak zmrozić ilością zarzutów.

4. Sędzia Anna Bator-Ciesielska z Sądu Okręgowego w Warszawie. Ona z kolei ma dyscyplinarkę za to, że nie chciała orzekać z rzecznikiem dyscyplinarnym Przemysławem Radzikiem i za to, że zakwestionowała jego status jako sędziego delegowanego. Sędzia w tej sprawie zadała pytania do TSUE. Nie chciała orzekać z Radzikiem, bo jego nazwisko pojawiło się w kontekście afery hejterskiej w ministerstwie sprawiedliwości. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Sędzia 6 grudnia dostała w związku z tą sprawą 5 zarzutów dyscyplinarnych, również za to, że miała odwagę rozmawiać z prasą.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze