0:000:00

0:00

„Jak przywrócić państwo prawa?” - zastanawiali się uczestnicy konferencji zorganizowanej przez think tank forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego.

Konferencja odbyła się 14-15 stycznia 2019. Eksperci z dziedziny prawa dyskutowali o tym, jak uzdrowić wymiar sprawiedliwości podporządkowany władzy wykonawczej i ustawodawczej przez rząd PiS. Wychodząc poza teoretyczne ramy, przedstawili konkretne propozycje uzdrowienia Trybunału Konstytucyjnego, KRS, Sądu Najwyższego oraz sądów powszechnych.

W panelu o Sądzie Najwyższym udział wzięli dr hab. Agnieszka Frąckowiak-Adamska i dr Wojciech Jasiński z Uniwersytetu Wrocławskiego, a także dr hab. Agnieszka Bień-Kacała i prof. Hubert Izdebski. Głos w debacie zabrali m.in. prof. Adam Strzembosz oraz prof. Fryderyk Zoll.

Eksperci z jednej strony docenili wycofanie się obozu rządzącego z niekonstytucyjnych elementów reformy Sądu Najwyższego w noweli z 21 listopada 2018 roku. Nie oznacza to jednak, że Sąd Najwyższy został w pełni uzdrowiony, a praworządność w Polsce przywrócona.

Uczestnicy debaty wskazali na problematyczne elementy ustawy, które pozostały w niej mimo ostatnich zmian. To przede wszystkim nowo powstałe izby SN - Izba Dyscyplinarna oraz Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

Eksperci poddali ich działalność krytycznej ocenie, rozważali też jak, i czy w ogóle, reformować je w przyszłości.

"W moim odczuciu wniosek jest jeden: należałoby powrócić do struktury, która była w ustawie z 2002 roku i te dwie izby zlikwidować" - stwierdził dr Wojciech Jasiński z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Dyskusja o tym, jak powinien wyglądać nowy Sąd Najwyższy nie mogła odbyć się bez poruszenia sytuacji upolitycznionej KRS, która negatywnie oddziałuje na cały polski wymiar sprawiedliwości i próbuje zalegalizować się w Trybunale Konstytucyjnym.

"Nie naprawimy organu, który został powołany przez niepraworządną instytucję w żaden inny sposób, jak po prostu usuwając instytucję, która go powołała. Dopiero wtedy można od początku wszystko wyczyścić" - mówiła dr hab. Frąckowiak-Adamska.

OKO.press podsumowuje najważniejsze zagadnienia poruszone przez panelistów oraz uczestników dyskusji. Pełną relację z panelu można obejrzeć poniżej.

[embed]https://www.facebook.com/FundacjaBatorego/videos/750872685275431/[/embed]

Tylko TSUE działa na PiS

Panel rozpoczęła dr hab. Agnieszka Frąckowiak-Adamska, podsumowując wydarzenia związane z wycofaniem się PiS z rozwiązania "siłowego". Czyli wcześniejszego przenoszenia sędziów SN w stan spoczynku wbrew ich woli.

Jak pisaliśmy w OKO.press, nowela z 21 listopada 2018 roku przywraca sędziów SN do pracy. Nowy obniżony wiek emerytalny - z 70 do 65 lat - ma mieć zastosowanie tylko do sędziów powołanych po jej wejściu w życie.

Kadencję powracającej I prezes SN Małgorzaty Gersdorf i prezesów izb uznaje się za nieprzerwane. Nowelizację okrzyknięto kapitulacją PiS i pierwszym małym zwycięstwem obrońców praworządności w Polsce.

Kapitulacja ta najprawdopodobniej nie miałaby miejsca, gdyby nie interwencja Trybunału Sprawiedliwości UE. To TSUE wydaje się dziś jedynym hamulcem zapędów rządu PiS do likwidacji niezależności sądownictwa.

Jak podkreśliła dr hab. Frąckowiak-Adamska, naciski Komisji Europejskiej na przestrzeni 2018 roku nie przekonały polityków do wycofania się z "reformy" SN. Podobnie jak w przypadku wycinki Puszczy Białowieskiej, podziałała dopiero groźba konfrontacji z TSUE.

"Możemy powiedzieć na pewno, że dialog, negocjacje, rekomendacje ze strony Komisji kompletnie nie działały i nie miały żadnego wpływu na odwrócenie tej reformy. [...] Okazało się, że z wszystkich metod, których Unia używała i inne organizacje międzynarodowe, tylko konkretna, twarda skarga [do TSUE - red.] zadziałała".

Dr hab. Frąckowiak-Adamska przypomniała też, że interwencja KE miała miejsce po tym, jak Sąd Najwyższy zadał TSUE pierwsze pytania prejudycjalne w sierpniu 2018 roku. Bruksela najpewniej dostrzegła zaangażowanie sądów oraz protesty obywateli. I to ten czynnik mógł wpłynąć na decyzję o wniesieniu skargi.

2019 rokiem z TSUE

Rząd PiS liczył, że nowelizacja ustawy o SN sprawi, że Komisja Europejska wycofa skargę z Luksemburga. Tak jednak się nie stało. W rozprawie zaplanowanej na kwiecień 2019 roku TSUE orzeknie o stanie na dzień wniesienia skargi - 14 września 2018 roku.

Zdaniem panelistów jego decyzja może stanowić kamień milowy w orzecznictwie europejskiego Trybunału.

"[...] jeśli Trybunał uzna to [stare przepisy o wieku emerytalnym sędziów - red.] za naruszenie prawa unijnego, to będzie wyrok naprawdę precedensowy, bo prawo unijne wejdzie w nowy obszar działalności państw. Nie tylko państwa polskiego. Ten wyrok będzie dotyczył wszystkich państw UE. Czyli Trybunał zacznie wykonywać pewnego rodzaju nowe uprawnienia" - mówiła dr hab. Frąckowiak-Adamska.

Oprócz wyroku w sprawie skargi KE, TSUE będzie w najbliższych miesiącach rozpatrywał pytania prejudycjalne zadane mu m.in. przez Sąd Najwyższy. W tym te, które dotyczą sytuacji - prawomocności - upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa. Eksperci nie mają jednak pewności, czy Trybunał podejmie w tej sprawie znaczące decyzje.

" [...] Nie wiadomo, czy Trybunał będzie chciał wejść tak głęboko i ingerować w te kwestie. Ponieważ w wielu państwach jest zupełnie inny system wybierania sędziów niż w Polsce, w tym przez władze polityczne i ustawodawcze. To, czy taki proces działa poprawnie, w dużej mierze jest powiązane z innymi czynnikami, z innymi mechanizmami, z kulturą prawną. Trybunał nie może po prostu powiedzieć, że KRS musi być wybierany w konkretny sposób, bo on orzeka dla wszystkich, 28 chwilowo, państw" - przypomniała dr hab. Frąckowiak-Adamska.

Jest jednak nadzieja, że TSUE doprecyzuje, jakimi standardami powinno się kierować przy wyborze członków KRS. I na tej podstawie Komisja Europejska mogłaby ponownie złożyć do Luksemburga skargę.

" [...] jest szansa, że Trybunał jednak określi standardy unijne, takie jak standardy minimalne Rady Europy. [...] Będzie to tylko orzeczenie prejudycjalne, co oznacza brak kar, czyli czynnika przymuszającego. Ale ono być może zachęci Komisję do pozwania, jeśli zdąży Komisja aktualnie działająca" - stwierdziła Frąckowiak-Adamska.

Przeczytaj także:

KRS jako źródło niepraworządności

Choć PiS wycofało się z czystki w Sądzie Najwyższym, pozostawiło sobie instrumenty, by dalej wywierać na niego wpływ. Np. zwiększając liczbę sędziów.

Mimo nowelizacji nietknięte pozostały nowe izby - Dyscyplinarna oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Paneliści byli zgodni, że problemów w ich funkcjonowaniu nie da się analizować w oderwaniu od źródła nieprawidłowości. Czyli upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa, która decyduje o obsadzaniu stanowisk w nowych izbach.

"Moim zdaniem kluczowe dla Izby Dyscyplinarnej jest po prostu usunięcie źródła niepraworządności. Czyli uznanie, że sam sposób powołania KRS był niezgodny z zasadą praworządności, z prawem unijnym i z konstytucją. Nie naprawimy organu, który został powołany przez niepraworządną instytucję w żaden inny sposób, jak po prostu usuwając instytucję, która go powołała. Dopiero wtedy można od początku wszystko wyczyścić" - mówiła Frąckowiak-Adamska.

Nowe izby SN? "Należałoby je zlikwidować"

Dr Wojciech Jasiński krytycznie ocenił działalność nowych izb i podał w wątpliwość sens ich powstania. Jego zdaniem reforma organizacji SN była z gruntu nieracjonalna i doprowadziła do sytuacji, w której zasoby ludzkie SN są źle zagospodarowane.

Bo dwie nowe izby będą mniej obciążone pracą niż izby dotychczasowe. Jasiński nie widzi sensu np. w wydzielaniu izby zajmującej się skargami nadzwyczajnymi. Takich spraw jest bowiem stosunkowo niewiele.

"[...] jeżeli patrzeć na trzon tego, czym będą zajmować się sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej to ta izba powinna się nazywać Izbą do spraw Rozpoznawania Skarg na Przewlekłość Postępowania" - stwierdził.

Jasiński skrytykował też wyodrębnienie Izby Dyscyplinarnej. Jego zdaniem dotychczas funkcjonujący system postępowań dyscyplinarnych w ramach Izby Karnej działał wystarczająco dobrze. A postulowaną przez autorów reformy przejrzystość orzecznictwa można zapewnić bez powoływania do życia nowej izby.

" [...] jeżeli spojrzymy na przejrzystość i jakość orzecznictwa, to przecież te dwie wartości możemy zapewnić spokojnie bez wyodrębniania osobnej jednostki organizacyjnej. Dodatkowo jeszcze jednostki, która ma do dyspozycji osobny aparat administracyjny. A więc dubluje administrację i mnoży koszty funkcjonowania sądu" - mówił Jasiński.

"W moim odczuciu wniosek jest jeden: należałoby powrócić do struktury, która była w ustawie z 2002 roku i te dwie izby zlikwidować" - stwierdził.

Tego samego zdania był prof. Adam Strzembosz, były I prezes SN, który zabrał głos w dyskusji po wypowiedziach panelistów.

"W sumie uważam, że obydwie te izby trzeba zlikwidować" - uznał prof. Strzembosz.

Powstaje pytanie, co zrobić z sędziami, którzy dziś w nich zasiadają. Zdaniem dr. Jasińskiego wybór sędziów na stanowiska w dwóch nowych izbach był najpewniej obarczony "wadą nieważności". Nieważność tę należałoby więc stwierdzić, a następnie, po likwidacji izb, rozważyć przeniesienie sędziów w stan spoczynku.

"Skarga nadzwyczajna narusza pewność prawa"

Profesor Hubert Izdebski skrytykował samą instytucję skargi nadzwyczajnej.

" [...] skarga nadzwyczajna narusza istotną zasadę pewności prawa. A jeszcze w tym stanie przejściowym, że do 20 lat wstecz można wzruszyć prawomocne wyroki, to przekracza wszelkie granice wyobrażenia. Jak można naruszać zasadę pewności prawa i pewności stosunków prawnych?" - ubolewał prof. Izdebski.

Stwierdził zarazem, że po usunięciu instytucji skargi nadzwyczajnej Izba Spraw Publicznych mogłaby w SN pozostać. Gdyby oprócz spraw wyborczych powierzyć jej dodatkowe zadania.

"Izba Spraw Publicznych wydaje mi się potrzebna. Ale inna niż była do tej pory w poprzednim wydaniu, na pewno zupełnie inna niż jest w wydaniu obecnym. Bo zakres jej działania powinien obejmować, poza sprawami wyborczymi, które są okazjonalne, periodyczne, wszelkie możliwe sprawy z zakresu regulacji gospodarki, wszelkie sprawy z zakresu samorządów zawodowych. Wówczas sędziowie tej izby mieliby co robić" - stwierdził.

Izba Dyscyplinarna jak sąd specjalny?

Prof. Adam Strzembosz odniósł się do Izby Dyscyplinarnej, która jego zdaniem działa tak, jak sąd specjalny - niedopuszczalny z punktu widzenia konstytucji.

"Jej prezes nie podlega Pierwszemu Prezesowi, więc jest jak gdyby z natury odrębna. [...] Oczywiście powstanie takiego sądu jest nielegalne i oczywiście obstawa takiego sądu ma ten sam charakter. [...] Wydaje mi się, że ta izba, jeśli powstaną takie możliwości, musi być absolutnie w całości zlikwidowana" - stwierdził prof. Strzembosz.

Prof. Fryderyk Zoll przypomniał, że sędzia SN prof. Włodzimierz Wróbel również wyraził opinię, że Izba Dyscyplinarna jest sądem specjalnym. Zaznaczył, że w przypadku jej zlikwidowania, żaden z jej sędziów nie powinien pozostać w SN:

" [...] W stosunku do sędziów izby dyscyplinarnej rzeczywiście nie można zostawić nikogo, kto kandydował, jako sędziego".

W Archiwum Osiatyńskiego i OKO.press publikujemy cykl artykułów na podstawie wystąpień i dyskusji w ramach konferencji „Jak przywrócić państwo prawa?” organizowanej przez Fundację im. Stefana Batorego. Cykl otworzyliśmy publikacją wystąpienia Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Przeczytaj także:

Komentarze