Po początkowym zaskoczeniu Izraelczycy rozpoczęli metodyczne „czyszczenie” południa kraju. Zabili około 1,5 tys. napastników na swoim terytorium. Wiele setek wzięli do niewoli. Trwają zmasowane naloty na Strefę Gazy – ponad 6 tys. domów zostało zniszczonych lub uszkodzonych
Oto najważniejsze wydarzenia z ostatnich 24 godzin:
Jako pierwszy z punktów dalszego działania premier Netanjahu wskazał oczyszczenie terytorium Izraela z terrorystów, którzy nadal tam przebywają. Armia państwa żydowskiego, Cahal, odzyskała kontrolę nad większością terenów, do których w sobotę o świcie wkroczyło około tysiąca uzbrojonych Palestyńczyków należących do rozmaitych frakcji działających w Strefie Gazy, od islamistów z Hamasu i Dżihadu Islamskiego, przez komunizujących lewicowców z Demokratycznego Frontu Wyzwolenia Palestyny i Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, po członków klanowych milicji.
W ciągu pierwszych godzin Palestyńczycy rozbili graniczne posterunki, zabijając i biorąc do niewoli wielu zaskoczonych, a często jeszcze zaspanych żołnierzy. Netanjahu stanowczo zdementował przy tym informację, jakoby wywiad egipski wcześniej ostrzegał o „czymś dużym” przygotowywanym w Gazie.
Po przełamaniu obrony operacja militarna Hamasu przerodziła się w rzeź i zamach terrorystyczny, który pochłonął największą liczbę ofiar w dziejach państwa żydowskiego.
Tylko na terenie zaatakowanego festiwalu muzyki rave na rzecz pokoju ratownicy odkryli później 260 ciał. W kibucach i okolicznych miejscowościach terroryści mordowali całe rodziny. Łącznie liczbę ofiar osiągnęła 900. Prezydent Izraela Icchak Herzog podkreślił, że od czasów Holokaustu tak wielu Żydów nie zostało zamordowanych jednego dnia.
Po początkowym zaskoczeniu Izraelczycy rozpoczęli metodyczne „czyszczenie” południa kraju. Zabili i wzięli do niewoli setki terrorystów, lecz małe grupy, a czasem pojedynczy napastnicy, rozproszyli się w okolicy. W kilku miejscowościach opór stawiły zorganizowane grupy liczące czasem kilkudziesięciu ludzi.
Ponad dwie doby od pierwotnego ataku izraelscy żołnierze i policjanci nadal likwidowali uzbrojonych terrorystów ukrywających się w zaroślach, a czasem krążących po okolicy na motorach i w samochodach. Dotychczas Izraelczycy zabili około 1,5 tys. napastników na swoim terytorium.
Netanjahu zrównał Hamas z Państwem Islamskim i powiedział, że Izrael rozprawi się z terrorystami tak, jak świat rozprawił się z ISIS. Izraelczycy nie tylko rozpoczęli potężne naloty na setki celów w Strefie Gazy, ale także ogłosili jej pełną blokadę, odcinając dostawy prądu, żywności, wody i paliwa.
Równocześnie wokół Strefy gromadzone są siły lądowe. Hamas poinformował o gotowości do wszczęcia rozmów o zawieszeniu broni, równocześnie grożąc egzekucją jeńców i zakładników, jeżeli Izrael nie powstrzyma nalotów.
Nic jednak nie wskazuje na to, aby Izrael zamierzał podjąć jakiekolwiek negocjacje.
Izraelczycy są zdeterminowani, aby nie tylko ukarać winnych bestialskiej rzezi, ale także zadać cios, który – jak powiedział Netanjahu – wrogowie zapamiętają na pokolenia. O zbliżającej się dalszej eskalacji świadczą nie tylko słowa szefa rządu zapowiadającego długie dni ciężkich walk aż do zwycięstwa nad wrogiem, ale także apel armii do obywateli o przygotowanie zapasów na trzy dni w schronach.
Istnieje także niebezpieczeństwo przeobrażenia się wojny między Hamasem a Izraelem w konflikt regionalny. Iran, powszechnie wskazywany jako państwo stojące za przygotowaniem Palestyńczyków do sobotniego ataku, zaprzecza jakiemukolwiek udziałowi.
Jednak szybko rośnie napięcie między Izraelem a libańskim, szyickim Hezbollahem wspieranym przez Iran. W poniedziałek niewielka grupa napastników przekroczyła granicę z Izraelem, lecz po wykryciu i wymianie ognia została wyparta.
Najprawdopodobniej byli to Palestyńczycy działający za zgodą Hezbollahu.
W odpowiedzi Izrael zbombardował pozycje Hezbollahu w południowym Libanie, a szyici odpowiedzieli atakiem na kilka ufortyfikowanych pozycji po izraelskiej stronie granicy. W walkach zginęło co najmniej czterech Libańczyków, a kilku żołnierzy izraelskich zostało rannych.
Pomimo tego, że żadna ze stron nie wydaje się obecnie zainteresowana wojną, napięcia i kolejne starcia mogą wymknąć się spod kontroli. Obawiając się kolejnej wojny, wielu mieszkańców południowego Libanu zaczęło uciekać w kierunku Bejrutu. Równocześnie Libańczycy podkreślają, że kraj zrujnowany zapaścią gospodarczą nie jest w stanie udźwignąć kolejnej konfrontacji. Jednocześnie obie strony ściągają rezerwy do rejonów nadgranicznych. Wojna nerwów i słów się zaostrza.
Pojawiła się informacja, że Izrael gotów jest zaatakować Damaszek w odwecie za przyłączenie się Hezbollahu do wojny. Z kolei Teheran zapowiada ataki rakietowe na Izrael z Libanu, Jemenu i Iraku, jeżeli zaatakowany zostanie Iran.
Premier Netanjahu potwierdził, że ma międzynarodowe wsparcie w wojnie. Rozmawiał z prezydentem Bidenem, a także z przywódcami Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec. W orędziu podkreślił, że obecność amerykańskich okrętów, w tym lotniskowca we wschodniej części Morza Śródziemnego, jest sygnałem dla wrogów Izraela, którzy chcieliby przyłączyć się do wojny.
W obliczu wojny z Hamasem w Gazie, ryzyka konfliktu z Hezbollahem i napięć na Zachodnim Brzegu Jordanu, Izraelczycy powszechnie oczekują odłożenia sporów politycznych. Komentatorzy w jednej ze stacji telewizyjnych zastanawiali się nawet, dlaczego, pomimo upływu dwóch dni od początku walk, politycy nadal nie odłożyli sporów w imię jedności w obliczu wroga.
Odpowiadając na to oczekiwanie, premier Netanjahu wezwał liderów opozycji, aby bez warunków wstępnych dołączyli do rządu jedności tworzonego na czas wojny. Premier podkreślił, że jedność w obliczu wroga pozwoli Izraelczykom pokonać wrogów. Przywódca opozycji Yair Lapid już wcześniej zadeklarował gotowość utworzenia rządu fachowców, który pokieruje Izraelem w czasie wojny.
Jak na razie nic się jednak nie zmieniło, pomimo presji społecznej i przekonania, że obecny, prawicowy i dysfunkcyjny rząd nie jest w stanie skutecznie prowadzić wojny na wielu frontach.
Ekspert zajmujący się Bliskim Wschodem. Dziennikarz i publicysta, wieloletni korespondent polskich mediów w Izraelu. Absolwent nauk politycznych na uniwersytecie w Tel Awiwie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, biegle włada językiem hebrajskim. Współpracuje z Fundacją Stratpoints. Redaktor naczelny Magazynu Nowa Europa Wschodnia, magazyn.new.org.pl
Ekspert zajmujący się Bliskim Wschodem. Dziennikarz i publicysta, wieloletni korespondent polskich mediów w Izraelu. Absolwent nauk politycznych na uniwersytecie w Tel Awiwie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, biegle włada językiem hebrajskim. Współpracuje z Fundacją Stratpoints. Redaktor naczelny Magazynu Nowa Europa Wschodnia, magazyn.new.org.pl
Komentarze