Wydaje się, że Palestyńczycy, grając va banque, nie docenili determinacji przeciwnika. Izraelczycy gotowi są na wojnę, która dla nich będzie kosztowna, ale dla Palestyńczyków stanie się tragedią wspominaną przez następne pokolenia
„Co było, już nie wróci” – powiedział Joaw Galant, minister obrony Izraela komentując ofensywę palestyńską ze Strefy Gazy. W wydanym po arabsku oświadczeniu biuro rzecznika prasowego armii Izraela stwierdziło, że „Hamas otworzył wrota piekieł w Gazie”. Wydarzenia w południowym Izraelu nie mają precedensu i nie ma wątpliwości, że atakując Izrael, frakcje palestyńskie postanowiły porzucić status quo.
W sobotę rano kilkuset uzbrojonych Palestyńczyków, należących do islamskiego ruchu oporu Hamasu i innych organizacji terrorystycznych, tzw. frakcji, zaatakowało Izrael. Równocześnie w kierunku państwa żydowskiego zaczęły lecieć setki rakiet. Łącznie ok. 2 500 pocisków w ciągu pierwszych kilkudziesięciu minut operacji „Potop al Aksy”.
Od wielu tygodni setki demonstrantów ładunkami wybuchowymi atakowało płot i mur rozdzielające Strefę Gazy od Izraela. Prawdopodobnie te działania „Brygad Chaosu” miało przyzwyczaić Izraelczyków do tego rodzaju zdarzeń i uśpić ich czujność. Trick zadziałał.
Mimo zniszczenia bariery w kilku miejscach reakcja Izraelczyków było sporadyczna. W jednym przypadku na miejsce zdarzenia wysłano ciężki czołg Merkawa mk. IV, który jednak wpadł w zasadzkę, stanął w płomieniach, a członkowie jego załogi stali się jednymi z pierwszych ofiar palestyńskiej ofensywy. Jeden zginął, a dwóch trafiło do niewoli.
Przez wyłomy na teren Izraela weszły palestyńskie oddziały szturmowe, które stosunkowo łatwo obezwładniły pograniczne garnizony, zabijając i biorąc do niewoli wielu żołnierzy, niszcząc i zdobywając duże ilości sprzętu, także ciężkiego, którego Palestyńczycy nie są w stanie użyć.
Po przełamaniu obrony dobrze zorganizowane grupy, a czasem całe kolumny w samochodach zaczęły atakować i zajmować miejscowości i kibuce wokół Strefy Gazy.
Napastnicy zajęli nawet kwaterę Dywizji Gazy, później odbitą przez Izraelczyków po wielogodzinnej bitwie.
Chaos za liniami obrony Izraela pogłębili uzbrojeni paralotniarze wlatujący na zaplecze. W kilku miejscach najprawdopodobniej popełniono zbrodnie. Do internetu trafiły nagrania pokazujące seniorów zamordowanych na przystanku autobusowym czy zastrzelonych mieszkańców kibucu. Równocześnie do Strefy Gazy zaczęły docierać pierwsze zdobyte na Izraelczykach pojazdy wojskowe, ale także liczni jeńcy i uprowadzeni cywile.
Izraelczycy byli w szoku, a skala zaskoczenia szybko została porównana do tego, co niemal dokładnie 50 lat wcześnie wydarzyło się na Wzgórzach Golan i Półwyspie Synaj. Wtedy armie Syrii i Egiptu całkowicie zaskoczyły Izrael, rozpoczynając wojnę Jom Kippur.
O ile skala walk była wówczas inna, a obecnie na szali nie leży przetrwanie państwa żydowskiego, jak w 1973 r., to działy się rzeczy niewyobrażalne.
Młodzi, śmiertelnie przerażeni izraelscy żołnierze i żołnierki ze spętanymi za plecami rękoma uprowadzani do Gazy.
Palestyński dziennikarz relacjonujący walki z centrum zajętego kibuca.
Członek Hamasu po angielsku tłumaczący rodzinie Izraelczyków w ich własnym domu, że nie zamierza ich zabić.
Najmniejszym zaskoczeniem były pojedyncze rakiety przebijające system obrony powietrznej. Żelazna Kopuła jest bronią sprawdzoną, która potrafi przechwycić i zniszczyć w powietrzu ponad 90 proc. rakiet, ale przy salwach liczących setki pocisków, kilka zawsze trafi w cel, stąd straty i ofiary w centralnym Izraelu.
Bardzo szybko zaatakowane państwo zaczęło przechodzić na tryb wojenny.
Premier Beniamin Netanjahu jasno powiedział, że nie jest to kolejna operacja antyterrorystyczna, tylko wojna w pełnym rozumieniu tego słowa, co oznacza przestawienie sposobu zarządzania na tryb bardziej bezpośredni. Armia wydała także słynny „tzaw szmone”, rozkaz nr 8 oznaczający natychmiastową mobilizację rezerwistów w wypadku wojny.
Do jednostki zgłosił się nawet 51-letni Naftali Bennett, do niedawna premier Izraela, a wcześniej oficer sił specjalnych. Setki, jeśli nie tysiące Izraelczyków wraca też zza granicy, by zgłosić się do swoich jednostek.
Wokół Strefy Gazy i terenów zajętych przez Palestyńczyków szybko stanął kordon ponad 30 batalionów z kolejnymi oddziałami w drodze. Do walk włączyło się izraelskie lotnictwo, atakując cele w Strefie Gazy, ale także pozycje Hamasu.
Mobilizacja oznacza także wzmocnienie północnej granicy z Libanem, gdzie zawsze istnieje ryzyko włączenia się do walk działających tam milicji palestyńskich, a przede wszystkim proirańskiego Hezbollahu.
Skala porażki izraelskich służb wywiadowczych jest tym większa, że frakcje ze Strefy Gazy zrealizowały scenariusz znany z doktryny Hezbollahu. Libańska organizacja, we współpracy z Iranem, opracowała plan, według którego kolejny konflikt rozpocznie się od zmasowanego ostrzału rakietowego, przekroczenia granicy i ataku na miejscowości w północnym Izraelu.
Armia państwa żydowskiego od lat ćwiczy odpowiedź na takie wydarzenia, jednak nie dostrzegła przygotowań do jego realizacji w Strefie Gazy. Trop teherański potwierdza broń irańska znaleziona na terenach, z których wyparto Palestyńczyków.
Iran i Izrael od lat prowadzą tzw. wojnę między wojnami, toczącą się głównie na terytorium Syrii, ale także na morzu i w cyberprzestrzeni. Irańczycy od lat wspierają także frakcje w Strefie Gazy i prawdopodobnie pod nosem niczego niewidzących Izraelczyków przygotowali ich członków do operacji „Potop al Aksy”
.
To przywodzi na myśl zapożyczone z polskiego, hebrajskie słowo „koncepcja”, uważane za przeklęte od wojny Jom Kippur 1973 r. Wówczas, oszołomieni zwycięstwem w Wojnie Sześciodniowej Izraelczycy postępowali zgodnie z „koncepcją”, iż państwa arabskie są niezdolne do przeprowadzenia zmasowanego ataku.
Wydarzenia 6 października 1973 r., gdy Egipcjanie i Syryjczycy przełamali obronę i zagrozili istnieniu państwa żydowskiego, zadały kłam temu przekonaniu. Obecnie, zaledwie przed kilkoma dniami, armia izraelska przekonywała, że Hamas jest zastraszony i nieskory do otwartej wojny przeciwko Izraelowi. Ta „koncepcja” również okazała się boleśnie nieprawdziwa.
W nocnym orędziu premier Netanjahu zapowiedział pełnoskalową wojnę przeciwko frakcjom w Strefie Gazy, co może oznaczać, że jedno z najgęściej zaludnionym miejsc na Ziemi spłynie krwią.
Atakując Izrael, Palestyńczycy najwyraźniej wzięli to pod uwagę, biorąc wielu jeńców i przewożąc ich do nadmorskiej enklawy rządzonej przez islamistów z Hamasu od przewrotu w 2007 r., który siłą odsunął od władzy przedstawicieli Autonomii Palestyńskiej. Od tamtej pory Hamas i Izrael wielokrotnie toczyły dłuższe i krótsze wojny zazwyczaj określane w państwie żydowskim mianem „strzyżenia trawnika”, co oznacza regularne osłabianie frakcji nadmiernie rosnących w siłę.
Nie jest jasne, jaki cel przyświecał frakcjom uderzającym w Izrael, ale wydaje się, że mają nadzieję, że żywe tarcze ograniczą odwet.
Precedensowy charakter ataku i jego skala sugeruje jednak, że Palestyńczycy żyjący od 16 lat w warunkach ścisłej blokady, postanowili radykalnie zmienić reguły gry. Nie interesuje ich już status quo, w którym ponad dwumilionowa populacja Strefy Gazy ledwie egzystuje między kolejnymi eskalacjami wyciszanymi przez wywiad Egiptu bez jakichkolwiek perspektyw.
Wydaje się, że Palestyńczycy, grając va banque, nie docenili determinacji przeciwnika. Minister obrony Izraela Galant nie tylko powiedział, że nic nie będzie jak dawniej, ale także wspomniał o kształtowaniu Strefy Gazy na kolejnych pięć dekad. To może oznaczać, iż Izraelczycy gotowi są na wojnę, która dla nich będzie kosztowna, ale dla Palestyńczyków stanie się tragedią wspominaną przez następne pokolenia.
Ekspert zajmujący się Bliskim Wschodem. Dziennikarz i publicysta, wieloletni korespondent polskich mediów w Izraelu. Absolwent nauk politycznych na uniwersytecie w Tel Awiwie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, biegle włada językiem hebrajskim. Współpracuje z Fundacją Stratpoints. Redaktor naczelny Magazynu Nowa Europa Wschodnia, magazyn.new.org.pl
Ekspert zajmujący się Bliskim Wschodem. Dziennikarz i publicysta, wieloletni korespondent polskich mediów w Izraelu. Absolwent nauk politycznych na uniwersytecie w Tel Awiwie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, biegle włada językiem hebrajskim. Współpracuje z Fundacją Stratpoints. Redaktor naczelny Magazynu Nowa Europa Wschodnia, magazyn.new.org.pl
Komentarze