0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. fanpage Cychola, FacebookFot. fanpage Cychola...
Śledztwo

Jak blisko Rosji jest Dariusz Cychol? Wspólnik Joanny Senyszyn nie ukrywa kontaktów ze Wschodem

  • Anna Mierzyńska

Dariusz Cychol, bohater naszego piątkowego materiału, biznesowo-medialny wspólnik lewicowej polityczki Joanny Senyszyn, po publikacji artykułu odpowiedział na nasze pytania. W piśmie, liczącym ponad 16 tysięcy znaków, potwierdził piątkowe doniesienia OKO.press. Przekazał też dodatkowe informacje o swojej działalności. Publikujemy jego odpowiedzi z niezbędnymi skrótami.

W piątek, 5 września, OKO.press opublikowało artykuł o współpracy lewicowej polityczki Joanny Senyszyn z prorosyjskim dziennikarzem Dariuszem Cycholem. Oboje od czterech lat zasiadają we władzach spółki wydającej lewicowy tygodnik „Fakty po Mitach”. Spółkę założył mąż Senyszyn.

Jednocześnie Cychol jest prezesem Stowarzyszenia Współpracy Polska-Rosja, które oficjalnie współpracuje z warszawską placówką rosyjskiej rządowej agencji Rossotrudniczestwo. Jego kontakty z Rosją mają długą historię – zaczynając od studiów w Moskwie, przez przyjaźń z rosyjskim dziennikarzem Leonidem Swiridowem państwowych mediów rosyjskich (wydalony z naszego kraju w 2015 r.) i wyjazdy do Rosji, aż po działalność we wspomnianym stowarzyszeniu.

Przeczytaj także:

Senyszyn nie widzi nic złego

W artykule pokazaliśmy również, że Cychol wielokrotnie publicznie bronił oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji Mateusza Piskorskiego, rok temu udostępnił mu łamy swego tygodnika; wypowiadał się dla rosyjskich mediów, wspierał też prorosyjskie, a obecnie działające z terenu Rosji Stowarzyszenie „Kursk”.

Zapytaliśmy Joannę Senyszyn, która ma nie tylko spółkę z Cycholem, ale także pisze do tygodnika „Fakty po Mitach” (Cychol jest jego redaktorem naczelnym), czy nie przeszkadzają jej poglądy i aktywność jej biznesowego partnera.

„Nie śledzę szczegółowo życia moich wspólników. Porozmawiam z Darkiem na ten temat” – odpowiedziała. I podkreśliła: „Nic złego czy niewłaściwego nie ukazuje się w »Faktach po Mitach«.

Niektóre felietony Cychola czytam, inne nie. Nie mam czasu na czytanie wszystkiego.

Broniących Piskorskiego nie przypominam sobie”.

Joanna Senyszyn kandydowała w tym roku na prezydenta. Obecnie jest w trakcie rejestracji swojej partii lewicowej. Ma ona nosić nazwę Nowa Fala Profesor Senyszyn.

Po publikacji artykułu otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania, wysłane wcześniej do Dariusza Cychola. Całość jego odpowiedzi liczy 16 tysięcy znaków i jest napisana w publicystycznym tonie. Autor podkreślił, że zamierza ów materiał opublikować. Pomijając złośliwości, nieistotne szczegóły i typowo publicystyczne wtręty, odpowiedzi zawierają dużo informacji. Wynika z nich, że

prorosyjska działalność Cychola była i jest dużo szersza niż moglibyśmy przypuszczać.

Najważniejsze informacje

Oto, co wynika z odpowiedzi Dariusza Cychola:

  1. Kilkukrotnie publikował on swoje artykuły w rosyjskim propagandowym medium Sputnik (obecnie medium to jest objęte sankcjami). Zaś w „Głosie Rosji” (poprzednia nazwa Sputnika) w roku 2013 (lub 2014) ukazał się jego sześcioczęściowy reportaż z podroży na wschód Rosji.
  2. W 2016 r. proponowano mu pracę w agencji Rossija Siegodnia (wydawca Sputnika), ale odmówił. „Ale było mi miło” – zaznacza Cychol.
  3. W 2020 r. rozpoczął studia doktoranckie w Moskwie na temat stosunków politycznych Polska – Rosja, ale ich nie ukończył.
  4. Pomagał rosyjskiemu dziennikarzowi Leonidowi Swiridowowi, gdy otrzymał on decyzję zakazującą mu pobytu w Polsce. A nawet odwiózł go na lotnisko, gdy ten opuszczał Polskę. Obaj znali się mniej więcej od 2006 r. i utrzymywali stosunki zawodowe i towarzyskie. „Nie byliśmy kochankami” – stwierdził również niepytany o to Cychol.
  5. Swiridow (a raczej, za jego pośrednictwem, jakiś rosyjski podmiot) rozważał ofertę kupna znaczącej liczby udziałów w jednym z polskich tygodników prawicowych. Cychol konsultował tę ofertę.
  6. Dariusz Cychol utrzymuje szerokie kontakty z dziennikarzami rosyjskimi, także teraz.
  7. Po wybuchu kryzysu granicznego z Białorusią dwukrotnie udzielił wywiadu białoruskim mediom państwowym. Twierdzi, że nie zostały one jednak opublikowane.
  8. Wydawany przez niego tygodnik „Fakty po Mitach” (którego współwłaścicielką jest Joanna Senyszyn) ma rosyjskich współpracowników i co tydzień publikuje korespondencję z Rosji.
  9. Cychol przyjaźni się z oskarżonym o szpiegostwo na rzecz Rosji Mateuszem Piskorskim.

Cychol i Swiridow – „bliska przyjaźń”

Zacznijmy od kontaktów z Leonidem Swiridowem, rosyjskim dziennikarzem państwowej agencji Rossija Siegodnia (wcześnie RIA Novosti). Jako rosyjski korespondent pracował on stale w Warszawie od 2003 r., choć pierwszą akredytację w Polsce otrzymał już w 1998 r. Pisał między innymi dla polskiego wydania kremlowskiego medium Sputnik, wcześniej funkcjonującego pod tytułem „Głos Rosji”. To propagandowe i dezinformacyjne rosyjskie medium, nastawione na rozpowszechnianie rosyjskich przekazów na Zachodzie. Obecnie Sputnik jest objęty sankcjami w Europie.

Swiridow (który zmarł na początku 2025 r.) w 2015 roku został wydalony z Polski na podstawie rekomendacji ABW, które powołało się na zagrożenie bezpieczeństwa państwa. MSZ cofnęło więc Swiridowowi akredytację. Ta decyzja spowodowała, że miał on też zakaz wjazdu do strefy Schengen.

Cychol, zapytany o łączącą go ze Swiridowem relację, napisał:

„Był to charakter bliskiej przyjaźni. (…) Z mojej strony traktowałem pana red. Leonida Swiridowa jak przyjaciela. Spotykaliśmy się, jadaliśmy obiady, kolacje. Trzy razy (chyba) gościłem go w swoim domu; raz przyjechał nawet ze swoim tatą. Dyskutowaliśmy o Rosji, Polsce, Europie, świecie; o literaturze, czasami filmie. Zawsze mógł liczyć na moją pomoc; z wzajemnością zresztą.

Chcąc być bardziej precyzyjnym – nie byliśmy kochankami.”

Kontakty, projekty i biznesy

Cychol ocenia, że poznał Swiridowa już w 2006 roku (data podana z dokładnością do roku). Tak opisał swoją z nim współpracę:

„Kiedy potrzebował zdobyć w Polsce, np. telefon do kogoś – o ile mogłem (miałem na to zgodę posiadacza numeru) pomagałem. Jeśli nie rozumiał jakichś zawiłości naszej polityki (raczej elementów przeszłości), tłumaczyłem.

Wspólnie przygotowaliśmy dwa projekty medialne, ale nie spotkały się one z zainteresowaniem potencjalnych inwestorów.

Mieliśmy wspólnie realizować duży projekt na zlecenie rządu Ukrainy (tak, tak – były takie czasy), ale też nic z tego nie wyszło.

Oceniałem dla niego ofertę sprzedaży udziałów w dużym, znanym, ogólnopolskim tygodniku opinii, który poszukiwał kupca/inwestora na 49 proc. swoich udziałów (pismo dalej istnieje; i nie jest z nurtu „lewicowych”). Moja rekomendacja była negatywna – nic nie zarobiłem. Podobnie było z negocjacjami współpracy z dwoma dużymi gazetami ogólnopolskimi (inserty o charakterze historycznym) – nie zmaterializowaliśmy „współpracy”.”

Jeden z wpisów Dariusza Cychola na Facebooku. Oznaczeni: Mateusz Piskorski i Leonid Swiridow.

Kwity od Swiridowa

Dalej Cychol opisuje swoją reporterską podróż na Daleki Wschód Rosji w 2013 r. – Swiridow był jej „patronem”. „Cel reportażu – znaleźć miejsce zsyłki pierwszego transportu Polaków w ramach tzw. Pierwszej Zsyłki Syberyjskiej (luty 1940 r.). L. Swiridow »załatwił mi kwity« gwarantujące mi trochę bezpieczeństwa (jechałem do Archangielska prywatnym samochodem osobowym), pomagał w organizacji spotkań. Udało się: jako pierwszy Polak po 1943 r., dojechałem w głąb tajgi i znalazłem miejsca pochówku naszych rodaków. (…) Nie dostałem na ten wyjazd pieniędzy ani od Swiridowa (RIA NOVOSTI), ani od polskich mediów.

Warunkiem pomocy ze strony Rosjan była publikacja mojego reportażu”.

I reportaż rzeczywiście się ukazał – w „jednym z polskich periodyków” oraz w Głosie Rosji (późniejszym Sputniku). Jak wylicza Cychol – Głos Rosji opublikował go w sześciu częściach. Autor zapewnia, że nie wziął honorarium za tych sześć publikacji. I że miał zgodę TVP na taką współpracę (pracował wtedy w Telewizji Polskiej).

„Pieniędzy zaś nie brałem nie dlatego, że dorobiłem się na szpiegowaniu, lecz dlatego, że wyprawa ta miała dla mnie wymiar bardzo osobisty, rodzinny” – informuje Cychol.

Kto odwiózł Swiridowa na lotnisko?

Na tym kontakty ze Swiridowem wcale się nie skończyły. Dziennikarz przyznaje, że gdy Rosjanin zaczął mieć problemy z przedłużeniem pobytu w Polsce, to właśnie on pomagał mu „bronić dobrego imienia”.

„Leonid Swiridow nigdy nie był w Polsce oskarżony o szpiegostwo. Nigdy. Nic o takich zarzutach nie wiedział on, jego adwokat, jego macierzysta redakcja, Ambasada FR w Warszawie. (…) To ja odwiozłem red. L. Swiridowa na lotnisko, kiedy opuszczał Polskę. Brzydzę się takimi praktykami, tzn. zarzucaniem komuś szpiegostwa bez cienia dowodów na tego typu działalność”.

ABW rzeczywiście nie postawiło Swiridowowi zarzutów szpiegostwa. Natomiast wskazało, że jego dalszy pobyt w Polsce będzie stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Uzasadnienie jest utajnione. W tym samym czasie w Polsce zatrzymano dwie inne osoby, podejrzane o szpiegostwo. Nieoficjalnie mówiono także o planowanych wydaleniach dyplomatów współpracujących z rosyjskimi władzami. ABW nigdy nie ujawniło, czy decyzja wobec Swiridowa miała z tymi sprawami bezpośredni związek.

Cychola przyjaźń z Piskorskim

Dariusz Cychol w nadesłanych do OKO.press odpowiedziach przyznał również, że przyjaźni się z Mateuszem Piskorskim, byłym posłem Samoobrony i przewodniczącym prorosyjskiej partii „Zmiana”, oskarżonym o szpiegostwo na rzecz Rosji.

„Tak, jesteśmy zaprzyjaźnieni.

Poznaliśmy się po jego wyjściu z aresztu; czyli nie pomagałem mu „szpiegować”.

Od jego zatrzymania pod zarzutem szpiegostwa minęło 9 i pół roku, a on do tej pory nie został skazany, choć robi co może by przyspieszyć proces. Trzy lata spędził bez wyroku w areszcie. Jego proces trwa zaś 7 i pół roku. 6 i pół roku „rosyjski szpieg” chodzi na wolności i głosi opinie podobne do tych sprzed aresztowania. Myślę, że gdyby był szpiegiem, to już dawno uciekłby z Polski” – stwierdził Cychol.

Wpis D. Cychola na Facebooku. Promuje w nim swoją rozmowę na YT z Mateuszem Piskorskim

Redaktor naczelny „Faktów po Mitach” przyznał także, że publikował artykuły w Sputniku: „Po przekształceniu Głosu Rosji w Sputnik, opublikowałem tam (pod swoim nazwiskiem) chyba 2-3 zamówione teksty, ale nie pamiętam ich tematyki.

W 2016 r. dostałem od wydawcy „Sputnika” propozycję stałej pracy dla nich – odmówiłem. Ale było mi miło.”

Korespondencja z Rosji

Zapytany o współpracę z innymi rosyjskimi mediami Cychol najpierw zapewnił, że zna „bardzo wielu dziennikarzy piszących niegdyś w ZSRR; w różnych republikach. Naprawdę wielu: od szefa największego rosyjskiego koncernu medialnego Dmitrija Kisielowa, przez znienawidzonego w Polsce współpracownika publicysty telewizyjnego Władimira Sołowjowa – Yakova Kedmi (obywatel Izraela, generał, były szef służby NATIV), do laureata pokojowej Nagrody Nobla – Dmitrija Muratowa. (Samego Sołowjowa nie znam)”.

Następnie zastanawiał się, co należałoby uznać za współpracę: „Znam wielu dziennikarzy rosyjskich tworzących w Moskwie, ale również tych z mediów regionalnych. Rozmawiam z nimi. Czy jeśli mnie pytają o coś dotyczącego Polski, albo mój punkt widzenia na »coś w świecie, Rosji« – pytają prywatnie – to należy to uznać za »współpracę«”?

Tygodnik, którym kieruję – „Fakty po Mitach” – co tydzień publikuje korespondencję z Rosji.

Czy jeśli moi rosyjscy współpracownicy (autorzy) pracują też dla rosyjskich mediów to znaczy, że „współpracuję” z ich redakcjami? Czy jeśli kilka lat temu spotkałem się w Warszawie ze znaną rosyjską reporterką (koleżanka z akademika), zjedliśmy obiad, wypili kilka kaw, a ona mnie zacytowała w swoim reportażu, to jest to »współpraca« z jej »medium«?”

Ostatecznie stwierdził, że nie współpracuje z rosyjskimi i białoruskimi mediami. I dodał: „Ale nie mogę wykluczyć, że kiedyś, gdzieś, w jakiejś rosyjskiej gazecie pojawił się przedruk fragmentu mojego felietonu; nie mam o tym wiedzy, ale nie mogę tego wykluczyć (znajomi za granicą śledzą moje publikacje)”.

Dariusz Cychol podczas wywiadu dla rosyjskojęzycznego portalu Politnavigator. To portal, który powstał w Ukrainie, ale służy do rozpowszechniania rosyjskiej narracji

Studia doktoranckie w Moskwie

Po rozpoczęciu kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej Cychol udzielił też dwukrotnie wywiadów państwowym mediom białoruskim, ale – jak zapewnia, wypowiadał się „w sposób skrajnie nieprzychylny Białorusinom”, dlatego redakcje „odstąpiły od publikacji rozmów”.

Cychol przyznał także, że w 2022 r. rozpoczął studia doktoranckie na moskiewskim uniwersytecie RUDN (Российский Yниверситет Dружбы Hародов).

Tematem studiów miały być… stosunki polityczne Polska – Rosja.

„Nigdy nie byłem na „swojej” uczelni (pandemia Covid-19). Ukończyłem pierwszy rok studiów. Po zniesieniu pandemicznych ograniczeń transportowych, planowałem wyjazd w lutym/marcu 2022 r., ale konsulat FR w Warszawie odmówił mi wydania wizy. Nie pojechałem. Niedługo później uniwersytet zerwał jakikolwiek kontakt ze mną”.

Na koniec Cychol odniósł się do działalności Stowarzyszenia Współpracy Polska-Rosja, którym kieruje:

„Nie da się wszystkich Rosjan wysłać w kosmos i trzeba z nimi rozmawiać – wskazywać naszą ocenę zdarzeń, wsłuchiwać się w ich argumenty; dyskutować. Skoro kontakty polityczne między naszymi krajami zostały zamrożone, kontakty dyplomatyczne doprowadzone do minimum, to powstaje pole do aktywności organizacji pozarządowych. Jedną z nich jest Stowarzyszenie Współpracy Polska-Rosja”.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.

Komentarze