Przybycie ponad 2,3 mln obywateli Ukrainy już wywiera ogromną presję na wszystkie działy gospodarki i wszystkie polityki, a stopień tej presji będzie wzrastał. Dotyczy to także systemu ochrony zdrowia. Jak temu mogą i powinni zaradzić rządzący - pisze dr hab. Cezary Pakulski
Dr hab. n. med. Cezary Pakulski jest członkiem Kolegium Ekspertów Instytut Strategie 2050 i kierownikiem Kliniki Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Medycyny Ratunkowej PUM w Szczecinie.
W OKO.press przedstawiał już wielokrotnie swoje analizy, m.in.:
Oto jego trzeźwa i precyzyjna ocena skutków, które dla polskiego systemu ochrony zdrowia ma i będzie mieć przybycie emigrantów wojennych z Ukrainy.
Najważniejsze są tu przedstawione sprecyzowane działania, które rząd powinien natychmiast podjąć.
Polska nie ma całościowej polityki migracyjnej. W OKO.press trwa więc dyskusja o tym, jak przyjąć i ułożyć sobie życie z 2,5 (teraz), 3 lub więcej milionami nowych obywateli. Jak uniknąć konfliktów polsko-ukraińskich? Jak wykorzystać potencjał migracji? O opinie pytamy ekspertów od migracji i integracji. Wszystkie analizy znajdziecie pod tagiem „Ukraińcy w Polsce„.
O tym, że Rosja napadnie na Ukrainę i że prawdopodobnie stanie się to w lutym 2022 roku, polski rząd wiedział od listopada ubiegłego roku.
Było bardzo dużo czasu na przygotowanie dobrego prawa oraz odpowiednich sił i środków, które zagwarantowałyby zabezpieczenie większości podstawowych potrzeb uciekającym przez wojną obywatelom Ukrainy oraz członkom ich rodzin.
Zaskoczeni wybuchem wojny obywatele, wolontariusze, NGO-sy, wszyscy dobrzy ludzie zadziałali natychmiast. Państwo, które o planowanej agresji wiedziało od dawna, w zasadzie nie działa do dziś.
Minęły 40 dni wojny, w czasie których z Ukrainy do Polski przyjechało ponad 2,3 miliona osób, a przecież to dopiero początek. Dopiero niedawno premier Mateusz Morawiecki zorganizował politycznie dość szeroko dostępne spotkanie, które miało być poświęcone wspólnym działaniom rządu i opozycji w celu zapanowania nad coraz poważniejszymi wyzwaniami humanitarnymi i społecznymi, które powoli stają się naszą codziennością.
Niestety znowu skończyło się na zapowiedziach. Okazało się, że w tak ważnym momencie, dla rządzących Polską najważniejsze nie są: pomoc zmęczonym wolontariuszom, NGO-som, zapanowanie nad chaosem w edukacji i w ochronie zdrowia.
Najważniejsze są merytorycznie wątpliwe i niedookreślone zmiany w Konstytucji RP. To smutne, tym bardziej że dotychczasowe dni pokazują, że rząd znowu działa bez planu, według zasady „jakoś to będzie”.
Takie pandemiczne „dejà vu”.
O braku strategii rządu na migrację, gdy trzeba przyjąć 2 (a może 3) miliony osób pisała w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz (19 marca 2022).
Decyzje podejmowane przez resorty zdrowia i edukacji wskazują na przekonanie rządzących, że wojna potrwa krótko i że ogromna większość migrantów w niedługiej perspektywie czasowej opuści nasz kraj i wróci na Ukrainę.
To zasadniczo błędne rozumowanie. Już wstępne obserwacje pozwalają na stwierdzenie, że przynajmniej połowa migrantów zostanie w Polsce na dłużej, być może nawet na zawsze. Wiele tutaj zależy od wyniku trwającej wojny i skali zniszczeń popełnionych przez Rosjan.
Rządzący powinni wreszcie przedstawić propozycje rozwiązań systemowych dla zidentyfikowanych wyzwań społecznych i humanitarnych (chyba jakieś mają?) i wprowadzić je w życie.
Powinni zacząć wspierać finansowo samorządy (wzrost wielkości subwencji), NGO-sy, również ruch wolontariacki i faktycznie przejąć obowiązek skoordynowania pomocy udzielanej przez wiele podmiotów. Ważna też jest perspektywa działań rządu, która powinna objąć co najmniej następnych 12 miesięcy.
Przybycie ponad 2,3 mln obywateli Ukrainy już wywiera ogromną presję na wszystkie działy gospodarki i wszystkie polityki, a stopień tej presji w kolejnych miesiącach będzie wzrastał.
Wiele nowych i szczególnych wyzwań oraz zagrożeń dotyczy funkcjonowania systemu ochrony zdrowia. Wciąż zbyt rzadko i za mało o tym się mówi i pisze.
Każdego kolejnego dnia rośnie liczba osób chorych, zgłaszających się do jednostek ochrony zdrowia. Jest to obserwacja zrozumiała. Coraz częściej na przejścia graniczne trafiają dorośli z zaostrzeniem przebiegu chorób przewlekłych z powodu trwającego kilka dni braku dostępu do leków, odwodnione, niedożywione i wycieńczone gorączką dzieci.
Wszyscy wymagają od razu kompetentnej pomocy.
Z każdym kolejnym dniem wyniszczającej wojny potrzebujących pomocy medycznej obywateli Ukrainy i członków ich rodzin będzie u nas więcej i więcej.
W przypadku systemu ochrony zdrowia jest oczywiste, że najbardziej obciążonymi będą przychodnie podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), szpitalne oddziały dziecięce oraz szpitalne oddziały ratunkowe.
Przychodnie POZ będą przyjmowały do leczenia wielu nieznanych dotychczas chorych, z nieznanym statusem zdrowotnym i nieznaną historią epidemiologiczną. Ale to tylko część nowych obowiązków.
W jednym z wywiadów minister zdrowia Adam Niedzielski mówił: „Naszym celem, poza szczepieniem przeciw COVID-19, jest także szczepienie [przeciw innym chorobom zakaźnym - red.] w zakresie uzupełnienia kalendarza szczepień obowiązkowych dzieci, za pośrednictwem podstawowej opieki zdrowotnej”.
Podobnie szpitale dziecięce i oddziały leczące dzieci będą poddawane szczególnej presji - będą musiały przyjąć nowych, małoletnich pacjentów.
Czy wiedząc to Ministerstwo Zdrowia zrobiło cokolwiek, co poprawiłoby warunki pracy i bezpieczeństwo finansowe w POZ i w oddziałach szpitalnych leczących dzieci? Śmiem twierdzić, że nie.
W przypadku oddziałów leczących dzieci, z których większość z powodu niedoszacowania wyceny pediatrycznych świadczeń medycznych pozostaje w złej sytuacji finansowej, nie słychać, żeby w Ministerstwie Zdrowia (MZ) zapadła decyzja o awaryjnym zwiększeniu wyceny tych świadczeń o 20-30 proc.
Nie słychać też, żeby MZ planował co najmniej odroczyć w czasie dyskusję i wprowadzenie w życie ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa.
Co prawda właśnie wzrosła wartość podstawowej stawki kapitacyjnej dla POZ oraz porad i ryczałtów w POZ, ale wynoszący 4,5 proc. wskaźnik inflacyjny nie wyrównuje strat w związku z rzeczywistą inflacją, nie obowiązuje od początku roku, a dopiero od 1 kwietnia (ceny gazu i prądu wzrosły z dniem 1 stycznia) i nie podlega kolejnym inflacyjnym waloryzacjom.
Dodatkowo nie podniesiono stawek pozwalających na zatrudnienie w POZ koordynatorów, również tych tak potrzebnych, z ukraińskim wykształceniem medycznych, ze znajomością języka ukraińskiego i rosyjskiego.
MZ nie odwołało rozporządzenia nakładającego na lekarzy POZ wymogu badania seniorów w miejscu ich zamieszkania w ciągu 48 godzin od zgłoszenia zachorowania, a z lekarzy POZ nie zdjęto obowiązku określania poziomu refundacji przepisywanych leków, który to obowiązek w przypadku obywateli Ukrainy staje się jeszcze bardziej skomplikowany.
Nie odroczono też w czasie, choć o kilka miesięcy, wchodzącego w życie w dniu 1 kwietnia rozporządzenia wprowadzającego do POZ budżet powierzony [To dodatkowe pieniądze, które pozwolą lekarzom rodzinnym kierować pacjentów na badania, które obecnie są zarezerwowane tylko dla specjalistów].
Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) traktują wizyty w poradniach POZ uprawnionych obywateli Ukrainy oraz członków ich rodzin jako jednorazowe i incydentalne, i nie przewidują wprowadzenia zasady obowiązkowego wyboru przez osoby uprawnione lekarza POZ.
Taki tryb automatycznie czyni niemożliwym sprawowanie przewlekłej opieki medycznej w POZ, wypisywanie recept refundowanych, prowadzenie działań profilaktycznych, np. szczepień, opieki medycznej nad zdrowym niemowlęciem, czy prowadzenie ciąży.
W ustawie z dnia 12 marca 2022 roku „o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa”, uciekającym przed wojną obywatelom Ukrainy oraz członkom ich rodzin obiecywano dostęp do opieki medycznej na zasadach obowiązujących polskich pacjentów, ale równocześnie z ustawą nie przygotowano rozporządzenia, które by to gwarantowało.
Według lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego obywatele Ukrainy oraz członkowie ich rodzin mogą być leczeni w POZ jedynie doraźnie, bo zgodnie z prawem nie mają statusu świadczeniobiorców. Wystąpienia funkcjonariuszy państwowych w Sejmie, na konferencjach prasowych, czy informacje podawane w formie komunikatów nie stanowią prawa, a kredyt zaufania pracowników ochrony zdrowia do rządzących już dawno się wyczerpał.
Celem niniejszego tekstu jest wskazanie i zaproponowanie takich działań, które pozwolą na zaopiekowanie się gośćmi z Ukrainy w zdrowiu i w chorobie w sposób, który pozwoli uniknąć politycznych zarzutów finansowania leczenia obywateli Ukrainy i członków ich rodzin ze środków przeznaczonych na opiekę zdrowotną nad obywatelami RP.
Proponowane działania zostaną przedstawione w trzech częściach:
Coraz częściej na granicę przybywają osoby po trwającej kilka, a nawet kilkanaście dni ewakuacji, z utrudnionym dostępem do przyjmowanych przewlekle leków, jedzenia i napojów, zwyczajnie chore.
Teraz w takich sytuacjach indywidualne osoby, wolontariusze na własną rękę poszukują możliwości udzielenia pomocy medycznej. Takie sytuacje stanowią potencjalne zagrożenie życia osób chorych i wycieńczonych ucieczką.
W każdym kluczowym punkcie recepcyjnym (przejścia graniczne, węzły komunikacyjne, miasta) powinien być punkt medyczny, którego organizacja i finansowanie powinno być zadaniem służb wojewody.
Wojewoda może zlecić organizację punktu samorządowi lub dowolnej instytucji, ale pokrywa koszty, również koszty osobowe. Punkt medyczny w punkcie recepcyjnym powinien mieć możliwość współpracy z poradnią POZ położoną w pobliżu, z nocną i świąteczną pomocą lekarską, prawo wezwania na miejsce zespołu ratownictwa medycznego oraz wystawienia skierowania do leczenia szpitalnego.
System ochrony zdrowia w Polsce działa na zupełnie innych zasadach niż ten znany migrantom z Ukrainy. Poruszanie się w nim, w obcym kraju i przy braku możliwości zrozumienia musi być czymś okropnym.
Stąd propozycja utworzenia w każdym województwie w Centrum Powiadamiania Ratunkowego fachowej infolinii, z indywidualnym i szeroko reklamowanym numerem telefonicznym i z przydzieloną kompetentną, dwujęzyczną (język ukraiński/rosyjski oraz polski) osobą z wykształceniem medycznym (lekarze, lekarze dentyści, pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni, felczerzy – obywatele Ukrainy).
Zadaniem takiej osoby powinno być udzielanie informacji medycznej przebywającym w Polsce obywatelom Ukrainy i członkom ich rodzin – np. o lokalizacji najbliżej położonych poradni POZ, nocnej pomocy lekarskiej, oddziału ratunkowego, czy apteki.
Ponieważ telefon byłby obsługiwany przez osoby z ukraińskim wykształceniem medycznym, działanie infolinii można rozszerzyć o proste doradztwo medyczne, włącznie ze wstępnym rozpoznaniem zdrowotnej przyczyny połączenia się z infolinią.
Na podstawie wniosków z prowadzonej rozmowy powinna być podejmowana decyzja medyczna (skierowanie do POZ, do nocnej pomocy lekarskiej, na badanie w kierunku COVID-19, zadysponowanie karetki itd.).
Środki finansowe, z których są i będą finansowane obywatelom Ukrainy oraz członkom ich rodzin świadczenia medyczne na zasadach i w zakresie należnym osobom objętym ubezpieczeniem zdrowotnym, nie powinny pochodzić z budżetu NFZ i tym samym nie powinny pomniejszać finansowania systemu ochrony zdrowia dla obywateli RP.
W tym roku powinny pochodzić z odrębnego źródła w budżecie państwa, takiego jak np. utworzony Krajowy Fundusz Pomocy oraz z dodatkowych środków pozabudżetowych.
To pozwoli uniknąć politycznych zarzutów finansowania leczenia obywateli Ukrainy i członków ich rodzin środkami przeznaczonymi na opiekę zdrowotną nad obywatelami RP.
Jednym z elementów zasilających Krajowy Fundusz Pomocy mogą stać się składki zdrowotne płacone przez samych pracujących obywateli Ukrainy, którzy przekroczyli granicę RP po dniu 24 lutego 2022 roku.
Większość migrantów, jeżeli tylko będzie to możliwe, szybko podejmie pracę, co oznacza możliwość zasilenia Funduszu składkami. Co ważne, te osoby tylko w niewielkim stopniu będą korzystały z systemu ochrony zdrowia, więc po stronie Krajowego Funduszu Pomocy powinny generować nadwyżkę.
Drugim potencjalnym źródłem finansowania świadczeń zdrowotnych na rzecz obywateli Ukrainy oraz członków ich rodzin powinny stać się obiecane przez Stany Zjednoczenie oraz Unię Europejską środki finansowe na pokrycie wydatków związanych z potrzebami (nie tylko zdrowotnymi) uciekających przez wojną obywateli Ukrainy.
Parlament Europejski już wyraził zgodę na przekierowanie funduszy regionalnych i azylowych na te cele. Między innymi z tych środków będzie możliwe pokrycie wszystkich dotychczas poniesionych wydatków Narodowego Funduszu Zdrowia w związku z pomocą medyczną na rzecz migrantów. Wszystkie te wydatki są dobrze udokumentowane, więc powinny być łatwe do odzyskania przez NFZ.
Niezwykle ważnym zadaniem jest organizowanie wsparcia psychologicznego i psychoterapeutycznego w języku ukraińskim/rosyjskim. Psycholodzy powinni być zatrudnieni w szkole z oddziałami przygotowawczymi, a dodatkowo psycholog/psychoterapeuta powinien być dostępny w regionalnym oddziale Związku Ukraińców i we właściwym terytorialnie ośrodku środowiskowej opieki psychologiczno-psychoterapeutycznej (poziom l reformy psychiatrii dzieci i młodzieży).
Stałą opieką psychologiczno-psychoterapeutyczną powinny zostać objęte wszystkie dzieci z traumą wojenną. W związku z powyższym konieczne jest zwiększenie, istotnie wyższe niż proponowane przez NFZ, środków na zapewnienie opieki psychiatrycznej i leczenie uzależnień, z zamiarem wyraźnego wsparcia przede wszystkim psychiatrii dzieci i młodzieży.
Jak już wcześniej wspomniano, najbardziej obciążonymi elementami w związku z udzielaniem pomocy medycznej obywatelom Ukrainy oraz członkom ich rodzin będą przychodnie POZ.
Tym, co powinno zapewnić poprawę ich warunków pracy i bezpieczeństwa finansowego, jest:
Stawka kapitacyjna to kwota jaką lekarz otrzymuje rocznie z NFZ za każdego zapisanego do niego pacjenta, z której musi pokryć wszystkie wydatki, tzn. koszty utrzymania lokalu i prowadzenia działalności medycznej, wynagrodzenie zatrudnionego personelu, koszty zleconych badań diagnostycznych i własne wynagrodzenie.
Kwota ta ulega modyfikacji w przypadku objęcia opieką m.in. dzieci i młodzieży, osób starszych, osób z chorobami przewlekłymi.
Nie jest to jedyne źródło finansowania poradni POZ, ale najważniejsze. Od wysokości finansowania POZ zależy to, czy w naszej poradni będzie możliwość zatrudnienia koordynatora, fizjoterapeuty, dietetyka, psychologa, czy przedstawicieli innych zawodów medycznych.
W obecnej perspektywie powyższe zmiany w POZ nie są możliwe. NFZ zmienił swój plan finansowy na 2022 rok, w którym zwiększył finansowanie POZ o 436 mln złotych, a leczenia szpitalnego aż o 5,18 mld zł.
Po raz kolejny resort zdrowia i NFZ pokazały, że ogłaszane plany odwrócenia piramidy świadczeń i przywrócenia właściwych proporcji finansowania systemu ochrony zdrowia pozostają tylko na papierze.
Zaplanowany wzrost finansowania w POZ, nawet po uwzględnieniu dodatkowych środków finansowych w celu podwyższeniu wartości wszystkich świadczeń w POZ o 4,5 proc. wskaźnik inflacyjny, nie poprawi w zasadniczy sposób bezpieczeństwa finansowego tych jednostek.
NFZ za koordynatora płaci dzisiaj stawkę roczną za jednego pacjenta dorosłego (wyłącznie po 24. roku życia) w wysokości 5,88 zł, czyli miesięcznie 49 groszy.
Przy przeciętnej dla Polski sytuacji demograficznej ta stawka oznacza przychód dla POZ, a więc wypłatę dla koordynatora w wysokości 1500 zł brutto.
Dzisiaj problem koordynatorów staje się podwójnie ważny. W każdej poradni POZ, oprócz koordynatora dla polskich pacjentów, konieczna jest obecność asystenta ze znajomością języka ukraińskiego/rosyjskiego. Jeśli taki asystent ma wykształcenie medyczne, może przez poradnię POZ zostać zatrudniony na stanowisku koordynatora wspierającego proces leczenia pacjentów ukraińsko- i rosyjskojęzycznych.
Funkcję koordynatorów medycznych mogą pełnić lekarze, lekarze dentyści, pielęgniarki, położne, felczerzy, ratownicy – obywatele Ukrainy. Na to potrzeba jednak środków, których źródłem może być proponowany wcześniej Krajowy Fundusz Pomocy.
Wymiar zatrudnienia koordynatora dwujęzycznego może być powiązany z liczbą migrantów wojennych, nad którymi opiekę sprawuje poradnia POZ.
Z obecnością w POZ dwujęzycznego koordynatora medycznego powinny zostać skorelowane godziny przyjęć dla dzieci zdrowych (bilanse, szczepienia), dla dzieci chorych oraz dla dorosłych przybyłych z terytorium Ukrainy w związku z działaniami wojennymi.
Tu dotykamy kolejnego bardzo ważnego i dotychczas nie rozwiązanego problemu dostępu do systemu ochrony zdrowia - wprowadzenie prawa wyboru lekarza POZ / pielęgniarki POZ przez uprawnionych obywateli Ukrainy i ich rodzin.
Złożenie deklaracji wyboru powinno być możliwe nie tylko na podstawie posiadanego numeru PESEL, ale również na podstawie wymienionego w ustawie dokumentu tożsamości.
Z przyczyn organizacyjnych proces przyznawania numeru PESEL dla migrantów wojennych już w Polsce obecnych może trwać przynajmniej kilka tygodni.
Nie można dopuścić do sytuacji, żeby przez ten okres ich dostęp do systemu ochrony zdrowia był utrudniony, tym bardziej że do czasu uzyskania prawa wyboru lekarza, konieczne wizyty w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej mają charakter wizyty incydentalnej, w ramach pomocy doraźnej.
Należy również oczekiwać zarządzenia przez Prezesa NFZ o uznaniu danych pozyskiwanych przez lekarza POZ w trakcie wizyty incydentalnej lub wizyty pierwszorazowej (w formie zebranego wywiadu lekarskiego podstawowego, wywiadu dodatkowego pod kątem obecności innych ryzyk zdrowotnych oraz badania lekarskiego), jako wystarczających do stwierdzenia, że dana osoba ma chorobę przewlekłą.
Jest to istotne w sytuacji, gdy posiadana przez takiego pacjenta dokumentacja medyczna, w tym wyniki badań potwierdzające rozpoznanie choroby przewlekłej, zaginęły lub nie są dostępne z innych przyczyn.
Zarządzenie to powinno zwalniać lekarzy POZ z obowiązku odtwarzania dokumentacji medycznej pacjenta jako wymogu koniecznego do stałej (nie incydentalnej jak obecnie), bezpłatnej opieki i wystawiania recept refundowanych.
Wbrew twierdzeniom rządzących, nie ma obecnie jednoznacznych zapisów prawnych, które dawałyby jednocześnie prawo do otrzymywania leków refundowanych oraz zabezpieczenie lekarzy przed odpowiedzialnością finansową za wystawienie recepty refundowanej osobie nieuprawnionej. Na przykład na podstawie kontroli NFZ, która odbędzie się za 5 lat.
Dlatego w zbliżającej się nowelizacji ustawy o „pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa” należy wprowadzić zmianę zasady refundacji leków, która będą polegały na wpisaniu w ustawę przepisu jednoznacznie przyznającego uprawnionym prawo do refundacji leków.
A z lekarzy zatrudnionych w publicznej części systemu ochrony zdrowia zdejmie obowiązek określania poziomu refundacji przepisywanych leków. Ten obowiązek w przypadku obywateli Ukrainy i członków ich rodzin staje się jeszcze bardziej skomplikowany.
Obowiązkiem lekarza powinno być jedynie wpisanie właściwego leku i właściwego kodu choroby. Cała reszta, czyli określenie, czy dany lek przepisany w danej jednostce chorobowej podlega refundacji i jaki jest poziom tej refundacji, powinien przebiegać automatycznie (właściwy system informatyczny).
Wypisanie recept z koniecznością określenia stopnia refundacji istotnie wydłuża czas trwania konsultacji lekarskiej, co ostatecznie zmniejsza liczbę osób, którym lekarz POZ może udzielić pomocy w czasie swojej pracy. Przenosi też na lekarzy ryzyko finansowe za wpisanie niewłaściwego poziomu refundacji.
Ogromnym zadaniem, którego realizacja zależy od POZ jest włączenie obywateli Ukrainy oraz członków ich rodzin, migrantów wojennych do programu szczepień.
Oprócz wciąż epidemiologicznie kluczowych szczepień COVID-19, szczególnie ważne jest skuteczne uruchomienie szczepień w grupie dzieci do lat 3.
Dzisiaj, przez okres pierwszych trzech miesięcy pobytu w Polsce dzieci do lat 3 mogą zostać zaszczepione wyłącznie dobrowolnie.
W mojej ocenie konieczne jest poprawienie ustawy o „pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa” i wprowadzenie obowiązku szczepień dzieci do lat 3 od razu po przybyciu do Polski, a nie dopiero po upływie trzech miesięcy pobytu w naszym kraju.
Argumentem za taką propozycją jest niski stopień wyszczepienia dzieci w Ukrainie. Przeciwko polio zaszczepionych jest nie więcej niż 80 proc. dzieci.
Podobny wskaźnik wyszczepienia dotyczy pozostałych obecnych w ukraińskim kalendarzu szczepień szczepionek. Dodatkowo ukraiński kalendarz szczepień nie uwzględnia niektórych dostępnych polskim dzieciom szczepień, np. przeciwko rotavirusom i pneumokokom.
W tej chwili mamy w Polsce kilka ognisk zakażeń rotavirusami, na razie w skupiskach dzieci przybyłych z Ukrainy, ale rozpoczęty proces przyjmowania dzieci do placówek opieki żłobkowej i przedszkolnej w Polsce może doprowadzić do rozszerzenia infekcji.
W ostatnim czasie pojawiają się też prośby przedstawicieli samorządów lokalnych do MZ o przedstawienie wykładni prawnej postępowania z niezaszczepionymi dziećmi ukraińskimi, które starają się o przyjęcie do żłobka lub przedszkola.
Problem z wyszczepieniem nie dotyczy przecież tylko dzieci żłobkowych. W wielu lokalizacjach warunkiem przyjęcia dziecka do żłobka jest zaszczepienie dziecka zgodnie z kalendarzem szczepień ochronnych.
W przypadku dzieci przedszkolnych, za zgodne z książeczką szczepień zaszczepienie dziecka przyznawane są dodatkowe punkty rekrutacyjne.
Kwestia obowiązkowego dostępu do szczepień może więc stać się poważnym problemem równościowym, bo przyjęcie dzieci do żłobka lub przedszkola z pominięciem obowiązującej procedury doprowadzi do sformułowania zarzutów o nierównym traktowaniu dzieci polskich i ukraińskich.
Rozwiązaniem alternatywnym wydaje się tworzenie żłobków, punktów żłobkowych, klubów dziecięcych dla dzieci ukraińskich, na bazie udostępnionej przez samorządy infrastruktury, z mieszaną lub tylko ukraińską kadrą pedagogiczną.
Ze względu na fakt, że w grupie uchodźców z terenu Ukrainy dominują kobiety i dzieci, systemowe zapewnienie opieki i edukacji dla dzieci żłobkowych, przedszkolnych, również szkolnych jest niezwykle ważne. Bo umożliwi aktywność zawodową pracujących mam, co będzie się przekładać na ich usamodzielnienie ekonomiczne, integrację zawodową i funkcjonalną w społeczeństwie, wreszcie decyzję o pozostaniu w Polsce również po zakończeniu wojny.
W sposób dynamiczny zwiększa się liczba dzieci z Ukrainy leczonych w szpitalach, tym samym liczba wolnych miejsc do leczenia każdego dnia jest coraz mniejsza.
Szpitale dziecięce, a w szpitalach wielospecjalistycznych oddziały leczące dzieci, pozostają w złej lub bardzo złej sytuacji finansowej.
Podstawową tego przyczyną jest niedoszacowanie wyceny pediatrycznych świadczeń medycznych. Zła finansowa sytuacja medycyny dziecięcej skutkuje niskimi płacami dla lekarzy ze specjalizacjami dziecięcymi i odpływem kadry specjalistycznej z publicznych do niepublicznych jednostek ochrony zdrowia.
Jedyną receptą jest właściwa ponowna wycena świadczeń medycyny dziecięcej, a do czasu takiej wyceny - zwiększenie wartości wyceny świadczeń medycznych o 30 proc. w dziedzinie pediatrii, chirurgii dziecięcej, psychiatrii dzieci i młodzieży oraz innych specjalizacji dziecięcych.
Źródłem tego finansowania powinien być zupełnie niewykorzystany Fundusz medyczny.
Tym co ogranicza sprawne funkcjonowanie szpitali są skomplikowane zestawy wycen świadczeń medycznych, limity dla tych świadczeń oraz ryczałty dla całych szpitali. Szpitale zobowiązane są do wykonania określonego limitu świadczeń za określoną wartość ryczałtu.
Ryczałt nie może zostać przekroczony, bo jest prawdopodobne, że NFZ nie rozliczy nadmiaru.
Przyznane szpitalom na rok 2022 limity i wartości ryczałtów zostały zaplanowane z myślą wyłącznie o obywatelach RP wymagających działań profilaktycznych, diagnostycznych i leczniczych, ale 24 lutego wszystko się zmieniło.
W systemie ochrony zdrowia pojawiło się nowych ponad 2 miliony osób. Jeżeli w tej nowej teraźniejszości szpitale mają udzielać pomocy istotnie większej populacji chorych, konieczne jest zdjęcie ze szpitali limitów wykonywanych świadczeń medycznych i wyrażenie zgody na przekraczanie przez szpitale zadanego ryczałtu.
Bo proces udzielania pomocy migrantom wojennym nie może się odbywać kosztem pogorszenia dostępu do świadczeń medycznych przez obywateli RP.
Muszą zostać przyznane nowe środki finansowe, które pokryją koszty świadczeń ponad limitowych i przekraczających ryczałt, wykonywanych przez szpitale w związku z udzielaniem pomocy uprawnionym osobom przybyłym z Ukrainy.
Źródłem refundowanej kwoty powinien być proponowany Krajowy Fundusz Pomocy.
W tej niezwykle trudnej sytuacji polskich szpitalu czymś zupełnie normalnym powinno być odroczenie w czasie dyskusji nad treścią i wprowadzeniem w życie złej ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa (co najmniej do zakończenia działań wojennych na obszarze Ukrainy i ustabilizowania się sytuacji migracyjnej).
Sytuacja szpitali w związku z niską wyceną świadczeń, wzrastającymi kosztami niemedycznymi szpitali, inflacją oraz permanentnym nieuwzględnianiem kosztów pracy personelu medycznego pogarsza się z miesiąca na miesiąc.
Według danych Związku Powiatów Polskich za rok 2021,
spośród 212 ocenianych szpitali, tylko 24 posiadało stabilną sytuację finansową. To najgorszy czas na likwidowanie i zasadnicze restrukturyzowanie szpitali.
Pośród ponad dwóch milionów osób, które w ostatnich tygodniach przyjechały z terenu Ukrainy do Polski, na pewno jest wielu lekarzy, lekarzy dentystów, pielęgniarek, położnych, fizjoterapeutów, ratowników, psychologów, psychoterapeutów, farmaceutów czy felczerów.
Większość zapewne sama zgłosi chęć pracy w Polsce w swoim zawodzie. Mimo to ważne jest aktywne poszukiwanie wszystkich osób z wykształceniem medycznym lub wykonujących zawód medyczny.
Źródłem tych danych powinny być punkty recepcyjne, stanowiska przyznawania numeru PESEL oraz regionalne siedziby Związku Ukraińców.
Dla możliwości podjęcia samodzielnej pracy w Polsce w zawodzie medycznym kluczowa jest znajomość języka polskiego w stopniu wystarczającym do wykonywania powierzonego zakresu czynności zawodowych.
Większość Polek i Polaków nie zna języka rosyjskiego lub ukraińskiego, a niewiele Ukrainek i dzieci ukraińskich mówi po polsku.
Jednocześnie w ustawie o pomocy obywatelom Ukrainy nie ma przepisów, które ograniczałyby udział lekarzy, lekarzy dentystów, pielęgniarek i położnych pochodzących z Ukrainy do wykonywania świadczeń zdrowotnych WYŁĄCZNIE na rzecz obywateli Ukrainy.
Jak badać, diagnozować, leczyć, pielęgnować, rehabilitować kogokolwiek, jeżeli pacjent i udzielający świadczenia medycznego nie są w stanie siebie zrozumieć.
W jaki sposób prowadzić dokumentację medyczną, która dla pracownika ochrony zdrowia swobodnie posługującego się językiem polskim stanowi ogromne obciążenie.
Praca w systemie ochrony zdrowia osób bez znajomości języka polskiego, na co rządzący zezwolili w ustawie o „pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa” jest bardzo niebezpieczna i dla samych ukraińskich medyków i dla pacjentów, wobec których wymienieni będą realizowali świadczenia medyczne.
Nie ma możliwości bezpiecznego wykonywania zawodu lekarza, lekarza dentysty, pielęgniarki, czy położnej na rzecz polskiego pacjenta, gdy lekarz / pielęgniarka nie znają języka polskiego.
Podobnie jest w przypadku pacjentów znających wyłącznie język ukraiński/rosyjski, gdy pomocy udzielają osoby bez znajomości tych języków.
Decyzja o dopuszczeniu do pracy medyków bez znajomości języka polskiego dziwi, tym bardziej że jednocześnie ustawodawca nie wyraził zgody na pracę z dziećmi i młodzieżą w placówkach oświatowych nauczycielom bez znajomości języka polskiego.
Czyli brak znajomości języka polskiego przez nauczyciela jest wystarczającym argumentem przeciwko zatrudnieniu w szkole nie tylko na stanowisku nauczyciela dzieci polskojęzycznych, ale również na stanowisku pomocy nauczyciela.
Jednocześnie dla Ministra Zdrowia tam, gdzie toczy się walka o zdrowie i życie obywateli RP i Ukrainy, znajomość języka polskiego okazuje się całkowicie zbyteczna.
Praktyka ostatnich dni pokazuje, że kolejne jednostki systemu ochrony zdrowia zatrudniają pracowników pochodzących z Ukrainy, którzy posługują się językiem polskim, na stanowisku opiekuna medycznego. Okres zatrudnienia na stanowisku opiekuna medycznego lub koordynatora w POZ da sposobność na naukę języka polskiego, poznanie polskiego systemu ochrony zdrowia oraz na potwierdzenie posiadanych kwalifikacji i kompetencji zawodowych, ocenianych w trybie przyspieszonym przez właściwe samorządy zawodowe.
Dla osób, które języka polskiego nie znają, przepustką do świata medycznego może być tylko nauka języka polskiego oraz zatrudnienie jako asystenta ukraińskojęzycznego w POZ, w innych jednostkach ochrony zdrowia oraz we wszystkich istotnych instytucjach publicznych.
Szczególnie ważnym zadaniem dla ustawodawcy jest dzisiaj uruchomienie procedury ustanowienia potrzebnych w Polsce zawodów asystenta lekarza i asystenta medycznego. To ostanie stanowisko pracy zapewniłoby możliwość pozyskania dla systemu ochrony zdrowia licznych w ukraińskiej ochronie zdrowia felczerów.
Uchodźcy i migranci
Zdrowie
Ministerstwo Zdrowia
leki
Podstawowa opieka zdrowotna
refundacja leków
szpitale
Ukraińcy w Polsce
wojna w Ukrainie
Dr hab. n. med., lekarz anestezjolog, intensywista, medyk ratunkowy. Od roku 2020 członek zespołu medycznego, a następnie Kolegium Ekspertów w Instytucie Strategie 2050. Współautor kilkunastu analiz programowych, które tematycznie obejmują spektrum całego systemu ochrony zdrowia. Obecnie sędzia w Sądzie Lekarskim Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. W latach 2019 i 2023 kandydat w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej IX i X kadencji.
Dr hab. n. med., lekarz anestezjolog, intensywista, medyk ratunkowy. Od roku 2020 członek zespołu medycznego, a następnie Kolegium Ekspertów w Instytucie Strategie 2050. Współautor kilkunastu analiz programowych, które tematycznie obejmują spektrum całego systemu ochrony zdrowia. Obecnie sędzia w Sądzie Lekarskim Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. W latach 2019 i 2023 kandydat w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej IX i X kadencji.
Komentarze