0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępien / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stępien / ...

Czy mogę głosować korespondencyjnie? O co chodzi z szumem wokół Centralnego Rejestru Wyborców? Jak mam odmówić udziału w referendum? I kto po wyborach będzie miał dostęp do tej informacji? Czy wszystkie głosy za granicą zostaną policzone? I kiedy poznamy wyniki głosowania?

To nie tylko moje pytania. To wasze pytania. Przesyłacie je do mnie od kilku dobrych tygodni, za co bardzo dziękuję! A dzisiaj wreszcie odpowiedzi. Zapraszam na „Powiększenie”.

„Powiększenie” to podcast Agaty Kowalskiej, dziennikarki OKO.press. Dwa razy w tygodniu autorka zadaje doskonale przygotowane, precyzyjne pytania politykom, ekspertkom, a czasem uczestnikom wydarzeń. Postanowiliśmy publikować także zapis tekstowy podcastów, żeby podkreślić ich wartość, bo informują, objaśniają i skłaniają do myślenia. Liczymy także na to, że osoby, które wolą czytać niż słuchać, zachęcimy do zmiany tego nastawienia i sięgną po podcasty Kowalskiej. Czyta się je dobrze, ale słucha jeszcze lepiej.

Przeczytaj także:

Przypominamy! Lokale wyborcze będą czynne 15 października (niedziela) w godzinach 07:00-21:00

Przydatne adresy:

  • Centralny Rejestr Wyborców – sprawdź, czy prawidłowo zapisano Twoje dane. Możesz je zmienić on-line do 12 października lub w urzędzie gminy do 10 października.
  • Portal mObywatel.gov.pl – tu sprawdzisz swoje dane jako wyborcy i adres lokalu wyborczego. Możesz też skorzystać z aplikacji mobilnej mObywatel.
  • E-wybory – serwis MSZ dla wyborców głosujących za granicą. Musisz się zarejestrować w konkretnej komisji, by móc głosować. Sprawdź, czy w Twojej strefie czasowej głosowanie odbywa się 15 czy może 14 października!
  • Wybory parlamentarne 2023 – serwis PKW (mapa okręgów wyborczych, listy kandydatów, terminy i komunikaty).
  • Kompas wyborczy OKO.press – nie chcesz głosować na PiS? Sprawdź, do której partii opozycyjnej Ci najbliżej!

Agata Kowalska: A gościem „Powiększenia” jest profesor Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego i – co bardzo ważne dla naszej rozmowy – członek Państwowej Komisji Wyborczej. Dzień dobry!

Ryszard Balicki: Dzień dobry, pani redaktor. Dzień dobry państwu.

Agata Kowalska: Obiecywałam słuchaczom i słuchaczkom ten odcinek „Powiększenia” już od kilku dobrych tygodni i w tym czasie spłynęło do mnie mnóstwo pytań związanych z udziałem w wyborach. Ale nie pytań na kogo głosować, tylko jak głosować.

W dniu wyborów będę w samolocie

Pani Anna napisała w mailu tak: „15 października o siódmej rano wsiadam w samolot i lecę do Stanów Zjednoczonych. Ląduję w Los Angeles, ale tam lokale wyborcze już będą zamknięte. Jak mogę oddać głos?”

Ryszard Balicki: Zaczynamy niestety od bardzo trudnego pytania. Nie mam dobrych wiadomości dla pytającej. Problem polega na tym, że w Polsce jeszcze nie będzie mogła zagłosować, bo lokale wyborcze będą zamknięte przed jej wylotem.

W USA głosowanie odbywa się dzień wcześniej, z uwagi na różnicę czas,

więc też już nie będzie mogła zagłosować. Mógłbym lekko żartobliwie powiedzieć, że najlepsze byłoby międzylądowanie w którymś z europejskich miast i oddanie tam głosu.

A mówiąc poważnie, niestety, nasze prawo nie przewiduje takich sytuacji. Albo raczej nie znajduje odpowiedzi na takie sytuacje. Tutaj rozwiązaniem mogłaby być formuła głosowania wcześniejszego, która jest stosowana w wielu państwach. Albo po prostu głosowanie korespondencyjne, otwarte, możliwe dla wszystkich.

Niestety, nasz system prawny głosowania wcześniejszego nie przewiduje.

Agata Kowalska: Pani Anno, na przyszłość proszę zrobić tak jak ja, wpisać sobie wielkimi literami WYBORY w kalendarzu i na ten dzień nie planować podróży. A przy okazji mamy pytanie o głosowanie korespondencyjne...

Głosowanie korespondencyjne tylko dla wybranych

Napisał do nas pan Bartłomiej, który mieszka w Niemczech i policzył, że do najbliższego lokalu wyborczego będzie miał sto dwadzieścia kilometrów. I pyta czy mógłby zagłosować korespondencyjnie albo przez aplikację mObywatel.

Ryszard Balicki: Niestety, mamy taki system prawny, jaki mamy. Głosowanie korespondencyjne zostało ograniczone do osób z niepełnosprawnościami oraz osób po ukończeniu 60. roku życia.

I ono dotyczy tylko osób w kraju.

Nie mamy systemu, który byłby przyjazny dla Polaków zamieszkałych poza granicami, chcących głosować w wyborach. Niestety tutaj system jest dosyć rygorystyczny.

Agata Kowalska: Czyli, panie Bartłomieju, niestety, wyborcy mieszkający za granicą nie mają w ogóle dostępu do głosowania korespondencyjnego. Nawet jeśli są osobą powyżej sześćdziesiątego roku życia, lub osobą z niepełnosprawnością.

Ale to już na osobną dyskusję o równości w dostępie do wyborów i różnicy, jaką rząd widzi między osobą 60+ w Polsce, a osobą 60+ za granicą. Panie Bartłomieju, musi pan przejechać te sto dwadzieścia kilometrów, jeśli chce pan wziąć udział w głosowaniu.

Ryszard Balicki: Ja mam cały czas nadzieję, że to się zmieni. Bowiem musimy mieć świadomość, że udział w głosowaniu Polaków zamieszkałych poza granicami jest obarczony pewnymi dodatkowymi czynnościami, których my, mieszkając tutaj w Polsce nie musimy wykonywać.

Głosujesz za granicą? Zarejestruj się!

Agata Kowalska: To zaraz do tych czynności przejdziemy, bo z kolei pani Maria napisała do mnie wesołego maila, bez pytań, bez wątpliwości, tylko żeby mnie poinformować o swojej radości, że właśnie zarejestrowała się jako wyborczyni za granicą. Konkretnie w Holandii. Co ma na myśli pani Maria mówiąc o tej rejestracji i czy pan właśnie o tym wspominał, wskazując na jakieś dodatkowe obowiązki wyborców za granicą?

Ryszard Balicki: Tak jest. Musimy sobie uświadomić, że sam akt głosowania jest realizowany niejako w dwojaki sposób. Po pierwsze mamy głosowanie w kraju, za które odpowiada Państwowa Komisja Wyborcza i tutaj ono się odbywa w postaci klasycznej. Bierzemy dowód osobisty, udajemy się do lokalu wyborczego lub – w przypadku grup uprawnionych – głosujemy korespondencyjnie bądź za pomocą przedstawiciela.

Natomiast wybory za granicą organizuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Jest tam udostępniona aplikacja internetowa na stronie ewybory.msz.gov.pl i tam można się wpisać w konkretny obwód wyborczy. Czyli do konkretnej komisji w swojej miejscowości, w kraju, w którym przebywamy albo w miejscowości najbliżej nas położonej.

Muszę powiedzieć, że akurat Holandia to państwo, w którym naprawdę bardzo dużo Polaków chce wziąć udział w głosowaniu.

Za granicą będą kolejki – co z tego wynika?

Agata Kowalska: W tym momencie jestem na tej stronie (jeszcze raz przypomnę ewybory.msz.gov.pl) i patrzę na komisje wyborcze w Holandii. Na początku jest Amsterdam, bo jest na A i widnieje tam dopisek na czerwono: „Uwaga! W tej komisji zapisana jest bardzo duża liczba głosujących, możesz spodziewać się kolejki do oddania głosu. Rekomendujemy wybranie innej komisji.

Tyle tylko, że w Amsterdamie przy wszystkich adresach lokali wyborczych jest ten sam dopisek. Przy innych miastach holenderskich już tego kłopotu nie ma..., a nie, jeszcze w Hadze jest ten sam kłopot. O co chodzi?

Ryszard Balicki: To jest komunikat informujący wyborców, że jeżeli mogą, to może warto rozważyć głosowanie w innej komisji.

Ale myśmy przeprowadzili badania dotyczące głosowania w poprzednich wyborach do Sejmu, w roku 2019. Wówczas w Holandii komisje także były dosyć oblegane – jedna z komisji w Hadze miała na przykład 5291 głosujących – i świetnie sobie tam poradzili.

Także na razie, proszę państwa, nie ma powodu do niepokoju.

Ale zwracam też uwagę, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych reagowało już na tę sytuacj, bo rozporządzenie zostało w ostatnim tygodniu znowelizowane. Początkowo były 402 komisje zagraniczne. W tej chwili doszło osiem nowych, między innymi w Holandii.

Także mamy w tej chwili już 410 komisji zagranicznych, otwartych 15 października.

Czy głosy z zagranicy będą policzone?

Agata Kowalska: Pani Maria szczęśliwa, zarejestrowała się na stronie ewybory.msz.gov.pl i wie, gdzie może pójść, gdzie może zagłosować, gdzie może swoje odstać w kolejce. Bo to nie powinno nikogo zniechęcać do udziału w głosowaniu. Pytanie tylko czy ten głos zostanie policzony? Dostałam mnóstwo maili z tym samym pytaniem, wątpliwością, a nawet pewnym lękiem, czy głosy z zagranicy zostaną policzone. Skąd bierze się ta obawa i czy jest uzasadniona?

Ryszard Balicki: Obawa, która powstaje wśród niektórych naszych obywateli, jest spowodowana tym, że w kodeksie wyborczym mamy artykuł mówiący o tym, że głosy z obwodów zagranicznych i z polskich statków morskich muszą być przeliczone w ciągu 24 godzin od zamknięcia lokalu wyborczego. A jeżeli nie zostaną policzone, to wtedy te głosy nie są brane pod uwagę. Z tym że musimy mieć świadomość, że ta norma nie została wprowadzona w ostatnim czasie.

Zasada liczenia głosów w 24 godziny funkcjonuje od dawna.

Jest to na swój sposób norma gwarancyjna, która ma na celu zapewnienie, by wyniki głosowania można było w ogóle ogłosić.

Jednocześnie muszę powiedzieć, tym razem nie jako członek PKW, tylko bardziej jako konstytucjonalista, że według mnie przepis ten jest wadliwie skonstruowany. Bo o ile rozumiem potrzebę wprowadzenia takiej normy gwarancyjnej, czyli wprowadzającej pewne ograniczenie czasowe, to moim zdaniem ona powinna, jeśli już, dotyczyć wszystkich komisji obwodowych.

Bo możemy sobie wyobrazić, że nie tylko za granicą, ale również w kraju, może się pojawić jakaś katastrofa naturalna, która będzie niestety akurat w dniu głosowania. I w tym lokalu nie da się przeprowadzić głosowania i nie da się policzyć głosów. I co wtedy? Rozwiązania mogłyby być różne. Można przedłużyć oczywiście głosowanie. Można upoważnić Państwową Komisję Wyborczą do określenia na nowo czasu potrzebnego do przeliczenia głosów.

Natomiast formuła, która została ujęta w kodeksie, niestety wygląda na (jestem przekonany, że nieświadomą) dyskryminację Polaków przebywających poza granicami. Bo to jest przepis dotyczy tylko komisji zagranicznych. Gdyby one nie zdążyłyby w ciągu 24 godzin policzyć głosów, to zadziała ta swoista gilotyna. Ma ona na celu umożliwienie podania wyniku wyborów w skali makro.

W 2019 Londyn i Haga policzyły głosy błyskawicznie

Ryszard Balicki: Żeby uprzedzić i trochę zminimalizować wątpliwości: nieprzypadkowo wcześniej odwołałem się do badań Państwowej Komisji Wyborczej. Wybory w roku 2019 pokazały, że

największa komisja, czyli wtedy komisja w Londynie (6 tys. osób), przesłała swoje wyniki następnego dnia o godzinie 12:23.

Mówiliśmy wcześniej o Niderlandach – w 2019 roku dwie komisje z Hagi, gdzie było po 5 tysięcy głosujących, swoje wyniki przesłały o godzinie 08:00 i 11:00.

Agata Kowalska: To są bardzo dobre informacje, takie, które wspierają sam koncept udziału w wyborach. Ale rozumiem, że były też komisje, które nie zdążyły w te dwadzieścia cztery godziny. Dlaczego?

Ryszard Balicki: Nie było takiego przykładu.

Nawet te największe zdążyły, problemu nie było.

Była jeszcze rezerwa czasowa.

Liczenie: najpierw Sejm, Senat, na końcu referendum

Agata Kowalska: Ale w tym roku mamy jeszcze dodatkowo referendum. Ta sama komisja będzie też liczyła karty referendalne. Czy to jest może jakoś podzielone? Na przykład najpierw liczymy głosy w wyborach parlamentarnych, później te referendalne? A może referendalne nie są obarczone tym wymogiem 24 godzin? Jak to wygląda?

Ryszard Balicki: Jeżeli chodzi o tryb pracy komisji, to on został określony przez PKW. Wstępne działania polegają na sprawdzeniu urny, wydobyciu kart z urny, podzieleniu ich na odpowiednie części, przeliczeniu wyraźnym, jednoznacznym wszystkiego. I wtedy się przechodzi dopiero do etapu sprawdzania, jakie są wyniki. I ta sekwencja działań jest też określona: najpierw Sejm, potem Senat i na końcu referendum.

Agata Kowalska: A czy referendum też jest obarczone tym wymogiem 24 godzin dla komisji za granicą?

Ryszard Balicki: Muszę się tutaj wypowiedzieć bardziej jako konstytucjonalista, mniej jako członek PKW. Zdania doktryny są tutaj podzielone. Znam jedną opinię, że cały akt wyborczy, który w tym momencie obejmuje również referendum, jest objęty tym wymogiem 24 godzin.

Ja stoję na stanowisku, że te 24 godziny zgodnie z Kodeksem wyborczym, dotyczą Sejmu i Senatu. Ae podkreślam, to jest moje zdanie jako prawnika.

Jak nie brać udziału w referendum?

Agata Kowalska: Dostałam dużo wiadomości od słuchaczek i słuchaczy, że idą na wybory, chcą zagłosować w wyborach parlamentarnych, ale nie chcą brać udziału w referendum i nie chcą być doliczeni do frekwencji referendalnej. Jak mają postępować w lokalu wyborczym?

Pojawiło się co najmniej kilka scenariuszy i nie wiem, który jest prawidłowy.

Ryszard Balicki: Polski system wyborczy jest systemem otwartym. Uprawnia obywateli do udziału w akcie wyborczym i w akcie referendalnym, ale do tego nie zmusza. To jest ważna rzecz, o której musimy pamiętać.

Po weryfikacji naszych danych komisja wyborcza poda nam trzy karty wyborcze. Decydujemy w tym momencie, czy chcemy brać udział w głosowaniu na listę do Sejmu, czy chcemy brać udział w głosowaniu na senatora w wyborach do Senatu i czy chcemy brać udział w referendum.

Jeżeli nie chcemy wziąć udziału w którymś z tych trzech aktów wyborczych, to mówimy: „bez tej karty".

Członek komisji musi odnotować to w rubryce „uwagi”, pisząc na przykład „bez referendum”.

To odnotowanie, żebyśmy mieli świadomość, jest po to, żeby komisja później była w stanie zweryfikować i podać w protokole, ile kart wyborczych i referendalnych wydała i ile tych kart zostało wydobytych z urny wyborczej. Także to jest tak naprawdę weryfikacja techniczna pracy komisji, a nie nas jako wyborców.

My decydujemy, ile kart otrzymamy, i to jest nasza decyzja.

Agata Kowalska: To jeszcze dodatkowe pytanie: a jeśli wezmę kartę referendalną, ale jej nie wrzucę do urny albo wrzucę niewypełnioną, to zostanę dołączona do frekwencji referendalnej?

Ryszard Balicki: Do frekwencji referendalnej będą brane pod uwagę ważne karty wyciągnięte z urny.

Co zrobić z lękiem referendalnym?

Agata Kowalska: Następną sprawę wpisałam do kategorii „lęki i strachy”. Historię tą opowiedziała OKO.press jedna z kandydatek Lewicy. Mówiła tak:

„Rozmawiałam z wyborcami i wyborczyniami i ludzie wiedzą, że wzięcie udziału w referendum to poparcie PiS i że niegłosowanie w referendum zostanie odnotowane. Głosy, które padały: ONI te listy zbiorą i będą analizować, potem będą kłopoty w pracy. I tu nie pomoże na przykład głosowanie w innej komisji niż ta przy miejscu zamieszkania, w której cię nie rozpoznają! Bo ONI będą analizować te listy po wyborach i rozprawią się z tymi, którzy odmówili pobrania kart referendalnych”.

Czy możliwy jest scenariusz, w którym ktoś dostanie do ręki listy z podpisami wyborców, wyborczyń i tymi ewentualnymi adnotacjami „bez referendum”, o której pan wcześniej mówił. Kto ma dostęp do tych list i kiedy one są niszczone?

Ryszard Balicki: To zacznę od końca.

Nie, nie jest możliwe, żeby ktoś dostał te listy i je analizował.

To są dokumenty wyborcze. One są zamykane i trafiają do archiwum. Dostępne byłyby tylko i wyłącznie dla prokuratury, gdyby toczyło się postępowanie dotyczące ważności wyborów. Ale to jest inna sytuacja.

Nikt nie analizuje, kto jak głosował.

Rozumiem lęki osób z małych komisji, gdzie wszyscy się znają. Ale bądźmy szczerzy, jeżeli wszyscy się znają, to i tak są w stanie przewidzieć pewnie, kto jak chce głosować. Nie obawiajcie się Państwo! To jest Wasza decyzja. Wybory są aktem, w którym to my, jako obywatele, podejmujemy decyzje.

Agata Kowalska: Zapewnia nas pan, że te dokumenty wyborcze nie są potem przesyłane gdzieś, fotografowane, kopiowane?

Ryszard Balicki: Nie, nie ma takiej możliwości. Zresztą, jakbyście państwo zerknęli nawet na wytyczne PKW, to wszędzie, gdzie się pojawia ryzyko udostępnienia danych osobowych, zawsze jest takie zastrzeżenie, żeby na to zwracać szczególną uwagę.

Pewnie państwo pamiętacie, że komisja winna stosować taką specjalną zaślepkę, żebyśmy my, odbierając karty wyborcze, nie widzieli danych innych osób, mimo że to są przecież nasi sąsiedzi i my ich najczęściej znamy.

Chcę zagłosować poza miejscem zamieszkania

Ryszard Balicki: Jeżeli są jakieś lęki, to ten pomysł głosowania w innej komisji z wykorzystaniem zaświadczenia o prawie do głosowania jest chyba idealnym rozwiązaniem. Można sobie zrobić spacer, czy przejażdżkę do innej miejscowości, jeżeli jesteśmy przekonani, że członkowie komisji nas znają, mogą coś o nas wiedzieć, to w tej innej komisji tego ryzyka już nie będzie.

Agata Kowalska: A jeśli chodzi o to, jak pobrać zaświadczenie o prawie do głosowania, by móc zagłosować w innej komisji niż ta przypisana do nas, to zajrzycie tutaj, na stronę www.gov.pl, tam wszystkie informacje. Czas na pobranie zaświadczenia o prawie do głosowania do 12 października!

Czy jestem w Centralnym Rejestrze Wyborców?

A my zajmiemy się teraz inną stroną internetową, która stała się bohaterką mediów społecznościowych, czyli stroną Centralnego Rejestru Wyborców. Nastąpiło ogólne wzmożenie i lud miast i wsi (w tym ja) rzucił się sprawdzać swoje dane w Centralnym Rejestrze Wyborców.

Zresztą nawet pan, panie profesorze, pisał o tej sprawie na Twitterze. Skąd to wzmożenie, czego się możemy obawiać, czy mogliśmy zostać skreśleni z listy wyborców?

Ryszard Balicki: Nie, nie mogliśmy zostać skreśleni z listy wyborców. Natomiast doszło do pewnej istotnej zmiany przed tymi wyborami. Dotychczas było tak, że spisy wyborców były prowadzone w oparciu o rejestry gminne. Czyli każda gmina prowadziła swój rejestr wyborców. Na podstawie tego robiono spis wyborców i komisja dostawała ten spis.

W tej chwili został wprowadzony jeden centralny rejestr wyborców. Żeby było jasne, PKW od wielu lat apelowała, żeby taki rejestr powstał. On niesie z sobą dużo dobrych rozwiązań, które mogą nam, jako obywatelom pomóc. Niesie oczywiście też pewne ryzyko w postaci tego, że jest to pewne novum i pierwszy raz je stosujemy. Musimy mieć też świadomość, że za Centralny Rejestr Wyborców, tak jak za inne rejestry państwowe, odpowiada nie PKW, tylko ministerstwo cyfryzacji.

Centralny Rejestr Wyborców został sporządzony w oparciu o te gminne rejestry wyborców.

W związku z tym ryzyko, że ktoś nie został ujęty, zostało zminimalizowane.

Po pierwszym przerzuceniu danych z rejestrów gminnych wybrano określone gminy i miasta, by zweryfikować ewentualne różnice.

I pamiętam, że na przykład we Wrocławiu (pamiętam, bo to moje miasto) testowano pewne rzeczy. I po pierwszym rzucie, czyli takim prostym przerzuceniu danych, na około 300 tys. osób wrocławian uprawnionych do głosowania, wątpliwych danych było 1800.

Potem były kolejne sprawdzenia i ostatnie dane, które uzyskaliśmy od Ministerstwa Cfryzacji, wskazywały. że w skali kraju wątpliwości dotyczyły 260 rekordów.

Agata Kowalska: Co to znaczy „wątpliwości dotyczyły”? Gdybyśmy przełożyli to z języka PKW na język wyborców?

Ryszard Balicki: Okazało się, że w rejestrach są mieszkańcy pewnej ulicy, która została już jakiś czas temu zlikwidowana, a dane pozostały bez zmian.

Gdzie jest mój lokal wyborczy?

Ryszard Balicki: A dlaczego apeluję, by sprawdzić swoje dane? No właśnie po to, żebyśmy byli spokojni 15 października.

Jestem przekonany, że nasze dane są w Rejestrze, ale miejmy świadomość, że do dotychczasowych 26,5 tys. lokali wyborczych doszły 3 tys. nowych. W tej chwili mamy prawie 31 tys. lokali wyborczych. Może się okazać, że ktoś z naszych słuchaczy w tych wyborach, w tym głosowaniu będzie głosował w innym lokalu wyborczym niż zwykle to czynił.

W Rejestrze będzie również podany adres komisji, w której mamy głosować.

I to sprawdzenie danych w CRW można zrobić na kilka sposobów...

Jestem po przeprowadzce. Gdzie mam głosować?

Agata Kowalska: Zaraz o tym powiemy, ja tylko przypomnę wątpliwość, która pojawiała się m.in. w mediach społecznościowych, że jeśli ktoś niedawno się przeprowadzał, to może się okazać, że jego adres, a zarazem przypisanie do lokalu wyborczego jest inne w Centralnym Rejestrze Wyborców, niż powinno faktycznie być. Rozumiem, że też dlatego warto zajrzeć do Rejestru.

Ryszard Balicki: Tak. Zawsze lepiej sprawdzić i być pewnym, że dopełniliśmy wszystkich warunków, żeby 15 października móc spokojnie zagłosować.

Agata Kowalska: Można się wybrać do swojego urzędu gminy (czas do 10 października!) co zawsze jest przyjemnością, i tam w sprawdzić swoje dane. Wszystkie informacje znajdziecie na stronie Centralnego Rejestru Wyborców. Można też to zrobić przez internet na stronie CRW.

Ryszard Balicki: Są różne możliwości. Jedna to skorzystanie z portalu mObywatel.gov.pl, tam można nie tylko sprawdzić, ale również przepisać się do innej komisji.

A takie najbardziej typowe sprawdzenie może być zrealizowane z poziomu aplikacji mobilnej, którą chyba w większości mamy już w swoich telefonach – aplikacji mobilnej mObywatel. Portal mObywatel i aplikacja mObywatel mimo tożsamej nazwy mają inny zakres możliwości z punktu widzenia wyborców.

Mamy jeszcze trochę czasu, do 12 października możemy uzyskać zaświadczenie o prawie do głosowania, bądź też przepisać się do innego obwodu głosowania, mamy jeszcze chwilę, żeby te czynności zrealizować.

Agata Kowalska: A w wielu miastach urzędy gminy zaczynają działać dłużej. Dziękujemy za to urzędnikom i urzędniczkom, którzy będą dłużej pracować, żeby wszyscy mogli sprawdzić swoje dane i dopisać się do rejestru wyborców. Zachęcam was, urzędy gminy właśnie po to są, zresztą jestem ich wielką fanką.

Kiedy poznamy wyniki wyborów?

Agata Kowalska: Zupełnie na koniec, panie profesorze, pytanie za sto punktów, kiedy poznamy wyniki wyborów?

Ryszard Balicki: Najszybciej, jak to będzie możliwe.

Agata Kowalska: (śmiech) Ale czy możemy chociaż przewidywać, posiłkując się doświadczeniami PKW z poprzednich lat, kiedy to będzie?

Ryszard Balicki: Proszę państwa, jak już mówiłem, mamy 31 tys. lokali, w każdym lokalu komisję licząca od 5 do kilkunastu osób.

Zaangażowana w to będzie armia obywateli, 400 tys. osób.

Wszystkim musi zależeć, żeby wybory były uczciwe, sprawne i żeby wyniki były dostępne, jak najszybciej.

Oczywiście media zaraz po zamknięciu lokali wyborczych podadzą wyniki, ale to będą wyniki exit polli. Można to oglądać, ale proszę się do tego nie przywiązywać i pamiętać, że to jest tylko sondaż, na większej grupie, ale sondaż.

Później będą spływać wyniki z poszczególnych komisji. I znowuż, proszę pamiętać, że te wyniki spływają sukcesywnie. Z natury rzeczy najszybciej wyniki prześlą, umownie mówiąc, małe komisje wyborcze, te wyniki wpłyną jako pierwsze.

Jako ostatnie swoje wyniki podadzą pewnie te komisje, gdzie uprawnionych do głosowania jest najwięcej.

I nie powiem, pani redaktor, niestety, o której to będzie. Chciałbym, żeby to było jak najszybciej, ale ważniejsze żeby to było jak najlepiej zrobione.

Agata Kowalska: My oczywiście w OKO.press też będziemy śledzić i dzień głosowania, i frekwencję, a po 21:00 pierwsze wyniki exit polli. A od poniedziałku będziemy z niecierpliwością czekać na komunikaty PKW, której członek, prof. Ryszard Balicki, był gościem Powiększenia. Ogromnie dziękuję za całą rozmowę.

Ryszard Balicki: Bardzo dziękuję za możliwość odniesienia się do wątpliwości, które się pojawiają. Mam nadzieję, że pomogłem. Bardzo państwu dziękuję i zapraszam 15 października na spacer do swojego lokalu wyborczego.

;

Udostępnij:

Agata Kowalska

Autorka podcastów „Powiększenie”. W OKO.press od 2021 roku. Wcześniej przez 14 lat dziennikarka Radia TOK FM. Wielbicielka mikrofonu, czyli spotkań z ludźmi, sporów i dyskusji. W 2016 roku za swoją pracę uhonorowana nagrodą Amnesty International „Pióro Nadziei”.

Komentarze