0:000:00

0:00

Protest trwa już czwarty dzień. Odmówienie jedzenia to dla osadzonych w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym jedyny sposób domagania się zmian i poprawy warunków w permanentnie przepełnionej placówce.

Ostatni protest głodowy, który osadzeni przeprowadzili w czerwcu 2020 roku, przyniósł kilka małych zwycięstw, ale nie zmienił wiele w funkcjonowaniu ośrodka.

Przeczytaj także:

Choć mieli tu trafiać tylko najniebezpieczniejsi przestępcy, a pojemność ośrodka określono na maksymalnie 60 osób, dziś jest ich już 91. Niektórzy w więzieniu byli kilka lat. Inni podczas długiej odsiadki układali sobie życie na wolności, ale trafili do Gostynina, z którego wyjść nie sposób - dobre opinie i udział w terapii niewiele zmieniają.

W koszmarnych warunkach placówki pozorującej ośrodek terapeutyczny marzeniem zaczyna być powrót do więzienia.

Ośrodek w Gostyninie nie jest zwykłym więzieniem czy aresztem, tylko miejscem, w którym pod atrapą instytucji leczniczej bezterminowo izoluje się osoby „prawdopodobnie niebezpieczne”.

O tym, jak funkcjonuje ośrodek, kto do niego trafia, pisaliśmy tutaj:

O tym, jak rozsadził system prawny, i o chaosie, w jakim miotają się zupełnie nieprzygotowani dyrektorzy więzień, psychologowie, psychiatrzy, sędziowie oraz sami pracownicy i terapeuci przeczytacie tu:

O tym, jak taki ośrodek dla niebezpiecznych mógłby funkcjonować (i funkcjonuje w Niemczech), więcej dowiecie się tutaj:

Ostatnio dopisaliśmy też o klimacie politycznym w jakim powstawał:

Trafić mieli tam najniebezpieczniejsi gwałciciele i mordercy, a przebywają tam dziś także pacjenci, którzy w więzieniu nie spędzili nawet 3 lat, oraz chorzy psychicznie, których zgodnie z prawem w ogóle nie powinno tam być.

W 2013 wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski, jeden z autorów ustawy o Gostyninie, przyznawał, że to „jeden z najtrudniejszych projektów ustaw, jakie ta Izba widziała”, bo „balansuje na granicy dzisiejszych standardów ochrony praw człowieka i obywatela”.

Mimo wszystko ustawa powstała w ekspresowym tempie. Większości trudnych kwestii nie przewidziała albo zignorowała. Reszta jest improwizacją.

Ośrodek jest już przepełniony, terapia to mit, a wyjście na wolność jest prawie niemożliwe. Jeśli dodamy do tego dramatyczny poziom opiniowania stanu osadzonych przez biegłych i skomplikowanie pytania, na które muszą odpowiedzieć (prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa), mamy pełniejszy obraz tego, z jakimi dylematami mierzą się sądy i jakie konsekwencje oznacza to dla osadzonych.

Końca protestu na razie nie widać. Dyrekcja poszła na drobne ustępstwa. „Udostępnili nam w końcu igłę i nitkę, żebyśmy mogli guzik przyszyć. Trzeba było 5 lat, żeby tak ważną decyzję podjąć” – mówi OKO.press Tadeusz S., jeden z protestujących osadzonych.

Dodaje, że "najważniejszego powodu protestu oczywiście nikt nie ruszył”. Czyli istnienia samej dziurawej ustawy, która powołała ośrodek do życia, niewiele myśląc o tych, którym przyjdzie w nim żyć.

Senackie komisje, które pochyliły się niedawno nad sytuacją w KOZZD, zobowiązały ministerstwo zdrowia do przedstawienia projektu nowelizacji jeszcze w lutym.

Nie godzimy się na bezterminową izolację pod pozorem terapii

Według relacji osadzonych do protestu przystąpiło pierwszego dnia 40 osób. Kilka osób już zrezygnowało ze względu na stan zdrowia. "Jak ktoś jest po 2 zawałach, trudno, żeby głodował, ale i tak dobrze, że te dwa dni wytrwał" - komentuje Tadeusz S.

Jedną osobę z inicjatywy usunięto, bo była agresywna wobec personelu. "Nie możemy sobie na takich pozwolić, bo zaraz nas wszystkich oskarżą o agresję. To zawsze tak działa. Wiedzą, że jest tu Mariusz T., to zaraz myślą, że my wszyscy za to samo tu siedzimy".

A osadzeni czasem trafiają do Gostynina nawet po krótkich wyrokach. "Jest tu jeden chłopak z Łodzi, w więzieniu siedział 3 czy 2 lata za groźby karalne. Karany pierwszy raz, i co z tego? Siedzi w Gostyninie i też go od bestii wyzywają. Ciężko to znosi. Jego matka do nas dzwoni, żebyśmy pomagali, bo sobie psychicznie nie radzi" - mówi Tadeusz.

Głodujący żądają między innymi wyjaśnień w sprawie śmierci jednego z osadzonych z powodu COVID-19. O tym, że KOZZD nie został przygotowany na zagrożenie pandemią mimo podeszłego wieku wielu osadzonych, pisaliśmy już tutaj:

Dla protestujących samo bycie zamkniętym w KOZZD jest "w oczywisty sposób ponownym uwięzieniem i jako takie sprzeciwia się zasadom prawa - ne bis in idem [nie dwa razy w tej samej sprawie], nullum crimen nulla poena [bez przestępstwa, nie ma kary] i lex retro non agit [prawo nie działa wstecz]".

"Nie godzimy się na praktycznie bezterminową izolację pod pozorem prowadzenia terapii, na niszczenie nas i naszych rodzin, na więzienie po raz kolejny za to samo i stosowanie niczym nieuzasadnionych represji w trakcie izolacji, na pozorną resocjalizację, kiedy robi się wszystko, by nas z każdym dniem coraz bardziej odizolować od społeczeństwa" - czytamy w oświadczeniu.

OŚWIADCZENIE

z dnia 1 lutego 2021 r. dot. protestu głodowego osób izolowanych w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie.

My niżej podpisani, w geście desperacji, zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie protestu głodowego z dniem 1 lutego 2021 r. ponieważ wszelkie inne próby podejmowanych starań w celu zmiany ustawy z dnia 22 listopada 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób (Dz. U. z 2014 r., poz. 24), a dotyczącej osób izolowanych w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie nie przynoszą oczekiwanych efektów i to pomimo krytycznych uwag zarówno ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich (blisko 50 wystąpień Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie i izolowanych tam osób zostało zignorowanych), Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, Europejskiego Komitetu do spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu, czy licznego grona ekspertów działających na zlecenie Biura Analiz Sejmowych.

Dla nas zamknięcie w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie jest w oczywisty sposób ponownym uwięzieniem i jako takie sprzeciwia się zasadom ne bis in idem, nullum crimen nulla poena i lex retro non agit, nie do przyjęcia w demokratycznym państwie prawa.

Przytoczonych naruszeń prawa nie zmienia aprobująca ustawę decyzja Trybunału Konstytucyjnego z dnia 23 listopada 2013 r. (sygn. akt K 6/14) legalizująca to, co za poprzedniego systemu pod pozorem leczenia pozwalało pozbywać się niewygodnych ideologicznie ludzi.

Dziś wmawia się społeczeństwu, że terapia osób uznanych za potencjalnie niebezpieczne, podobnie jak ich izolacja w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie, bo zachodzi jakieś tam bliżej nieokreślone prawdopodobieństwo ponownego popełnienia przestępstwa jest koniecznością i nie stoi w sprzeczności z prawem. Rzeczywistość jest zupełnie inna, a przywołana ustawa ewidentnie stoi w sprzeczności z art. 42 ust. 1 w zw. z art. 2 Konstytucji RP, art. 42 ust. 1 Konstytucji RP, art. 2 Konstytucji RP i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. Podobnie rzecz się ma w przypadku prawa międzynarodowego i tak ustawa z dnia 22 listopada 2013 r. narusza zapisy art. 5 ust. 1, art. 5 ust. 4, art. 7 ust. 1 i art. 8 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz art. 4 ust. 1 Protokołu nr 7 do Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

Nie godzimy się na praktycznie bezterminową izolację pod pozorem prowadzenia terapii, na niszczenie nas i naszych rodzin, na więzienie po raz kolejny za to samo i stosowanie niczym nieuzasadnionych represji w trakcie izolacji, na pozorną resocjalizację, kiedy robi się wszystko, by nas z każdym dniem coraz bardziej odizolować od społeczeństwa.

Nie godzimy się na izolację w warunkach gorszych niż więzienne, na dalsze odczłowieczanie i nazywanie nas „bestiami”, zmuszanie do popełniania czynów niezgodnych z prawem, bo „jak dożywocie, to lepiej w więzieniu”. „I można tam palić papierosy” – słychać komentarze. W Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie palić papierosów nie można, bo feralna ustawa uczyniła z więzienia ośrodek terapeutyczny podległy Ministerstwu Zdrowia. Lekarstwa są, a owszem, do tego ostentacyjnie noszone przez strażników pałki, kajdanki, gaz… Dość dziwny zlepek medykamentów jak na szpital…

Na dzień 18 stycznia 2021 r. w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie przebywa 91 osób izolowanych, przy czym pojemność ośrodka określono na 60 łóżek. Brak miejsca dla ludzi, brak miejsca na nasze rzeczy, w magazynie brak miejsca powoduje, że nasze rzeczy ulegają zniszczeniu, giną, w salach z musu trzymane jest jedzenie razem ze środkami higieny i ubraniem, nie ma czym oddychać z powodu instalacji okien bez możliwości ich otwierania, a słabe oświetlenie niszczy wzrok. Taka sytuacja narusza w sposób oczywisty europejskie standardy i doprowadza w efekcie do konfliktów pomiędzy nami, czy w relacjach z pracownikami ośrodka. Na to nie godzimy się.

Nie godzimy się na brak reżymu sanitarnego, a tym samym stwarzanie niedopuszczalnego zagrożenia epidemiologicznego zarówno dla nas, jak i personelu. Dziś w szpitalach przestrzega się określonych reżymem sanitarnym przepisów, w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie jest tego brak. I tak przykładowo w szpitalnym pokoju dwuosobowym zgodnie z reżymem sanitarnym leży jeden pacjent, gdyż przestrzeń pomiędzy łóżkami jest zbyt wąska. Podobnie powinno być w ośrodku, tu nie dość, że przestrzenie pomiędzy łóżkami są zbyt wąskie, to jeszcze są to łóżka piętrowe, co dodatkowo zagęszcza sale.

A przecież uporczywie wmawia się społeczeństwu, że to nie więzienie, a szpital stąd też powinny obowiązywać przepisy dotyczące podmiotów leczniczych. Dziś te przepisy stosuje się wybiorczo, jak choćby w przypadku zakazu palenia wyrobów tytoniowych.

Domagamy się wszczęcia postępowania mającego na celu stwierdzenie, czy w związku ze śmiercią izolowanego w Gostyninie Yaha Mieszko Żebrowskiego (zmarł 4 listopada 2020 r. w szpitalu w Pułtusku) nie doszło do zaniedbań przez personel Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie, a będących pośrednią przyczyną zgonu.

Z naszych informacji wynika, że cofnięcie Yaha Mieszko Żebrowskiego ze szpitala w Płocku mogło być spowodowane bezpośrednią interwencją kierownika Biura Ochrony, Pawła Namysława, który domagał się obecności strażników ośrodka na oddziale szpitalnym, a na co szpital nie wyraził zgody. Dla przypomnienia, już w dniu 24 czerwca 2020 r. w trakcie negocjacji z dyrekcją Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie domagaliśmy się dymisji Pawła Namysława z pełnionego stanowiska, uzasadniając postulat faktami.

Domagamy się respektowania porozumienia zawartego w dniu 29 czerwca 2020 r. pomiędzy dyrekcją Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie a osobami izolowanymi w Gostyninie.

Na dziś z 19 pkt. tego porozumienia w pełni zrealizowano ledwie kilka postulatów, a comiesięczne spotkania z dyrekcją ustały bez podania przyczyn. Niejasna jest też sytuacja, kiedy pracownicy ochrony mogą stosować wobec izolowanego kajdanki. Naszym zdaniem niedopuszczalne jest stosowanie kajdanek wobec wszystkich izolowanych, o ile ci nie przejawiają agresywnych zachowań, a fakt pozytywnej opinii ośrodka nie powinien mieć z tym związku. Decyzja izolowanego o rezygnacji z zajęć terapeutycznych nie pozwala na wydanie pozytywnej opinii, ale też nie upoważnia do dyskryminacji. Podstawą decyzji powinna być postawa osoby izolowanej, ocena jego zachowania w trakcie pobytu w ośrodku.

Nie zgadzamy się, aby pod pretekstem przeciwdziałania zagrożeniom epidemiologicznym ograniczano nasze prawa, w tym prawo do bezpośredniego kontaktu z najbliższymi. Jeśli izolowany może mieć kontakt z przedstawicielami prawa, z obrońcami, uczestniczyć w mszy, odbierać zakupy i przywożone przez kurierów towary, nie ma logicznego uzasadnienia dla zakazu spotkań z osobami bliskimi.

Dla przypomnienia, zarażenie koronawirusem, jakie miało miejsce na terenie Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie zostało spowodowane przez kogoś z nieodpowiedzialnych pracowników ośrodka (taka sytuacja miała miejsce w przypadku zarażenia izolowanych wirusem odry w kwietniu 2020 r.), ewentualnie przechodzącego atak koronawirusa bezobjawowo.

Nie zgadzamy się na pozbawianie nas pod pretekstem bezpieczeństwa ośrodka rzeczy codziennego użytku, do których w więzieniu mieliśmy swobodny dostęp, a czego nie możemy posiadać w ośrodku. Chodzi tu o igły i nici – na 24 izolowanych w ramach oddziału jest dostępna jedna igła, przy czym w dni wolne nie ma jak przyszyć guzika, bo na dyżurkach pielęgniarskich nie ma igieł. Potrzebne jest też żelazko, nie każdą odzież po praniu da się nosić bez prasowania.

Dopominaliśmy się o noże dla kuchenkowych, by te nie musiały kroić wędlin czy sera plastikowymi nożami, które już i tak wychodzą z użycia. Bez skutku, nadal po takim krojeniu człowiek ma wrażenie, że to było rwane.

Postulowaliśmy też o podręczną lodówkę, gdzie izolowani mogliby trzymać część z psujących się szybko artykułów do spożycia, ale wstawiono taką lodówkę jedynie dla personelu. Nie dano nam też możliwości posiadania własnej pościeli choć ta wydawana przez ośrodek jest najczęściej mocno zniszczona. Podobnie ma się rzecz z kocami.

Nie zgadzamy się na dotychczasowy system pracy pracowników socjalnych, którzy traktują nas jak zło konieczne i utrudniają funkcjonowanie w ośrodku. Naszym zdaniem pracownik socjalny jest dla nas, a nie odwrotnie.

Tymczasem musimy prosić o wypłacenie własnych pieniędzy, co następuje raz w tygodniu, a takie wypłaty powinny być dokonywane codziennie, podobnie jak codziennie powinniśmy mieć możliwość dokonania przelewu bankowego, nie jesteśmy informowani o wpływających na konto ośrodka kwotach, wywiady dla Ośrodków Pomocy Społecznej często mijają się z prawdą, co powoduje utraty zasiłków. To są nasze pieniądze i powinniśmy mieć do nich swobodny dostęp, jak też możliwość swobodnego nimi dysponowania.

Domagamy się sporządzania i wydawania izolowanym indywidualnych planów terapeutycznych pacjenta, do czego obliguje kierownika ośrodka ustawa z 22 listopada 2013 r. Jak dotychczas taki plan został wydany w dwóch przypadkach, kolejne prośby są załatwiane odmownie, co prowadzi do spekulacji, że taki plan nie istnieje. Może nie warto tego pisać z uwagi na dożywotnią izolację, przecież w takiej sytuacji wszelka terapia traci sens.

Domagamy się respektowania prawa przez sądy, które niejednokrotnie orzekają wbrew wyrokom wyższych instancji. Przykładem tego może być podjęta 30 stycznia 2019 r. przez Sąd Najwyższy Uchwała rozstrzygająca w Izbie Cywilnej zagadnienie prawne (sygn. akt III CZP 75/18) dotyczące udzielania zabezpieczenia przez umieszczanie osoby w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie.

Sąd Najwyższy uznał taką formę zabezpieczenia za niedopuszczalną. Jednak do ośrodka nadal są przywożone osoby celem zabezpieczenia roszczeń, a sądy wydające takie decyzje uchylają się od wprowadzenia w życie wspomnianej Uchwały Sądu Najwyższego ze stycznia 2019 r.

Nie godzimy się na sytuacje, w których naruszana zostaje konstytucyjna ochrona wolności (art. 41.1 i 2 Konstytucji RP) w efekcie braku respektowania postanowień Sądu Najwyższego, co jest skutkiem systemowej wady komunikowania o decyzjach podjętych przez Sąd Najwyższy, czego skutkiem są przypadki przetrzymywania w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie ludzi bez jakiejkolwiek podstawy prawnej, bezprawne też jest niepowiadomienie osoby zainteresowanej o uchyleniu wobec niej postanowienia decydującego o izolacji w Gostyninie.

Domagamy się aby w trybie pilnym osoby chore psychicznie przewieziono do szpitali psychiatrycznych (przykładem jest sytuacja Janiny S i Pawła S), oraz nie mieszano ludzi zdrowych psychicznie z zaburzonymi umysłowo, co ma dziś miejsce i doprowadza do licznych konfliktów pomiędzy izolowanymi.

Domagamy się, aby w trakcie ewentualnych rozmów z głodującymi uczestniczyła po stronie izolowanych przedstawicielka Polskiego Stowarzyszenia Edukacji Prawnej prof. Monika Płatek lub osoba przez Polskie Stowarzyszenie Edukacji Prawnej wskazana.

Domagamy się uczestnictwa w rozmowach przedstawiciela Ministra Zdrowia, jak też przedstawiciela Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Domagamy się, by kierownictwo Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie nie dezinformowało mediów o sytuacji w ośrodku, oraz pozwoliło na ich swobodny dostęp do głodujących, jak też nie szykanowało osób biorących udział w proteście. Niniejsze oświadczenie zostaje upublicznione przez głodujących przy czym respektowane będą zapisy RODO.

Protest głodowy będzie prowadzony do odwołania, o zakończeniu protestu decyduje ogół głodujących.

"Nie godzimy się na izolację w warunkach gorszych niż więzienne, na dalsze odczłowieczanie i nazywanie nas »bestiami«, zmuszanie do popełniania czynów niezgodnych z prawem, bo »jak dożywocie, to lepiej w więzieniu«".

Jeden wrócił do więzienia. Chwali sobie

Ośrodek w Gostyninie formalnie nie jest zakładem karnym, tylko ośrodkiem leczniczym - nie przebywa się tutaj z powodu już popełnionej zbrodni, ale z powodu zbrodni, którą z "co najmniej wysokim prawdopodobieństwem" popełniłoby się w przyszłości.

„Papierosów palić nie można, bo to placówka zdrowotna. Ale jak przyszło do przyznania chłopakom zasiłków, to opieka społeczna odmówiła, argumentując, że jesteśmy więźniami. Jedna z osób pracujących w biurze Rzecznika Praw Pacjenta nazwała KOZZD »więzieniem terapeutycznym«” - komentuje Tadeusz.

"Lekarstwa są, a owszem, do tego ostentacyjnie noszone przez strażników pałki, kajdanki, gaz… Dość dziwny zlepek medykamentów jak na szpital…" - ironicznie zauważono w oświadczeniu.

Głodujący domagają się m.in. sporządzania i wydawania indywidualnych planów terapeutycznych pacjenta - ustawa do tego zobowiązuje. "Jak dotychczas taki plan został wydany w dwóch przypadkach, kolejne prośby są załatwiane odmownie" - piszą protestujący i zastanawiają się, czy nie znaczy to przypadkiem, że żaden taki plan nie istnieje? "Może nie warto go pisać z uwagi na dożywotnią izolację, przecież w takiej sytuacji wszelka terapia traci sens".

O tym, że o prawdziwej terapii w KOZZD nie ma mowy mówi raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur.

KOZZD nie jest formalnie więzieniem, więc jeśli komuś mimo wszystko uda się popełnić tu przestępstwo, może zostać odesłany do zakładu karnego.

"Niedawno jeden chłopak pojechał, miał jakiś wyrok w zapasie. Mamy z nim kontakt, chwali sobie. Mówi: inny świat. Więc ludzie się starają, żeby ich też wysłali. Niektórzy specjalnie prowokują personel, żeby tylko zrobili im sprawę. Czasem mają już nawet papierosy pokupowane, żeby mieć do więzienia"

- relacjonuje Tadeusz i przyznaje, że personel składa sprawy o zniewagę i groźby karalne, choć biegli uznają potem, że w takim miejscu, jak to, gdzie przebywać mają osoby zaburzone, przeklinanie jest dopuszczalne.

Niszczejąca nadzieja

Najgorszym problemem, z którym muszą sobie radzić osadzeni, jest brak nadziei, że coś się dla nich kiedyś zmieni. Są coraz bardziej przekonani, że nigdy już nie uwolnią się od zaduchu wieloosobowych pokoi, w których można jedynie uchylić lufcik, od ciągłej kontroli i kamer w toalecie, braku przestrzeni czy możliwości pójścia na spacer. W codziennym życiu drażni nawet poszarpana wędlina, którą pracownicy kuchni kroją plastikowym nożem (innych na terenie ośrodka się nie dopuszcza).

„Wszyscy powtarzają od lat, że ustawa jest wadliwa i co? Nic się nie dzieje. Naszym kosztem. Bo to nasze rodziny się rozpadają, nasze domy i działki zarastają – jak moja. Policja mówi, że las się tam już zrobił. Nie skazano nas na Gostynin kiedy szliśmy do więzienia. Tam mówiono nam: przygotuj się do życia na wolności. I tak człowiek się szykował, robił plany. Teraz możemy tylko bezradnie patrzeć jak, zamiast nas resocjalizować, to się naszym szansom na resocjalizację pozwala niszczeć” - mówi Tadeusz S.

Niektórzy przekroczyli już ten moment. Nie chcą wychodzić, bo nie mają już gdzie pójść, inni tracą nadzieję.

"Jeden z osadzonych w Gostyninie ślub brał. Rodzina się rozpadła, bo ileż ta kobieta sama ma czekać? Tylko Penelopa taka zawzięta. Inny kolega z oddziału też się przyszykował. Ma gdzie mieszkać, ma pomoc, rodzina na niego czeka. Chciałby resztę lat, które mu zostały jakoś spędzić, a siedzi tutaj. Widzimy, że o wiele groźniejsi wychodzą na wolność, a my siedzimy. Bo co, boją się dziadka, który ma ponad 80 lat i nawet na spacery nie ma już siły wychodzić?".

W ośrodku wbrew ustawie przebywają też osoby chore psychicznie, które nie mogą tu liczyć na odpowiednią pomoc. Protestujący domagają się, aby przeniesiono je do zakładów psychiatrycznych. I zastanawiają się czasem, czy sami nie zachorują od siedzenia w KOZZD.

„Na drugim oddziale był jeden – przyjechał zdrowy, a potem zwariował" - uważa Tadeusz S. "Może to te lekarstwa? Nie są obowiązkowe, ale że dają, to ludzie biorą, żeby nie myśleć, co się tu dzieje. Czasem się zastanawiam, co lepsze – być zdrowym czy chorym? Przynajmniej sobie chyba człowiek nie zdaje z niczego sprawy".

RPO pyta, ministerstwo ma przedstawić nowelizację

Głodujący osadzeni piszą w oświadczeniu, że protest jest aktem desperacji. Przypominają, że wszystkie inne starania wpłynięcia na zmianę ustawy o KOZZD nie przynoszą efektów. Wymieniają blisko 50 zignorowanych przez władze wystąpień Rzecznika Praw Obywatelskich, krytyczne uwagi Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, Europejskiego Komitetu do spraw Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu i ekspertów działających na zlecenie Biura Analiz Sejmowych.

Wspominają o upartym łamaniu prawa również przez sądy, które wbrew uchwale Sądu Najwyższego wysyłają osoby do Gostynina w ramach "zabezpieczenia" na czas rozpatrywania ich skierowania do ośrodka. Skąd ta niezgodność? Tłumaczymy tutaj:

Jeszcze drastyczniejsze są przypadki osób, wobec których zapada w końcu wyrok zwalniający ich z zabezpieczenia na wolność, ale nikt ich o tym nie informuje i siedzą dalej.

"Byłem w Gostyninie przez 4 miesiące bez żadnej podstawy prawnej. Sąd uchylił wyrok, a ja nic nie wiedziałem. Potem Sąd Apelacyjny próbował nawet skierować mnie znowu do KOZZD z datą wsteczną" - mówi Tadeusz S.

Czego życzą sobie protestujący? Rozmowy z ministerstwem. Jak dotąd, nikt nie przyjechał. Rzecznik Praw Obywatelskich po raz kolejny napisał do ministra zdrowia pytając, co zamierzają zrobić w sprawie Gostynina.

Ośrodkiem zajmują się obecnie senackie komisje Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz Zdrowia, które wezwały resorty zdrowia oraz sprawiedliwości do pilnego przedstawienia już w lutym projektu nowelizacji ustawy regulującej pobyt w ośrodku. Jeśli taki projekt nie powstanie, Senat może sam wystąpić z inicjatywą ustawodawczą.

;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze