0:000:00

0:00

Prawa autorskie: EU/Dati BendoEU/Dati Bendo

"Kumulacja negatywnych zjawisk w sądownictwie, mediach, społeczeństwie obywatelskim i edukacji może doprowadzić do sytuacji, że okaże się, iż państwo w UE znajdzie się poza poza zasadami demokracji, których przestrzegania oczekujemy" - oceniła wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej i komisarz ds. wartości i przejrzystości Věra Jourová.

Jourová wypowiadała się w debacie o przyszłości demokracji w Unii Europejskiej, zorganizowanej 24 lutego 2021 przez Instytut Demokracji Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego. Uczelnia ze względu na politykę Viktora Orbána została zmuszona do opuszczenia Budapesztu i przenosin kampusu do Wiednia.

Wymowny był już sam temat dyskusji - w której wzięli ponadto udział francuski sekretarz ds. europejskich Clément Beaune, słowacki europoseł Michal Šimečka, dyrektor Instytutu Demokracji Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, prof. Dimitry Kochenov i prof. R. Daniel Kelemen z Uniwersytetu Rutgers.

Uczestnicy debaty przyznali, że kilka lat temu nie do pomyślenia byłaby dyskusja, czy demokracja ma przyszłość w państwach UE i co zrobić, żeby Komisja Europejska skutecznie działa na rzecz ochrony demokracji wewnątrz Unii.

Trwa atak na demokrację

Komisarz Jourová przyznała, że "demokracja jest dziś atakowana", co prawda nie po raz pierwszy w historii, lecz "na wielu frontach, od skrajnej prawicy po skrajną lewicę, od wewnątrz i spoza UE". Wskazała, że antydemokratyczne tendencje nasiliły się w kontekście transformacji cyfrowej i epidemii koronawirusa.

Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej odniosła się pośrednio do efektów zmian w sądownictwie forsowanych od 2015 roku przez rząd Zjednoczonej Prawicy w Polsce, w tym do decyzji sądów w innych państwach UE do zawieszenia (Niemcy) i niewykonywania (Holandia) Europejskiego Nakazu Aresztowania do Polski.

Przeczytaj także:

"Wspólnym elementem ataku na demokrację jest erozja zaufania; zaufania, że w pokojowy sposób przekazujemy władzę, że jesteśmy równi wobec prawa, że władze muszą być rozliczane i że mają nam służyć a nie my im - mówię to jako obywatelka. Władze nie są po to, żeby represjonować obywateli i nadużywać konstytucyjnych uprawnień.

Bez wzajemnego zaufania, Unia nie może funkcjonować.

We wszystkich państwach UE musimy ufać, że wyrok wydany w jednym państwie UE jest wydany sprawiedliwie. Ale to zaufanie jest nadwyrężone i widzimy już tego konsekwencje. Sądy w państwach UE wahają się, czy wykonywać Europejski Nakaz Aresztowania do innych państw, bo nie ufają systemowi sądownictwa w innych państwach"

- stwierdziła Jourová.

Po czym zadeklarowała, że "musimy wspólnie działać przeciwko niedemokratycznym działaniom wewnątrz EU".

"Mam na myśli kwestię praworządności. Potwierdzam, że Komisja Europejska nie będzie uchylać się od bycia strażniczką traktatów i uruchamiania procedur przeciwko naruszeniu prawa UE w kontekście praworządności" - mówiła. Zastrzegała jednak, że nie wszystkie zmiany dotyczące praworządności mogą prowadzić Komisję do uruchomienia tej procedury.

Jako sukces Komisji Europejskiej w zakresie ochrony praworządności w Unii wymieniła opublikowanie po raz pierwszy w 2020 roku raportu o stanie praworządności we wszystkich krajach UE - oczko w głowie komisarza ds. sprawiedliwości Didiera Reyndersa. Podkreśliła, że raporty mają charakter prewencyjny i mają ułatwić Komisji szybkie reagowanie na zagrożenia wartości unijnych w państwach członkowskich. Wskazała też na nowy instrument, jakim jest powiązanie funduszy unijnych z przestrzeganiem wartości traktatowych.

Komisja Europejska nie będzie działać agresywnie

Na pytanie, co i kto może zrobić, żeby przekonać Komisję Europejską do bardziej "agresywnego" działania i uruchamiania procedur przeciwko naruszeniom prawa unijnego w państwach UE, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej odpowiedziała, że jeśli ktoś namawia ją do agresywnego działania, nie da się wciągnąć w taką grę.

"Gramy według reguł, używając kart, które mamy w rękach. Jeśli widzimy, że sytuacja dojrzała i mamy prawne możliwości, działamy. Nie uważam, że robimy za mało. Kiedy widzimy jasną sytuację prawną, dojrzałą, uruchamiamy procedurę przeciwko naruszeniom prawa UE".

Poruszenie - i krytykę - wśród ekspertów zajmujących się kryzysem praworządności wewnątrz Unii wywołało stwierdzenie Jourovej, że Komisja Europejska musi działać zachowawczo, żeby zachować reputację:

"Nie możemy ryzykować, że jako [Komisja] przegramy sprawy [przed Trybunałem Sprawiedliwości UE]. To też kwestia reputacji. Podkopałoby to naszą wiarygodność. Wygraliśmy wszystkie sprawy, które skierowaliśmy do Trybunału Sprawiedliwości UE w zakresie praworządności".

Dalej Jourová tłumaczyła się i broniła działań Komisji Europejskiej:

"Oczywiście procedury trwają długo, musimy czekać na decyzje, coraz częściej wnioskujemy o zastosowanie środków tymczasowych. Planujemy nie agresywne, ale szybkie działania w kilku kwestiach. Ale musimy przestrzegać procedur i dawać państwom UE czas na odpowiedź".

Uprzedzając krytykę interlokutorów, Jourová oceniła:

"Wiem, że wiele osób krytykuje Komisję, za robienie »za mało, za słabo, zbyt późno«. Nie zgadzam się z tym. Robimy wszystko, co możliwe i w granicach prawa. Obawiam się, że [praworządność] to duży polityczny problem, który nie może zostać rozwiązany wyłącznie za pomocą środków prawnych. Dlatego dodajemy [nowe środki, takie jak] raporty o stanie praworządności w państwach Unii, które są środkiem prewencyjnym. Chciałabym widzieć postępy. Musimy działać dalej. Musimy być zdecydowani i precyzyjni, ale nie agresywni".

Dodała też, że istotna jest procedura politycznego dialogu między UE a państwami członkowskimi, prowadzona na mocy Artykuły 7 Traktatu o UE wobec Polski i Węgier, ponieważ "ważne, żeby państwa UE rozmawiały ze sobą".

"Komisja wie, jakie ma zadanie. Na podstawie raportów o stanie praworządności ma ocenić sytuację w państwach UE i podać mocne prawne argumenty. Musi wyraźnie wykazać związek między naruszeniami praworządności a ryzykiem związanym z wydatkowaniem unijnych funduszy.

Od dwudziestu lat zajmuję się funduszami unijnymi. To daje mi teraz pewną przewagę, żeby wypracować wytyczne odnośnie stosowania [mechanizmu uzależnienia funduszy unijnych od przestrzegania wartości UE] zgodnie z prawem, co pozwoli przewidzieć zakres jego stosowania".

Największym problemem są Węgry

Wiceprzewodnicząca KE oceniła, że największe problemy z demokracją w Unii mają orbanowskie Węgry.

"Najbardziej mnie martwi sytuacja na Węgrzech. Jeśli w ciele brakuje pewnych organów, nie może ono dobrze funkcjonować.

We wszystkich państwach UE muszą istnieć dwie rzeczy: niezależne sądownictwo i absolutne gwarancje, że wybory są wolne i równe.

Mówiąc o obawach co do wyborów, chciałabym podkreślić, że jestem całkowicie po stronie Węgrów. Chciałabym, żeby społeczeństwo węgierskie kwitło. Żeby Węgrzy wyszli z obecnego kryzysu i mieli szansę na bycie aktywnymi obywatelami, nie tylko raz na kilka lat, oddając głos w wyborach.

W każdym kraju, w tym na Węgrzech, obywatele muszą mieć pewność, że ostatnie wybory nie były ostatnimi wolnymi i równymi wyborami. Dlatego przyglądamy się teraz sytuacji mediów i oceniamy praworządność w szerszym kontekście.

Nie stosujemy »taktyki salami«, jedynie przyglądając się poszczególnym przepisom prawa na Węgrzech czy w Polsce. Patrzymy na szerszy obraz. Ponieważ kumulacja negatywnych zjawisk w sądownictwie, mediach, społeczeństwie obywatelskim i edukacji może doprowadzić do sytuacji, że okaże się, że państwo członkowskie jest poza zasadami demokracji, których przestrzegania oczekujemy w każdym państwie Unii" - podkreśliła wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej.

W czasie wystąpienia kilkakrotnie pokazała emocje:

"Czy to naprawdę tak wiele, że chcemy, aby w państwach UE, do których kierowane są pieniądze, funkcjonowało niezależne sądownictwo?" - zapytała retorycznie Jourová. Po czym z pewną goryczą dodała: "Praworządność jest kwestią, o którą powinni walczyć wszyscy w Unii. A nie tylko »samotny szeryf« w Komisji Europejskiej, jak mnie kiedyś nazwano".

Udostępnij:

Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych. Pracuje w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Fundacji Humboldta, prowadzi badania w Instytucie Maxa Plancka Porównawczego Prawa Publicznego i Międzynarodowego w Heidelbergu.

Komentarze