„Muszę podziękować za szczerość panu wiceprezydentowi Warszawy [Pawłowi Rabiejowi – red.], który postawił sprawę jasno: nie chodzi o żadną tolerancję, chodzi o afirmację związków jednopłciowych, o małżeństwa tych związków, chodzi o to, żeby miały prawo do tego, aby adoptować dzieci” – powiedział w niedzielę 16 marca 2019 na konwencji regionalnej PiS w Katowicach Jarosław Kaczyński (na zdjęciu). I użył mowy nienawiści:
„My chcemy jasno powiedzieć: tu mówimy nie, a już w szczególności jeżeli chodzi o dzieci. Wara od naszych dzieci!”.
Kaczyński bezdzietny, samotny, aseksualny, ale wróg LGBT i ojciec narodu
Wypowiedź Kaczyńskiego zawiera słowo „wara”, które oznacza kategoryczny zakaz połączony z nienawistnym i/lub pogardliwym odrzuceniem. Prezes PiS wypowiada się w imieniu domyślnych „my” – polskich rodzin, których dzieci są zagrożone przez zakusy Pawła Rabieja jako reprezentanta zarazem opozycji i społeczności LGBTQIA (lesbijki, geje, osoby biseksualne, transpłciowe, queerowe, interseksualne i aseksualne – w pełnej wersji).
Rodziny, których Kaczyński broni są oczywiście hetero. To – symbolicznie – te same rodziny, które PiS wspiera programem 500 plus. PiS „nie afirmuje” osób nieheteroseksualnych, wbrew niemal całej Europie, odmawia im praw. I rzuca oskarżenie na całą opozycję: w imię „ideologii LGBT”, chcą seksualizować, deprawować i zabierać nam dzieci.
Rozumowanie z gruntu absurdalne, zwłaszcza że dzieci czekające na adopcję są pozbawione opieki rodzicielskiej. Ale dla Kaczyńskiego ich los w domach dziecka (instytucjach, które są smutnym reliktem socjalistycznej polityki społecznej) jest lepszy niż gdyby miały trafić w ręce gejów czy lesbijek, bo… to są nasze, polskie dzieci. Taki jest mniej więcej poziom tego wywodu.
Jarosław Kaczyński w roli symbolicznego ojca polskiej rodziny hetero jest równie wiarygodny jak biskupi, którzy z podobnym upodobaniem wypowiadają się na temat seksualności. Kaczyński nie ma dzieci, nic nie wiadomo, by miał stałe związki hetero. Jego publiczny wizerunek pasuje do litery A (aseksualny) w słowie LGBTQIA.
Z tej perspektywy wyższościowa pogarda, jaką okazuje osobom LGBT w obronie „polskiej rodziny” jest tym bardziej nie na miejscu.
Brutalna mowa nienawiści „Wara od naszych dzieci” musi być szczególnie bolesna dla osób homoseksualnych, które – w odróżnieniu od Kaczyńskiego – dzieci wychowują.
Według szacunków Kampanii Przeciw Homofobii (z 2011 roku) w rodzinach nieheteroseksualnych wychowuje się przynajmniej 50 tys. dzieci. Większość z tych par to dwie kobiety. Często jedna z nich ma dziecko z poprzedniego związku.
Pary homoseksualne pełnią role rodzicielskie, ale nie mają żadnych praw: od wglądu w dokumentację medyczną zaczynając, po prawo do opieki po śmierci partnera_partnerki (biologicznego rodzica) kończąc.
Rabiej jak Cameron, Kaczyński jak Putin
Kaczyński reaguje na wypowiedź Pawła Rabieja, wiceprezydenta Warszawy dla „Dziennika Gazeta Prawna” z 14 marca 2019. Przedstawiając się jako konserwatysta (w sensie europejskim, jak torys David Cameron) Rabiej opowiedział się za wprowadzeniem małżeństw homoseksualnych, żeby „nie zaprzeczać faktom”, a także ze względu na „stabilizację społeczną”. Pytany o adopcję, powiedział, że „jest bardziej sceptyczny”.
„W wielu krajach adopcja dzieci przez pary homoseksualne jest dozwolona i nie spowodowała trzęsienia ziemi, nie mogę jednak abstrahować od sytuacji polskiej.
Nie jestem zwolennikiem zmieniania społeczeństwa na siłę, więc jestem za etapowaniem: najpierw wprowadźmy związki partnerskie, potem równość małżeńską, a na koniec przyjdzie czas na adopcję dzieci”.
-
Zobacz większy cytat z wywiadu Rabieja
Dziennik Gazeta Prawna: Chciałby pan, żeby państwo wasz związek sformalizowało?
Paweł Rabiej: Tak, chciałbym, by uznało, że nasz związek istnieje, że jesteśmy razem, że ze sobą żyjemy, wspieramy się, prowadzimy wspólne gospodarstwo domowe. Chciałbym, by państwo przestało zaprzeczać temu faktowi.I pobłogosławiło wam w urzędzie?
Tak, chciałbym zawrzeć związek partnerski, a jeśli byłaby równość małżeńska, to i małżeństwo. Jestem zwolennikiem małżeństw homoseksualnych, bo jest to rozwiązanie w gruncie rzeczy bardzo konserwatywne. W sytuacji, w której trudno ludziom być ze sobą, nie chcą budować relacji opartej na zaufaniu, tworzenie takich małżeństw sprzyja stabilizacji społecznej.I dlatego jest pan za małżeństwami gejowskimi?
Tak, bo jestem konserwatystą.Jak David Cameron, który zafundował Brytyjczykom małżeństwa gejowskie i brexit.
Brexit mu akurat nie wyszedł, małżeństwa owszem.Ale skoro małżeństwo, to i adopcja dzieci.
Tu jestem bardziej sceptyczny.Jak chciałby pan utrzymać dwie kategorie małżeństw?
W wielu krajach adopcja dzieci przez pary homoseksualne jest dozwolona i nie spowodowała trzęsienia ziemi, nie mogę jednak abstrahować od sytuacji polskiej.Więc co?
Nie jestem zwolennikiem zmieniania społeczeństwa na siłę, więc jestem za etapowaniem: najpierw wprowadźmy związki partnerskie, potem równość małżeńską, a na koniec przyjdzie czas na adopcję dzieci.Potwierdza pan czarny sen konserwatystów – jakiekolwiek ustępstwo wobec związków partnerskich skończy się adopcją.
Najpierw przyzwyczajmy ludzi, że związki partnerskie to nie jest samo zło, że nie niszczą tkanki społecznej i polskiej rodziny. Potem łatwiej będzie o kolejne kroki, o równość małżeńską z adopcją.
Wypowiedź Rabieja na polskim gruncie można uznać za wyjątkową, bo politycy unikają deklarowania poglądów nieakceptowanych przez większość. Rabiej „przysłużył się PiS” – jego słowa zostały zinterpretowane przez polityków PiS i media prorządowe jako… ujawniony mimowolnie program Koalicji Europejskiej. Stąd pewnie reprymenda, jakiej udzielił Rabiejowi Rafał Trzaskowski, a wcześniej Grzegorz Schetyna. Jak pisze Wojciech Karpieszuk w „Wyborczej” politycy KE „postawili wyżej słupki poparcia niż prawa gejów” i „dali się ograć PiS”, bo weszli w logikę negowania praw osób LGBT. Przestraszyli się reakcji wyborców i pośrednio potępili to, co w Europie, którą koalicja ma w nazwie, staje się właściwie normą.
W lutowym sondażu IPSOS dla OKO.press, w którym 56 proc. wyraziło akceptację dla związków partnerskich, a 41 proc. dla małżeństw homoseksualnych (polskie rekordy), tylko 18 proc. badanych było za prawem do adopcji dla jednopłciowych małżeństw. Na „nie” było 77 proc.
Nawet w najbardziej progresywnym elektoracie Wiosny Roberta Biedronia poparcie dla adopcji dzieci ledwie przekroczyło połowę (53 proc.). Odsetek zwolenników takiego rozwiązania wśród wyborców innych partii był przynajmniej dwukrotnie niższy, a w elektoracie PiS – śladowy (3 proc.).
-
Zobacz szczegóły
- PO: 24 proc. na „tak”, 68 proc. na „nie”;
- SLD: 23 proc. na „tak”, 58 proc. na „nie”;
- Kukiz ’15: 7 proc. na „tak”, 90 proc. na „nie”;
- PiS: 5 proc. na „tak”; 93 proc. na „nie”;
- PSL: 3 proc. na „tak”, 93 proc. na „nie”.
W całej Koalicji Europejskiej poparcie sięga: 20 proc. (przeciwnych jest 70 proc.).
Kaczyński chwyta się wypowiedzi Rabieja, by wzmocnić narrację homofobicznej napaści na opozycję, która jest najnowszym pomysłem PiS na zmobilizowanie swego elektoratu i narzucenie tematu przedwyborczej debaty.
W Europie taki język w politycznym mainstreamie jest zupełnym ewenementem, przypomina raczej standardy Rosji Putina.
Kaczyński w Katowicach jest bardziej agresywny niż na konwencji PiS w Rzeszowie 9 marca, co może oznaczać, że język homofobicznej nienawiści będzie się nasilał.
Może Kaczyński liczy na taki efekt, jaki wywołała kampania przeciw uchodźcom, zapoczątkowana jego wypowiedzią z 14 października 2015 roku (na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi) o „różnego rodzaju chorobach, pasożytach i pierwotniakach”, które może przynieść do Polski fala 100 tysięcy imigrantów (sugerował, że tyle chce sprowadzić rząd PO-PSL). Antyuchodźcza propaganda PiS radykalnie zmieniła postawy społeczne, a po zdobyciu władzy stała się poręcznym biczem na opozycję. Od maja 2015 do kwietnia 2016 liczba osób przeciwnych przyjmowaniu uchodźców wzrosła trzykrotnie: z 21 do 61 proc. stabilizując się potem na poziomie ponad 50 proc.
Co wiadomo o wychowaniu dzieci w rodzinach LGBT?
Adopcja dzieci przez pary homoseksualne jest dozwolona w 16 krajach europejskich (14 z nich jest w UE):
- Holandia (była pierwsza, od 2001 roku);
- Szwecja;
- Hiszpania;
- Belgia;
- Islandia;
- Norwegia;
- Dania;
- Francja (prawo wprowadzone przy dużych protestach);
- Wielka Brytania (za premierostwa Davida Camerona w 2013 roku);
- Malta;
- Irlandia;
- Luksemburg;
- Austria;
- Portugalia;
- Finlandia;
- Niemcy (od 2017 roku)
W kolejnych czterech krajach UE Słowenii, Estonii, Włoszech, Chorwacji oraz w Szwajcarii legalne jest przysposobienie dzieci partnera_partnerki.
W tych krajach, a także w Stanach Zjednoczonych (adopcja w blisko 30 stanach) prowadzone są badania socjologiczne, które sprawdzają efekty tej nowej formy legalnego życia rodzinnego. Zwykle porównuje się w nich rodziny adopcyjne hetero i homoseksualne, i na ogół nie stwierdza systematycznych różnic (np. tutaj). W szczególności nie zauważono wpływu homoseksualnych rodziców na orientację seksualną dziecka, jego przystosowanie społeczne i płeć społeczną (gender identity).
Obawy, że pary homoseksualne nie będą potrafiły wychować dziecka odmiennej płci, a w szczególności pary lesbijek nie wychowają chłopca, nie potwierdzają się.
Z innych badań wynika, że na rozwój dzieci kluczowy wpływ ma jakość relacji z rodzicami, kompetencje rodzicielskie i siła wsparcia ze strony rodziny. Płeć czy orientacja seksualna rodziców jako taka nie jest odrębnym czynnikiem.
To tylko kilka uwag. Skoro temat pojawił się w publicznej debacie OKO.press obiecuje porządny przegląd badań.
Na koniec anegdota. Autor tego tekstu spotkał w marcu 2019 na europejskim lotnisku małżeństwo gejów z Izraela, którzy lecieli na kilkuletni kontrakt do Japonii. Cieszyli się, że unikną presji swego otoczenia w Tel Awiwie. „Wciąż słyszeliśmy: kiedy wreszcie będziecie mieli dziecko, co z was za rodzina” (Izrael nie pozwala zawierać małżeństw homoseksualnych, ale od 2006 roku uznaje zawarte za granicą, co jest powszechną praktyką tamtejszych środowisk LGBT).
O homofobii wyborczej PiS pisaliśmy już kilkakrotnie: