Prezes PiS zapowiada dokończenie „reformy” sądów, o których mówi „ostatnia barykada”. Powołuje się na Konstytucję, która zezwala na reorganizację sądów. W praktyce będzie to jednak oznaczało weryfikację wszystkich sędziów w Polsce i odsunięcie od orzekania sędziów niepokornych
Dokończenie po wyborach „reformy” sądów Jarosław Kaczyński zapowiedział w poniedziałek 7 października w Polsat News. Prezes PiS był gościem Doroty Gawryluk w programie „Gość Wydarzeń”. Rozmowa dotyczyła programu PiS i planów partii, tego co zrobi jak wygra wybory.
Gawryluk zapytała Kaczyńskiego, dlaczego państwo ciągle nie jest sprawne, czego dowodem są kolejki w sądach i w służbie zdrowia.
„Jeżeli chodzi o sądy, to (...) były trudności z przeprowadzeniem reformy, mimo jej pełnej zgodności z polską konstytucją – odpowiedział Kaczyński. Przeszkodą miały też być w jego ocenie „trudności o charakterze międzynarodowym”.
I zapowiedział, dokończenie „reformy” sądów po wyborach.
„My, jeżeli tylko społeczeństwo nam zaufa, do tego wrócimy. Mamy mocną podstawę. Artykuł 180, punkt 5, ustęp 5 Konstytucji, daje pełne prawo do przeprowadzenia takiej reformy. I my do tego artykułu będziemy nawiązywać, będziemy to prowadzić. Bez głębokiej reformy sądów, w ogóle naprawienie państwa jest bardzo trudne, bo to jest taka jakby ostatnia barykada, ostatni szczebel decyzyjny w bardzo wielu sprawach, i to nie tylko takich, które odnoszą się do spraw cywilnych, czy karnych, ale także administracyjnych” - podkreślił prezes PiS.
To zdanie jest kluczowe, bo Jarosław Kaczyński potwierdza to, o czym się mówi w wymiarze sprawiedliwości od ponad roku.
Chodzi o wielką reorganizację sądów powszechnych – rejonowych, okręgowych i apelacyjnych - przy okazji której będzie można zrobić wielką weryfikację i czystkę wśród sędziów, których jest ok. 10 tysięcy.
Kaczyński w Polsat News powołał się na artykuł 180 Konstytucji. Paragraf 1 tego przepisu mówi, że sędziowie są nieusuwalni. Ale już par. 5 tego przepisu mówi, że „w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia”.
Nie jest tajemnicą, że minister Zbigniew Ziobro planuje skorzystać z tej możliwości. Jak? W resorcie sprawiedliwości rozważano wariant likwidacji obecnego systemu opartego o trzy szczeble sądów i utworzenie systemu z dwóch nowych sądów.
Nowe sądy regionalne miałyby zastąpić obecne sądy apelacyjne i okręgowe, a nowe sądy okręgowe zastąpiłyby obecne sądy rejonowe. Ponadto status wszystkich sędziów - niezależnie od szczebla - zostałby zrównany. Byliby tylko sędziowie sądów powszechnych i mogliby pracować w obu nowych sądach.
Takie plany reorganizacji w formie przecieku zostały wypuszczone w marcu 2019 roku do „Rzeczpospolitej”. OKO.press pisało o tym:
Co ciekawe, w kontekście reorganizacji prezes PiS po raz pierwszy wymienił sądy administracyjne, co może oznaczać, że plany reorganizacji obejmą także te sądy.
Do tej pory PiS nie atakował sądów administracyjnych i nie obejmował ich planami zmian w wymiarze sprawiedliwości. Ale w ostatnim czasie sądy administracyjne, które początkowo były z dala od tego, co władza robiła z sądami, też zaczęły bronić Konstytucji i wydawać orzeczenia nie podobające się władzy.
Reorganizacja sądów otworzyłaby furtkę do weryfikacji wszystkich sędziów w Polsce. Bo trzeba by jeszcze raz powołać ich na urząd sędziego albo do nowych sądów.
Jak wyglądała taka weryfikacja w wykonaniu obecnej władzy, było widać w prokuraturze. By pozbyć się doświadczonych prokuratorów, PiS zlikwidował Prokuraturę Generalną i prokuratury apelacyjne, czyli dwa najwyższe szczeble w prokuraturze.
W ich miejsce powołano prokuratury Krajową i Regionalne. Pozwoliło to na nowy nabór. W efekcie zabrakło w nich miejsca dla niezależnych prokuratorów oraz tych, którym obecna władza nie ufa. Zostali zdegradowani, często na najniższy szczebel w prokuraturze, czyli do prokuratur rejonowych. Podobnie może być z sędziami.
Po co to wszystko? Robiąc reorganizację jednym ruchem obecna władza może przejąć kontrolę nad sądami i zdecydować, kto będzie sądził. To sposób na pozbycie się z sądów sędziów niezależnych, którzy dziś bronią niezależności wymiaru sprawiedliwości i krytykują Zbigniewa Ziobrę.
Po reorganizacji niezależni sędziowie mogą dostać wybór: wcześniejsza emerytura lub pozostanie w sądach z dalszymi konsekwencjami. Te konsekwencje to degradacja na najniższy szczebel sądowy, wysłanie do sądu w drugi kraniec Polski, albo z dala od rodzinnego miasta, a także postępowania dyscyplinarne.
Może być też tak, że dla niepokornych sędziów zabraknie miejsca w nowych sądach i nie zostaną do nich w ogóle powołani.
Wysyłanie do pracy z dala od domu obecna władza ćwiczy już dziś w prokuraturze. Zaś sędziów nęka się hurtowymi dyscyplinarkami wszczynanymi przez głównego rzecznika dyscyplinarnego, powołanego przez Zbigniewa Ziobrę.
Jeśli PiS zrobi reorganizację, to dyscyplinarki zostaną dla najbardziej niepokornych sędziów, którzy do końca będą bronić niezależności. O tym, czym będzie reorganizacja, mówił w OKO.press były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski:
Ale tak być nie musi. Wszystko będzie zależało od tego jak zareaguje Unia Europejska i TSUE, do którego sędziowie kierują pytania prejudycjalne. Bo UE ma instrumenty zablokowania wymiany sędziów. Może wywierać naciski polityczne na polski rząd, może też sięgnąć po sankcje finansowe np. w postaci zablokowania wypłaty funduszy unijnych.
Na razie się tylko o tym mówi, nie zapadła jeszcze decyzja o powiązaniu funduszy z kryterium przestrzegania praworządności. To o tym, jak reaguje UE na zmiany w wymiarze sprawiedliwości, Kaczyński mówił w Polsat News - jako o "trudnościach o charakterze międzynarodowym".
Obecna władza kontrolę nad sądami jak dotąd przejmowała etapami. Najpierw zneutralizowała Trybunał Konstytucyjny, który mógł zablokować PiS-owskie ustawy.
Kolejnym etapem było rozwiązanie „starej”, legalnej Krajowej Rady Sądownictwa, która decyduje o awansach sędziów i stała na straży niezależności sądów. PiS powołał nową KRS, obsadzoną w większości osobami, które poszły na współpracę z obecną władzą. I po jej powołaniu ruszyły konkursy na wolne stanowiska w sądach, które wcześniej zamrożono, by poczekać na swoją KRS. Dziś często awanse dostają swoi, zaufani sędziowie. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zrobił też czystkę na stanowiskach prezesów sądów i powołał swoich, zaufanych.
Przejmowanie sądów załamało się na Sądzie Najwyższym. Pod naporem obywateli PiS odstąpił od wymiany „starszych” sędziów SN, ale wprowadził swoje dwie nowe Izby. W tym Dyscyplinarną, która ma pomóc wyrzucać niepokornych sędziów, prokuratorów i prawników z zawodu.
Przed wyborami PiS wyciszył nastroje wokół wymiaru sprawiedliwości. Ale działa rzecznik dyscyplinarny, który zasypuje niezależnych sędziów dyscyplinarkami. Ostatnim etapem przejmowania kontroli nad sądami - o których Jarosław Kaczyński mówi „ostatnia barykada” - ma być wielka reorganizacja i weryfikacja sędziów.
To pozwoli władzy mieć niemal zupełną kontrolę nad państwem.
Sądownictwo
Wybory
Jarosław Kaczyński
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prawo i Sprawiedliwość
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze