Prezes PiS Jarosław Kaczyński w jednym tylko wywiadzie oskarżył opozycję o to, że jest totalna, trzy razy powtórzył, że PiS musi wygrać wybory, żeby ratować kraj, a z mediami trzeba walczyć „szybko i zdecydowanie". Bo „przyjmują opowieść Łukaszenki"
Kaczyński we wtorek 16 listopada 2021 roku mówił w Polskim Radiu 24 o zagrożeniach, które jego zdaniem czyhają na Polskę. Przekonywał, że wszystkie problemy, z jakimi zmaga się Polska, przychodzą „z zewnątrz". "To sprawy, które nie wynikają ze starć społecznych w Polsce, tylko są wynikiem zewnętrznych zjawisk i planów wobec naszego kraju".
"Wojnę hybrydową mamy, ale taka sensu stricto z użyciem broni raczej się nie rysuje". "Używam słowa »raczej«, bo mamy do czynienia z przeciwnikiem nieobliczalnym. Wydaje mi się, że nie posunie się dalej niż dotychczas. Wierzę w to, że wojny nie będzie".
Największym zagrożeniem z jakim walczy Polska jest według Kaczyńskiego "działanie wewnątrz kraju wpływowej siły, która za nic ma polski interes". "Ogromnym zagrożeniem dla Polski byłoby zwyciężenie partii, która jest przeciwko nam". Kaczyński uważa, że PiS ma obowiązek wygrać wybory, aby uratować przed tym zagrożeniem ojczyznę.
Drugie miejsce w rankingu prezesa zajmuje inflacja: "Jak się jej nie opanuje, może zaszkodzić gospodarce i Polakom, polskim rodzinom, polskim gospodarstwom domowym".
Ostatnia jest pandemia koronawirusa: "Kolejna fala pandemii ma duże rozmiary. Chociaż wiem, że wielu Polaków się tym nie przejmuje, a poza tym gdzie gwarancja, że nie będzie piątej fali, że to nie jest coś, co nie tylko nam, ale ludziom na globie całym nie będzie towarzyszyło długo? Liczę na nowe szczepionki, na lekarstwo. Sądzę, że to opanujemy, ale nie należy tego lekceważyć, niektórzy się przyzwyczaili, ale to nie jest normalna sytuacja".
Prezes PiS oskarża opozycję (w tym zwłaszcza Donalda Tuska) o działanie na rzecz obcych — Niemców, Unii Europejskiej czy Rosji Putina. Twierdzi, że to właśnie Tusk "jest powiązany z działaniami Komisji Europejskiej".
"Donald Tusk kiedyś tajemniczo powiedział, że on wie, jaką drogą Platforma dojdzie do władzy i, że kilka innych osób, które powinny wiedzieć, też wiedzą, ale innym to on nie powie. Proszę sobie wyciągnąć z tego wnioski, sądzę, że one są dosyć łatwe do wyciągnięcia".
A czy Komisja Europejska pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen ma zamiar doprowadzić do upadku rządu w Polsce? "Te myśli nie są obce, ale wszystko w naszych rękach" - mówił Kaczyński. "Polska ma niewielką, ale jednak większość w parlamencie i jest w stanie się obronić (...) Nie poddamy się, bo zmiana rządu byłaby degradacją narodu. Wybory będą, mam nadzieję, w 2023 roku, wtedy społeczeństwo zdecyduje".
Prezes PiS uważa, że konflikt na granicy powinien zostać "umiędzynarodowiony", ale nie w taki sposób, żeby "rozmawiano nad naszymi głowami". "Z angielska jest coś takiego, co się nazywa »timingiem«. Na wszystko jest czas. Działania są prowadzone w sposób dyskretny, a jeżeli chodzi o wychodzenie z tym na zewnątrz, to kwestia momentu, ale nie należałoby się tutaj nadzwyczajnie spieszyć".
Chce, aby partie prawicowe zjechały się do Polski, aby omówić "alternatywną wizję Europy". "Albo przyjmujemy, że Europa jest sferą wolności dialogu i dyskusji albo rezygnujemy, ale Polacy są przywiązani do wolności. Mamy inne poglądy niż główny nurt i mamy wielu sojuszników w Unii. Rozmowa na temat wizji alternatywnej Europy jest potrzebna".
Według Kaczyńskiego Unia nakładając sankcję na Białoruś jest ostrożna. "Ale lepszy krok do przodu niż nic. Trzeba tu działać krok po kroku, uwzględniać sytuację i timing. UE to specyficzny twór, który ma w sobie również siły prorosyjskie. W UE jest dużo grup, które wspierają dobre stosunki z Rosją".
Kaczyński uważa, że obowiązkiem rządu PiS jest wygranie wyborów, aby zwalczyć "totalną opozycję". Mimo kryzysu na polsko-białoruskiej granicy nie chce zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Pamięta bowiem kilka posiedzeń RBN, już po tragedii smoleńskiej. "I to są bardzo niedobre wspomnienia. Mamy postulat, który wygłosiłem w Krakowie, i który pozostaje aktualny, aby klasa polityczna się porozumiała. Jeżeli to ma nastąpić, spotkania powinny się odbyć w innym trybie niż rada".
"Rada nie ma uprawnień, ale zachęca do tego, żeby uczestniczyć w niej, a zaraz później pobiec do kamer i powiedzieć, co się tam działo, bardzo często z politycznym komentarzem, który jedności nie buduje. W tej chwili nie potrzebujemy demonstracji. Potrzebujemy rozmowy w ciszy, ale przede wszystkim musi być jedność" - mówił Kaczyński.
"Kto jest w stanie zaspokoić żądania opozycji, jest wielkim mistrzem w każdym kraju. Ale w kraju, gdzie opozycja jest totalna musiałby to być arcygeniusz polityczny, jakiego jeszcze nie było.
Bo jak ktoś mówi »nie«, bo »nie« i będzie obalał rząd przy pomocy ulicy i zagranicy, to jest to łamanie prawa i rozmowa jest trudna"
- mówił Kaczyński.
Jesteśmy gotowi zawrzeć porozumienie z opozycją na najtrudniejszy czas". Pytany o skomentowanie słów Michała Kobosko z Polski 2050, który stwierdził, że kryzys migracyjny "jest na rękę Kaczyńskiemu, grającemu na straszenie i kłócenie Polaków i pokazanie, że Polska to twierdza broniąca przed zachodnią cywilizacją", Kaczyński stwierdził:
"Jak mówiłem o porozumieniu, to nie brałem pana Kobosko pod uwagę. Nie znam przypadku, żeby opozycja mówiła o sobie, że jest opozycją totalną".
Kaczyński uważa, że część mediów w Polsce "stanęła po stronie Łukaszenki i przyjmuje jego opowieść".
"Opowieść, że jesteśmy opresantami, a on wspomaga biednych ludzi.
Aby było jasne, to nie są uchodźcy, nie są też biedakami, bo żeby tu przylecieć trzeba mieć duże pieniądze. Musimy podchodzić do tego z daleko idącym spokojem, nic szybko się nie zmieni, a to z czym musimy walczyć, to walka z wielkim oszustwem".
Tymczasem część z biedniejszych migrantów zadłuża się u przemytników i lichwiarzy, żeby zorganizować przerzut do UE. Pochodzą również z krajów – Afganistan, Irak (Kurdystan), Syria – gdzie albo wciąż trwa konflikt wojenny, albo wewnętrzni uchodźcy od lat nie mogą wrócić do swoich rodzinnych domów.
Kaczyński dezawuuje również pracę dziennikarzy, którzy pokazują sytuację na obszarze stanu wyjątkowego inaczej niż TVP i pozostałe prorządowe media. Twierdzi, że dostęp mediów do pracy na granicy po zniesieniu stanu wyjątkowego będzie, ale możliwości "będą raczej incydentalną niż trwałą praktyką".
To może oznaczać, że rząd PiS dopuści do granicy tylko te wybrane, media które sprzyjają rządowej polityce – taka jest intencja procedowanej właśnie w Sejmie ustawy, która miałaby reglamentować dostęp dziennikarzy do strefy przygranicznej. Zgodę na wjazd „w uzasadnionych przypadkach" wydawałby lokalny komendant Straży Granicznej.
"Cała opowieść, która jest toczona przez propagandę białoruską i wiele organów medialnych na Zachodzie i w Polsce tworzy obraz, który jest odwrotnością tego, co jest naprawdę. Z tym trzeba walczyć szybko i zdecydowanie" - mówił Kaczyński.
Prezes PiS nie wyklucza też, że odłoży odejście z rządu w związku z kryzysem na granicy. "Nie jestem niezastąpiony. To, co miałem załatwić, te sprawy są już gotowe, ale nie wykluczam i takiej ewentualności".
Kaczyński zapowiedział, że rząd przedstawi "pakiet antyinflacyjny", a "procesy ekonomiczne doprowadzą do tego, że problem zniknie". Prezes PiS nie poinformował, na czym polega planowana przez rząd walka z inflacją. "Nie można zapomnieć o optymistycznych wynikach analiz, z których wynika, że inflacja za kilka miesięcy zacznie gasnąć".
Odniósł się do proekologicznego programu Unii Europejskiej. „Nie będę rozstrzygał czy zawetujemy, ta opcja wchodzi w grę. Jest zmiana klimatu, kiedyś w Polsce był wyraźnie inny klimat. Czy to wina człowieka, rozwoju gospodarki, ogromnej emisji CO2? Nie wiemy do końca (sic!), ale wielu naukowców przyjmuje, że tak jest i trzeba coś z tym zrobić. Polska ze wszystkich krajów UE znajdowała się w najgorszej sytuacji jak powstawał plan ekologiczny i oczekujemy, że będzie w nim najbardziej uwzględniona".
"Będą budowane wielkie wiatraki na morzu bałtyckim, tysiące megawatów. Budujemy elektrownie gazowe, których wcześniej w Polsce prawie nie było. Zrobimy co trzeba, ale UE próbuje narzucić takie tempo, że Polska używając kolokwialnego określenia «pójdzie z torbami«".
A czy PiS wygra wybory?
"PiS musi wygrać, ma obowiązek wygrać ze względu na zagrożenie, o którym mówiłem".
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze