0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. archiwum prywatneFot. archiwum prywat...

I dodaje: "Ja na mandat nie liczę. Dlatego ludzie mi wierzą, że tu nie o »stołek« chodzi. A ja im mówię:

»Głosujcie w te wybory. Przecież każdy z nas ma wpływ na to, w jakim miejscu będziemy po 15 października«".

OKO.press rozmawia z uczestniczkami i liderkami protestów kobiet z 2020 roku, które startują dziś do Sejmu. Państwo PiS brało je na celownik i zniechęcało do aktywności publicznej. A one teraz wchodzą do “wielkiej polityki”. Na swoich warunkach

Kinga Gęsicka-Biały jest znana aktywistkom Ogólnopolskiego Strajku Kobiet z całej Polski.

Jej balkon zimą 2021 ozdabiała wielka iluminacja z ośmiu gwiazdek (na zdjęciu u góry). Wcześniej wisiały na nim plakaty kampanii osób LGBT+ “Kochajcie mnie, mamo i tato”.

Prowadziła protesty w Bolesławcu (38 tys. mieszkańców), miała za to sprawy na policji i w sądzie. Protestowała przeciw władzy PiS – premierowi Morawieckiemu zaniosła pod szpital miskę ryżu z bolesławieckiej ceramiki. Bo próbował się promować na osiągnięciach bolesławieckich medyków. “A szpital modułowy, dla chorych na Covid wybudowany w pandemii jest nasz samorządowy, rząd nie dał na niego ani grosza” – mówiła.

Przeczytaj także:

Dostawała w wyrokach nakazowych po kilkaset złotych grzywien. Ale wyrokom tym, wydanym bez rozprawy, się sprzeciwiała – a po rozprawie sąd już grzywny uchylał. Kończyło się najwyżej na naganie.

Jest samodzielną matką dzieci z niepełnosprawnościami, działaczką na rzecz praw kobiet, wolontariuszką i społeczniczką, która angażuje się w wiele inicjatyw obywatelskich. W tym roku zdobyła nagrodę Prezydenta Miasta Bolesławiec za Promocję miasta w 2022 roku.

Kinga Gęsicka-Biały startuje do Sejmu z listy Bezpartyjnych Samorządowców

Z listy, która najprawdopodobniej nie przejdzie przez wyborczy próg. Miejsce nr 13. Okręg nr 1

“Ale ja na Kingę złego słowa nie powiem” – mówią aktywistki OSK startujące z innych list. “To jest świetna dziewczyna”.

“A pani wie, że ja tak bardzo kontrowersyjnie kandyduję?” – pyta mnie Kinga Gęsicka-Biały, kiedy proszę ją o rozmowę dla OKO.press.

Referendum w sprawie aborcji? Tu nasze drogi się rozchodzą

Agnieszka Jędrzejczyk, OKO.press: Tak, wiem. Ale jak to się stało?

Kinga Gęsicka-Biały: Byłam w stowarzyszeniu Polska 2050. Nigdy nie byłam w żadnej partii i z żadną partią nie chce być identyfikowana. Ruch Polska 2050 budowałam w Bolesławcu od podstaw. Od prezydenckiej kampanii Szymona Hołowni i przysłowiowego pierwszego banera na moim balkonie. To, co Szymon robił, to jak blisko był naszych spraw, jak bardzo się w nie angażował, przekonało mnie.

Ale działałam też w Ogólnopolskim Strajku Kobiet. No i w pewnym momencie drogi zaczęły się nam mocno rozchodzić. Jak Szymon Hołownia zaczął głośno mówić o referendum w sprawie aborcji – że niby cała Polska ma głosować, czy kobiety mają prawo do decyzji. Ja uważam, że w kwestiach praw człowieka nie wchodzi w grę żadne referendum czy jakikolwiek powrót do kompromisu, który już był zakazem aborcji. Jedyne referendum, jakie dopuszczam, to takie, kiedy kobieta robi test ciążowy i pojawiają się dwie kreski.

Wtedy decyduje, czy chce być w ciąży, czy nie. To jest nasze referendum.

Oczywiście wspieram ludzi z Polski 2050, których poznałam, z którymi często angażowałam się w fantastyczne w oddolne projekty. Kibicuję im i trzymam kciuki za ich polityczne debiuty. Tylko że tam – tak jak wszędzie pewnie – pojawili się ci, którym zależy wyłącznie na tym, żeby wejść do dużej polityki. A tych, którzy lokalnie harowali, a raczej te, które harowały, wypycha się. I to mnie bardzo zniesmaczyło.

Bezpartyjni Samorządowcy z Bolesławca

Ale skąd się wzięli ci Bezpartyjni Samorządowcy?

My tu z Bolesławianami.eu organizujemy w Bolesławcu Marsz Równości. Miał być przed wyborami, ale ostatecznie dogadaliśmy się w tym obywatelskim gronie, że zrobimy tydzień po wyborach. I właśnie wtedy, w czasie tych rozmówi na początku września, okazało się, że jestem na liście Bezpartyjnych Samorządowców. I się zaczęło. Różni ludzie, znajomi i obcy, zaczęli mnie krytykować. Że głos na mnie pójdzie na PiS, bo tak działa reguła D'Hondta. Że przeszłam do “Jarozbawa".

Nie wygląda na to, by Bezpartyjni Samorządowcy weszli do Sejmu – głos na nich rozłoży się proporcjonalnie na partie, które przekroczą próg 5 proc. Więc PiS faktycznie też dostanie część tych głosów.

Głos na mnie oddany nie przeważy wygranej w wyborach. Poza tym wierzę w zwycięstwo opozycji, ba – pracuję dla niej, choć wielkiej kampanii nie robię.

Czterech facetów dziękuje na wiecu kobietom

I Bezpartyjni Samorządowcy tak po prostu umieścili Kingę Gęsicką-Biały na swojej liście?

Sama do nich poszłam. Bo chciałam się sprawdzić w wyborach w moim okręgu i chciałam być bezpartyjna. Do końca nie wiedziałam, czy i która jestem na liście. To od znajomych z opozycji się dowiedziałam, że mam 13. miejsce.

A gdyby przyszła KO albo Lewica?

Nie przyszli.

Rzecz w tym, że ja z ludźmi, którzy są w BS, robiłam wiele dobrych projektów w stowarzyszeniu PL2050 jak również w czasie protestów kobiet od 2020 roku. Owszem, tam są byli członkowie PiS, między innymi prezydent Bolesławca, ale oni z PiS odeszli. Teraz od koleżanek z Polski słyszę, że Bezpartyjni Samorządowcy to PiS bis.

Ale raczej nie u nas, w Bolesławcu. Ci ludzie wspierali nas w czasie Strajków Kobiet.

Były iluminacje na ratuszu “Wspieramy was, kobiety”. Poza tym u nas większość kierowniczych stanowisk mają właśnie kobiety.

W Bolesławcu jest inaczej

Podczas wiecu, który zorganizowaliśmy lokalnie, jak wybuchła wojna, miasto wyświetliło napis na ratuszu “Stand with Ukraine”. Kiedy ruszyliśmy z pomocą Ukrainie, to też dostaliśmy wsparcie. Punkt pomocy dla osób w kryzysie uchodźczym ,,Pomocna dłoń” funkcjonuje do dzisiaj. Razem z wolontariuszkami z Ukrainy i Bolesławieckiego Strajku Kobiet udało nam się rozdysponować tony pomocy humanitarnej – tu na miejscu, jak i w Ukrainie.

Czyli więzi stworzone w oddolnym proteście kobiet i w akcji pomocy Ukrainie okazały się silniejsze od związków politycznych. Zwłaszcza gdy w organizacji politycznej zaczęło przeważać myślenie o karierze i “wielkiej polityce”?

To jest Bolesławiec.

A Warszawa – to jest jak na marszu 1 października. Czterech panów na scenie dziękuje kobietom. Obrzydliwe. Gdzie są te kobiety? Ja tym panom naprawdę nie ufam.

Dla praw kobiet Bezpartyjni Samorządowcy okazali się bardziej przyjaźni niż Trzecia Droga. Jedna z liderek BS Beata Krawczyk wprost powiedziała, że kobiety mają prawo do decyzji w sprawie aborcji. Trzecia Droga tak nie mówi. Poza tym BS nie stawia sprawy na ostrzu noża jak KO – że prawo do aborcji do 12. tygodnia będzie i już. Tylko że w tej sprawie się dogadamy – bo chodzi o to, by kobiecie zostawić wybór.

To to samo.

Niby tak, ale jednak nie.

Ludzie uwierzyli, że polityka ich nie dotyczy

13. miejsce na liście BS jest bez szans.

Jestem optymistką i kampanię robię. Rozmawiam z ludźmi – mam dla nich wizytówki i krówki wyborcze. Ulotek nie, bo to kupa kasy i bardzo nieekologicznie. Bezpartyjni Samorządowcy dają mi taką neutralną platformę – bez partyjnych wyzwisk i dyscypliny partyjnej. Mogę mówić o tym, co dla mnie i takich jak ja jest ważne.

Czasem się udaje, czasem nie. Rozmawiałam ostatnio z jednym panem o równości itd. On mi mówi, że "mam sąsiada z inną orientacją, ale po co o tym gadać, niech sobie żyje, jak chce, ale po co to demonstrować”. Ja mu na to, że to po prostu dyskryminacja. Bo każdy ma prawo nie tylko żyć – ale żyć normalnie.

Dobrze nam szło, ale zeszliśmy na temat aborcji. Pyta mnie, że jestem za legalną aborcją do 12. tygodnia ciąży. Ja – że oczywiście. To kobieta ma decydować. Splunął, wsiadł do samochodu i odjechał. To skrajne zachowanie, pełne hipokryzji. Jeśli nie chcesz aborcji, to jej nie rób.

Chodzi o to, żeby się dogadać

Ale taka sytuacja jak z tym panem, to raczej wyjątek. Ludzie chcą rozmawiać. Są otwarci na to, by Polska przestała być zaściankiem, jakim się w ostatnich latach stała. Przyjmują argument, że jak ktoś jest przeciwko aborcji, to po prostu jej nie zrobi. Dają się przekonać, że to jest kwestia decyzji kobiet.

Czyli że chodzi o to, żeby przekonać do zmiany postaw, a nie do nich zmuszać?

Postanowiłam o prawo decyzji dla kobiet walczyć w taki sposób. To, że dla niektórych stałam się wrogiem, prawie że "przybudówką PiS” – jest smutne. Bo co? Dają mi prawo wyboru – ale pod warunkiem, że wybiorę jak oni?

Co wynika z kampanii wyborczej? Ludzie będą głosować?

Są zniesmaczeni tymi przepychankami i politycznymi naparzankami. Wielu mi mówi, że głosować nie będzie. Bo polityka ich nie dotyczy. To odpowiadam, że to nieprawda, bo polityka jest w każdym domu, wszędzie.

Jeden pan mi mówi: “Pracuję w Niemczech, tu tylko wpadam rodzinę odwiedzić. Tam płacę podatki. Co mnie wasza polityka obchodzi?”. No to poprosiłam, by obejrzał paragon ze sklepu – bo tu w vacie zostawia więcej swoich pieniędzy niż w Niemczech. Zaskoczony był.

Jego dzieci pewnie tu chodzą do szkoły, do lekarza?

Tyle że ostatnie 30 lat nauczyło ludzi, że w polityce chodzi tylko o zamianę stołków. Kiedy przychodzę do nich z listy BS i wiedzą, że żadnego stołka dla mnie nie będzie, to mi wierzą – że jednak w polityce chodzi o coś więcej. I że trzeba iść na wybory.

Mówię im: nie chodzi o to, byście na mnie głosowali. Głosujcie za demokracją, przeciw PiS i Konfederacji.

Ja się świecę na zielono

Jak będzie z referendum?

Dużo ludzi mówi, że nie weźmie w tym udziału. Ale nie oszukujmy się – całe prawo wyborcze, te wszystkie zasady, ordynacja, listy, podziały na okręgi – to jest bardzo trudne i zniechęcające. Polityka sprzedawana jak klasówka z nielubianej matematyki i WOS – to bardzo zniechęca. Po co sobie jeszcze niedzielę psuć? To smutne, ale takie mamy realia.

Kobiety zagłosują?

Myślę, że tym razem będzie nas więcej. Ruszyła właśnie kampania OSK, żeby głosować, nawet jeśli cię polityka nie interesuje. Bo jesteś za swoim prawem do wyboru, prawda? Więc sprawdź sobie kandydatki, które uważają tak jak ty. Te nazwiska zapalą się na zielono.

Moje nazwisko też.

Gadam z kandydatkami z innych list. To nie są moje rywalki. Każda niech robi co w jej mocy, żeby mieć swój głos. Te wybory wygrają kobiety.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze