Nawet rok więzienia przewiduje polski kodeks karny za pomówienie w mediach. Lokalni politycy i biznesmeni biorą przykład z polityków krajowych i wykorzystują tę możliwość. Traktują artykuł 212 kodeksu karnego jako knebel dla krytyki - ostrzega ekspertka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W 2016 roku za pomawianie skazano aż 330 osób
Przepisy kodeksu karnego rzadko trafiają do nagłówków prasowych, ale o artykule 212.2 kodeksu karnego, który dotyczy pomówienia w środkach masowego przekazu, znów zrobiło się głośno. Z dwóch powodów:
Żeby bronić w Polsce swojego dobrego imienia, nie trzeba się uciekać do kodeksu karnego. Można skorzystać z ochrony, jaką daje kodeks cywilny, zwłaszcza art. 23 i 24 dotyczące ochrony dóbr osobistych. A jednak nie tylko w tych dwóch przypadkach chcą większej kary i wykorzystują do tego dużo poważniejsze narzędzie - kodeks karny. Takich przypadków jest w ostatnich latach coraz więcej.
W 2016 roku w porównaniu z latami poprzednimi skazano więcej osób z art. 212 o 45 proc.: 229 osób zostało skazanych z art. 212 par. 1, a kolejne 101 osób z art. 212 par. 2. Razem 330 ściganych przez państwo i skazanych przez sądy.
"Sprawy z art. 212 k.k są uciążliwe dla oskarżonego, ponieważ to na nim ciąży obowiązek udowodnienia, iż jego stwierdzenia były prawdziwe. Przeczy to naczelnej zasadzie prawa karnego, domniemaniu niewinności, zgodnie z którą to na stronie oskarżającej ciąży obowiązek wykazania winy oskarżonego" - mówi Dominika Bychawska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. I dalej:
"Jak wskazuje Europejski Trybunał Praw Człowieka, wystarczającym sposobem ochrony reputacji i dobrego imienia jest prawo cywilne (procesy o ochronę dóbr osobistych), które nie angażują aparatu państwa, a przy tym pieniędzy podatników, w konfliktach dotyczących reputacji" - dodaje Bychawska-Siniarska. Prawniczka podkreśla, że
jednym z kluczowych standardów w zakresie wolności słowa, jest obowiązek tolerowania przez polityków i osoby pełniące funkcje publiczne komentarzy i krytyki w większym stopniu niż przez zwykłych obywateli".
Zanim Jarosław Kaczyński wystąpił z pozwem przeciwko "Wyborczej", usunięcie przepisu 212.2 z kodeksu karnego rozważał Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zapowiedział konsultacje w tej sprawie z przedstawicielami mediów. Wcześniej Ziobro domagał się wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko sędziemu Łączewskiemu, który pozwał Wojciecha Biedronia z art. 212.2 i wygrał w sądzie.
Usunięcie artykułu 212.2 spełniłoby postulat podnoszony od wielu lat przez dziennikarzy, a także przez polskie i międzynarodowe instytucje monitorujące prawa człowieka: Rzecznika Praw Obywatelskich, instytucje Rady Europy i ONZ, a także polskie oraz międzynarodowe organizacje pozarządowe, w tym Helsińską Fundację Praw Człowieka, która zorganizowała kampanię społeczną "Wykreśl 212 KK", Międzynarodowy Instytut Prasy, Reporterów Bez Granic, czy monitorującą wolność wypowiedzi organizację Artykuł 19.
"Art. 212 k.k. ma co do zasady służyć ochronie godności i dobrego imienia, ale
w praktyce często wykorzystywany jest do tłumienia uprawnionej krytyki. Dotyka dziennikarzy wykonujących funkcje „publicznego kontrolera” (public watchdog), ale także „zwykłych obywateli”,
którzy komentują otaczającą ich rzeczywistość, piszą na blogach, składają petycje lub skargi do władz administracyjnych czy sądów" - pisali w 2012 roku eksperci Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która prowadzi Obserwatorium Wolności Mediów.
Wyrok na Wojciecha Biedronia skrytykowało Centrum Monitoringu Wolności Prasy działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich (skupia pracowników mediów generalnie przychylnych obecnej władzy). Wyrok ma zdaniem Centrum "na celu zniechęcanie dziennikarzy do przedstawiania w postaci publikacji istotnego, wymagającego publicznego wyjaśnienia problemu, jakim jest zawsze próba wywierania nieformalnego wpływu na wydarzenia polityczne przez osoby do tego nieuprawnione”.
W ocenie Stowarzyszenia, "traktowanie dziennikarzy w taki sposób prowadzi do uruchomienia i upowszechnienia w pracy dziennikarskiej mechanizmu autocenzury, czyli samoograniczania się także innych dziennikarzy i nie podejmowania przez nich trudnych i kontrowersyjnych problemów społecznych, co w oczywisty sposób niszczy zasadę wolnego słowa i prowadzi do ograniczenia swobód obywatelskich".
W 2010 roku dziennikarz Marcin Kącki został skazany z art. 212 par. 2 na grzywnę za pomówienie europosła Samoobrony w materiale o tak zwanej seksaferze w tej partii, który opublikowała "Gazeta Wyborcza". W 2017 roku Kącki wygrał z Polską w Strasburgu. Europejski Trybunał Praw Człowieka przypomniał wtedy, że "prasa nie tylko wskazuje kierunek debaty publicznej w sprawach będących przedmiotem zainteresowania społecznego, ale ma też za zadanie ujawnianie i przekazywanie opinii publicznej informacji będących w stanie takie zainteresowanie wywołać lub być źródłem takiej debaty w społeczeństwie". Trybunał zauważył, że dziennikarzom przysługuje ochrona na gruncie artykułu 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jest ona uzależniona od tego, czy działają oni w dobrej wierze, mają na celu dostarczenie rzetelnych i wiarygodnych informacji, zgodnie z zasadami odpowiedzialnego dziennikarstwa.
Wiele spraw wytaczanych na gruncie artykułu 212 jest pokłosiem konfliktów między politykami najwyższego szczebla a dziennikarzami największych dzienników. Często bywa też narzędziem wywierania nacisku na dziennikarzy prasy lokalnej, krytykujących lokalnych polityków.
W 2004 roku prof. Izabela Lewandowska-Malec z Uniwersytetu Jagiellońskiego została skazana na grzywnę i publikację przeprosin za pomówienie w środkach masowego przekazu burmistrza Świątnik Górnych. Profesor na łamach Polskiej Agencji Prasowej opublikowała list, w którym krytykowała burmistrza i pracę Urzędu Gminy.
W tym samym roku redaktor naczelny "Wieści polickich" Andrzej Marek został skazany na 3 miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i publikację przeprosin. Chodziło o artykuły prasowe, w których dziennikarz opisywał rzekome nieprawidłowości w lokalnym Urzędzie Gminy. Sąd uznał, że Marek nie dochował należytej staranności i nie sprawdził źródeł, a także, że w swoich tekstach przekroczył źródła dopuszczalnej krytyki.
Zarówno Lewandowska-Malec, jak i Andrzej Marek wygrali później z Polską przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.
Artykuł 212 kodeksu karnego dotyczy pomówienia, a artykuł 212 paragraf 2 jego szczególnej formy, "za pomocą środków masowego komunikowania". Za to przestępstwo przewidziana jest kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku pozbawienia wolności.
Trybunał Konstytucyjny nie zdecydował się do tej pory na usunięcie artykułu 212 z polskiego prawa.
W 2006 roku w wyroku P 10/06 TK ocenił, że w niektórych okolicznościach ochrona praw i wolności takich jak godność, dobre imię i prywatność może mieć pierwszeństwo przed ochroną wolności wyrażania opinii. TK uznał, że sama możliwość domagania się odszkodowania za zniesławienie na drodze cywilnej nie wystarczy, a w Polsce powinna istnieć też forma ochrony na gruncie prawa karnego.
W 2009 roku znowelizowano przepis 212.2, łagodząc przewidzianą sankcję za pomówienie w mediach z 2 lat do roku pozbawienia wolności. W ocenie Rzeczników Praw Obywatelskich, to wciąż za mało.
W 2012 roku Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Irena Lipowicz wniosła do Trybunału Konstytucyjnego o sprawdzenie, czy przewidziana w przepisie kara roku pozbawienia wolności jest zgodna z konstytucją i z międzynarodowym standardem ochrony praw i wolności, w szczególności z art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który chroni wolność wypowiedzi.
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCZ) wielokrotnie wypowiadał się w kwestii pomówienia, również w sprawach pochodzących z Polski. Według Trybunału, państwa Rady Europy mogą wprowadzać do swoich porządków prawnych karne przestępstwo pomówienia. Natomiast problematyczny jest charakter i nadmierna dotkliwość kar, zwłaszcza kary pozbawienia wolności. W ocenie ETPCZ, sankcją jest już samo prowadzenie postępowania. Trybunał podkreślał, że w państwach demokratycznych media pełnią szczególną rolę, mają obowiązek dostarczania informacji i opinii.
ETPCZ niepokoiło, że przestępstwo zniesławienia może stanowić nadmierną ingerencję w prawo do wyrażania opinii, ograniczać wypowiedzi polityczne i debatę publiczną.
W 2013 Trybunał Konstytucyjny umorzył sprawę wniesioną przez prof. Lipowicz, powołując się na wcześniejsze rozstrzygnięcie z 2006 roku.
Prof. Lipowicz nie zmieniła jednak zdania w sprawie art. 212.2. W 2015 roku w wywiadzie dla Międzynarodowego Instytutu Prasy podkreśliła, że nawet jeśli artykuł 212.2 stanowi "potencjalne zagrożenie, to i tak nie powinien obowiązywać w demokratycznym państwie prawa". W 2016 roku jej następca, RPO dr Adam Bodnar pisał do Ministra Ziobry, że art. 212 „nadal budzi kontrowersje”. Bodnar - odwołując się do wyroku TK z 2006 roku - wskazywał ”możliwe zmiany legislacyjne, które uczyniłyby z powództwa cywilnego rzeczywistą alternatywę dla odpowiedzialności prawnokarnej i umożliwiły ograniczenie zastosowania art. 212 k.k.”.
O komentarz do art. 212.2 poprosiliśmy Dominikę Bychawską-Siniarską, członkinię Zarządu i kierowniczkę Obserwatorium Wolności Mediów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jej opinia w całości poniżej:
"Wolność słowa nie jest prawem absolutnym, podlega ograniczeniom ze względu na ochronę życia prywatnego, to znaczy reputacji, dobrego imienia, wizerunku osób, o których mówimy lub piszemy. W polskim prawie reputacja jest chroniona na gruncie prawa karnego – art. 212 (zniesławienie) kodeksu karnego oraz prawa cywilnego, art. 23 i 24 (ochrona dóbr osobistych) kodeksu cywilnego.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wraz z organizacjami wydawców i dziennikarzy od lat wskazuje na
potrzebę zniesienia odpowiedzialności karnej za zniesławienie, w szczególności wyeliminowanie kary pozbawienia wolności z art. 212 par. 2, która grozi w momencie zniesławienia przy użyciu mediów - internetu, radia - i dotyka w szczególności dziennikarzy i blogerów.
Pomimo starań organizacji pozarządowych, art. 212 k.k. jest utrzymywany i do tej pory nie było woli politycznej, aby go usunąć. Ponadto Trybunał Konstytucyjny w 2012 roku wypowiedział się co do zgodności art. 212 k.k. z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa, wskazując, że przepis jest zgodny z Konstytucją oraz, że istnieje potrzeba utrzymania go w polskim porządku prawnym do czasu opracowania innej, skutecznej metody ochrony dóbr osobistych.
Utrzymując przestępstwo zniesławienia, Polska przegrywa regularnie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka i musi płacić swoim obywatelom odszkodowania.
Pierwszym standardem, który regularnie przypominany jest przez Europejski Trybunał Praw Człowieka na kanwie spraw z art. 212 k.k., jest kwestia kary pozbawienia wolności. Jest ona stosowana niezwykle rzadko, niemniej jednak
sama groźba kary więzienia może wywoływać wśród dziennikarzy tzw. efekt mrożący i powstrzymywać ich od zabierania głosu w społecznie doniosłych sprawach.
W ocenie Trybunału istnienie sankcji karnych za zniesławienie w państwach członkowskich Rady Europu nie jest samo w sobie nieproporcjonalne do celu, jaki ma być osiągnięty. Jednak w świetle art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który chroni wolność słowa, zastosowanie kary pozbawienia wolności może być stosowane jedynie w wyjątkowych, skrajnych przypadkach, np. przy nawoływaniu do przemocy motywowanej uprzedzeniami (mowie nienawiści).
W sprawie Długołęcki przeciwko Polsce postępowanie o zniesławienie prowadzone wobec dziennikarza mediów lokalnych, zostało przez sąd warunkowo umorzone. Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził jednak naruszenie art. 10 Konwencji, ponieważ po umorzeniu nadal istniała możliwość odwieszenia postępowania i nałożenia pełnej kary na dziennikarza. Ponadto dziennikarz i tak poniósł karę - sąd orzekł o jego winie, jego nazwisko zostało wpisane do Krajowego Rejestru Skazanych.
Orzekając z art. 212, polskie sądy najczęściej stosują karę grzywny. Nawet jeśli oskarżony zostaje ukarany niewielką grzywną, znacznie bardziej dotkliwe mogą okazać się „skutki uboczne” wyroku, czy też dolegliwości związane z samym prowadzeniem postępowania karnego. Chodzi przede wszystkim o obowiązek osobistego stawiennictwa na rozprawach, możliwość zastosowania przymusowego doprowadzenia na rozprawę w razie nieusprawiedliwionej nieobecności, czy możliwość stosowania środków zapobiegawczych.
Sprawy z art. 212 k.k są bardzo uciążliwe dla oskarżonego, ponieważ to na nim ciąży obowiązek udowodnienia, iż jego stwierdzenia były prawdziwe. Przeczy to naczelnej zasadzie prawa karnego, domniemaniu niewinności, zgodnie z którą to na stronie oskarżającej ciąży obowiązek wykazania winy oskarżonego. W ocenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dodatkowym problemem jest też to, że polskie sądy w swoich wyrokach rzadko rozróżniają między twierdzeniami o faktach a opiniami. Rozróżnienie to ma kluczowe znaczenie dla postępowania dowodowego. Opinie, sądy wartościujące są subiektywną oceną rzeczywistości, dlatego nie powinny być poddane dowodzeniu. Europejski Trybunał Praw Człowieka przypominał o tym również na kanwie spraw polskich, takich jak sprawa Maciejewski przeciwko Polsce czy Lewandowska-Malec przeciwko Polsce.
Europejski Trybunał Praw Człowieka zaznaczył, że jednym z kluczowych standardów w zakresie wolności słowa, jest
obowiązek tolerowania przez polityków i osoby pełniące funkcje publiczne komentarzy i krytyki w większym stopniu niż przez zwykłych obywateli[6].
ETPC szerszą ochroną obejmuje również sprawy, w których wypowiedzi mieszczą się w ramach debaty politycznej, czy też debaty o kwestiach społecznie istotnych.
Zabiegi organizacji pozarządowych sprawiły, że liczba skazań z art. 212 k.k. regularnie malała w latach 2012–2015. Z danych, jakie otrzymała HFPC od Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że liczba skazań w tym czasie z art. 212 par. 1 k.k. zmalała ze 179 do 157, a z art. 212 par. 2 k.k. z 60 na 58. Niestety w 2016 r. zanotowano wzrost skazań o 45 proc., 229 osób zostało skazanych z art. 212 par. 1 i 101 osób z art. 212 par. 2.
Z obserwacji Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wynika, że szczególnie groźne jest korzystanie z przestępstwa zniesławienie przez czołowych polityków. To z ich postępowania inspiracje czerpią lokalni politycy i biznesmeni, traktując art. 212 k.k. jako knebel do krytyki.
Jak wskazuje Europejski Trybunał Praw Człowieka wystarczającym sposobem ochrony reputacji i dobrego imienia jest prawo cywilne (procesy o ochronę dóbr osobistych), które nie angażują aparatu państwa, a przy tym pieniędzy podatników, w konfliktach dotyczących reputacji.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze