0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Enzo ZUCCHIEnzo ZUCCHI

W sondażu Ipsos dla OKO.press i "Wyborczej" zadaliśmy ankietowanym następujące pytanie: "Czy Pana/Pani zdaniem polityka rządu PiS może doprowadzić do wyjścia Polski z UE?" Oto odpowiedzi:

Jak widać, Polacy podzielili się niemal na pół: 49 proc. uważa, że pod rządami PiS polexit jest możliwy, 48 proc. jest przeciwnego zdania. Wnioski z wyników badania?

Po pierwsze, straszenie polexitem w wykonaniu PiS nie będzie raczej w najbliższym czasie polityczną wunderwaffe dla opozycji. Jak za chwilę zobaczymy, opinie Polaków ws. groźby wyjścia naszego kraju z Unii Europejskiej odpowiadają poglądom politycznym. Upraszczając, zwolennicy opozycji uważają taką perspektywę za realną, zwolennicy PiS są dokładnie przeciwnego zdania. Pat.

Ale już po drugie, w naszym badaniu widać, że histeryczna antyeuropejska narracja i kolejne fronty konfliktu z Brukselą za chwilę mogą okazać się wewnętrznie bardzo poważnym problemem politycznym dla Kaczyńskiego i kolegów.

Paradoksalnie obóz władzy na razie korzysta z euroentuzjazmu Polaków - obecność w Unii uważamy za tak oczywistą, że wielu z nas nie jest w stanie poważnie rozpatrywać perspektywy polexitu.

Ale jeśli PiS "przegnie" (a wydaje się, że jest tego bardzo blisko) i polexit zajrzy w oczy mieszkańcom wsi oraz małych miast, rządzący znajdą się w poważnych kłopotach. Bo kobiety i mieszkańców większych miast już udało im się polexitem przerazić.

Polexit zmobilizuje milczącą mniejszość?

Dlaczego zadaliśmy pytanie o polexit?

Odpowiedź jest oczywista, zwłaszcza w dniu, gdy Trybunał Julii Przyłębskiej dokonał de facto prawnego polexitu, obwieszczając na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego, że z polską konstytucją są sprzeczne orzeczenia najważniejszego organu sądowego UE - Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wniosek premiera Mateusza Morawieckiego poparli przy tym prezydent Andrzej Duda, prokurator generalny Zbigniew Ziobro, minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau i większość sejmowa PiS.

Jeśli dodamy do tego kolejne wypowiedzi prominentnych członków obozu władzy o Unii jako "brukselskim okupancie" i brexicie jako wzorze do naśladowania, uprawniona staje się hipoteza, że nawet jeśli rządzący nie chcą wyjść z UE (choć z każdym dniem trudniej w to uwierzyć), to na pewno chcą użyć wojny z Brukselą jako paliwa politycznego w kraju.

Przeczytaj także:

O możliwym polexicie mówi również opozycja, która zarzuca PiS świadome dążenie do wyjścia z Unii, by autorytarna władza partii Jarosława Kaczyńskiego nie musiała podlegać ograniczeniom ze względu na unijne normy i zasady.

Jak zauważyliśmy już wyżej, póki co w opowieść opozycji wierzą w większości zwolennicy opozycji, a perspektywa polexitu stała kolejną osią polaryzacji sceny politycznej wg sympatii partyjnych:

Widzimy, że niby wszystko jest zgodne z normą dwubiegunowego sporu, ale... W powyższym wykresie warto zwrócić szczególną uwagę na ostatni słupek: to opinia na temat polexitu badanych, którzy deklarują, że nie wezmą udziału w wyborach, w naszym sondażu to 35 proc. respondentów. Wśród tych osób - które w części stanowią rezerwuar mobilizacyjny dla poszczególnych partii - szala przychyla się na stronę wiary w możliwy polexit.

A im bardziej taka perspektywa będzie dla tej grupy realna, tym bardziej będą skłonni pójść na wybory, by powtrzymać wyjście Polski z UE.

Zakładamy, że są mniej lub bardziej proeuropejscy z prostego powodu - za polexitem w sondażach Ipsos opowiada się mniej niż 10 proc. badanych.

Również gdy popatrzymy na rozkład poglądów wg miejsca zamieszkania, pierwsze wnioski są dla partii władzy optymistyczne: jej bastiony - wieś i małe miasta - raczej nie wierzą w polexit, bastiony opozycji - duże miasta - uważają, że polityka PiS może do niego doprowadzić. A jeśli bastiony pozostają przy swoich, to znaczy, że politycznie nic się nie zmienia.

Szkopuł w tym, że choć większość Polaków ze wsi i z mniejszych miast w polexit nie wierzy, to jednak takie zagrożenie widzi ponad 40 proc. respondentów w tych grupach. To dużo - im bardziej agresywna wobec Unii będzie polityka PiS w kolejnych miesiącach, tym bardziej ta wiara może się wzmacniać. A to już będzie miało polityczne konsekwencje.

Kobiety zmęczone politycznym chaosem

Jak pokazaliśmy w jednej z naszych poprzednich analiz, dla partii Jarosława Kaczyńskiego urósł w ostatnich miesiącach sufit poparcia, czyli procent osób, które nie wykluczają z całą pewnością głosu na PiS w kolejnych wyborach. Jednym z głównych powodów tego wzrostu był spadek niechęci kobiet wobec obozu władzy. Jak pisaliśmy w OKO.press, skutek mogło odnieść zagranie przez rząd kartą bezpieczeństwa podczas kryzysu na granicy z Białorusią. Ekipa epatująca zdecydowaniem w tzw. ochronie granic mogła u części Polek wywołać wrażenie opiekuńczej władzy broniącej kraju przed zakusami naszych wrogów.

Pytanie o polexit w podziale na kobiety i mężczyzn pokazuje, że ten medal ma też jednak drugą stronę. Spójrzmy na wyniki:

Wyniki naszego badania mogą pokazywać, że Polki są szczególnie zmęczone politycznym chaosem i ciągłymi konfliktami politycznymi. Z jednej strony doceniają więc "spokój za wszelką cenę" na granicy, z drugiej - obawiają się, że zdecydowana i agresywna polityka rządu może doprowadzić do dramatu polexitu. Od tego, które poczucie przeważy, w dużym stopniu zależą losy władzy w następnych wyborach. Zabieganie o głosy kobiet (ale nie tylko) przez PiS przypomina obecnie grę w bilansowanie dawek strachu i poczucia bezpieczeństwa.

Póki co, rządzący stosują w polityce metodę wybitnego aktora Romana Wilhelmiego, który w scenariuszu obok kolejnych scen zapisywał dwa słowa: "przyp...olić" lub "odpuścić". Jeśli partia Kaczyńskiego zatraci równowagę w tej metodzie i przeszarżuje, przed opozycją otworzy się droga do ofensywy.

Sondaż Ipsos dla OKO.press i „Wyborczej” zrealizowany metodą CATI (telefoniczny) w dniach 21-23 września 2021 roku. Badanie zrealizowano na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1000

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze