Za ściślejszą współpracą w ramach Unii Europejskiej opowiada się 54 proc. Polaków, polexit popiera tylko 7 proc. Ale uwaga - poparcie dla wyjścia z Unii może rosnąć: aż 32 proc. z nas wierzy w opowieści demonizujące UE
Rośnie napięcie polityczne i społeczne przed zaplanowanym na 10 grudnia 2020 szczytem Rady Europejskiej - to na nim prawdopodobnie rozstrzygną się losy budżetu UE i funduszu odbudowy po epidemii koronawirusa. Wetem grożą Polska i Węgry, które nie godzą się na przyjęcie mechanizmu wiążącego wypłatę funduszy unijnych od przestrzegania zasady praworządności przez kraje członkowskie.
W piątek 4 grudnia premier Mateusz Morawiecki podtrzymał groźbę weta: "Nie jesteśmy w stanie przyjąć budżetu na kolejne 7 lat, jeżeli równolegle będzie przyjmowane rozporządzenie [ws. praworządności]. To stanowisko się nie zmienia. Mamy je bardzo mocno ugruntowane i skrystalizowane" - stwierdził szef rządu.
Grożąc wetem, obóz władzy na użytek wewnętrzny snuje baśń o Unii Europejskiej, która w ostatnich latach się "zepsuła": według tej opowieści UE przyznaje sobie zbyt wiele kompetencji, które powinny leżeć w gestii państw narodowych;
To wizja nie tylko antyunijnych jastrzębi z Solidarnej Polski, w nieco bardziej zawoalowanej formie przedstawiał ją również w wystąpieniu sejmowym premier Morawiecki. Według PiS Unia Europejska, w której Polska Prawa i Sprawiedliwości czułaby się dobrze, to Europa Ojczyzn - luźniej zintegrowana, zjednoczona gospodarczo, ale nie politycznie i społecznie, z mniejszą rolą Komisji Europejskiej.
Czy taką wizję popierają Polacy? Zapytał o to Ipsos w sondażu dla OKO.press.
Jak widać, większość Polaków jest euroentuzjastyczna w sensie ścisłym: popiera nie tylko samą ideę Zjednoczonej Europy, ale również mocniejszą integrację polityczną i większą rolę Komisji Europejskiej. To kolejny problem rządu, jeśli zdecyduje się iść na całość i wysadzić porozumienie dotyczące budżetu.
Większość obywateli może tego nie zrozumieć, tym bardziej, że jak pisaliśmy, 3/5 Polaków uważa również, że ostra polityka rządów Polski i Węgier osłabia nasze kraje, a 66 proc. popiera mechanizm "pieniądze za praworządność".
Być może również stąd bierze się ostatnia aktywność wicepremiera Jarosława Gowina, który pozycjonuje się jako proeuropejski "gołąb" w obozie władzy na kontrze do "jastrzębia" Ziobry.
W czwartek 3 grudnia Gowin przedstawił w Brukseli możliwe rozwiązanie kryzysu budżetowego: miałoby nim być jasne stanowisko Rady Europejskiej, "że zasada warunkowości nie będzie wykorzystywana, by wywierać nieuzasadniony nacisk na poszczególne państwa członkowskie w kwestiach innych niż uczciwe wykorzystywanie funduszy unijnych".
Gowin został natychmiast bezpardonowo skrytykowany przez europosła PiS Jacka Saryusza-Wolskiego, który nazwał jego stanowisko "pułapką negocjacyjną, sprzeczną ze stanowiskiem Polski".
Obóz władzy trzeszczy, zdezorientowany jest również jej elektorat, bo 31 proc. wyborców PiS popiera ściślejszą współpracę w ramach Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę ostry, a miejscami histeryczny, atak rządzących na UE, to duży odsetek, choć o wiele mniejszy niż wśród wyborców KO, Lewicy i Polski 2050 Szymona Hołowni. Najbardziej eurosceptyczni (tu bez zaskoczeń) są wyborcy Konfederacji.
To samo pytanie Ipsos zadał ankietowanym w lutym 2020 roku, wyniki pokrywają się niemal idealnie: zwolenników ściślejszej współpracy było wtedy 54 proc. badanych (tyle samo, co teraz), jej ograniczenia - 34 proc. (tyle samo co teraz), za polexitem opowiadało się 5 proc. badanych (o 2 pkt. proc. mniej niż teraz).
To pokazuje, że poglądy Polaków na Unię Europejską są stabilne, a poparcie dla wyjścia z UE jest minimalne. Ale czy zawsze tak będzie? Niestety, istnieją przesłanki, że eurosceptycyzm będzie rósł w siłę.
Postanowiliśmy zbadać podatność Polaków na antyunijną perswazję, pytając ich o opinię na temat jednej z teorii spiskowych dotyczących Unii Europejskiej. Jako sztandarowy przykład takiej wypowiedzi, wybraliśmy słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że UE traktuje kraje członkowskie tak jak ZSRR podległe mu kraje w czasach komunizmu.
Absurd takiego porównania pokazywaliśmy w OKO.press, udowadnialiśmy, że analogia Kaczyńskiego nie ma żadnych faktycznych podstaw, a wypowiedź prezesa PiS to nie (choćby kontrowersyjny) opis realnie istniejących mechanizmów, tylko populistyczna narracja z jednym celem: zniechęcenia obywateli do Europy.
Mimo to z badania Ipsos dla OKO.press wynika, że teorię Kaczyńskiego popiera aż 32 proc. Polaków.
Najwięcej badanych zgadzającym się ze zrównaniem Unii Europejskiej i Związku Radzieckiego jest wśród elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, ale również wśród zwolenników innych partii znajdziemy znaczące odsetki przekonane do takiej tezy: to 8 proc. wyborców KO, 22 proc. elektoratu Polski 2050, 7 proc. zwolenników Lewicy, 49 proc. - Konfederacji, 23 proc. - PSL/Kukiz'15.
Ten wynik powinien być dzwonkiem alarmowym dla proeuropejskich sił politycznych w Polsce. 32 proc. osób zrównujących Unię i ZSRR nie przekłada się - rzecz oczywista - na liczbę zwolenników polexitu, ale pokazuje, że również w polskim społeczeństwie może rezonować nawet najbardziej dziwaczna antyunijna retoryka.
Podobnie było w Wielkiej Brytanii, gdy kampania sił opowiadających się za brexitem posługiwała się zmanipulowanymi lub wprost kłamliwymi argumentami, a mimo to (a może właśnie dlatego) Brytyjczycy w 2016 roku zdecydowali o wyjściu z Unii. Chociaż według sondaży jeszcze na początku 2015 roku poparcie dla brexitu nie przekraczało 40 proc.
Sondaż telefoniczny CATI Ipsos dla OKO.press, na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N= 1000 osób, 23-25 listopada 2020. Losowanie próby miało charakter warstwowo-proporcjonalny. Kontrolowano miejsce zamieszkania respondenta pod względem województwa i wielkości miejscowości. Około 70 proc. spośród 1000 wywiadów zrealizowano pod wylosowanymi numerami telefonów komórkowych.
Udostępnij:
Świat
Władza
Jarosław Gowin
Jarosław Kaczyński
Mateusz Morawiecki
Zbigniew Ziobro
Rząd Mateusza Morawieckiego
Unia Europejska
Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze