W Pieniny koleją linową? Takie marzenie mają samorządowcy i władze województwa Małopolskiego. Dyrekcja Pienińskiego Parku Narodowego o pomyśle dowiedziała się z mediów, a ekolodzy ostrzegają: na dłuższą metę region zamiast zyskać – straci
Spływ przełomem Dunajca drewnianą tratwą z flisakami jest dziś największą atrakcją Pienińskiego Parku Narodowego. Oczywiście – obok niespotkanych w innych częściach Polski widoków i cennej przyrody. Ale samorządowcy i władze województwa chcą więcej. Stąd plan na utworzenie kolejki gondolowej, która kursowałaby na trasie Sromowce-Krościenko-Szczawnica i na którą - obok gór i lasów - będzie można patrzeć z flisackiej tratwy. Wykonawcą projektu mają być Polskie Koleje Linowe.
„Turystyka jest jedną z kluczowych gałęzi gospodarki Małopolski. Rozwój i ożywienie turystyki to zadanie niezwykle ważne dla wszystkich mieszkańców naszego regionu. (…) atrakcyjnemu poszerzeniu oferty towarzyszy też troska o minimalizowanie skutków transportu samochodowego, ochrona walorów przyrodniczych, które są bezcennym kapitałem Małopolski” – zachwala marszałek Witold Kozłowski. Projekt nazywa „śmiałym, innowacyjnym pomysłem, eksponującym piękno natury”.
Tymczasem władze parku narodowego o „śmiałym” planie rozwoju turystyki dowiedziały się z lokalnych mediów. A ekolodzy ostrzegają: na dłuższą metę region zamiast zyskać – straci.
Jak podaje Urząd Statystyczny w Krakowie, w 2018 roku Pieniński PN odwiedziło 985 tysięcy osób, a 200 tysięcy spłynęło przełomem Dunajca. To najlepszy wynik w Polsce, jeśli przeliczymy turystę na 1 km2 – a Pieniński PN jest dość niewielki.
Do Parku można wejść wyłącznie za dnia. Nie spotkamy tu zbyt wielu wilków czy niedźwiedzi, ale są za to rysie, żbiki, łasice i około 60 innych ssaków. Do tego 188 gatunków ptaków, w tym bardzo rzadki, żyjący w skalnych ścianach pomurnik. Są też płazy, takie jak salamandra plamista, kumak górski i traszki. W Dunajcu zanotowano 17 gatunków ryb. Można się również rozpisywać nad bogatą roślinnością, a wśród niej są dwa endemity, czyli gatunki, których nie spotkamy nigdzie indziej na całym świecie.
To mniszek pieniński, o kilkucentymetrowych liściach i żółtawych kwiatach oraz pszonak pieniński, wyższy, gęsto ulistniony z żółtymi kwiatami. Oba objęte ścisłą ochroną gatunkową.
Również w Pienińskim Parku Narodowym znajduje się chyba najbardziej rozpoznawalna w Polsce sosna – na szczycie Sokolicy. Jej wiek szacuje się na ponad 500 lat. Rośnie tak, że za nią widzimy już tylko przepaść i płynący w dole Dunajec. Pracownicy Parku próbują ją reanimować po tym, jak helikopter TOPR przypadkiem urwał jej gałąź.
Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot komentuje: „Wyobrażanie sobie, że Pieniny będą alpejską doliną z wyciągami, to droga donikąd. To nie ten czas i nie to miejsce. Co więcej, taka inwestycja byłaby dla Pienin po prostu szkodliwa. Region na tym straci - oczywiście poza PKL i samorządowcami, którzy chcą przecinać wstęgi. Dla przykładu: w Białowieży, która jest bardzo dzika, turystyka generuje ogromne zyski. Budując w Pieninach kolejkę, tę dzikość stracimy” – tłumaczy.
Przyjrzyjmy samemu projektowi. Na razie jego realizacja jest na bardzo wstępnym stadium.
„Podpisany właśnie list intencyjny, przez miasto i gminę Szczawnica, gminę Krościenko nad Dunajcem, gminę Czorsztyn oraz Województwo Małopolskie i spółkę Polskie Koleje Linowe, jest symbolicznym początkiem realizacji wspólnego celu: budowy kolei linowej w Pieninach. To inwestycja, która przyczyni się do rozwoju naszych miejscowości” - podkreśla Tadeusz Wach, wójt gminy Czorsztyn.
Nie wiemy, co wykaże raport oddziaływania tej inwestycji na środowisko ani ile będzie ona kosztować.
Wiadomo natomiast, że kolejka ma łączyć Sromowce, Krościenko i Szczawnicę, więc powinna mieć około 10 km. Ma transportować turystów po spływach Dunajcem na parking w Sromowcach Niżnych, gdzie zostawiają samochody.
„Planowana przez władze samorządowe inwestycja ma w założeniu prowadzić do powstania unikalnego w skali Polski systemu komunikacyjnego, ograniczającego ruch samochodowy w terenie sąsiadującym z Pienińskim Parkiem Narodowym. Kolej linowa jest ekologicznym, a co za tym idzie przyjaznym środowisku, środkiem transportu” – czytamy na stronie małopolskiego urzędu marszałkowskiego.
„Chcemy poszerzać ofertę turystyczną naszych gmin. Powstanie kolei linowej z pewnością może przyczynić się do stworzenia w regionie tak potrzebnych, nowych miejsc pracy. Inwestycja będzie też poprzedzona konsultacjami społecznymi” – zachwala z kolei Grzegorz Niezgoda, burmistrz miasta i gminy Szczawnica.
„O inwestycji wiem tyle, co z doniesień medialnych” – powiedział „Wyborczej” Michał Sokołowski, dyrektor Pienińskiego Parku Narodowego.
Z pisma przesłanego OKO.press dowiadujemy się, że pomimo podpisania listu intencyjnego w marcu, jego kopia trafiła do dyrekcji Parku dopiero w maju.
„Aktualnie Pieniński Park Narodowy nie zna żadnych szczegółów zasygnalizowanego przedsięwzięcia, dlatego nie jesteśmy kompetentni do komentowania szczegółów pomysłu. Natomiast stoimy na stanowisku, że wszelkie działania na obszarze parku narodowego muszą być podporządkowane obowiązującemu prawu ochrony przyrody, a w przypadku Pienińskiego Parku Narodowego przepisom Planu ochrony, które nie przewidują takich przedsięwzięć” – czytamy w oświadczeniu.
Do planu negatywnie odniosło się także Prezydium Rady Naukowej Pienińskiego Parku Narodowego i Zarząd Okręgu Ligi Ochrony Przyrody w Nowym Sączu. Ten ostatni w kwietniu wysłał pismo do marszałka Kozłowskiego, apelując o wycofanie się z tego pomysłu. Przedstawiciele Ligi Ochrony Przyrody piszą, że samo zaproponowanie utworzenia kolei linowej w Pieninach świadczy o braku poszanowania dla polskiego i unijnego prawa ochrony przyrody oraz wynika z niezrozumienia, jak taka inwestycja będzie ingerować w środowisko. Dodają też, że inicjatywa może skutkować „spadkiem atrakcyjności regionu pienińskiego, którego podstawowym walorem jest w miarę jeszcze naturalne środowisko i unikatowy krajobraz”. Liga zwraca także uwagę, że inicjatorzy projektu nie zdradzają, z jakich źródeł ma być finansowany.
„To szkodliwy projekt – zarówno dla przyrody, jak i dla turystyki. Polska to dziwny kraj, w którym panuje przekonanie, że jeśli więcej zabetonujemy, to będzie lepiej.
A europejskie i światowe trendy pokazują, że najchętniej odwiedzane przez turystów są miejsca dzikie, pozbawione infrastruktury”
– mówi w rozmowie z OKO.press Radosław Ślusarczyk. „Podnoszony przez samorządy i władze województwa argument o odciążeniu ruchu samochodowego jest szukaniem wyjaśnień na siłę. Nie przedstawiono do tej pory żadnych poważnych analiz ruchowych, które by pokazały, że droga do Parku musi być odciążona i jak w tym pomoże budowa kolejki. Droga do parkingu jest wygodna, niedawno zmodernizowana. Pieniński Park Narodowy razem z Zarządem Dróg Wojewódzkich zrobił na niej zabezpieczenia dla płazów i ułatwienia dla migracji zwierząt. W nocy wyłącza się wzdłuż niej oświetlenie, żeby nie płoszyło zwierząt. Problem polega na tym, że te zabezpieczenia są kwestionowane przez władze lokalne. Skarżą się na to, że od 23:00 do 05:00 rano jest wyłączone światło, tak jakby przechodziły w nocy tamtędy tłumy ludzi. To są wyimaginowane problemy i fałszywe argumenty, a budowa kolejki nie zmniejszy ruchu w okolicy” – podkreśla.
Podaje przykład innej górskiej miejscowości, Szczyrku, który jest bardzo zakorkowany. „Brakuje parkingów, brakuje komunikacji publicznej. Od kiedy wybudowano infrastrukturę kolejową i dwa węzły, którymi z drogi S1 można zjechać do Szczyrku, korki stały się jeszcze bardziej uciążliwe. I to właśnie infrastruktura zwiększyła ruch, a nie pomogła w jego zmniejszeniu” – dodaje.
Sprawą zainteresowała się również posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek, która wysłała pismo w tej sprawie do marszałka Kozłowskiego. „Pozwoliłam sobie również zasugerować, oczywiste moim zdaniem, rozwiązanie problemu nadmiernego ruchu samochodowego - uruchomienie komunikacji publicznej” – napisała na Facebooku.
W odpowiedzi marszałek pisze o zrównoważonym rozwoju Pienin, komforcie życia mieszkańców i turystów, zmniejszeniu zanieczyszczenia powietrza i sprawnej komunikacji międzygminnej.
"Odpowiadając na pytanie dotyczące uruchomienia linii autobusowej i zakupu taboru z napędem hybrydowym, informuję iż w tutejszym Urzędzie na chwilę obecną ta kwestia nie była rozważana" – dodał marszałek.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze