W pociągach Intercity do Berlina kontrolerzy zaczęli nagle żądać od uchodźców z Ukrainy biletów do pierwszej stacji w Niemczech. Dwukrotnie droższych. Straumatyzowanym, uciekającym od wojny bez grosza przy duszy, grozili wyrzuceniem z pociągu
Uciekinierzy z terenów okupowanych przez Rosję, głównie Mariupola, Donbasu, po zakończeniu ostrzałów i wyjściu z piwnic często uciekają na Zachód. Przez Rosję i Białoruś, lub przez Łotwę, Estonię. Nie przekraczając granicy Ukrainy z Polską, nie uzyskiwali z automatu darmowych przejazdów na pociągi w Polsce, przysługujących im do końca czerwca.
A często podążają dalej – na Zachód. Wspierający ich aktywiści w Warszawie kupują im bilety na pociąg do ostatniej stacji po polskiej stronie – Rzepina. W Niemczech uchodźcy nadal mają darmowe przejazdy koleją.
Takie rozwiązanie zalecano w kasach PKP w stolicy. Bez problemu funkcjonowało co najmniej przez 1,5 miesiąca, od maja br.
W trzeciej dekadzie czerwca sytuacja nagle się zmieniła. „Od kilku dni kontrolerzy próbują wysadzić uchodźców lub żądają dopłat do biletów od ludzi, którzy nie mają kompletnie nic. Bo rzekomo uchodźcy muszą mieć bilet do pierwszej stacji po stronie niemieckiej. (…) Różnica w cenie biletu Warszawa - Rzepin a Warszawa - Frankfurt nad Odrą jest ponad dwukrotna – zamiast 67,15 zł to już 159,87 zł. Za ok. 20 km” opisywał w czerwcu Jacek, jeden z aktywistów organizujący te przejazdy.
„Polacy nie mają prawa brać pieniędzy za niemieckie bezpłatne odcinki”,
twierdzi Agata Malec, koordynatorka Rubikus – niemieckiej organizacji, która pomaga w ewakuacji z Ukrainy. I dodaje, że standardem są bilety do ostatniej stacji po polskiej stronie. Analogiczny mechanizm stosowany jest wobec uchodźców jadących do Czech – płacą za bilet tylko do ostatniej stacji po polskiej stronie – Chałupek. U Czechów również mają darmowe przejazdy. „Wysyłam tak wiele osób, nie ma żadnych problemów. Mam skany to dokumentujące ” – zaznacza Malec. Podkreśla, że przede wszystkim to tańsze rozwiązanie dla uchodźców.
Mimo tego podopieczni Agaty przez ostatnie 10 dni czerwca codziennie mieli problemy z konduktorami na trasie do Berlina. Malec pomagała kilkunastu osobom, od których pracownicy PKP Intercity żądali zakupu biletu z Rzepina do Frankfurtu nad Odrą, Jak twierdzili niektórzy uchodźcy, nawet za 200 zł - to stawka za bilet kredytowy. Standardowo ten bilet kosztował nieco ponad 40 zł.
Malec pokazuje screeny z prośbami od wielu swoich wolontariuszy. Proszą, by pomóc im w analogicznym problemie. Próbowała więc rozmawiać z kontrolerami, by wyjaśnić sytuację telefonicznie, ale ci często unikali tych rozmów.
Zazwyczaj problem w Rzepinie kończył się tym, że siedzący w wagonie obok Polacy kupowali bilety Ukraińcom.
Docieramy do uchodźców, którym przydarzyła się ta sytuacja – Jurija i Łarysy Maksymowów. Para dopiero w czerwcu uciekła z z okupowanych przez Rosjan okolic Charkowa. Do Polski wjechali przez Białoruś 19 czerwca. Aktywiści zakupili im bilety z Warszawy do Rzepina w pociągu do Berlina, na 26 czerwca. „Konduktor przyszedł do nas jeszcze przed Rzepinem i powiedział, że albo kupimy dodatkowy bilet, albo mamy opuścić pociąg. A my nie mieliśmy w kieszeni nawet kopiejki. „To idźcie piechotą” powiedział” opisuje Łarysa.
„Ci ludzie przecież sprzedawali swoje rzeczy w rosyjskim obozie dla uchodźców, żeby mieć jakiekolwiek pieniądze na początek!”
– oburza się Malec.
W ich wagonie jeszcze czworo Ukraińców miało analogiczną sytuację. Im także konduktor nakazał kupić bilety albo opuścić skład. Larysa nie pamięta, ile kosztował bilet. „Ale bardzo drogo było. Bardzo”.
Czy to możliwe, że Ukraińcy nie zrozumieli się z konduktorem? „Nie. Wszystko co mówiliśmy rozumiał. Powiedział nam, że możemy sobie rządzić na Ukrainie, a tutaj mamy kupić bilet” relacjonuje Larysa.
Z pomocą Ukraińcom przyszła „polska babuszka” jadąca do Berlina. „Chcę pomóc Ukrainie”, zadeklarowała starsza kobieta i kupiła wszystkim bilety u konduktora.
Malec opisuje też inną rodzinę - z Mariupola - którą prowadziła od początku ich podróży na Zachód. „Jechali też bez żadnych pieniędzy, a ich największym zmartwieniem było to, czy dostaną coś do jedzenia w miejscach, w których będą się zatrzymywać”, wspomina. Konduktor zażądał od nich biletu za ponad 100 zł. „Przez telefon mówił mi, że nie obchodzi go, kim są ci ludzie, co przeżyli i czy mają pieniądze. Po długich dyskusjach umówiliśmy się na bilet kredytowy, ale wtedy konduktor doprowadził tych ludzi do takiej paniki, że ktoś z pasażerów kupił im te bilety” – opisuje Malec.
Dostajemy też głosową wiadomość od jednej z uchodźczyń, którą otrzymali wolontariusze. „On (konduktor – red.) chce od nas bilety. Wszyscy mu tutaj mówią, że takie bilety (do Niemiec – red.) nie są wymagane, a on nie chce rozmawiać. Poszedł gdzieś”, zdenerwowana, starsza Ukrainka wzdycha głośno.
Malec wspomina też o uchodźcach, którzy darmowym autobusem z centrum EXPO PTAK w Nadarzynie – największy w Polsce obóz dla uchodźców - dojechali do Rzepina. Tam przesiedli się do pociągu – w EXPO też im przekazano, że mają darmowy dojazd do Niemiec. „Konduktorzy połowie z nich kazali kupić bilety. Nabyli im je Polacy. A reszcie odpuścili” - opisuje Malec.
Wolontariusze po niemieckiej stronie też potwierdzają to zjawisko. Maria, Rosjanka pomagająca Ukraińcom w Berlinie: „Słyszałam o tych wypadkach. Konduktorzy chcą od nich pieniądze za te 20 km. Ci ludzie nie znają swoich praw, w dodatku zazwyczaj już od tygodnia w drodze, więc są totalnie zmęczeni”. Maria spotkała się przynajmniej z 10 takimi sytuacjami. „Ale na pewno było ich znacznie więcej. Bo ci ludzie są zawstydzeni tym, że nie mają żadnych pieniędzy, nie chcą więc o tym mówić. Inni pasażerowie zazwyczaj kupują im te bilety” – dodaje.
Zapytaliśmy biuro prasowe PKP Intercity:
Agnieszka Serbeńska z zespołu prasowego PKP Intercity S.A. nadesłała obszernego maila, z dużą ilością informacji, o które nie prosiliśmy, a wśród których nie znaleźliśmy odpowiedzi na żadne z pytań. W jednym fragmencie PKP Intercity zawarło jedynie sugestię, że nic nie wie o wyżej opisanych działaniach kontrolerów. Serbeńska tłumaczy, że od 1 czerwca ograniczono uchodźcom dostęp do biletów darmowych, ale też konduktor powinien osobę bez biletu poinformować o obowiązujących obecnie regulacjach i „odprawić podróżnego bez pobierania opłaty pokładowej lub dodatkowej”. „Dla przytoczonego przykładu (…) potrzebujemy szczegółowych danych o podróżach odbywanych przez obywateli Ukrainy, aby sprawdzić poprawność czynności podjętych przez konduktora” - dodaje PKP Intercity.
1 lipca ceny biletów do Rzepina nagle podskoczyły z 67,15 zł do 155 zł w drugiej klasie EC z Warszawy. Organizacje wspierające uchodźców wyjeżdżających na Zachód muszą więc teraz płacić ponad dwa razy więcej niż jeszcze w czerwcu. Różnica między ceną do Rzepina i Frankfurtu wynosi obecnie 4,87 zł (155 zł vs 159,87 PLN), więc by zaoszczędzić kłopotów Ukraińcom kupują im już bilety do niemieckiej stacji. Przez tę zaskakującą podwyżkę konduktorzy nie muszą już teraz żądać od uchodźców dopłat. „To działanie jest bardzo nieuczciwe wobec uchodźców” komentuje Agata Malec.
Zapytaliśmy rzeczniczkę prasową PKP Intercity, czy te gwałtowne podwyżki ceny, tak zbieżne z działaniami konduktorów w drugiej połowie czerwca, zostały wprowadzone z powodu uchodźców?
Nie dostaliśmy odpowiedzi i na to pytanie.
Od 1 lipca PKP zniosły również darmowe bilety dla Ukraińców uciekających przed wojną. Nie przysługują im już żadne ulgi. Tymczasem w innych krajach nadal istnieją darmowe przejazdy umożliwiające uchodźcom z Ukrainy dojazd do punktu docelowego. Na przykład w Niemczech bilet „HelpUkraine” umożliwia bezpłatne przejazdy przez trzy dni, czyli spokojne, z przerwami na nocleg, dotarcie do Belgii, Holandii, Luksemburga, Danii, Francji, Austrii, Szwajcarii.....
„W Czechach mają analogiczne rozwiązanie” – twierdzi Malec. Przekonuje, że obecnie Polska jest jednym z nielicznych krajów w EU, które nie oferują uchodźcom już żadnych zniżek, bonusów, czy bezpłatnych biletów na kolej. Oprócz Niemiec wymienia: Belgię, Danię, Holandię, Francję, Austrię, Czechy, Rumunię, a nawet Węgry. „Standardowo uchodźcy mają bezpłatny pierwszy przejazd, zwykle do miejsca zakwaterowania plus tranzyt” – twierdzi aktywistka.
Zapytaliśmy PKP Intercity, czy rozważają jakiekolwiek zniżki dla uciekinierów od wojny w Ukrainie?
Firma nie odpowiedziała i na to pytanie, a jedynie szeroko opisała swój dotychczasowy wkład w pomoc uchodźcom - do 30 czerwca PKP przewiozła bezpłatnie 2,3 mln obywateli Ukrainy.
Likwidację ulg dla uchodźców tłumaczy „działaniami innych przewoźników, którzy wracają do ogólnych zasad odprawy wszystkich swoich pasażerów”. Jako przykład podają... Niemcy, które rzekomo „wycofały w komunikacji wewnętrznej nieodpłatny przejazd dla obywateli Ukrainy”.
Organizacje, które zajmują się ewakuacją Ukraińców z terenów okupowanych przez Rosję uznały, że w obecnej sytuacji taniej będzie zorganizować własny transport dla uchodźców przez Polskę niż płacić PKP. Z granicy z Białorusią uchodźców zabierają codziennie dwa darmowe autobusy, a z Warszawy do Berlina co drugi dzień jedzie kolejny, też bezpłatny.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze