Jak ustaliło OKO.press, Anna Szumowska, żona ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego była ekspertem w pracach nad regułami finansowania leczenia bólu u dzieci. Przygotowywała je podlegająca resortowi zdrowia Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Choć Szumowska nie jest pracownikiem ministerstwa ani AOTMiT, określała reguły programu, który wszedł w życie z początkiem 2020 roku.
Jedną z pierwszych placówek w Polsce, która dostaje pieniądze w ramach programu jest Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. A dokładniej – zespół leczenia bólu w Poradni Leczenia Bólu w CZD, w którym pracuje i któremu szefuje Szumowska.
Na działalność zespołu (1 etat lekarski i 4 pielęgniarskie), Narodowy Fundusz Zdrowia wyłoży rocznie około miliona złotych.
Ministerstwo Zdrowia nie odpowiada, kto wytypował Szumowską do prac nad zasadami finansowania leczenia bólu. Według naszych źródeł, prac nad programem doglądał sam minister Szumowski, co wcześniej się nie zdarzało. W efekcie program przepchnięto – jak na polskie warunki – błyskawicznie i szybko wszedł w życie.
Ze względu na konflikt interesów Szumowska nie powinna uczestniczyć w pracach instytucji podlegających ministrowi zdrowia – w szczególności, gdy w grę wchodzą pieniądze dla placówki, w której pracuje i rozstrzygnięcia, które mają wpływ na jej pozycję zawodową.
Potrzeba leczenia bólu
Dwa lata temu – w maju 2018 – Szumowski ogłosił w mediach, że jego resort chce wesprzeć ochronę zdrowia w walce z bólem u pacjentów, zwłaszcza dzieci. „Leczenie bólu musi być dostępne dla pacjentów. Zwłaszcza w ośrodkach pediatrycznych trzeba o to zadbać”- deklarował.
Plany były ambitne. Minister zapowiadał m.in. otwarcie sieci poradni leczenia bólu w szpitalach, uruchomienie na uczelniach kierunków uczących, jak leczyć ból itp. Zapowiadał też o wydzielenie pieniędzy, którymi NFZ płaciłby za działania specjalnych zespołów lekarsko-pielęgniarskich, które miały leczyć odczuwające przewlekły ból dzieci. Z tych zapowiedzi udało się zrealizować tylko ostatnią –
uruchomiono dodatkowe pieniądze na leczenie bólu, prowadzone przez zespoły leczenia bólu. W takim zespole pracuje w Centrum Zdrowia Dziecka Anna Szumowska.
Żona ministra jest anestazjologiem. W CZD pracuje od 1998 roku. Od lat angażuje się w prace powołanego w 2000 roku w CZD Zespołu Leczenia Bólu, który zajmuje się leczeniem ostrego i przewlekłego bólu u pacjentów. Pracuje także w uruchomionej w maju 2019 roku Poradni Leczenia Bólu. Jak informuje rzeczniczka CZD Katarzyna Gardzińska, „koordynuje pracę poradni w zakresie spraw administracyjnych”.
W maju 2019 „Fakty” TVN informując o otwarciu Poradni, pokazywały Szumowską przecinającą wstęgę. Komentowała wówczas: „Trafiają do nas dzieci z całej Polski. Proszę mi wierzyć, że ja czasami spotykam tutaj na korytarzu osoby, które przyjechały z zupełnie innego zakątka. Po prostu szukają gdzieś pomocy, a tak naprawdę poradnie bólu dla dorosłych rozkładają ręce i nie chcą przyjmować dzieci”.
Podpisano ją: „anestezjolog, CZD”.
Ekspertka Szumowska
Procedury na podstawie których NFZ podpisuje ze szpitalami kontrakty na poszczególne świadczenia opracowuje na zlecenie ministra zdrowia Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
- Najpierw wycenę świadczenia przygotowują eksperci,
- potem nad propozycją głosuje Rada ds. Taryfikacji
- na koniec NFZ dostaje polecenie wdrożenia świadczenia.
Jak dowiedziało się OKO.press, Szumowska była ekspertką AOTMiT, gdy Agencja wyceniała, ile NFZ powinien płacić szpitalom zza działalność zespołów leczenia bólu.
Potwierdziła to w odpowiedzi nasze pytania rzeczniczka AOTMiT Kamila Malinowska. „Dr Anna Szumowska była jednym z 3 ekspertów klinicznych mających doświadczenie w dziedzinie będącej przedmiotem taryfikacji. Pozostali eksperci byli pracownikami Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie oraz Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Eksperci nie są autorami projektów taryf i raportów, a jedynie wskazują realizowane w szpitalach procedury lecznicze” – zapewniła rzeczniczka.
Według naszych informatorów, mimo, że Szumowska była zewnętrzną ekspertką, odegrała w tej sprawie kluczową rolę i pilnowała sprawy od początku do końca.
„Ministrowa jako ekspertka AOTMiT zgłaszała wiele uwag. Krytykowała początkową wycenę pracy zespołu leczenia bólu jako zbyt niską, więc ją podniesiono. Wszystko kręciło się wokół niej” – twierdzi nasz informator.
Wycenę świadczenia przygotowali trzej eksperci, ale to jej głos był kluczowy. Choć nie jest to normą, została nawet zaproszona na posiedzenie Rady ds. Taryfikacji. Przed głosowaniem jeden członków zapytał ją, czy nie ma konfliktu interesów.
Miała odpowiedzieć, że „jest żoną ministra”, co wszyscy uznali za żart. Dodatkowe pieniądze na zespół leczenia bólu u dzieci zatwierdzono jednogłośnie.
Produkt: zespołowe leczenie bólu
„Sam minister Szumowski bywał na spotkaniu z analitykami, więc traktowano to jak największy priorytet. Takie sprawy toczą się latami, a tutaj wszystko załatwiono w kilka tygodni” – mówią nasi informatorzy.
Rzeczywiście wszystko potoczyło się błyskawicznie.
- Zlecenie ministra zdrowia na przygotowanie produktu – pieniędzy na funkcjonowanie zespołów leczenia bólu u dzieci wpłynęło do AOTMiT 30 maja 2019 roku,
- 2 września 2019 opublikowano raport do wdrożenia przez NFZ,
- a od 1 stycznia 2020 Fundusz może opłacać szpitalom koszty funkcjonowania zespołu jako świadczenia wysokospecjalistycznego.
Czasami takie projekty czekają na rekomendację kilka lat. Dla porównania:
- bardzo pilna i oczekiwana diagnostyka wad wrodzonych czekała ponad rok (zlecenie ministra wpłynęło w styczniu 2018, a AOTMiT wydała rekomendację w lutym 2019);
- świadczenia stomatologiczne u dzieci – ponad dwa lata (zlecenie ministra z grudnia 2017 roku, zmieniło się w rekomendację dopiero w marcu 2019 roku),
- a rekomendacja dotycząca radioterapii protonowej nowotworów – aż trzy lata (minister zlecił przygotowanie jej w lipcu 2015 roku, a wydano ją w sierpniu 2018).
Próbowaliśmy się dowiedzieć, ile razy minister Szumowski spotykał się w tej sprawie z kierownictwem AOTMiT. „Ministerstwo Zdrowia co do zasady i zgodnie z ustawą sprawuje nadzór nad podległymi instytucjami, w tym również nad AOTMiT i NFZ, ale nie ingeruje w procesy zachodzące w tych instytucjach” – zapewnił w odpowiedzi na nasze pytania rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Czy Szumowska skorzystała?
Za swoją pracę eksperci Agencji dostają wynagrodzenia od kilku do kilkunastu tysięcy zł. Ministerstwo Zdrowia zapewnia jednak, że Szumowska nie otrzymała wynagrodzenia, podobnie jak dwaj pozostali eksperci, którzy opiniowali ile powinno się płacić za pracę zespołów leczenia bólu.
Nie oznacza to jednak, że Szumowska nie skorzystała na całej sytuacji. Dzięki temu, że NFZ wprowadził możliwość finansowania zespołów, może zarobić dodatkowe pieniądze wykonując niemal identyczne czynności, jak wcześniej przez lata pracy w CZD.
„Tworzenie dedykowanego świadczenia na leczenie dzieci w ramach zespołu leczenia bólu to pic na wodę. Chodzi tylko o kasę, bo dotąd nie były finansowane świadczenia związane z koordynacją tych działań i zarządzania zespołem, a tego dotyczył produkt, który nakazał przygotować minister. Przecież ból u dzieci leczy się standardowo, wcale nie potrzeba było na to tworzenia nowych świadczeń, dopóki w grę nie zaczęła wchodzić korzyść Szumowskiej” – mówią nam eksperci od systemu opieki zdrowotnej.
Dzięki programowi finansowania zespołów leczenia bólu, CZD dostanie dodatkowo z NFZ rocznie około 1 mln zł.
Nie wiadomo, czy w związku z tym wzrosło wynagrodzenie samej Szumowskiej. Pytaliśmy o to rzeczniczkę CZD, ale odpowiedziała nam tylko, że jej „wynagrodzenie zasadnicze ustalone jest na poziomie przyjętym dla koordynatorów w Pionie Klinicznym IPCZD”. Odmówiła dokładniejszych informacji, wyjaśniając, że są to informacje poufne.
OKO.Press zwracało się też bezpośrednio do Szumowskiej. Wysłaliśmy pytania na adres poradni bólu i zaproponowaliśmy rozmowę. Nikt do dziś nam nie odpowiedział.
Żona w konflikcie, tak jak brat
Szumowscy są małżeństwem od początku lat 90. Łączą ich nie tylko więzi rodzinne, ale także sprawy zawodowe i biznesowe – razem studiowali, oboje są lekarzami, a gdy Łukasz Szumowski został ministrem w rządzie PiS, jego żona przejęła od niego udziały w kilku spółkach medycznych, m.in. w firmach, które tworzył razem z bratem Marcinem Szumowskim.
W ostatnich tygodniach okazało się, że spółki te żyją od lat z gigantycznych grantów na badania naukowe, przyznawanych między innymi przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
Kilka tygodni temu ujawniliśmy na OKO.press wyniki kontroli przeprowadzonej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, która wykazała, że Marcin Szumowski pracował jako ekspert NCBiR oceniający projekty do sfinansowania ze środków NCBiR. Teraz okazuje się, że w bardzo podobnej sytuacji występuje Anna Szumowska.
Gdy media zaczęły pisać o biznesach Szumowskich i roli jaką odgrywała w nich Anna Szumowska, Marcin Szumowski mówił, że wplątuje się ją na siłę w aferę z tłem politycznym i że jest to haniebne.
„Jest ona chyba najbardziej poszkodowaną osobą w całym tym ataku medialnym. Ania pracuje w Centrum Zdrowia Dziecka. Prowadzi Klinikę Bólu. Pomaga dzieciom nieuleczalnie chorym cierpiącym z powodu potwornego, chronicznego, napadowego bólu. W tym obszarze jest specjalistą na skalę krajową. To chyba jedyna taka klinika w Polsce. We wszystkich spółkach, w których przejęła udziały, jest udziałowcem biernym. Nie reprezentuje żadnej z nich, nie bierze aktywnego udziału w ich funkcjonowaniu, uczestniczy jedynie w podejmowaniu decyzji na poziomie właścicielskim” – przekonywał.
Po tym, jak kolejne media obliczały, ile milionów są warte jej udziały m.in. w spółce brata OncoArendi i Szumowski Investment, minister zdrowia zapowiadał, że będzie namawiał żonę do publikacji informacji o jej majątku.
„Ja naprawdę nie mam nic do ukrycia. Moja żona, podejrzewam, też nie. Rozmawiałem z nią z resztą na ten temat. Ona mówi: proszę bardzo, jak chcesz, mogę to ujawnić. Chociaż jest ona niezależną osobą, bo mamy rozdzielność majątkową od 2008 roku” – stwierdził Szumowski. Do dziś to się nie stało.
Wszystko zgodnie z hasłem "najważniejsza jest rodzina"
Żyjemy w gnoju i niedługo utonioemy w tym szambie.
Brak mi słów. Parlamentarnych. Oj, tylko z którego Parlamentu? Bo w tym naszym takie padają, że uch.
Rodzinny wspólny podły interes. Za nasze podatki. Gnojowisko to mało powiedziane…..
Może ten interes nie taki podły. Wielu ludziom przynosi ulgę. Tylko może na tej fali więcej takich zespołów by powstało, żeby z zakątków nie trzeba było aż do dr Szumowskiej jechać do centrali… Bo nie wyrobi. Dać jej szansę, tej pani ministrowej – niej rusza w Polskę i powołuje te zespoły – interesy nie interesy, niech nam zmniejszą nasz gorszy ból.
Nie twierdzę że ta sytuacja nie została załatwiona w ten sposób głównie po to żeby Szumowska miała dobrze. Jednak twierdzenie że "ból u dzieci leczy się standardowo" to beton z lat 50. Tak samo jak środki i dawki są różne dla mężczyzn i kobiet, tak samo różne są dla dzieci. To nie jest tak że bierze się dawkę morfiny, dzieli na pół i już się ma dawkę dziecięcą, od niemowlęcia do nastolatka, albo że dobiera się tylko do wagi.
Z tego że proces był skorumpowany nie wynika że problem nie istnieje.
Dokładnie. Bez złudzeń, że ta czy inna partia, sojusz, platforma, konfederacja albo unia jest kryształowa – bo zawsze przy publicznych wydatkach bogacą się rodziny, wspólnicy i wierzyciele tych, którzy obracają naszymi pieniędzmi – cieszę się, że czasem w ekspresowym tempie powstaje coś pożytecznego. Prawdopodobnie gdyby dr Szumowska nie miała męża ministra, leczenie bólu jeszcze by poczekało. Dać jej wiatr w skrzydła, bo jeden zespół na Polskę to bardzo mało. I nie ciąć tych skrzydeł, żeby na fali oburzenia nie zatrzymać procesu tworzenia takich poradni, także dla dorosłych. Żeby za kilka lat nawet te nieliczne dzisiaj wsparte dzieci nie potłukły się na progu bólu dorosłych – przewlekłe cierpienie wciąż jest bagatelizowane.
Przecież nic się nie zmieniło. Leczy jak leczyła tylko drożej. Obecność innych ekspertów wskazuje, ze inni też są i leczą. Fakt, że jest zapraszana wyjątkowo na spotkanie w swojej sprawie i grozi tam, że jest żoną ministra, wskazuje raczej na mafijny charakter działań.
> Tak samo jak środki i dawki są różne dla mężczyzn
> i kobiet, tak samo różne są dla dzieci.
Przecież jeśli jest tak samo, to znaczy, że leczenie _jest_ standardowe – standardem jest od wielu lat dostosowanie środka i jego dawki, a nie końska dawka morfiny jak leci.
Rodzina na swoim, ciąg dalszy…
Kiedy nastąpi prywatyzacja Ministerstwa Zdrowia Wszelakiego przez klan rodzinny PP Szumowskich. To by znacznie u i usprawniło proces wydawania pieniędzy budżetowych i wpłynęło korzystnie na rozwój naszej narodowej, polskiej przedsiębiorczości.
Kiedy nastąpi połączenie dwóch ministerstw i powstanie Ministerstwo Zdrowia, Pracy i Polityki Społecznej Swoich Rodzin na Swoim.
Zapraszam Panowie na mój profil- — exslove.com.pl
Interes, polityka, pieniądze. Bardzo trudno się czyta taki artykuł. Wydaje mi się, że autor nie do końca zastanowił się w kogo uderzają jego słowa…Uderzają w dzieci takie jak mój syn, które korzystały i korzystają z tej poradni. Proszę mi uwierzyć , że ulga jaką moje dziecko odczuło po prawie dwóch latach bezskutecznego leczenia bólu w innych szpitalach, warta jest każdych pieniędzy. Takich dzieci jak Mateusz jest naprawdę bardzo dużo. Jesteśmy ogromnie wdzięczni dr Szumowskiej, bo dzięki temu, że jest taki zespół, moje dziecko przestało być leczone "standardowo". U nas" leczenie standardowe" to był widok dziecka które krzyczy z bólu, błaga o litość i traci chęć do walki. Może to są mocne słowa, ale wydaje mi się , że nikt nie ma prawa odbierać dzieciom szansy na leczenie pisząc artykuł z takim właśnie jednostronnym spojrzeniem. Dlaczego autor nie napisał o takich dzieciach jak mój syn, jest ich wiele !!! One i ich rodziny czują to co my – ulgę, wdzięczność i poczucie spokoju, mając świadomość, że nie są sami.Skoro wszystko zadziało się szybko, to dlaczego nie ma słów uznania, tylko wiadro pomyj? Bo to żona ministra? Dla nas nie ma to znaczenia- ma natomiast fakt, że poradnia leczenia bólu przywróciła nam siły do walki.
Dobry wieczór wszystkim.
Córka leczyła się w CZD od grudnia 2008 do kwietnia 2020. Byliśmy poddani rutynowym procedurom leczenia bólu. To beton nie do przebicia. Za każdym pobytem te same schematy nie przynoszące ulgi, Pyralgina, rozkurczowe, i……. czekanie, bieganie za lekarzem, proszenie – może włączyć wcześniej mocne leki, po co dziecko ma cierpieć ? Przecież macie wszystko w poprzednich historiach choroby. Ten schemat nie daje żądanego efektu. Panie Szczodry takie mamy procedury proszę o spokój. Po paru godzinach wejście z mocnym przeciwbólowym i trochę ulgi. A doczekaj się pacjencie po godzinie 15 na anestezjologa. I tak pobyt za pobytem, rok za rokiem. W sumie przez te 12 lat niepotrzebnego bólu się nazbierało niemało. W tym czasie spotykaliśmy lekarzy próbujących skruszyć beton. Nie, nie było im lekko. We wrześniu 2019 trafiliśmy do zespołu dr. Szumowskiej. Inny świat: empatia, opieka, kontakt przez całą dobę, poszukiwanie nowych rozwiązań – często wbrew schematom –
i nadzieja, że teraz to już. I ulga, że nareszcie ktoś zrozumiał, pochylił się.
Panie redaktorze, proszę zbadać rzecz dogłębnie, nie skupiać się na aferach, błędach, niedociągnięciach – były są będą – niestety. Proszę dotrzeć do pacjentów, rodziców tychże i spytać ich o Ludzi z Zespołu Leczenia Bólu. Dla nas ta poradnia jest niezbędna.
Moim zdaniem doktor Szumowska to frontowiec i pistolet. Tacy mają wielu wrogów. Gdyby nie mąż – minister – przeciwnicy z Centrum zjedliby Ją dawno.
Dobrzy ludzie ból to upodlenie, tak pacjenta, jak i opiekuna.
Spać idę.
Dobrej nocy wszystkim.
Nikt niczego nie chce odebrać dzieciom. Wprost przeciwnie. Ale artykuł nie jest o dzieciach i nie o uśmierzaniu ich bólu. Mowa jest o powiązaniach, których być nie powinno. O nie dość jasnych przepływach dużych pieniędzy. A zdrowie i spokój dzieci są najwazniejsze i warte każde pieniądze.Tego nikt nie kwestionuje.
Rzecz w tym, że:
1. W urzędniczej nowomowie „leczeniem standardowym” nazywa się to, co łaskawie raczy refundować NFZ, a nie rzeczywisty standard. Wystarczy przypomnieć, że jedną z przyczyn małej liczby testów na koronawirusa było obniżenie poziomu ich refundacji przez NFZ.
2. Pracownicy służby zdrowia posługują się tą nowomową niejako z przymusu, a zwykle z braku czasu nie wyjaśniają znaczenia wszystkich używanych terminów. Nawet jeśli jakiś termin nie jest nowomową, to często jest skrótem myślowym. Znowu bieżący przykład: Lekarze najpierw opisują specyficzne objawy COVID-19, a potem mówią o infekcji bezobjawowej, czyli również bez objawów specyficznych, a nie tylko bez objawów w ogóle. Kto jeszcze pamięta, że lekarze przestrzegali przed nadużywaniem ibuprofenu, to może skojarzyć, że tak właśnie wygląda przebieg „bezobjawowy”.
3. Wyszarpywanie cenniejszych kąsków na leczenie jest działaniem na krótką metę. Wazniejsze jest zorganizowanie nowoczesnej profilaktyki i diagnostyki, aby zapobiegać chorobom lub wykrywać je wystarczająco wcześniej, kiedy leczenie jest w miarę proste, tanie i skuteczne i nie dochodzi do przykrej konieczności uśmierzania bólu nieuleczalnie chorym. Oczywiście zawsze będą przypadki nietypowe, ale wtedy zostanie na nie więcej pieniędzy, czyli w nowomowie będzie to wyższy standard.
Ale to wszystko to tematy na kilka różnych artykułów.