Po raz drugi od wyborów w 2015 roku PiS zalicza ostry spadek poparcia. Po tąpnięciu wiosną 2017 roku obóz władzy się pozbierał, teraz staje przed ekstremalnie trudnym zadaniem: aż 59 proc. badanych deklaruje, że za nic w świecie nie odda głosu na PiS
To, że PiS-owi spada poparcie w sondażach, widzimy wszyscy od kilku tygodni. Ale podstawowe pytanie nie brzmi dziś, ile procent ma ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego, tylko czy jest w stanie odrobić straty. Spróbowaliśmy to zmierzyć w sondażu OKO.press przeprowadzonym przez Ipsos 23-25 listopada.
Spadające na łeb na szyję poparcie dla obozu władzy odnotowują kolejne sondaże publikowane przez media. Również w naszym badaniu partyjnym ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego uzyskało zaledwie 29 proc. poparcia (31 proc., nie licząc niezdecydowanych).
To wynik o kilkanaście punktów procentowych gorszy od zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w 2019 roku (PiS zdobył wtedy 43,6 proc.). Spektakularne kurczenie się poparcia jest wyrazem głębszego kryzysu obozu rządowego, chaotycznej walki z epidemią koronawirusa, antyaborcyjnego wyroku upolitycznionego Trybunału Julii Przyłębskiej i pełnej agresji reakcji na protesty kobiet, kolejnego sporu z Unią Europejską i eurosceptycznych wypowiedzi, a nawet gróźb polexitu, a także wielu innych chaotycznych decyzji, w tym rozczarowującego zwłaszcza dla mieszkańców wsi forsowania "Piątki dla zwierząt".
Szkopuł w tym, że PiS był już w porównywalnych tarapatach w marcu 2017 roku. Tamte spadki były wynikiem pamiętnej porażki 1:27 w głosowaniu nad ponownym wyborem Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Jednak wtedy rządzący spadali z niższej wysokości: sondaż Ipsos dla OKO.press zanotował zjazd z 35 do 32 proc., badanie IBRiS - z 34 do 29 proc. Ale już w sierpniu straty zostały odrobione z nawiązką (w Ipsosie PiS miał 40 proc.), by w styczniu 2018 roku wskoczyć aż na 43 proc. poparcia.
Czy tak będzie również tym razem? By to sprawdzić, zadaliśmy ankietowanym takie pytanie: „Wiemy, że trudno przewidywać, co się zdarzy za trzy lata, ale chcielibyśmy zapytać, jak może Pan/Pani zagłosować w wyborach w 2023 roku?".
Zadając pytanie w ten sposób, chcieliśmy, aby badani jak najbardziej abstrahowali od dzisiejszych emocji i ewentualnego gniewu na partię rządzącą.
Wynik, który uzyskaliśmy, musi być dla polityków PiS przygnębiający:
Zaledwie 16 proc. badanych jest przekonanych, że na pewno zagłosuje na PiS - zaledwie tyle wynosi więc dziś żelazny elektorat partii Kaczyńskiego.
Biorąc to wszystko pod uwagę, możemy oszacować najwyższe i najniższe możliwe poparcie dla PiS w wyborach. Liczby przedstawiają się następująco:
Jak widać, sufit poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości oszacowaliśmy z wielką delikatnością dla rządzących: uznaliśmy, że każdy, kto nie deklaruje z całą pewnością, że NIE zagłosuje na PiS, może być potencjalnym wyborcą tej partii. W praktyce jednak doskoczenie do poziomu 41 proc. będzie dla Kaczyńskiego i spółki ekstremalnie trudne.
Najlepiej widać to w prognozie najniższego i najwyższego poparcia w podziale na wiek.
W grupie 18-29 lat twardy elektorat Prawa i Sprawiedliwości po prostu nie istnieje.
Prawdopodobieństwo doskoczenia do „sufitu” wśród tych wyborców jest ekstremalnie małe, a tylko to gwarantowałoby zbliżenie się do wyniku wyborczego z 2015 i 2019 roku. Wśród głosujących w wieku 30-49 lat te szanse są nieco większe, ale również nieprzesadnie duże.
Względnie mocno PiS trzyma się jedynie wśród najstarszych wyborców, powyżej 50. i 60. roku życia. Bez tej ostatniej grupy żelazny elektorat obozu władzy wynosiłby zaledwie 10 proc.!
Sytuacja rządzących wygląda ciut lepiej, jeśli przeanalizujemy poparcie ze względu na miejsce zamieszkania. Ale również w tym przekroju doskoczenie do poparcia z wyborów w 2019 roku wydaje się w przewidywalnej przyszłości niemożliwe. Tym bardziej, że PiS wygrywa z konkurencją już tylko na wsi, a wynik 31 proc. jest tutaj katastrofą: to aż o 25 pkt. proc. mniej niż PiS uzyskał w wyborach z 2019 roku (56,4 proc. - wg sondażu exit poll Ipsosa).
Za to aż 21 proc. dla Polski 2050 w tym segmencie wyborców pokazuje, że również na wsi PiS ma już z kim przegrać.
Prawo i Sprawiedliwość stoi w obliczu największego kryzysu od momentu powstania partii. Miało kryzysy w czasach opozycji do 2005 roku, długo szukało tożsamości w ławach opozycji w latach 2007-2015, ale zawsze zachowywało potencjał odwoływania się do nowych grup wyborców i możliwość manewru: kiedy było trzeba, partia zaostrzała narrację, gdy sondaże sugerowały, że przesadza - odpuszczała. Takich możliwości dziś już nie ma.
Katastrofalne wyniki wśród młodych wyborców i kolejne straty, od wsi do największych miast, ograniczają do minimum możliwość walki o bardziej umiarkowany elektorat. A zauważalny kryzys również wśród zwolenników najwierniejszych z wiernych - na wsi i wśród najstarszych Polaków - zostawia tylko jedno wyjście: utwardzać przekaz, by najpierw odzyskać, a później utrzymać poparcie wśród grup tradycyjnie głosujących na konserwatywno-narodową prawicę.
To zaś oznacza koniec ery PiS populistycznego, próbującego oddziaływać na szerokie masy wyborców, i początek czasów PiS otwarcie radykalnego, eurosceptycznego, przesuniętego jeszcze bardziej w kierunku prawej ściany. Tym samym to dobra wiadomość dla Zbigniewa Ziobry, gorsza - dla Mateusza Morawieckiego.
Im PiS słabszy, a jego żelazny elektorat mniejszy, tym pozycja Ziobry silniejsza. Bo w takiej sytuacji jedność obozu Zjednoczonej Prawicy to być albo nie być projektu politycznego z hegemoniczną rolą PiS.
Każdy rozłam, zwłaszcza odejście będącego w dobrych stosunkach z Radiem Maryja Ziobry, byłoby kolejnym uszczupleniem bazy najbardziej oddanych wyborców, czyli wielkim krokiem ku przepaści.
Z drugiej strony zaostrzanie tonu i metod działania może jeszcze odepchnąć od partii resztki wyborców spoza najtwardszego elektoratu i spirala spadku poparcia będzie się kręcić dalej, a notowania opozycji będą rosły.
Sondaż Ipsos dla OKO.press z 23-25 listopada, próba telefoniczna, ogólnopolska, 1000 badanych.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze