0:000:00

0:00

22 marca 2020 opublikowaliśmy tekst, w którym opisaliśmy rolę targowiska w chińskim Wuhan w pandemii koronawirusa. Naukowcy przypuszczają, że to właśnie tam nastąpiła transmisja wirusa ze zwierzęcego nosiciela na człowieka. Sprzyjały temu fatalne warunki sanitarne: targowisko w Wuhan to tzw. mokry targ, gdzie żywe zwierzęta zabija się i patroszy na oczach klientów.

Przeczytaj także:

Okazało się jednak, że część Czytelników OKO.press ma na tę sprawę pogląd odmienny. "Koronawirus wyszedł z chińskiego wojskowego laboratorium” - napisała jedna z Czytelniczek. Ktoś inny dodał, że teoria o targu w Wuhan to „oficjalna chińska wersja” i że jest jeszcze wersja "szpiegowsko-medyczna". „Już trzy lata temu” miało wspominać o tym WHO: wirus wydostał się z laboratorium w Wuhan, bo nie wypełniało ono standardów bezpieczeństwa. "A było w nim wszystko - od Eboli po SARS".

Na wiele z tych podejrzeń odpowiedziała w OKO.press Anna Mierzyńska w tekście

Do jej analizy dokładamy najnowsze naukowe doniesienia:

koronawirus wyewoluwał naturalnie, a nie w wyniku świadomych ludzkich manipulacji.

Opowieści o tym, że choroba wydostała się z laboratoriów wirusologicznych, albo że to wręcz broń biologiczna, należy odłożyć na półkę nawet nie z bajkami - bo te bywają pouczające - ale z teoriami spiskowymi.

Spiskowy koronawirus

Od samego początku, gdy tylko wybuchła epidemia śmiercionośnego wirusa, w mediach zaczęły się mnożyć teorie spiskowe dotyczące pochodzenia choroby. Alternatywna wersja wydarzeń występuję w różnych wariantach - koronawirus to:

  • eksperymentalna chińska broń biologiczna, która przez błąd albo zaniedbanie wydostała się z Instytutu Wirusologii w Wuhan;
  • świadomie użyta przez Chińczyków broń biologiczna;
  • amerykańska broń biologiczna, za której rozpowszechnienie w Chinach odpowiada CIA, by zniszczyć chińską gospodarkę;
  • produkt instytutu Pirbright i Billa Gatesa.

Wszystkie te opowieści mają wspólny rdzeń:

za pandemią koronawirusa stoją ludzie, którzy - celowo lub niechcący - uwolnili patogen do środowiska.

Do pewnego stopnia paliwa do tych spekulacji dostarczyła sama rzeczywistość. W listopadzie 2015 roku Ralph Baric, badacz chorób zakaźnych z Uniwersytecie Karoliny Północnej (USA), opublikował w magazynie naukowym „Nature Medicine” wyniki pewnego eksperymentu. Jego zespół badawczy stworzył hybrydowego wirusa - na bazie białek powierzchniowych pochodzącego od nietoperzy koronawirusa SHC014 oraz szkieletu wirusa SARS.

Epidemię SARS - zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej - świat przechodził w latach 2002-2003. Zabiła ona ponad 700 osób.

W artykule opisano, że zmodyfikowany wirus wywołał objawy SARS u myszy, na których go testowano, ale ich nie zabił. Wykazano też, że zmodyfikowany wirus może infekować komórki ludzkich dróg oddechowych.

Eksperyment wywołał sprzeciw części środowiska naukowego. „Jedynym wynikiem tej pracy jest stworzenie w laboratorium nowego, nienaturalnego ryzyka” - powiedział magazynowi „Nature” Richard Ebright, biolog molekularny i ekspert ds. ochrony biologicznej na Uniwersytecie Rutgersa.

Baric bronił się mówiąc, że badanie wykazało, iż pochodzący od nietoperzy koronawirus może stać się niebezpieczny dla ludzi.

W marcu 2020 roku redakcja "Nature", trzy lata po publikacji wyników Barica, zdecydowała się na opatrzenie tekstu komentarzem: „Zdajemy sobie sprawę, że ta historia jest wykorzystywana jako podstawa niezweryfikowanych teorii, że opracowano nowy koronawirus wywołujący COVID-19.

Nie ma dowodów na to, że to prawda; naukowcy uważają, że zwierzę jest najbardziej prawdopodobnym źródłem koronawirusa".

Za mało zgonów

W ostatnich tygodniach różni eksperci przekonywali, że genom koronawirusa SARS-CoV-2, który wywołał obecną pandemię COVID-19, nie wskazuje na to, że jest on tworem ludzkim.

Vipin Narang, profesor Massachusetts Institute of Technology tłitował, że jeśli koronawirus miałby być bronią biologiczną, to źle skonstruowaną, ponieważ... powoduje relatywnie niską liczbę zgonów.

17 marca 2020 ukazał się artykuł naukowy w „Nature Medicine”, w którym grupa naukowców pod kierunkiem immunologa i mikrobiologa Kristiana Andersena z Scripps Research Translational Institute w La Jolla w zasadzie przesądza sprawę.

Koronawirus niedoskonały

Naukowcy wzięli na warsztat zsekwencjonowane DNA wirusa, by prześledzić jego ewolucję. Przyjrzeli się tzw. białkom szczytowym - wypustkom, które tworzą „koronę” wirusa. A konkretnie: ich częściom zwanym domenami RBD, które odpowiadają za przyleganie wirusa do komórek potencjalnej ofiary.

Dlaczego właśnie na nich? Bo to właśnie - jak czytamy w tekście - „domena wiążąca receptor (RBD) w białku szczytowym jest najbardziej zmienną częścią genomu koronawirusa".

Co prawda, RBD koronawirusa dość dobrze łączą się z ludzkimi komórkami. Ale analizy obliczeniowe pokazały nie tylko to, że „interakcja nie jest idealna”, ale również to, że nie jest nawet „optymalna do wiązania receptora".

Innymi słowy, gdyby koronawirus wywołujący COVID-19 był dziełem człowieka, to zostałby skonstruowany lepiej. Ponadto, do jego budowy zostałby wykorzystany szkielet jakiegoś lepiej poznanego wirusa.

"Nasze analizy wyraźnie pokazują, że SARS-CoV-2 nie jest konstrukcją laboratoryjną ani celowo zmanipulowanym wirusem" - konkludują badacze.

Dwa scenariusze

Zdaniem badaczy, istnieją dwa realne scenariusze pojawienia się koronawirusa:

  1. ewoluował w organizmie jakiegoś innego gatunku zanim przeniósł się na ludzi;
  2. najpierw przeniósł się na homo sapiens od jakiegoś zwierzęcia, a dopiero potem mutował.

W pierwszej opcji brano pod uwagę pangoliny malajskie - ssaki pokryte łuskami - i nietoperze. Te pierwsze raczej obecnie już wykluczono. Natomiast inne badania sugerują, że wirus może pochodzić od nietoperzy. Przy czym, tu istotne zastrzeżenie,

nie przeszedł bezpośrednio z nietoperza na człowieka, ale mógł zostać przekazany ludziom przez gospodarza pośredniego. Jednak, póki co, nie wiadomo, jaki mógł to być gatunek.

Przypuszcza się też, że wirus mógł mutować na mokrym targu w Wuhan. Stłoczenie zwierząt i ludzi – przy fatalnych warunkach sanitarnych – doprowadziło do takiej zmiany wirusa, która umożliwiła zakażanie nim człowieka.

„Mówiąc dokładniej, to w takiej właśnie sytuacji koronawirus od dawna występujący u niektórych zwierząt przeszedł szybką mutację, zmieniając swojego nosiciela z nieludzkiego na ludzkiego, aż w końcu zyskał zdolność wiązania się z receptorami ludzkich komórek, adaptując się do ciała człowieka” – napisał filozof Peter Singer, powołując się na wyniki badań opublikowane w „Journal of Virology” w styczniu 2020 roku.

Chińczycy ostatecznie zamknęli to targowisko a także 27 lutego 2020 wprowadzili zakaz konsumpcji i sprzedaży dzikich zwierząt. Nie określa on jednak dokładnej listy gatunków, które powinny być chronione. Zakaz nie obejmuje zwierząt wodnych i drobiu, a także handlu na potrzeby przemysłu futrzarskiego, medycyny i badań.

Były ostrzeżenia

Warto też przypomnieć, że na koronawirusowe ryzyko związane z nietoperzami zwracały uwagę już wcześniejsze badania. Pisali o tym m.in. autorzy artykułu naukowego „Human-animal interactions and bat coronavirus spillover potential among rural residents in Southern China” opublikowanego we wrześniu 2019 roku w "Biosafety and Health".

Autorzy zaznaczyli, że znaleziono dowody serologiczne na przenoszenie przez ludzi koronawirusa wykrytego u nietoperzy. Natomiast - co trzeba koniecznie podkreślić -

"bezpośredni kontakt z nietoperzami nie został zidentyfikowany jako czynnik ryzyka".

[Wkrótce w OKO.press opublikujemy artykuł o związku nietoperzy z epidemią koronawirusa - od organizacji przyrodniczych otrzymujemy sygnały, że w Polsce pojawiają się oznaki lęku przed tymi zwierzętami z powodu pandemii. Już teraz jednak podkreślamy, że jest to lęk nieuzasadniony].

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze