0:00
0:00

0:00

Maciej Nawacki, członek nowej KRS i prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie - z nominacji resortu Ziobry - awans dostał w środę 26 maja 2021 roku. Jego nominację do Izby Gospodarczej Naczelnego Sądu Administracyjnego poparło aż 12 członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa.

Tylko 5 członków Rady było przeciw, 4 wstrzymało się od głosu. W nominowaniu Nawackiego nie mógł brać udział senator Bogdan Zdrojewski z Koalicji Obywatelskiej (reprezentuje w Radzie Senat), bo wcześniej został wyłączony. Żądał tego Nawacki.

To kolejny skandaliczny awans do NSA od upolitycznionej KRS. Dwa tygodnie temu nominowała ona byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, którego nazwisko padło w kontekście afery hejterskiej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Awans do NSA dostał teraz też sędzia z Sądu Rejonowego w Janowie Lubelskim Paweł Mroczkowski, który nie ma dużego dorobku i doświadczenia potrzebnego do pracy w NSA. Za to przez kilka lat pracował na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Awans dostał też adwokat Jacek Milczarek z Gorzowa Wielkopolskiego, mąż Anny Kuśnierz - Milczarek, prezes Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielopolskim z nominacji resortu Ziobry. Prezes sądu zna się z członkiem nowej KRS Jarosławem Dudziczem, prezesem Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.

O kolejnych nominacjach nowej KRS do NSA piszemy w dalszej części tekstu.

Żona rzecznika dyscyplinarnego Ziobry też dostanie awans?

Z kolei w czwartek 27 maja nowa KRS powinna dać awans do NSA żonie zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika, który ściga niezależnych sędziów. Gabriela Zalewska-Radzik taki awans dostała już w czerwcu 2020 roku. Mimo że nie miała doświadczenia w orzekaniu. Wcześniej była radcą prawnym.

Jej awans uchyliła jednak powołana przez PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Izba uznała bowiem, że do jej wyboru nowa KRS zastosowała niekonkurencyjne kryteria. Żona Radzika pokonała bardzo dobrą kandydaturę prezesa Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku Wojciecha Stachurskiego, który zaskarżył jej wybór do Sądu Najwyższego.

Żona Radzika ma spore szanse na ponowny awans do NSA. Bo jej kontrkandydat startował w kolejnych konkursach do NSA i nowa KRS dała mu nominację w środę 26 maja 2021 roku. Więc raczej nie wybierze go w konkursie, w którym startuje żona Radzika. Pisaliśmy o awansie Gabrieli Zalewskiej-Radzik w OKO.press:

Wiceszef KRS nie zniechęcił do głosowania na Nawackiego

Kandydatura Macieja Nawackiego do NSA zgodnie z przewidywaniami wywołała najwięcej emocji podczas obrad nowej KRS.

Prowadzący obrady wiceszef KRS Wiesław Johan (były sędzia TK, reprezentuje w Radzie prezydenta) już na początku obrad powiedział, że kandydatura Nawackiego do NSA nie dostała rekomendacji zespołu KRS, który go opiniował.

W zespole dostał dwa głosy za, jeden przeciw, dwa wstrzymujące się. Johan mówił, że skok z sędziego Sądu Rejonowego w Olsztynie - Nawacki ma taki status - aż do NSA, który rangą równy jest Sądowi Najwyższemu, jest za „wysoki”.

Podkreślał, że członkowie nowej KRS powinni wstrzymać się od kandydowania na awanse, co rekomenduje Kancelaria Prezydenta. Ale jak się potem okazało był to tzw. głos wołającego na puszczy. Bo Nawacki dostał zdecydowane poparcie większości członków nowej KRS.

Co potwierdza już utartą opinię o upolitycznionej Radzie, że często daje awanse „swoim”. I, że nie zawsze wygrywają najlepsi.

Na trzy wakaty w Izbie Gospodarczej kandydowało 20 osób, głównie sędziowie wojewódzkich sądów administracyjnych, w tym pracujący na delegacji w NSA. Jak widać Nawacki był „najlepszy”.

Kandydaturę Nawackiego referował Rafał Puchalski, który jest też prezesem Sądu Okręgowego w Rzeszowie z nominacji resortu Ziobry. Razem z Nawackim przypisywany jest do frakcji nowej KRS tzw. jastrzębi. Czyli grupy kojarzonej z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem i która jest za ostrym kursem w sądach.

Frakcja jastrzębi przegłosowuje w Radzie kogo chce. Zalicza się do niej w sumie 8 członków Rady, ale w przypadku Nawackiego widać, że dostał też poparcie innych. Bo Rada nie po raz pierwszy dała awans swojemu członkowie. Dostał go wcześniej np. Puchalski, który czeka na powołanie do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Czego nie powiedział Puchalski o Nawackim

Rafał Puchalski referując kandydaturę Nawackiego przypomniał, że zaczął on pracę w Sądzie Rejonowym w Szczytnie. Wyliczał, że zasiada w komisjach egzaminacyjnych, miał zajęcia w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (podlega resortowi ministra Ziobry). Jest też adiunktem na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.

Puchalski celowo długo uzasadniał doświadczenie Nawackiego, który na co dzień orzeka w wydziale gospodarczym olsztyńskiego sądu rejonowego, a wcześniej w wydziale karnym. Puchalski zapewniał, że miał tam on do czynienia z poważnymi sprawami karno-skarbowymi. Zajmował się sprawami hazardowymi i paliwowymi. A jego wykładnie prawa cytowano w wyrokach NSA. Nawacki zajmował się też sprawami z zakresu ochrony zabytków i prawa budowlanego. A nawet prowadził upadłość dużej firmy i zajmował się prawem bankowym. Prawo administracyjne stosował wydając decyzje administracyjne jako prezes sądu.

Puchalski nie wspomniał o innych dokonaniach Nawackiego jako prezesa sądu. Nie mówił, że nie wykonuje on orzeczeń sądów dopuszczających do pracy sędziego Pawła Juszczyszyna z Olsztyna. Sędziego ponad rok temu zawiesiła nielegalna Izba Dyscyplinarna za to, że chciał zbadać listy poparcia kandydatów do nowej KRS, w tym dla Nawackiego. Bo już wtedy było wiadomo, że nie miał wymaganych prawem podpisów, co podważa powołanie całej nowej KRS. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Juszczyszyn w ostatnich tygodniach uzyskał dwa korzystne orzeczenia. Sąd Rejonowy w Bydgoszczy w ramach zabezpieczenia nakazał dopuścić go do pracy. Z kolei Sąd Okręgowy w Olsztynie również w ramach zabezpieczenia wstrzymał wykonanie decyzji Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu sędziego.

Mimo to Nawacki nie pozwala Juszczyszynowi orzekać, twierdząc, że nadal obowiązuje decyzja Izby. Jest w tym jednak sam, bo jego powrót do pracy popiera przewodniczący jego macierzystego wydziału cywilnego, zastępcy Nawackiego w sądzie i władze Sądu Okręgowego w Warszawie. A także wielu olsztyńskich sędziów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Puchalski nie mówił też, że Nawacki miał postawiony zarzut dyscyplinarny za porwanie uchwał sędziów z Olsztyna w obronie praworządności i Juszczyszyna. Nawackiemu jednak dyscyplinarka się upiekła, bo sprawę przejął rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik i ją umorzył. Radzik umorzył sprawę zarzutu po tym, jak nowa KRS dała mu awans na sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Senator Kwiatkowski pyta o Juszczyszyna

Jako jedyny działaniami Nawackiego jako prezesa sądu zainteresował się były minister sprawiedliwości i były szef NIK, obecnie senator Krzysztof Kwiatkowski z Koalicji Obywatelskiej (reprezentuje w Radzie Senat).

Zarzucił Puchalskiemu, że w jego referacie nie ma słowa o tym, że Nawacki, który NSA uważa za sąd prawa, nie wykonuje orzeczenia sądu o przywróceniu do pracy Juszczyszyna. Kwiatkowski pytał skąd takie nagłe zainteresowanie Nowackiego NSA, skoro wcześniej kandydował do sądu okręgowego (zrezygnował z tego konkursu na rzecz NSA). Rafał Puchalski odpowiedział krótko, że to nie on kandyduje.

Wtedy włączyła się do dyskusji Dagmara Pawełczyk-Woicka, prezes Sądu Okręgowego w Krakowie z nominacji resortu Ziobry. Ona sama rok temu dostała od nowej KRS awans do sądu okręgowego. Pawełczyk-Woicka wzięła w obronę Nawackiego. Mówiła, że jeśli sędzia staje pod zarzutami kryminalnymi i ma postępowanie w prokuraturze, to prezes sądu nie może tego kwestionować oraz dopuścić takiego sędziego do pracy.

Pawełczyk-Woicka trafiła jednak kulą w płot. Bo wobec Juszczyszyna nie toczy się żadne postępowanie karne. Nie ma też zarzutów karnych. Izba Dyscyplinarna zawiesiła go w związku z dyscyplinarką, którą mu zrobiono za żądanie ujawnienia list poparcia do nowej KRS. Nie było wniosku o uchylenie mu immunitetu. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Dyskusja okazała się tylko formalnością, Nawacki bez problemu dostał awans. Choć nie był go do końca pewien. Bo w ogłoszonych niedawno kolejnych konkursach do NSA zgłosił się aż do trzech Izb NSA. Podobnie zrobił Łukasz Piebiak. By zabezpieczyć sobie miękkie lądowanie po dymisji w resorcie sprawiedliwości wystartował w kilku konkurach do NSA, ale też do Sądu Najwyższego i nowej KRS (Sejm go jednak do Rady nie wybrał).

Kto jeszcze dostał nominacje

Nawacki w konkursie do NSA pokonał wielu doświadczonych sędziów wojewódzkich sądów administracyjnych i prawników - profesorów i doktorów. Dla sędziów administracyjnych awans do NSA jest naturalną ścieżką rozwoju, tym bardziej że większość z nich orzekała już na delegacji w NSA.

W konkursie w którym startował Nawacki do Izby Gospodarczej nominację dostali jeszcze: - Izabella Janson, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, orzekała na delegacji w NSA. - Dr hab. Bogdan Fiszer związany z Uniwersytetem Pedagogicznym w Krakowie.

W środę 26 maja 2021 roku upolityczniona KRS rozstrzygnęła jeszcze trzy inne konkursy do NSA. Do Izby Finansowej startowało 11 kandydatów na 2 stanowiska. Nominację dostali: - Wojciech Stachurski, prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku. - Marek Olejnik, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu.

W drugim konkursie do Izby Gospodarczej startowało 12 kandydatów na 3 miejsca. Nominację dostali: - Marcin Kamiński, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie. - Jacek Milczarek, adwokat. Pracował w urzędzie kontroli skarbowej i w Izbie Skarbowej w Zielonej Górze. Przez kilka lat był sędzią Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim. W ostatnich latach był syndykiem. Z informacji OKO.press wynika, że nie jest to przypadkowa kandydatura. Żona adwokata Anna Kuśnierz - Milczarek jest prezesem Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim, z nominacji resortu Ziobry i zna się z członkiem nowej KRS Jarosławem Dudziczem, który jest też prezesem Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim. Nowa KRS dała mu rekomendację, choć nie miał poparcia zespołu opiniującego. - Joanna Wegner, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, prof. Uniwersytetu Łódzkiego.

W trzecim konkursie do Izby Gospodarczej na trzy miejsca startowało 15 osób. Nominację dostali:

- Paweł Mroczkowski sędzia Sądu Rejonowego w Janowie Podlaskim. Startował w kilku konkursach, nie miał rekomendacji zespołów Rady. Uznano, że nie ma wystarczającego dorobku potrzebnego do orzekania w NSA. W kilku konkursach odpadł, ale w jednym dostał najwięcej głosów. Mroczkowski przez kilka lat pracował na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Był dyrektorem departamentu legislacji prawa cywilnego. Jego największym atutem ma być właśnie praca na delegacji w resorcie ministra Ziobry. Dla nowej KRS był lepszym kandydatem niż np. sędziowie wojewódzkich sądów administracyjnych. - Beata Sobocha, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. - Ewa Cisowska-Sakrajda, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi.

Kto nominacji nie dostał

Kandydaci startowali do kilku konkursów do NSA na raz. Prawo tego nie zabrania. Więc jeśli ktoś przegrał jeden konkurs, mógł wygrać w innym. I tak było. Ale nie wszyscy kojarzeni z obecną władzą kandydaci dostali awans.

Przepadły kandydatury:

- Rafała Terleckiego, prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku z nominacji resortu Ziobry. Kilka miesięcy temu prezydent powołał go na sędziego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

- Adwokata dr. Waldemara Gontarskiego, który reprezentował rząd PiS przed TSUE i brał udział w pracach nad przygotowaniem kopertowych wyborów prezydenckich. Dziś wiadomo, że PiS chciał je przeprowadzić bez podstaw prawych. Brak poparcia dla tej kandydatury jest zaskoczeniem.

Ciepło ją referował wiceszef KRS Wiesław Johann, który między wierszami sam jednak przyznał, że Gontarski nie jest mocnym kandydatem. Johan mówił, że dokumentacja o nim jest „uboga”. Przypomniał, że w PRL-u był weterynarzem. Był też dziennikarzem „Sztandaru Młodych”, a potem korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. Obecnie jest związany z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim, podobnie jak Maciej Nawacki.

Przepadła też dobra kandydatura prof. Roberta Stefanickiego z Uniwersytetu Wrocławskiego. To m.in. z nim wygrał sędzia rejonowy Paweł Mroczkowski, który pracował na delegacji w resorcie Ziobry.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze