0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Selfie Lakena P., opublikowane przez niego na koncie na Facebooku.Selfie Lakena P., op...

Czternastolatkę zmuszali do zamachu samobójczego, szantażując ją zdjęciami erotycznymi z jej własnego telefonu. Piętnastolatek i jego starszy o dwa lata kolega podłożyli bombę na torach kolejowych. Odpalili ją za wcześnie. Jeden z chłopców zginął. Wśród ośmiuset osób zatrzymanych w Ukrainie za akcje sabotażowe i dywersyjne na rzecz Moskwy, aż 240 aresztowanych było nieletnich (dane z jesieni 2025 roku).

Ale werbowanie nastolatków, a nawet dzieci do szpiegostwa i dywersji to problem, który jest widoczny nie tylko na terytorium Ukrainy. We wrześniu niderlandzkie służby zatrzymały dwóch siedemnastolatków. Mieli oni, razem z jeszcze jednym nastolatkiem, współpracować z rosyjską grupą hakerską. Cyberprzestępcy tworzyli mapę sieci wi-fi w Hadze, a młodzi Holendrzy im w tym pomagali.

Na przykład jeden z nich przeszedł obok biur Europolu, Eurojustu (Europejskiej Agencji Współpracy Wymiarów Sprawiedliwości) i kanadyjskiej ambasady w Hadze, mając przy sobie „sniffer wi-fi”. To urządzenie, które przechwytuje sieci wi-fi i identyfikuje je, a także przechwytuje dane przesyłane za pomocą tych sieci. Chłopcy zrobili to nie dlatego, że ktoś ich do tego zmusił.

Współpracowali z Rosjanami, bo mieli dostać za to pieniądze.

Mamią łatwym zarobkiem

Z kolei siedemnastolatek z Kanady, Laken P. (to jego zdjęcie ilustruje ten artykuł) został zmuszony przez FSB, by zbierał informacje dla rosyjskich służb. Kiedy funkcjonariusze zaczęli wywierać na niego coraz większą presję, sam zgłosił się do polskich służb. Dziś odsiaduje wyrok w polskim więzieniu. Cała jego historia w dalszej części tekstu.

Przeczytaj także:

Natomiast o rok od niego starszy Polak był członkiem prorosyjskiej grupy cyberprzestępczej, która atakowała m.in. strony rządów, instytucji państwowych czy banków. Wpadł w czasie dużej, międzynarodowej akcji policji.

Większość złapanych dotychczas młodych szpiegów, dywersantów czy cyberprzestępców, przyjmowała tego rodzaju zlecenia, bo mogła na tym zarobić. Rosyjskie służby najczęściej oferują wynagrodzenie w kryptowalutach. Ale jeśli wabik w postaci wynagrodzenia nie działa, szantażują lub wywierają bezpośrednią, fizyczną presję.

Najprostszy jest sam sposób werbunku. Ma on miejsce na platformach społecznościowych, głównie na platformie Telegram. Tam również, na zaszyfrowanych kanałach, przekazywane są kolejne zlecenia i instrukcje ich realizacji.

Rekrutacja i wykorzystywanie osób nieletnich w konfliktach zbrojnych jest zabronione przez prawo konfliktów zbrojnych.

Nie wydaje się jednak, aby ów prawny zakaz w jakikolwiek sposób ograniczał rosyjskie służby.

„Niewinne” gry

Zaczęło się od Ukrainy. To tam już w 2022 roku ustalono, że Rosja wykorzystuje młodzież, a nawet dzieci do szpiegowania. Młodzi wykonawcy często nie byli świadomi tego, w czym uczestniczą. Rosyjskie służby wykorzystywały bowiem rzekomo nieszkodliwe gry na smartfony, które polegały na poszukiwaniu w konkretnym regionie skrzynek z wirtualnymi nagrodami.

W czasie poszukiwań dzieci robiły zdjęcia terenu, na którym się znajdowały i zamieszczały je w aplikacji. Skrzynki porozmieszczano tak, by znajdowały się w pobliżu miejsc istotnych strategicznie. Uczestnicy gry, robiąc zdjęcia,

nieświadomie dostarczali rosyjskim służbom bieżące dane dotyczące infrastruktury wojskowej i komunikacyjnej.

Ukraińskie służby zidentyfikowały między innymi dwóch nastoletnich uczestników takiej gry, którzy fotografowali blokady drogowe w obwodzie kirowohradzkim w Ukrainie. Inni nastolatkowie, zatrzymani w grudniu 2024 roku w Charkowie, fotografowali stanowiska ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Byli przekonani, że grają w grę i mogą w niej wygrać pieniądze.

Najmłodsi mieli 11 lat

Ale na nieświadomym dostarczaniu danych udział młodych ludzi w tego rodzaju działaniach wcale się nie kończy. Z ukraińskich danych z końca czerwca 2025 roku wynika, że tylko od wiosny 2024 roku w Ukrainie zatrzymano ponad 700 osób, które na zlecenie rosyjskich służb organizowały akcje sabotażowe i dywersyjne przeciwko obrońcom Ukrainy. Były to między innymi podpalenia, podkładanie ładunków wybuchowych czy zbieranie informacji istotnych militarnie. Aż 175 tych osób było niepełnoletnich.

Kolejne dostępne dane, z listopada 2025 roku (podane przez BBC), pokazują, że problem narasta.

Jesienią z ośmiuset zatrzymanych za działania na rzecz Rosji aż 240 to byli nieletni. Najmłodsi mieli po jedenaście lat.

Wśród zatrzymanych był na przykład szesnastolatek, który fotografował konkretne obiekty na zlecenie rosyjskiego kontrwywiadu FSB i dokumentował rozlokowanie wojsk. Zdjęcia robił smartfonem, a potem przesyłał dane Rosjanom przez zaszyfrowane kanały.

Znana jest też sprawa piętnasto- i siedemnastolatka, którzy podłożyli bombę na stacji kolejowej w Iwano-Frankiwsku, mieście leżącym ok. 130 km na południe od Lwowa. Ładunek eksplodował przed czasem i jeden z nastolatków zginął.

Natomiast w październiku 2022 roku amerykański Liber Institute West Point opisał przypadek dwunastolatka, którego rosyjskie wojsko nakłoniło do udzielenia informacji o lokalizacji ukraińskich wojsk w zamian za wynagrodzenie.

Nakłaniają do zamachów samobójczych

Zagrożenie werbunkiem wobec ukraińskich nastolatków opisywała Jenna Dolecek, szefowa Wydziału ds. Przestępstw Wobec Dzieci z organizacji OSINT for Ukraine:

„Rosyjscy funkcjonariusze nawiązują kontakt z dziećmi i młodymi dorosłymi za pośrednictwem Telegramu. Wykorzystują głównie dzieci z rodzin o niskich dochodach i osoby desperacko potrzebujące pracy, ponieważ na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy możliwości znalezienia pracy jest niewiele. Funkcjonariusze zamieszczają ogłoszenia na kanałach poświęconych ofertom pracy dla Ukraińców”.

Dolecek twierdzi, że rosyjskie służby nie tylko wykorzystują dzieci i nastolatków do zbierania danych za pośrednictwem gier, czy do podkładania ładunków wybuchowych, ale nawet nakłaniają do organizowania przez nie zamachów samobójczych.

„Piętnastoletnia dziewczyna została zmuszona do przeprowadzenia zamachu samobójczego. Na szczęście została przechwycona przez ukraińskie władze, a ukraińskie służby zastąpiły bombę atrapą. W podobnej sytuacji czternastoletnia dziewczyna została zwerbowana do przeprowadzenia zamachu samobójczego. Jednak, zamiast zachęcić ją obietnicą zapłaty lub nagrody,

FSB włamało się do jej telefonu i szantażowało ją jej własnymi zdjęciami z podtekstem seksualnym”.

Zlecenie: podpal budynek

Inny przykład to historia dziewiętnastoletniego (a więc już pełnoletniego) Oleha ze wschodniej Ukrainy, opisana przez brytyjski „The Guardian”. Ten młody chłopak skończył szkołę i nie bardzo wiedział, co z sobą zrobić. Za pośrednictwem kanału na Telegramie, oferującego dorywczą pracę, dostawał proste zlecenia od człowieka, który w sieci używał imienia Anton. Kazał mu robić zdjęcia miejscowego sądu, biura poborowego, komisariatu. Oleh fotografował i wysyłał zdjęcia, a Anton mu za nie płacił. W końcu zaproponował Olehowi dużo lepiej płatne zlecenie – podpalenie budynku w rodzinnym mieście.

Oleh odmówił. Ale wtedy skontaktował się z nim inny mężczyzna. I zaproponował, aby Oleh pojechał do miejscowości Równe (zachodnia Ukraina) i rozpylił farbę na budynek komisariatu policji.

Zleceniodawca zaproponował stawkę tysiąc dolarów.

Oleh się zgodził, pojechał do Równego razem z kolegą. W określonym miejscu odebrał torbę z farbą. Instrukcje otrzymywał na bieżącą za pomocą kanału na Telegramie.

Bomba w pudełku

W torbie było pudełko, którego Oleh miał nie otwierać, dopóki nie dostanie polecenia. Ale chłopak nie wytrzymał i otworzył pakunek. Wtedy odkrył, że nie ma tam żadnej farby, jest za to prymitywna bomba. A także telefon komórkowy, który na bieżąco przesyłał dane geolokalizacyjne i zdjęcia otoczenia do zleceniodawcy Oleha. Detonacja ładunku miała nastąpić przed samym komisariatem. Gdyby bomba wybuchła, Oleh prawdopodobnie zginąłby na miejscu. I zapewne nie byłby jedyną ofiarą.

Chłopak, po odkryciu, że ma w pudełku bombę, w panice podbiegł do stojącego w pobliżu policjanta. Wtedy przejęli go agenci ukraińskiego SBU, którzy – jak się okazało – obserwowali Oleha od chwili, gdy odebrał torbę z miejsca wskazanego przez zleceniodawcę. Bomba nie wybuchła.

10 tysięcy euro i BMW

Ten sam model werbunku wśród bardzo młodych ludzi Rosja prowadzi nie tylko w Ukrainie. Skazany za podpalenie sklepu IKEA na Litwie Danyło Bardadim miał siedemnaście lat w momencie dokonywania przestępstwa. W trakcie śledztwa przyznał się do winy i potwierdził, że działał „w interesie rosyjskich służb bezpieczeństwa”.

Litewscy śledczy ustalili, że werbunku dokonał rosyjski wywiad GRU.

Podczas tajnego spotkania w Polsce Danyło i jego wspólnik zgodzili się podpalić i wysadzić w powietrze centra handlowe na Litwie, Łotwie i w Polce w zamian za dziesięć tysięcy euro i samochód BMW.

Danyło podpalił sklep IKEA w Wilnie. Zaś kilka dni później z umówionego miejsca odebrał torbę z materiałami wybuchowymi i detonatorami, przeznaczonymi do ataków na kolejne centra handlowe na Litwie i Łotwie. Młody mężczyzna miał też brać udział w akcji podpalenia hali targowej przy ulicy Marywilskiej w Warszawie. Choć nie podkładał tam ognia, miał nagrać film z pożaru i przesłać go rosyjskim zleceniodawcom.

Takie filmy i zdjęcia, robione bezpośrednio po akcji sabotażowej, są dowodami na wykonanie zlecenia. To na ich podstawie rosyjscy funkcjonariusze płacą wykonawcom wynagrodzenie.

Nieletni w szpiegowskiej siatce

Z kolei szesnastoletni obywatel Ukrainy, przebywając na terytorium Unii Europejskiej, rekrutował innych nastolatków do działań terrorystycznych na terenie Ukrainy. Miał wspierać organizację zamachów przeciwko walczącej z Rosjanami armii ukraińskiej. Zwerbował między innymi piętnastolatka z Charkowa.

Dwóch nieletnich – siedemnastolatków z obywatelstwem ukraińskim – było również w grupie skazanych w Polsce w 2023 roku obcokrajowców, którzy działali w tak zwanej „siatce kolejowej”.

Jeden z nich w okresie, gdy szpiegował dla Rosjan, miał dopiero szesnaście lat.

Siatka zbierała informacje o transportach kolejowych z uzbrojeniem, jadących do Ukrainy przez Polskę. Kierujący nią planował wykolejenie pociągu. Reszta montowała kamery przy torach, nadajniki GPS na pociągach, kupowała niezbędny sprzęt, robiła rozpoznanie w terenie. Wśród zwerbowanych było też troje dziewiętnastolatków i osiemnastolatek. Wszyscy zostali skazani i odsiadują wyroki (niektórzy już wyszli z więzienia).

Prorosyjski Kanadyjczyk w Doniecku

Jeszcze inna była historia siedemnastoletniego Kanadyjczyka Lakena P., którą szczegółowo opisał Reuters. Ten nastolatek znalazł na platformie Telegram ogłoszenie z ofertą pracy w rosyjskiej organizacji, która zrzeszała zagranicznych najemników w okupowanym przez Rosję Doniecku. Postanowił na to ogłoszenie odpowiedzieć.

To nie był impuls, lecz przemyślane działanie – młody Kanadyjczyk od dawna opowiadał się za Rosją i szukał kontaktów w rosyjskiej armii. Skontaktował się więc na Telegramie z osobami, które zamieściły ogłoszenie. I wiosną 2024 roku poleciał z Vancouver do Stambułu, potem do Moskwy. Wreszcie dotarł do Doniecka.

Tam Laken usiłował wstąpić do rosyjskiej armii. Jednak był za młody i nikt go nie chciał przyjąć. Trochę pomagał w odbudowie, dużo pił. Pewnego dnia zatrzymano go i przewieziono na przesłuchanie. Od tego momentu zajmowali się nim funkcjonariusze rosyjskiego kontrwywiadu FSB.

Jak później Laken powiedział polskim śledczym, funkcjonariusze zaoferowali mu „pracę”.

Miał podróżować po Europie i robić zdjęcia. A potem zaciągnąć się do armii ukraińskiej.

W zamian miał otrzymać rosyjskie obywatelstwo i mieszkanie w dowolnie wybranym przez siebie rosyjskim mieście. Jednocześnie grożono mu śmiercią, gdyby się na tę „pracę” nie zgodził. Tak przynajmniej zeznał.

Sam się zgłosił na policję

Już pod nadzorem FSB poleciał do Danii. Tam kazano mu zgłosić kradzież paszportu i wyrobić nowe dokumenty, by w ten sposób ukryć fakt posiadania przez niego rosyjskiej wizy. Rosjanie dawali mu pieniądze na utrzymanie. Płacili w kryptowalutach. Jednak w Danii było drogo. Laken miał też problemy z zamianą kryptowaluty na gotówkę. Przeniósł się więc do Warszawy.

Właśnie tam, w hotelu, poprosił recepcjonistkę o wezwanie policji. Kiedy funkcjonariusze przyjechali, Kanadyjczyk przyznał się do współpracy z FSB. Opowiedział im także, jakie zadanie otrzymał od rosyjskiego „opiekuna”.

Kazał mu zbierać informacje na temat polskiego wojska.

A w tym celu – nawiązać kontakt z polskimi żołnierzami, zaprzyjaźnić się z nimi. Wszystko, co by od nich usłyszał, miał przekazywać FSB.

W grudniu 2024 roku Laken został skazany przez polski sąd za współpracę z rosyjskim wywiadem. Obecnie Kanadyjczyk odsiaduje karę pozbawienia wolności.

Werbowali do podpalania radiowozów

Także służby Wielkiej Brytanii zatrzymały co najmniej jednego nieletniego pod zarzutem współpracy ze służbami innego państwa w celu przeprowadzenia akcji sabotażowych przeciw swojemu krajowi. Werbownicy na platformie Telegram oferowali po 2500 funtów „każdemu, kto zechce podpalić brytyjski radiowóz policyjny„ oraz ”nagrodę pieniężną w wysokości 100 funtów lub ponad 130 dolarów za nagrania z aktów wandalizmu w meczetach”. Według Brytyjczyków werbunek ten miał być prowadzony na rzecz Rosji oraz Iranu.

Aby ograniczyć werbunek młodzieży przez Rosję, władze Ukrainy zorganizowały ogólnokrajową kampanię, która przestrzegała przed działaniami rosyjskiego wywiadu. Ostrzeżenia nadawano nawet w ukraińskich pociągach. W czerwcu 2025 litewskie Ministerstwo Edukacji powiadamiało wszystkie szkoły w kraju o tego rodzaju zagrożeniu. Brytyjskie służby apelowały do rodziców i nauczycieli o wzmożoną czujność.

Natomiast polskie służby uruchomiły w grudniu specjalny kanał na Telegramie: @ABW_STOPdywersji_bot.

Ułatwia on szybkie zgłaszanie wszelkich prób werbunku, do których dochodzi właśnie na tej platformie.

Oskarżenia też wobec ukraińskich służb

Jednocześnie niektóre zachodnie media sugerują, że w odwecie za działania Rosji także ukraińskie służby mogą stosować podobne metody werbunku, tyle że wśród rosyjskich nastolatków. Podejrzenia biorą się z tego, że w Rosji dochodzi do wielu akcji sabotażowych, w których biorą udział nieletni. Zaś na Telegramie funkcjonują kanały, na których można znaleźć wręcz cenniki za udział w takich akcjach. A w nich takie pozycje jak zniszczenie helikoptera czy samolotu.

Sytuacja jest jednak mocno niejasna, ponieważ jednocześnie niezależne organizacje obrony praw człowieka uważają, że przynajmniej część takich kanałów może być prowokacjami rosyjskich służb. Ich celem byłoby wyłapywanie młodych ludzi, zanim rzeczywiście dokonają aktu sabotażu.

O taki werbunek podejrzewane są też niektóre radykalne opozycyjne organizacje rosyjskie, zakazane w Rosji, które korzystając z czasu wojny, zwiększają chaos we własnym kraju. Jednak niezależnie od tego wciąż aktualne są podejrzenia w stosunku do ukraińskich służb o to, że także one, wzorem kremlowskich funkcjonariuszy, werbują nieletnich do akcji przeciwko Rosji.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.

Komentarze