Przekonanie o szkodliwości kruka towarzyszy kolejnym pokoleniom myśliwych. Dlaczego? Ptak jawi im się jako konkurent. Czarna legenda tego ptaka jest jednak oparta na mitach. O szczególnych zwyczajach kruków rozmawiamy z ekspertką
Kruk jest jednym z tych gatunków ptaków, które co jakiś czas wracają wraz z pomysłami na rozszerzenie listy gatunków łownych. Bywa oskarżany o negatywny wpływ na populacje innych zwierząt. Czy jest rzeczywiście tym szwarccharakterem i powinniśmy go traktować jako zagrożenie?
Zdaniem osób zajmujących się tym gatunkiem, a tych dziś jest niewiele w Polsce, oskarżenia pod adresem kruków nie mają podstaw.
Przez wieki kruk nie cieszył się dobrą opinią nie tylko w naszym kraju, ale i w Europie kontynentalnej. Był kojarzony z gatunkiem zlatującym na bitewne pobojowiska, zwiastującym śmierć i nieszczęście.
Był również bezwzględnie tępiony i to z ogromną skutecznością, co doprowadziło do tego, że zniknął z większej części kontynentu europejskiego.
Z czasem o krukach dowiedzieliśmy się więcej, ale to dopiero wprowadzenie ich ochrony gatunkowej po drugiej wojnie światowej sprawiło, że dziś możemy spotkać te ptaki w różnych miejscach w Polsce. Obecnie kruk jest objęty ochroną częściową, co oznacza, że dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska może wydać zezwolenie na odstrzał określonej liczby osobników tego gatunku.
Dorota Zawadzka, ornitolożka z Katedry Nauk Leśnych Uniwersytetu Łódzkiego, autorka monografii przyrodniczej poświęconej krukom, już na samym wstępie naszej rozmowy zaznacza, że brakuje badań kruków w Polsce. Ten ptak nie znajdował się w centrum zainteresowania polskich badaczy, wciąż za mało więc wiemy o funkcjonowaniu populacji tych ptaków w naszym kraju.
„Kruk podobnie, jak gatunki drapieżne, był bardzo skutecznie prześladowany przez ludzi” – wyjaśnia Dorota Zawadzka. – "O taki zabójczy rezultat tych prześladowań nie było trudno, bo kruka, który żywi się często padliną i jajami, łatwo było zwabić do zatrutego pokarmu. W rezultacie na początku XX wieku kruki zniknęły z dużego obszaru Polski w obecnych granicach, a także dużej części zachodniej Europy. Przetrwały jedynie w rozległych kompleksach leśnych północno-wschodniej Polski i we wschodniej części Karpat.
Dopiero w drugiej połowie ubiegłego stulecia kruk zaczął odbudowywać swoją populację w naszym kraju".
Powrót kruka do jego siedliska nie ucieszył części środowisk łowieckich. Przekonanie o szkodliwości tego ptaka wciąż towarzyszy kolejnym pokoleniom myśliwych. Co pewien czas pojawia się też postulat dopisania kruków do listy gatunków łownych.
Zdaniem badaczki kruków, te negatywne opinie wynikały z przeświadczenia myśliwych, że ten gatunek jest odpowiedzialny za zmniejszenie populacji innych gatunków ptaków – szczególnie kuropatwy – i mniejszych ssaków, w tym zająca. Tu, jak podkreśla ekspertka, warto dodać, że w kontekście przypisywanych krukom ofiar mówimy o gatunkach łownych, na które myśliwi chcą polować i też te zwierzęta zabijać.
„Kruk jawi się im jako konkurent” – kontynuuje Zawadzka. – "Tymczasem kruki są bardzo inteligentne, a wobec tego są też bardzo plastyczne. Są klasycznym przykładem pokarmowego oportunizmu. Z jednej strony są padlinożercami, ale mogą też być drapieżnikami. Jednak to, w jakim stopniu zabijanie żywych zwierząt stanowi znaczący udział w ich diecie, jest czymś bardzo trudnym do oceny. Oczywiście kruk może odpowiadać za jakiś procent śmiertelności wśród ptaków i drobnych ssaków.
Natomiast nie może być tak, że wyciąga się wnioski na temat tych ptaków na podstawie doniesienia myśliwego, który zobaczył kruka na martwym zającu. Nie ma żadnej pewności co do tego, że to kruk zabił tego ssaka. Takie doniesienie nie może być podstawą do określania skali presji ze strony kruków w kontekście drapieżnictwa. To tak samo, jakby ktoś stwierdził, że kruk zabija jelenia, bo zobaczył tego ptaka na martwym zwierzęciu tego gatunku bez ustalenia przyczyn jego śmierci".
Dorota Zawadzka mówi, że możemy przebadać wypluwki kruków, czym zresztą się zajmuje i ustalić jakie rodzaje pokarmu pobierają te ptaki. Jednak nie da się w tym badaniu ustalić, jak zginęło zwierzę, które trafiło do żołądka ptaków.
„Dlatego, jeśli badam pokarm kruka na podstawie wypluwek i znajduję resztki zająca, to nie jestem w stanie zidentyfikować, czy to jest zając zabity przez kruka, czy na przykład przez pojazd, i spożyty jako padlina”.
W swojej książce poświęconej krukom Dorota Zawadzka pisze: „Ciekawe, że myśliwi są przeświadczeni o szkodliwości kruka dla zwierzyny drobnej, mimo że nie potwierdzają tego ani wyniki krajowych badań, ani nawet pojedyncze obserwacje myśliwych”.
Zdaniem ekspertki niewiele jest bezpośrednich obserwacji, które donosiłyby o skutecznym zabijaniu zwierząt przez kruki.
Obecność kruków w pobliżu myśliwych była związana częściej z tym, że ptaki te kojarzą myśliwych z zabijaniem zwierząt. I najczęściej były zgłaszane przypadki żerowania tych ptaków na zwierzętach postrzelonych, ale nieodnalezionych przez myśliwych.
To uczenie się, że obecność myśliwych może oznaczać większe szanse na znalezienie postrzelonego w czasie polowania zwierzęcia, nie było obce krukom. Moja rozmówczyni mówi o znajomym leśniku z Puszczy Augustowskiej, który opowiadał jej o tym, jak szedł z bronią przez las, zimą, na polowanie: „Nie poruszał się szybko, bo były zaspy. W pewnym momencie zobaczył za sobą dwa kruki i był przekonany, że czyhają na niego i wieszczą mu śmierć. Tymczasem one skojarzyły myśliwego z szansą na to, że pożywią się wypatroszonymi wnętrznościami upolowanej przez niego zwierzyny”.
W przypadku kruka ważne są również jego relacje z innymi polującymi gatunkami. Wśród nich kluczową rolę odgrywają wilki. Te duże drapieżniki zostawiają po sobie resztki zwierząt, którymi żywi się szereg innych gatunków, w tym kruki. W ten sposób wilki dostarczają im pożywienia.
To dlatego osoby zajmujące badaniami i monitoringiem wilków, wypatrują kruków na niebie. Jeśli krążą nad jednym miejscem i odzywają się charakterystycznymi głosami, to oznacza, że mogły trafić na wilczą ofiarę.
Pomaga to w stwierdzeniu obecności tych zwierząt i monitorowaniu ich grup rodzinnych.
Skąd kruki wiedzą, gdzie szukać pożywienia? Dorota Zawadzka wyjaśnia mi, że kruki są przede wszystkim wzrokowcami.
"Nie mają rozwiniętego węchu i nie kierują się zapachem, ale tym, co zobaczą. Najczęściej widujemy ptaki, które lecą, a jeśli są dwa, pogadują ze sobą. Mają głowę spuszczoną do dołu i wypatrują, czy nie ma czegoś do zjedzenia. Bardzo często koncentrują się też w dużych stadach przy hodowlach zwierząt, gdzie wyrzucane są odpadki. Można przy takich fermach spotkać nawet kilkaset ptaków. Jednak nie samym mięsem żyje kruk.
Kruk żeruje również na polu kukurydzy, która niestety zaczyna zajmować coraz większe powierzchnie upraw rolnych w Polsce. W wypluwkach, które badałam, stwierdzałam regularnie ziarna tej rośliny.
Ale tu trzeba zaznaczyć, że mogły one pochodzić nie tylko z pól, ale także z nęcisk lub karmisk łowieckich. Jednak widziałam kruki, które żerowały na rżysku po kukurydzy. Resztki, które zostają po zbiorach, trafiają do kruczych dziobów".
„Kruki żerują najczęściej w terenie otwartym” – kontynuuje ornitolożka. – „Żywią się tym, co znajdą. Mogą to być owady, ziarno, drobne gryzonie. Jednak bardzo często jest to wspomniana padlina, również ta, która pochodzi ze zwierząt zabitych na drodze przez samochody. W okresie wiosenno-letnim więcej może być pokarmu roślinnego. O ile uznaje się kruka za padlinożercę, to należy pamiętać, że padlina jest pokarmem dostępnym okresowo, najwięcej zimą. Kruk musi zatem być przystosowany również do pobierania innego pokarmu. W rezultacie żywi się wszystkim, co nadaje się do jedzenia i łatwo uczy się odkrywać i wykorzystywać nowe źródła pokarmu, w tym pochodzenia antropogenicznego”.
Dorota Zawadzka zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt drapieżnictwa kruka, które jest uwarunkowane postępowaniem człowieka.
„Kruk uczy się szybko. Potrafi śledzić ludzi i skorzystać z tego, że obecność człowieka pod gniazdem przepłoszy wysiadującego tam ptaka, na przykład myszołowa. Kruk skorzysta wtedy z okazji i może zająć się opuszczonymi na chwilę jajami lub małymi pisklętami. Oczywiście może też sam stosować różne techniki, jeśli znajdzie gniazdo. Potrafi podejmować próby odciągnięcia większych od siebie ptaków, niepokojąc je w czasie wysiadywania, tylko po to, aby na chwilę opuściły gniazdo. W takich sytuacjach kruki rabują lęgi”.
Jednocześnie moja rozmówczyni podkreśla, że kruk sam staje się ofiarą innych drapieżników.
"Żaden gatunek ptaków nie jest w stanie chronić ze stuprocentową skutecznością swoich lęgów.
Na kruki polują na przykład orły przednie w Karpatach. W Beskidzie Niskim i Bieszczadach jest wysoka liczebność kruków i orły z tego korzystają.
W innych przypadkach są raczej przypadkowymi ofiarami, i to najczęściej drapieżnictwo dotyczy ptaków młodych. Nie wiemy dziś jaki wpływ na kruki może mieć rosnąca populacja bielika, który oddziałuje na inne gatunki ptaków. A to z racji tego, że gniazda kruków są umieszczane bardzo wysoko, wręcz na czubku drzew, najczęściej sosen, i nikt przy nich nie zawiesza fotopułapek i nie prowadzi w ten sposób monitoringu. Nie można jednak tego wykluczyć, że również bieliki nie pogardzą młodymi krukami".
„Ile jest tych kruków dziś, tak naprawdę nie wiemy” – odpowiada ekspertka na moje pytanie o aktualną liczebność tych ptaków w Polsce ekspertka.
"To wynika z tego, że kruk jest niepoliczalny. Sprawy nie ułatwia jego tryb życia. Kruki bowiem dzielą się na te, które utworzyły już parę lęgową i żyją w bronionym przez siebie terytorium z gniazdem, jak i pozostałe, które żyją w koczujących, nielęgowych stadach o różnej liczebności.
Obie frakcje ptaków – terytorialne w parach i nielęgowe – mogą być razem widywane w większych grupach, w miejscach, gdzie jest duża obfitość pokarmu, na przykład wokół ferm hodowlanych, z których wyrzucane są odpady, a także przy padlinie dużych ssaków. Odwiedzają także masowo wysypiska śmieci.
Nie jesteśmy jednak w stanie stwierdzić, ile w tych zgrupowaniach kruków jest par lęgowych, a ile to koczujące ptaki bez pary. To bardzo utrudnia zadanie określenia, ile mamy par tych ptaków w Polsce. Można oczywiście podawać różne wielkości, ale one są nieweryfikowalne".
„Kruki pojawiają się raczej na obrzeżach miast” – kontynuuje Dorota Zawadzka. – "Nie są też tak liczne, jak wrony. Próby kolonizacji miast przez kruki miały miejsce w latach 50. XX wieku. Wówczas odnotowano lęgi kruków w parkach miejskich Warszawy i Krakowa, ale po kilku latach stanowiska te zostały opuszczone przez ptaki.
Kilka lat temu, niespodziewanie, po ponad sześciu dekadach przerwy, kruki ponownie zagnieździły się w Łazienkach Królewskich w Warszawie.
Jednak wciąż kruki nie wchodzą do centrów miast, poza nielicznymi przypadkami jak ten znany z Warszawy. Nieżyjący już profesor Ludwik Tomiałojć miał taką hipotezę, że wrony nie wpuszczają kruków do miast i potrafią zbiorowo te kruki pogonić. Być może coś w tym jest, chociaż kruk toleruje obecność innych gatunków krukowatych. Jest od nich większy. Może czuje się dominantem. Natomiast wrony, działając zespołowo, rzeczywiście mogą kruki odganiać".
„Kruk co do zasady preferuje obrzeża drzewostanów, kiedy zakłada swoje gniazda” – tłumaczy mi moja rozmówczyni. – „To wynika z faktu, że jak już wspominałam, jest wzrokowcem. Dlatego tam, gdzie jest gęsty las, takie miejsca kruka mniej interesują. Często preferuje lokalizacje na ścianie lasu, gdzie są zręby, czy też młoda uprawa, które ptak traktuje jako teren otwarty. Natomiast gniazda zakłada w części wierzchołkowej wysokich drzew, najczęściej sosen. W środku lasu, w takich miejscach jak Puszcza Białowieska, gdzie nie ma zrębów, kruk oczywiście też będzie występował, ale w niższych zagęszczeniach. Pamiętajmy, że to tylko w tych dużych kompleksach leśnych Polski wschodniej udało mu się przetrwać czas tępienia przez ludzi”.
„Kruki są mniej towarzyskie niż wrony” – dodaje ornitolożka. – "Nie działają tak zespołowo, jak ich krewniaczki. Kiedy połączą się w pary, bytują w swoich rewirach lęgowych, w których silnie bronią gniazd przed drapieżnikami.
Obrona ta jest tak skuteczna, że inne, mniejsze gatunki zwierząt chętnie przebywają w pobliżu gniazd kruka, korzystając z roztaczanej przez nie ochrony. Wykazano, że w Wielkopolsce zające nie tylko nie unikały sąsiedztwa gniazd kruka, ale chętnie przebywały w ich pobliżu.
To samo jest z dzięciołem czarnym – często wykuwa on dziuple koło drzew gniazdowych kruka. W Puszczy Augustowskiej odległość między gniazdami par wynosiła średnio od półtora do dwóch kilometrów. Młode pozostają pod opieką rodziców około miesiąca po wylocie z gniazd. Latem opuszczają już definitywnie rewir pary rodzicielskiej i zaczynają swoje koczowanie, często w grupach nielęgowych kruków, do czasu aż same nie znajdą partnera i zajmą wolne terytorium lęgowe".
„Pary kruków łączą się na całe życie” – podkreśla Dorota Zawadzka, która wiele czasu spędza na podpatrywaniu kruków. – "Są trwałe.
Niedawno obserwowałam, jak przytulona do siebie para tych ptaków stykała się dziobami i układała sobie wzajemnie pióra na głowie. Utrzymują zatem bardzo bliskie relacje socjalne, co podtrzymuje więź między partnerami".
Czy kruki poradzą sobie z globalnym ociepleniem – dopytuję ekspertki. Jej zdaniem w przypadku kruka zmiany klimatu nie stanowią aż takiego zagrożenia.
„Jest to gatunek niesamowicie plastyczny i powinien sobie poradzić. Na razie nie widać oznak, aby miało być inaczej. Tym bardziej że kruki swego czasu zaadaptowały na swoje potrzeby elementy infrastruktury energetycznej do budowy gniazd. Potrafią gnieździć się na słupach energetycznych, jeśli nie mają w okolicy do tego celu odpowiednich drzew. Słupy są dobrym schronieniem z ich perspektywy. Zapewniają im dobrą widoczność i ochronę, i można przypuszczać, że taka lokalizacja zwiększa bezpieczeństwo lęgu przed kunami, głównymi drapieżnikami lęgów nadziemnych”.
Na koniec naszej rozmowy o krukach wracam do postulatów wznowienia odstrzałów kruków i wpisania ich na listę gatunków łownych. W opinii Doroty Zawadzkiej pomysł wznowienia polowań na kruki, jako sposób na ograniczanie ich populacji, nie jest trafiony.
"Nawet wydawanie zgody na odstrzał jest mało skuteczne. Kruki bardzo szybko się zorientują, że się do nich strzela i nie dadzą się odstrzelić w dużej liczbie. Owszem zginie część z nich, ale te, które przeżyją, będą się bardzo pilnować. Nie jestem zwolenniczką polowań na kruki. Miałam już okazję poznać myśliwych, którzy wykonywali takie odstrzały w Puszczy Solskiej, w związku z projektem ochrony głuszca, co wiąże się z pewną wręcz anegdotyczną sytuacją. Otóż miejscowe nadleśnictwa otrzymały zgodę na zabicie 40 kruków. Plan nie został wykonany i te same nadleśnictwa wystąpiły o przedłużenie pozwolenia na kolejny rok.
Okazało się, że planowana redukcja zbiegła się z serią nieszczęść losowych w życiu prywatnym osób, które wzięły udział w realizacji odstrzału. Myśliwi uwierzyli, że mają pecha przez kruki i nie spieszyli się z ich zabijaniem".
Odstrzały kruków nie ocalą populacji innych zwierząt, które mogą być ofiarami tych ptaków, i jak mówi mi ornitolożka, są to działania zastępcze. Służą realizacji wskaźników, że coś się zrobiło na rzecz ochrony danego gatunku, zabijając w tym przypadku kruki.
Tymczasem przyczyny ustępowania gatunków, takich jak na przykład głuszec, są wieloaspektowe i działają różne czynniki, a drapieżnictwo kruków nie jest główną przyczyną. Wśród powodów drastycznego spadku liczebności większość gatunków należy wymienić wpływ człowieka, zmiany w gospodarce rolnej i leśnej, przekształcenia i fragmentacja siedlisk, osuszanie mokradeł i rzecznych dolin.
Ale nie możemy być pewni, że nie stracimy też kruków. Historia pokazuje, że można bardzo łatwo wyeliminować ten gatunek.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Komentarze