0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Alessandro Rampazzo / AFPAlessandro Rampazzo ...

Przejścia graniczne pozostaną zamknięte na razie na trzy miesiące. Fińska straż graniczna od pewnego czasu obserwowała wzrost prób przekroczeń granicy bez dokumentów.

W ostatnich miesiącach liczby nie były duże – od sierpnia do połowy listopada było to 91 osób – ale w ostatnim tygodniu pojawiło się ich ponad 300. Władze zaczęły otwarcie mówić o sprowadzaniu migrantów przez Rosję i instruowaniu ich, jak mają przekroczyć granicę. Ministra spraw wewnętrznych Mari Rantanen zasugerowała, że „być może władzom Rosji nie podobają się pewne działania Finlandii”.

Relacje krajów znacząco pogorszyły się od wybuchu wojny, a zwłaszcza od momentu wstąpienia Finlandii do NATO w kwietniu. Już wtedy Rosja zapowiedziała, że „podejmie odpowiednie środki zaradcze”. Nie precyzowała, jakie.

Przeczytaj także:

Rantanen powiedziała na konferencji prasowej, że „ryzyko eskalacji stwarza poważne zagrożenie dla porządku publicznego i narodowego bezpieczeństwa”. Premier Petteri Orpo przyznał, że fiński parlament już wcześniej spodziewał się takiego ruchu ze strony Rosji i w ostatniej kadencji wprowadził zmiany do ustawy o ochronie granic. Ministra spraw zagranicznych Elina Valtonen nazwała sytuację „operacją hybrydową”, a zamknięcie granic – zdecydowaną odpowiedzią na instrumentalizację migracji.

Rosja oskarża Finlandię

Maria Zaharowa, rzeczniczka ministerstwa spraw zagranicznych Rosji, powiedziała rosyjskiej agencji prasowej TASS, że decyzja Finlandii o zamknięciu granic „stwarza nowe linie podziału w Europie”. Rzecznik prasowy Kremla, Dmitrij Pieskow, obarczył winą za pogorszenie relacji Finlandię. „Głęboko żałujemy, że fińskie władze zdecydowały się celowo naruszyć dobre relacje”, powiedział, dodając, że „Rosja nigdy we współczesnych czasach nie stwarzała zagrożenia dla Finlandii, nie mamy powodu, by szukać konfliktu. Teraz oni wybrali tę drogę. Z naszego punktu widzenia to wielki błąd”.

W sobotę, przed parlamentem w Helsinkach, kilkaset osób protestowało przeciwko zamknięciu granic. Mieszkający w Finlandii Rosjanie i osoby z podwójną narodowością mówili, że decyzja Finlandii utrudni im odwiedzanie rodzin mieszkających w Rosji. W rozmowie z portalem Euronews jedna z osób mówiła, że obawia się, że nie będzie mogła odwiedzać swoich wymagających opieki starszych rodziców w Petersburgu. „Wszyscy pamiętamy czasy Żelaznej Kurtyny. To przerażające, że do tego wracamy”. Inny protestujący, o podwójnej narodowości, powiedział portalowi, że obawia się, że jego matka nie będzie mogła go odwiedzać, bo jechanie do otwartych przejść na północy kraju to długa i kosztowna podróż. Protestujący mówili też, że choć rozumieją konieczność ochrony granic, to nie wierzą, że te środki będą skuteczne.

Rosja steruje ruchem migracyjnym

Komunikaty fińskich służb i polityków w pierwszych dniach wskazywały, że Finlandia próbuje zorientować się w nowej sytuacji, zrozumieć jej znaczenie i skalę. Na początku zachowawczo, ale potem już otwarcie politycy mówili, że Rosja steruje tym ruchem migracyjnym.

Premier Orpo powiedział, że jest oczywiste, że ludzie są do tego namawiani przez Rosjan, a potem eskortowani na granicę przez FSB.

Potwierdzali to też sami migranci, głównie osoby z Bliskiego Wschodu i Afryki, w tym z Syrii, Jemenu i Iraku.

Dziennikarka Arja Paananen w artykule opublikowanym 17 listopada na portalu IS podała szereg argumentów za tym, że kryzys na granicy jest celową i skrupulatnie zaplanowaną operacją Rosji. Strefa przygraniczna po stronie rosyjskiej rozciąga się na niektórych odcinkach na nawet kilkadziesiąt kilometrów w głąb kraju i jest ściśle strzeżona. Jej mieszkańcy muszą nosić przy sobie dokumenty i być zawsze gotowi do wylegitymowania się przed służbami.

Od ataku na Ukrainę, kontrole w strefie jeszcze bardziej się zaostrzyły, by zapobiec ucieczkom przed mobilizacją do armii. Cudzoziemcy, by tam przebywać, muszą mieć wizę upoważniającą ich do wjazdu do Finlandii. W przeszłości rosyjskie służby nie zezwalały na wjazd do przygranicznej strefy cudzoziemcom bez wiz Schengen. W tym momencie robią to, eskortując ich do samej granicy. Mieszkańcy pogranicza dostali też komunikat z informacją, że w strefie będzie przebywać teraz więcej funkcjonariuszy i że konieczne jest noszenie przy sobie dokumentów.

To ostatnie, zdaniem Paananen, potwierdza fakt, że służby sterują operacją i będzie się ich pojawiać na pograniczu coraz więcej.

"W dyktaturze takiej jak Rosja nie jest możliwe, żeby granica zaczęła nagle i przypadkowo przeciekać.”, konkluduje Paananen.

Szlak przesuwa się na północ

Do 18 lutego całkowicie zamknięte pozostają cztery przejścia w południowej części kraju – Vaalimaa, Nuijamaa, Imatra i Niirala. To właśnie na nich do tej pory ruch był największy – dziennie przekraczało je ok. 3 tys. osób. Teraz na drogach dojazdowych do przejść ustawiono barierki, a straż graniczna pilnuje, by nie odbywał się tam żaden ruch. Już 10 dni przed zamknięciem przejść, uniemożliwiono tam ruch rowerowy, bo migranci masowo próbowali przekraczać ją na rowerach (ruch pieszy jest tam zabroniony).

Otwartych pozostaje pięć przejść w środkowych i północnych regionach kraju. Osoby próbujące przekroczyć granicę na południu, będą przez służby instruowane, by udały się kilkaset kilometrów na północ. Tyczy się to zarówno obywateli któregoś z dwóch krajów, jak i cudzoziemców. Wnioski azylowe będą przyjmowane tylko na dwóch przejściach – leżącym w Karelii Vartius, oraz w Salla, w regionie Laponii. Od 15 listopada również na nich zabroniono ruchu rowerowego. Temperatura w ciągu dnia wynosi tam -10 stopni, a nawet mniej.

Z relacji fińskich mediów wynika, że w tej chwili Rosjanie przekierowują migrantów do Vartius. W niedzielę wieczorem fińska gazeta Italehti opublikowała zdjęcia kilkuset migrantów w mieście Kostomuksha w Rosji (35 km od Varitus), pisząc, że prawdopodobnie gromadzą się tam, by próbować przekroczyć granicę w najbliższych dniach.

Sceny migracji na północ widać także na poniższym filmie:

View post on Twitter

„Rosja jest największą firmą przemytniczą na świecie”

Dyskusja wokół sytuacji na granicy w Finlandii zaczyna przypominać tą, która toczyła się na początku kryzysu w Polsce: czy jest to „wojna hybrydowa”, czy „ludzie proszący o azyl”?

Fińska dziennikarka, Jessikka Aro, podkreśla, że jest to wojna hybrydowa, która stała się „narzędziem komunikacji NATO”. Aro przytacza przykłady siłowego przepychania ludzi, których Rosjanie wypchnęli za linię graniczną i uniemożliwiły powrót. Część z nich opierała się rosyjskim służbom. „Oni nie chcą dostać się do Finlandii, są zmuszani, nie mówcie mi, że to nie jest zagrożenie hybrydowe”, napisała. W komentarzach inni piszą, że „nikt tego nie kwestionuje”, ale „dyskutujemy tu o »uchodźcach i rasizmie«".

W dyskusjach na portalu X pojawiają się także pytania, o to: skąd są ci ludzie, czy stanowią zagrożenie, czy mogą być wśród nich agenci wrogich państw, czy należy im się azyl, czy proszą o niego z własnej woli, czy są zmuszani, oraz czy Finlandia powinna procedować ich zgodnie z prawem międzynarodowym. Jeden z komentujących napisał: „Rosja jest obecnie największą agencją przemytniczą na świecie”

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej był od początku sterowany przez Łukaszenkę, ale w pewnym momencie pałeczkę przejęła Rosja. Od stycznia 2022 roku niemieccy pogranicznicy zatrzymywali coraz więcej już nie tylko z białoruskimi, ale też z rosyjskimi wizami. Migranci lądowali w Moskwie, a stamtąd jechali pociągiem do Mińska. Fakt ten jako pierwsza opisała Claudia Ciobanu, korespondentka portalu Balkan Insight. W spolaryzowanej polskiej debacie o kryzysie na granicy poświęciliśmy temu faktowi mało miejsca – zaskakująco mało, biorąc pod uwagę, że rozwój szlaku przez Rosję zbiegł się w czasie z agresją na Ukrainę.

Kolejna zapora na unijnej granicy

Zdaniem fińskich służb granicznych w południowej części kraju, zamknięcie granic już przyniosło efekty. Jeszcze w piątek wnioski o azyl złożyło na nich 176 osób, a w sobotę – już tylko dwie. Zastępca głównego komendanta powiedział, że w sobotę na granicy pojawiały się grupy, w sumie ok. 70 osób, ale nie były dopuszczone do przejścia.

Finlandia dzieli z Rosją ponad 1300 km granicy. Jej północny kraniec to trójstyk granicy również z Norwegią. Fińscy dziennikarze spodziewają się, że szlak może przesuwać się coraz bardziej na północ. Przygotowuje się też na to Norwegia, bo już w 2015 roku, podczas kryzysu migracyjnego w Grecji i na Bałkanach, Rosja próbowała kierować migrantów na przejście z Norwegią.

W tym momencie granicę oddzielają głównie drewniane płoty, których miały zapobiegać przechodzeniu przez granicę zabłąkanych zwierząt gospodarskich. Od kilku miesięcy Finlandia buduje zaporę na 200 km odcinku granicy i jej ukończenie planowane było na 2026 rok. Władze nie zapowiedziały jeszcze, czy w związku z nową sytuacją, przyspieszą budowę lub postawią inne umocnienia.

Sytuację na fińskiej granicy skomentowała też szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, nazywając instrumentalizację migracji „haniebną” i mówiąc, że „w pełni popiera środki podjęte przez Finlandię i dziękuje fińskim służbom za ochronę naszych europejskich granic”.

;
Na zdjęciu Małgorzata Tomczak
Małgorzata Tomczak

Socjolożka, kulturoznawczyni i dziennikarka freelance. Publikowała m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Newsweeku" i "Balkan Insights". Na stałe mieszka w Madrycie.

Komentarze