0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 08.07.2023 Wroclaw , ul. Goralska , Centrum koncertowe A2 . Przewodniczacy Konfederacji Slawomir Mentzen podczas wydarzenia pt. Piwo z Mentzenem . Fot . Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl08.07.2023 Wroclaw ,...

Zwolennicy Konfederacji tweetują o „Magdalence 2.0”, posłowie tego ugrupowania w mediach zapewniają, że nie zagłosują na Trzaskowskiego, a Korwin-Mikke apeluje o usunięcie z polityki Sławomira Mentzena za zdradę. Takie są skutki wypicia przez Mentzena piwa z Trzaskowskim i Sikorskim, w jego własnym pubie w Toruniu. Sytuację usiłuje ograć również sztab Nawrockiego, który na Facebooku wykupił reklamę ze starą wypowiedzią Mentzena przeciwko politykowi PO.

24 maja, sobotni wieczór. Mentzen przez półtorej godziny rozmawia z Rafałem Trzaskowskim w swoim studiu. Jest merytorycznie. Obie strony zaznaczają różnice w swoich poglądach, a Trzaskowski nie podpisuje ośmiu punktów przygotowanych przez polityka Konfederacji – tych, na które zgodził się kandydat PiS Karol Nawrocki. Ale obaj pokazują również, że mimo różnic są w stanie ze sobą rozmawiać.

W czasie rozmowy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wrzuca na swoje kanały w mediach społecznościowych filmik, na którym widać, że obserwuje tę rozmowę z toruńskiego pubu, który należy do Mentzena.

Spontanicznie przy kuflu

Po rozmowie pojawia się spontaniczny pomysł, by obaj rozmówcy też przyszli do pubu. Znowu w internecie Sikorski publikuje nagranie, na którym widać Trzaskowskiego, Sikorskiego i Mentzena przy jednym stole, przed każdym stoi kufel piwa. Sikorski opatruje wideo komentarzem „Za Polskę, która łączy, nie dzieli”. Do północy wideo ma trzy miliony wyświetleń. W niedzielę osiąga niezwykły zasięg – 10 milionów wyświetleń.

Kadra z nagrania, udostępnionego przez ministra Radosława Sikorskiego

Wtedy wybucha kryzys. Jak się okazuje, dla części zwolenników Konfederacji wspólne piwo z kandydatem PO na prezydenta to kropla, która przelewa czarę. Od tej pory jest tylko gorzej – dla Mentzena, bo nie dla Trzaskowskiego. Ten drugi osiągnął to, czego potrzebował – dostał szansę na przekonanie części zwolenników swego niedawnego konkurenta. Wspólne piwo nie podoba się części wyborców Trzaskowskiego, ale to nie ich wpisy dominują w sieci.

Konfederaci są oburzeni. Nie są w stanie przejść do porządku dziennego nad tym, co się wydarzyło. Zaczynają to okazywać już w samym pubie. Na kolejnym filmiku, opublikowanym przez jednego z gości pubu, widać, że wkurzeni konfederaci skandują nieprzyjemne hasła, a stół Mentzena i Trzaskowskiego oddziela od nich ochroniarz.

Bosak: Ja bym nie poszedł

Jako pierwszy z kryzysem musiał zmierzyć się Krzysztof Bosak, drugi lider Konfederacji, szef Ruchu Narodowego – partii, która wchodzi w skład Konfederacji. Nagranie z pubu pokazuje mu na wizji Grzegorz Ślubowski w czasie programu w Kanale Zero. Agata Szczęśniak w OKO.press opisała, jak zareagował lider Ruchu Narodowego.

„Bosak odpowiedział, że gdyby Karol Nawrocki został w Toruniu po rozmowie z Mentzenem, też mógłby z nim »przy stoliku pogadać«. »Wydaje mi się, że politykom Platformy bardzo, bardzo, bardzo mocno zależało na jakimkolwiek skróceniu dystansu ze Sławomirem Mentzenem«. Dodał, że według niego to gra Platformy. »Robią, co mogą, walczą«. Bosak nie krył, że ta sytuacja mu się nie podoba. Próbował tłumaczyć Mentzena: »Trudno mi to komentować, w tym momencie się dowiedziałem«". „Pan by poszedł na piwo z Rafałem Trzaskowskim przed głosowaniem?” – zapytał prowadzący. »Zdecydowanie nie« – odpowiedział Bosak”.

Przeczytaj także:

Mentzen się tłumaczy

Oburzenie konfederatów było na tyle duże, że już w niedzielę tłumaczyć się musiał Mentzen. W mediach społecznościowych zamieścił długi komentarz, w którym wyjaśniał całą sytuację:

„Po zakończonej rozmowie z Trzaskowskim dowiedziałem się, że ze swoimi ludźmi jadą do mojego pubu, gdzie już wcześniej siedział Sikorski. Zapytali mnie, czy do nich dołączę. Zgodziłem się, w końcu jestem właścicielem i wypada, żebym tam był.

Teraz mnóstwo ludzi twierdzi, że sprzedałem w ten sposób Polskę. Rozumiem zarzut, ale się z nim nie zgadzam.

Po wywiadzie z Nawrockim również porozmawiałem z nim kilka minut na osobności w moim gabinecie. Niestety śpieszył się na spotkanie z wyborcami, więc nie mogliśmy porozmawiać dłużej. Gdyby to zależało ode mnie, to oczywiście z nim też bym się napił piwa”.

W dalszej części wpisu polityk usiłować dość delikatnie wytłumaczyć sympatykom Konfederacji, gdzie leży dziś interes polityczny tej partii. Skrajnie prawicowe ugrupowanie znalazło się bowiem w sytuacji, kiedy pod względem poglądów i wartości bliżej mu do PiS, a więc w wyborach prezydenckich powinno poprzeć Karola Nawrockiego. Jednak wspieranie kandydata PiS-u wzmacnia PiS, ale potencjalnie szkodzi Konfederacji.

Co opłaca się Konfederacji?

Spójrzmy na to z perspektywy Mentzena: Konfederacja i PiS to najbliżsi konkurenci. Już przed pierwszą turą wyborów widać było, iż część dotychczasowego elektoratu PiS zmienia swoje poparcie i przekazuje je Mentzenowi, kiedy tylko słabnie Nawrocki. Badanie tych partyjnych przepływów przynosi prosty wniosek: mocny PiS oznacza słabą Konfederację. A słaby PiS – mocną Konfederację. Nawet wejście w układ z PiS-em nie daje nic Konfederacji na dłuższą metę.

Gdyby dziś politycy tych ugrupowań się dogadali, ktoś może (ewentualnie) dostałby jakieś stanowisko w Kancelarii Prezydenta. Ale długofalowy skutek byłby taki jak wcześniejszych partii koalicyjnych PiS – rozpłynięcie się Konfederacji w morzu dużego ugrupowania. Tylko dalsze osłabianie PiS-u daje skrajnej prawicy szansę na to, że w następnych wyborach przejmie ona część pisowskiego elektoratu i na przykład wprowadzi do Sejmu więcej swoich kandydatów.

Z tej perspektywy wspieranie Nawrockiego nie leży w interesie Konfederacji.

I o tym właśnie, choć nie wprost, napisał Mentzen w niedzielę.

Mentzen gra o inną stawkę

„Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale może się okazać, że za dwa lata to od Konfederacji będzie zależało, kto będzie w Polsce rządził. Nie możemy się wtedy znaleźć w sytuacji, w której jedna z partii zmusza nas do zawarcia niekorzystnej koalicji. Nie mogę pozwolić na to, żebym był zmuszony trwać w koalicji, w której nie mogę realizować swoich postulatów. A gdy zagrożę wyjściem z niej, to się dowiem, że zdradziłem Polskę” – tłumaczył lider Nowej Nadziei. – "Musimy negocjować wysoko, a do tego potrzebujmy siły oraz różnych alternatyw. Musimy zrobić coś, co się jeszcze nikomu nie udało. Lepper, Giertych, Gowin, Ziobro, Hołownia, wszyscy polegli.

Nie zamierzam podzielić ich losu, nie zamierzam dać się zwasalizować PiS czy PO”.

Mentzen gra o inną stawkę. Chce, aby Konfederacja przy następnym rozdaniu weszła do rządu. I to jako istotny partner, a nie niewielka „przystawka”, która przestanie istnieć jako samodzielny podmiot polityczny w kilka miesięcy po zawiązaniu koalicji. Właśnie z tego powodu Mentzen do tej pory nie poparł wprost żadnego kandydata w drugiej turze wyborów prezydenckich. A jednocześnie nie zaapelował do swoich wyborców, by ci zostali w domu. Stara się lawirować między kandydatami, aby ugrać jak najwięcej dla siebie i swego ugrupowania.

„Tych klientów nie obsługujemy”

Tę rozgrywkę powinni już teraz zrozumieć demokraci – i zobaczyć w niej ostrzeżenie przed tym, co może się wydarzyć za dwa lata. Na razie jednak nie rozumieją jej, a przynajmniej się na nią nie zgadzają zwolennicy Konfederacji, zwłaszcza z jej narodowo-radykalnego skrzydła.

Dla nich piwo z Trzaskowskim i Sikorskim było złamaniem fundamentalnych zasad skrajnej prawicy w Polsce.

I nawet nie można powiedzieć, że były to zasady niepisane. Oto przy wejściu do toruńskiego pubu Mentzena wisi duża tablica z napisem: „Tych klientów nie obsługujemy”. Bywalcy przyczepiają tam zdjęcia polityków i innych osób publicznych, które są w tym miejscu niemile widziane. Fotografie zmieniają się zależnie od sytuacji bieżącej.

Co prawda na tablicy nie ma dziś Trzaskowskiego czy Mentzena, ale znajdują się tam (albo znajdowały jeszcze niedawno) wizerunki ministrów obecnego rządu: Adama Bodnara, Krzysztofa Gawkowskiego, a także wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego. Przy czym najwięcej jest tam jednak polityków PiS. To dobrze obrazuje ogólną niechęć konfederatów do obu największych polskich partii: PiS i PO.

„Pić z nimi? Absolutnie nie”

Emocje wyborców Mentzena najlepiej widać w sieci. Jeszcze w weekend wypicie piwa Mentzena z Trzaskowskim zaczęli porównywać z rozmowami komunistów z PZPR oraz NSZZ Solidarność, prowadzonymi w Magdalence w 1989 roku (były przygotowaniem do obrad Okrągłego Stołu). Dla polskiej prawicy Magdalenka jest symbolem zdrady narodowej.

„Magdalenka 2.0 – dogadywanie się przy kuflu ponad głowami Polaków. Panowie: Korwin i Braun pewnie pękają ze śmiechu, bo to ich tryumf – Mentzen w objęciach PO”.

„Toruń is new Magdalenka”. „Powtórka z historii: Magdalenka 2”.

„Już byli tacy, co pili razem z wrogami, a później tylko Polska krwawiła. Dziś pub, wczoraj Magdalenka”. To tylko kilka z wielu podobnych wpisów.

Sprawę skomentował także Janusz Korwin-Mikke, poprzedni lider partii, którą dziś kieruje Mentzena.

„Nie siadam do piwa z tymi, których sam wcześniej nazywałem złodziejami, zdrajcami i wrogami Polski. Negocjować? Tak, twardo i bez ustępstw — jeśli chodzi o program. Ale pić z nimi, śmiać się i podawać im piwo niczym kumplom? Absolutnie nie” – napisał w niedzielę na platformie X.

Korwin-Mikke: Mentzen zdrajcą

Natomiast w nocy z niedzieli na poniedziałek Korwin-Mikke zamieścił nagranie z bardzo ostrym „apelem do wyborców prawicy”:

„Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu wielce czcigodny prezes Mentzen okazał się być mięczakiem, zdrajcą. No i w tym momencie, że zdrajcę trzeba zniszczyć, bo jeżeliby pan Mentzen mógł mieć wpływ na politykę, to on oszuka znowu kolejnych wyborców, zdradzi każdą sprawę, której się dotknie.

Trzeba niestety zapobiec temu, żeby kolega Mentzen mógł mieć wpływ na politykę”.
Kadr z nagrania Janusza Korwin-Mikkego

Krzysztof Bosak, lider Ruchu Narodowego, stara się ratować sytuację. W poniedziałek, 26 maja, na platformie X zapewnił: „Nie ma między mną i Sławomirem Mentzenem różnicy strategicznej w podejściu do PiS czy PO. Zdajemy sobie sprawę, że szefostwa obu tych partii widzą w nas zagrożenie i mają do nas wrogie podejście. Reszta to pozory i przypisy. Tylko silna, stabilna i poważna Konfederacja może być gwarantem realizacji propolskiego programu w polityce parlamentarnej. Im więcej wyborców nam ufa, tym silniejsze będą ataki na nas i próby, aby nas podzielić”.

Zaś inni posłowie Konfederacji na wyścigi zapewniali w mediach, że na pewno nie zagłosują na Rafała Trzaskowskiego.

Z Mentzenem jak z jajkiem

Jednocześnie na wyborców Konfederacji i jej polityków bardzo naciska PiS. Politycy PiS-u doskonale wiedzą, że Nawrocki nie ma szans na zwycięstwo w walce o prezydenturę, jeśli nie zagłosują na niego konfederaci. Więc nawet gdy atakują Mentzena za jego kontakty z Trzaskowskim, chwilę później muszą się wycofywać, aby przypadkiem Mentzen się nie obraził. Doświadczył tego Adam Bielan, szef sztabu Karola Nawrockiego.

„Jeśli Sławomir Mentzen nie zastopuje wyboru Rafała Trzaskowskiego, to będzie go można rozliczać z każdej decyzji Trzaskowskiego.

To bardzo duża odpowiedzialność i nie wiem, czy Mentzen chce ją wziąć na siebie” – stwierdził Bielan w poniedziałek w rozmowie w Polsat News.

Natychmiast zareagował Mentzen. Oskarżył Bielana, że ten próbuje go „szantażować moralnie”. „Nie ja wam wybierałem kandydata, nie ja mu prowadziłem kampanię, nie ja zbudowałem mu wizerunek niezbyt lotnego osiłka, nie ja kręciłem i zmieniałem wersję w sprawie kawalerki” – ripostował. Podkreślił także: „Próba zmuszenia mnie do poparcia Nawrockiego pokazuje, jak PiS widzi Konfederację. Jako przystawkę, która musi robić to, czego chce PiS. Po moim trupie. Na to nigdy nie możecie liczyć. Nie zamierzam skończyć jak Lepper, Giertych, Gowin czy Hołownia”.

Konfederacji grozi rozpad

Ostatecznie Bielan podczas konferencji prasowej w tym samym dniu wycofał się rakiem z wcześniejszych stwierdzeń. „Z całą pewnością nie miałem intencji szantażować kogokolwiek emocjonalnie. Jeżeli Sławomir Mentzen tak to odebrał, to przepraszam go za to” – powiedział.

Sztab Nawrockiego wie doskonale, że od zachowania wyborców Mentzena zależy dziś niemal wszystko. Dlatego już od kilku dni w opłacanych przez komitet Nawrockiego reklamach na Facebooku przypominane są stare wypowiedzi liderów Konfederacji przeciwko Trzaskowskiemu. Na każdy z tych promowanych postów sztab wydało już około 8 tysięcy zł, a reklamy wciąż są aktywne, więc kwota będzie tylko rosła.

Zrzuty ekranu reklam komitetu Nawrockiego na Facebooku

Mentzen jest jednak w trudnej sytuacji. Międzypartyjna rozgrywka idzie mu całkiem nieźle, do niedzieli bowiem każdej stronie będzie zależało na jego sympatii i poparciu. Dużo gorzej jest wewnątrz partii. Liderską pozycję Mentzena właśnie podważył Korwin-Mikke, który wciąż cieszy się dużym autorytetem wśród konfederatów. Na pewno nie zabraknie innych, którzy też zwrócą się przeciwko Mentzenowi.

A to może grozić rozpadem Konfederacji.

Zwłaszcza że niedawno odeszła z niej Konfederacja Korony Polskiej, czyli partia Grzegorza Brauna. Tym samym najbardziej radykalni wyborcy i działacze Konfederacji mają alternatywę.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.

Komentarze