„Pomocy, zamarzniemy” – coraz więcej takich wiadomości dostajemy od imigrantów i uchodźców, którzy wpadli w pułapkę białoruskiego reżimu i koczują nieopodal przejścia w Kuźnicy. Grupa Granica chce udowodnić, że Łukaszenka popełnia zbrodnię przeciwko ludzkości. I przygotowuje zawiadomienie do Trybunału Karnego w Hadze
We wtorek 9 listopada 2021 do obozu stworzonego przez imigrantów i uchodźców po białoruskiej stronie miejscowi pogranicznicy przywieźli wodę i jedzenie. Nie było go jednak dużo. Jedna z osób, z którą mamy kontakt, dostała tylko butelkę wody. Druga napisała, że ludzie musieli walczyć o jedzenie.
W nocy słychać było strzały. Powtarzają się regularnie. W ten sposób białoruscy pogranicznicy chcą wymusić spokój w obozie i nastraszyć imigrantów. Na szczęście strzelają w powietrze.
Na zdjęciach i filmach, nawet tych udostępnianych przez białoruską propagandę, widać, że porządku pilnują mundurowi z oddziałów OSAM. Także oni kierowali ruchem migrantów w trakcie poniedziałkowego marszu i próbowali wypychać ich na polską stronę.
Więcej o służbach OSAM pisałem w czwartej części reportażu z białorusko-polskiego pogranicza. To specjalna jednostka pograniczników, stworzona z myślą o zwalczaniu terrorystów. Już w sierpniu o jej zaangażowaniu w nielegalny proceder migracyjny informował Tadeusz Giczan, białoruski dziennikarz, który opisał szczegóły tzw. Operacji Śluza.
Plan ma ponad dziesięć lat – od początku polegał na tworzeniu sztucznych kryzysów, by w ten sposób wywierać presję na Unię Europejską i pod pretekstem wzmacniania granic wymuszać fundusze.
W nocy w Kuźnicy odnotowano minusowe temperatury. Już o świcie dostaliśmy wiadomości z obozowiska. „Czy zamierzasz coś zrobić? Umrzemy z zimna” – to wiadomość od Wshyara z Iraku. Rawand, inny z uwięzionych w obozie Irakijczyków, napisał: „Czemu Polacy nas tak nienawidzą?”.
Na jednym z nagrań (u góry), które można zobaczyć w mediach społecznościowych widać, jak białoruskie służby transportują na noszach jedną osobę, najpewniej imigranta. Przed nimi idzie ratownik medyczny. Do tej pory nie udało nam się dowiedzieć, co się wydarzyło. Kobietę, która zasłabła, widać z kolei na propagandowym filmie Sputnika (poniżej).
[video width="224" height="400" mp4="https://oko.press/images/2021/11/telegram-video.mp4"][/video]
[video width="384" height="256" mp4="https://oko.press/images/2021/11/IMG-9526.mp4"][/video]
"Moim zdaniem w najbliższym czasie migranci nie zostaną wypuszczeni. Obóz będzie regularnie rozciągany wzdłuż granicy, będą akcję niszczenia płotu, tak, by jak najbardziej osłabić Polskę i zmusić ją do ustępstw. Niestety, będą trupy" – mówi w rozmowie z OKO.press białoruski pogranicznik, który pracuje ok. 50 km od obozu w Kuźnicy.
Tymczasem białoruska propaganda robi swoje.
We wtorek w Mińsku zorganizowano marsz pod polską ambasadą. W ten „spontaniczny" sposób tłum, w którym widziano kilka osób powiązanych z reżimem, protestował przeciwko niehumanitarnemu traktowaniu migrantów przez polskie służby.
Białoruska aktywistka poinformowała nas, że niektóre media starają się też zniechęcić ludzi do imigrantów i uchodźców. W lokalnych mediach pojawiły się wiadomości, że okupują oni ogródki działkowe i dacze pod Mińskiem oraz niepotwierdzone informacje o rzekomych kradzieżach. Później powtarzane były przez kilka prorządowych kanałów na Telegramie.
"To nie była spokojna noc" — mówił rano 10 listopada w Polskim Radiu minister obrony Mariusz Błaszczak. Z informacji podanych przez media i służby wynika, że w ciągu ostatniej doby polską granicę przekroczyły dwie grupy imigrantów. W okolicy Białowieży na polską stronę przedostało się około 200 osób, z czego 150 zostało zawróconych na białoruską stronę. Za to w Krynkach grupa liczyła 60 osób, spośród których zatrzymano 20. "Z meldunków dowódców Wojska Polskiego i z tego, co możemy przeczytać w komunikatach Straży Granicznej, wynika, że wszyscy ci, którzy się przedarli, zostali zatrzymani" — mówił szef MON.
Wiceszef MSZ Marcin Przydacz stwierdził, że służby "wciąż utrzymują granice na twardo". Jego przekaz kłóci się ze statystykami, które zbiera federalna policja w Niemczech.
Z najnowszych danych wynika, że w sumie w tym roku przez zieloną granicę do naszego zachodniego sąsiada dostało się 8 833 migrantów, z czego tylko w pierwszym tygodniu listopada było to 992 osób.
Statystyki rosną lawinowo, dlatego Niemcy przygotowują nowe ośrodki weryfikacji cudzoziemców. Kolejny taki punkt powstał właśnie we Frankfurcie nad Odrą. Dziennie może przez niego przejść 400 osób. Służby będą w nich zdejmować odciski i prowadzić przesłuchania.
Biełsat, cytując opozycyjny kanał “Biełaruś Gołownogo Mozg” podaje, że kolejna większa grupa migrantów ma formować się w okolicach Grodna. Imigranci i uchodźcy w mediach społecznościowych mają przekazywać sobie informacje o punkcie zbornym, oddalonym o 15 km od polskiej granicy. Mieszkańcy białoruskiego pogranicza mają też informować o kolejnych działaniach służb - grupy migrantów są rzekomo zwożone do dawnych koszar wojskowych znajdujących się w Odelsku.
Z informacji OKO.press uzyskanych od polskich aktywistów ma też wynikać, że pogranicznicy szykują przerzuty osób na północy, przez Litwę lub trójstyk granic.
Coraz częściej politycy wskazują też, że możliwe jest otwarcie nowego południowego szlaku, przez Bieszczady.
„To, co się wydarzy, jest w naszych rękach. To my, zgodnie z duchem praw i wolności człowieka, jako demokratyczne państwo, możemy sensownie odpowiedzieć na ten kryzys"
— mówiła 10 listopada pod siedzibą KPRM Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia Homo Faber.
Na konferencji prasowej Grupy Granica, sojuszu kilkunastu organizacji społecznych, które od trzech miesięcy niosą pomoc uchodźcom, aktywiści i prawnicy przedstawili bieżącą informację o wydarzeniach w pasie granicznym. Według nich sytuacja jest "absolutnie tragiczna".
"Wiemy, że znajduje się tam kilka tysięcy osób, nieuzbrojonych cywili: kobiet, dzieci, osób starszych, mężczyzn. Są to osoby, które uciekają od wojen domowych, kryzysów politycznych i reżimów w swoich państwach" — mówiła Dąbrowska. Według aktywistki celem grup, które od trzech dni czekają przy samej granicy, jest po prostu "bezpieczna, wymarzona Europa". Miejsce, w którym nie ma prześladowań, tortur, politycznych aresztowań.
"Osoby, które tam przebywają (...) nie mają dostępu do żywności, bieżącej wody, medyków. Musicie pamiętać, że reżim białoruski w postaci pograniczników i wojska traktuje te osoby niezwykle brutalnie. Do tej pory mieliśmy świadectwa mówiące o pobiciach, czy szczuciu psami. Po drugiej stronie stoi polskie wojsko, Straż Graniczna, które także nie szczędzą im przemocy" — mówiła Dąbrowska. I dodała, że uchodźcy, uwięzieniu w klinczu, są ofiarami politycznej gry, na którą nie mają wpływu.
Prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Maciej Nowicki ogłosił, że prawnicy z Grupy Granica przygotowują zawiadomienie do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.
Uważają oni, że działania Łukaszenki wobec uchodźców wyczerpują znamiona zbrodni przeciwko ludzkości.
"Białoruś nie jest stroną statutu rzymskiego, ale zbrodnie, których się dopuszcza, mają miejsce na terenie państw, które są stronami i podlegają jurysdykcji Trybunału" — mówił Nowicki. I dodał, że odpowiedź Polski na kryzys czyni ją współodpowiedzialną za sytuację na miejscu.
Witold Klaus ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej powtórzył postulaty Grupy Granica. Według aktywistów najlepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie korytarza humanitarnego i wpuszczenie do Polski osób, które koczują na granicy. "Mamy odpowiedzialność, żeby rozwiązać ten kryzys" — mówił Klaus. Absolutnie konieczne jest też według Grupy Granica dopuszczenie do pracy - w obszarze objętym dziś stanem wyjątkowym - dziennikarzy i medyków.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.
Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.
Komentarze