0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

„Sama nazwa resortu, którym mam kierować – Ministerstwo Rolnictwa i Leśnictwa – wskazuje, że będą mi podlegać również Lasy Państwowe. Ustalenia jeszcze trwają, ale wydaje się to naturalne, że w resorcie, którym mam zarządzać prócz leśnictwa, powinno się również znaleźć związane z nim łowiectwo” - mówił miesiąc temu OKO.press Grzegorz Puda, nowy minister rolnictwa.

Słowa szefa resortu ziściły się 20 listopada. Kilka minut po północy Sejm przyjął nowelę ustawy o działach administracji. Wyłącza ona nowy dział "leśnictwo i łowiectwo" z administracji rządowej "środowisko" i, docelowo, przekazuje go pod kuratelę mającego powstać Ministerstwa Rolnictwa i Leśnictwa. Nowelizacja trafi teraz pod obrady Senatu.

"Za" był prawie cały PiS - poza Sławomirem Zawiślakiem, który nie głosował. Przeciwko była niemal cała parlamentarna opozycja: wyłamał się jedynie Jarosław Sachajko z PSL-Kukiz'15 (dwójka posłów z tej formacji nie głosowała w ogóle); od głosu wstrzymała się dwójka Konfederatów, w tym Robert Winnicki.

Źródło: Sejm RP, źródło

Leśnictwa i łowiectwa nie można redukować do rolnictwa

Czym spowodowana jest ta zmiana? W uzasadnieniu do ustawy napisano, że leśnictwo i łowiectwo są ściśle związane z rolnictwem. Ma na to wskazywać już sama definicja gospodarstwa rolnego, bo do niej wliczają się też grunty leśne.

"Ponadto prowadzenie działalności rolniczej jest związane z prowadzeniem gospodarki łowieckiej czego przykładem jest chociażby wpływ zwierząt łownych na uprawy rolne i z tym związane szkody łowieckie", co "w ostatnich latach jest to bardzo widoczne również w kontekście rozprzestrzeniania się afrykańskiego pomoru świń przenoszonego w szczególności przez dziki" - piszą autorzy noweli.

To oczywiście prawda, że leśnictwo i łowiectwo są powiązane z rolnictwem. Ale, co nowela kompletnie ignoruje, są one również przynajmniej równie silnie powiązane z ochroną środowiska, co zresztą jest zapisane zarówno w ustawie o lasach jak i prawie łowieckim.

Dlatego nowela w sposób nieuprawniony redukuje leśnictwo i łowiectwo do rolnictwa. A to może mieć opłakane skutki dla polskiej przyrody.

Przeczytaj także:

Wajrak: spodziewajmy się totalnego rżnięcia

"Proszę się więc spodziewać totalnego rżnięcia" - napisał Adam Wajrak w felietonie "Teraz polskie lasy zostaną naprawdę zaorane" opublikowanym 1 października. To wtedy po raz pierwszy pojawiła się zapowiedź, że Lasy Państwowe trafią do resortu rolnictwa.

Publicysta i dziennikarz przyrodniczy przypomniał, że już raz była taka sytuacja, w latach 1985-1990, a więc jeszcze w okresie PRL. Właśnie wtedy istniało Ministerstwo Rolnictwa, Leśnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

"Rżnięcie w lasach było wówczas olbrzymie - około 24 milionów metrów sześciennych rocznie, mimo że zasobność lasów była mniejsza niż teraz. Ten poziom osiągnięto ponownie dopiero po roku 2000. W Puszczy Białowieskiej w 1988 wycięto np. ok. 200 tys. m sześc. Dopiero minister Szyszko ze swoją skandaliczną i szokującą wycinką w roku 2017 zbliżył się do tego poziomu" - napisał Wajrak.

Czy skoro, jak pisze Wajrak, "PiS czerpie teraz z wzorców schyłkowego PRL", to ten scenariusz się powtórzy?

Las konfliktów

Najpierw ważne przypomnienie. Ustawa o lasach wskazuje na pięć celów tzw. zrównoważonej gospodarki leśnej:

  1. zachowanie lasów i ich korzystnego wpływu m.in. na klimat, ludzkie zdrowie czy równowagę przyrodniczą;
  2. ochronę lasów, np. ze względu na bioróżnorodność, walory krajobrazowe, czy potrzeby nauki;
  3. ochronę gleb i terenów szczególnie narażonych na zanieczyszczenie lub uszkodzenie i tych o specjalnym znaczeniu społecznym;
  4. ochronę wód powierzchniowych i głębinowych oraz retencji;
  5. produkcję drewna oraz innych surowców.

Jak widać, tzw. funkcja produkcyjna lasów jest tylko jednym z celów i wymienionym jako ostatni. Ale każdy, kto choć trochę interesuje się lasami w Polsce wie, że funkcja produkcyjna jest w naszym kraju dominująca. Przejście LP do resortu rolnictwa może tę nierównowagę jeszcze pogłębić.

Już zdarza się, że Lasy Państwowe dewastują przyrodniczo miejsca, w których wcześniej planowano rezerwaty.

Nie musi tu chodzić o wycinkę "do zera", ale taką przebudowę lasów za pomocą cięć, że stają się one de facto lasami gospodarczymi. Tak właśnie dzieje się np. w Lesie Bukowym pod Obnogą na granicy z Bieszczadzkim Parkiem Narodowym (opisywałem sprawę tu).

Ale bywa też, że funkcja produkcyjna lasu staje w konflikcie z jego funkcją społeczną, związaną bardziej z wypoczynkiem i szeroko rozumianą rekreacją lokalnej społeczności.

Przykład pierwszy z brzegu to Puszcza Bukowa pod Szczecinem, gdzie od kilku lat wpływ wycinki jest coraz bardziej zauważalny przez mieszkańców. To nie tylko ścięte drzewa i oszpecony przez to leśny krajobraz, ale również rozryte, pełne głębokich bruzd drogi leśne, przez które trudno się przedostać. Strona "Lasy i Obywatele" wskazuje już na 100 takich miejsc konfliktowych w Polsce.

Źródło: "Lasy i Obywatele", źródło

Mit wielofunkcyjnej gospodarki leśnej

Perspektywa zwiększenia wycinek niepokoi nie tylko Wajraka, ale też niektórych leśników.

"Powiązanie lasów z ministerstwem rolnictwa, które nastawione jest na komercję wskazuje, że ten sam trend może być przyjęty przy gospodarce leśnej, tyle tylko, że klimat i środowisko mają inne cele" - mówił w rozmowie z "Tygodnikiem Solidarność" Zbigniew Kuszlewicz, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa.

"W ostatnich latach w lasach zainwestowano ogromne środki na bioróżnorodność i ochronę przyrody, zmienił się styl zarządzania lasami, to wszystko m.in., dzięki temu, że byliśmy w resorcie środowiska" - dodał.

Ale, na co zwrócił uwagę krytyczny względem LP "Monitor Leśny", leśnicy boją się nie tylko zachwiania wielofunkcyjności leśnictwa (która i tak jest już zachwiana, o czym jeszcze niżej). Blog leśniczy dotarł do mejla rozsyłanego przez “Solidarność” leśników, w którym ostrzega się, że efektem nowego umiejscowienia LP może być podział lasów na te o funkcji produkcyjnej i te o funkcji ochronnej. Pierwsze miałyby podlegać resortowi rolnictwa, drugie – resortowi klimatu i środowiska.

Źródło: "Monitor Leśny", źródło

Choć to może nie byłoby akurat złą zmianą, bo - powiedzmy sobie szczerze -

wielofunkcyjność gospodarki leśnej w Polsce jest mitem.

LP zarabiają przecież głównie na sprzedaży drewna a tam, gdzie się wycina, trudno jest zachować np. drogi w dobrym stanie, by były użyteczne dla turystów, bo jeździ nimi często ciężki sprzęt do wycinki i wywózki drewna.

Może warto podzielić lasy?

Pomysł funkcjonalnego podziału lasów lansuje od pewnego czasu Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, proponując wprowadzenie – jak go nazywa – „modelu separacyjnego”. Zakłada on, że poszczególne wydzielenia leśne miałyby pełnić tylko jedną funkcję wiodącą.

Oznaczałoby to podział w Polsce lasów na te głównie gospodarcze – gdzie sadzi się drzewa po to, by je w przyszłości wyciąć – oraz ochronne i rekreacyjne, które byłyby wyłączone z produkcji leśnej.

Pozwoliłoby to na otoczenie większą ochroną najcenniejszych lasów w Polsce. A także gasić napięcia między LP a organizacjami ekologicznymi i lokalnymi społecznościami. Czy to możliwe?

„W naszych warunkach środowiskowych całkowite rozdzielenie funkcji lasów, takie jak np. w Nowej Zelandii, nie jest możliwe. Jesteśmy w gęsto zaludnionej Europie. Choć trzeba podkreślić, że częściowe rozdzielenie funkcji może być korzystne” – mówił prof. Jerzy Szwagrzyk z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie w wywiadzie dla "Dzikiego Życia".

Taka perspektywa niepokoi Jacka Cichockiego, szefa “Solidarności” leśników ponieważ może oznaczać "całkiem realną utratę obecnego poziomu zatrudniania kadry leśnej".

Większy nacisk na odstrzał

Kuszlewicz w rozmowie z "Tygodnikiem Solidarność" zwrócił uwagę na inny ważny aspekt zmian: przejęcie łowiectwa przez Ministerstwo Rolnictwa i Leśnictwa to sposób nacisku na PZŁ, by lepiej wywiązywał się z walki z ASF. Czyli, mówiąc wprost, zabijał więcej dzików.

W ostatnich latach były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski wielokrotnie powtarzał, że kluczem do zwycięstwa nad afrykańskim pomorem świń jest depopulacja dzików w Polsce. I ciągle miał pretensje do myśliwych, że zabijają tych zwierząt za mało. Straszył, że z tego powodu będzie chciał rozwiązania Polskiego Związku Łowieckiego.

I tutaj pojawia się problem analogiczny do tego z leśnictwem. Art. 3 ustawy Prawo łowieckie wskazuje na cztery cele łowiectwa:

  1. ochronę, zachowanie różnorodności i gospodarowanie zwierzętami z listy gatunków łownych;
  2. ochronę i kształtowanie środowiska przyrodniczego w taki sposób, by tworzyć jak najlepsze warunki dla życia zwierząt łownych;
  3. dbałość o kondycję zwierząt i jakość pochodzących z nich trofeów, kontrolę liczebności, by zachować równowagę w środowisku;
  4. spełnianie potrzeb społecznych dotyczących myślistwa, kultury łowieckiej itp.

W świetle tak sformułowanych celów - przynajmniej deklaratywnie, bo można w tej sprawie zgłosić cały katalog zastrzeżeń - gospodarka łowiecka jest jednym z elementów ochrony przyrody.

Obawiam się, że przesunięcie łowiectwa do resortu rolniczego będzie oznaczało większe podporządkowanie go celom związanym z rolnictwem. W praktyce będzie to oznaczać większy nacisk na odstrzał zwierząt, z którymi polskiemu rolnikowi najczęściej jest nie po drodze.
;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze